Ostatnia szansa – JERZY KŁOSIŃSKI o repolonizacji mediów

Temat repolonizacji mediów był wielokrotnie poruszany za rządów PiS. Sam napisałem na portalu SDP kilka komentarzy w tej sprawie jako ostrzeżenie, że w Polsce mamy sytuację wręcz patologiczną, która zagraża naszej suwerenności. Ale strach decydentów przed dekoncentracją mediów przeważał, bo „co powie zagranica”…

 

Niestety, nic w tej sprawie nie zrobiono i narracja rzekomego łamania demokracji w Polsce płynęła wielką rzeką przez lata w mediach zdominowanych przez kapiatał zagraniczny, głównie niemiecki. Na tej narracji wyworzyło się też tak znaczące poparcie dla Rafała Trzaskowskiego, szczególnie w dużych miastach, gdzie media odgrywają większą rolę niż w  Polsce lokalnej.

 

Obecny powrót  do tematu został wywołany bezpardonowym  atakiem w czasie kampanii prezydenckiej na Andrzeja Dudę przez największą gazetę codzienną „Fakt”, wydawaną  od prawie 17 lat przez niemiecko-szwajcarski koncern Axel Springer. W 2018 roku w komentarzu  zacytowałem znamienny przykład z  „Gazety Pomorskiej”, wydawnej w Bydgoszczy przez spółkę niemieckiego koncernu Verlagsgrupe Pasau, gdy  była trzecia rocznica urzędowania Andrzeja Dudy. Wówczas redaktor naczelny tego największego dziennika w województwie kujawsko-pomorskim  pod tytułem: „Prezydent (nie)dobrej zmiany” napisał, że prezydentura Andrzeja Dudy wypada „ponuro”, na tle poprzednich udanych, prezydenta Kwaśniewskiego („wyrósł niemal na prezydenta intelektualistę”) czy Komorowskiego ( „historia zapisze go bez wstydu”). I że Andrzej Dudastoi na straży populistycznego teatru, służącego tylko wzmocnieniu obozu rządzącego, który mając zapędy autorytarne” doprowadza do tego, że  „demony nacjonalizmu, ksenofobii i kompulsywnych ryków ONR-owców oddalają nas poza granice nowoczesnego świata, grożą wyjściem z Unii Europejskiej”.

 

Jeśli w 20 regionalnych dziennikach  grupy „Polska Press sp.z o.o., które wydają największe dzienniki regionalne w 15 (na 16) województwach, podobne treści ukazują się od co najmniej 5 lat, to co się dziwić, że „Fakt” pozwolił sobie na ten zupełnie już brutalny i kłamliwy atak. Prezydent Andrzej Duda został dotknięty do żywego, nic dziwnego, że zareagował mówiąc, że nie będą nam Niemcy wybierali prezydenta.  Atak dziennika „Fakt” został wzmocniony komentarzem redaktora naczelnego niemieckiego dziennika „Die Welt”, który chciałby „porozmawiać z panem  Dudą„, sugerując, że w Polsce rządzycy łamią wolnośc mediów na wzór  innych „autokratów, despotów i dyktatorów„. Miarka po raz kolejny się przebrała.

 

Mamy w kraju dominację mediów niemieckich w prasie (oprócz 20 dzienników regionalnych, 150 tygodników lokalnych), w internecie (Onet i ogromną ilość lokalnych witryn internetowych), i silną stację telewizyjną też w rękach obcego kapitału. Kształtowanie opinii publicznej oddaliśmy w dużym stopniu kapitałowi niemieckiemu, a polscy redaktorzy muszą słuchać wytycznych (lub się wsłuchiwać intuicyjnie w wytyczne) z Berlina, który dba o swoje interesy, a przecież my powinniśmy dbać o swoje.

 

Potrzebujemy zatem ustawy dekoncentracyjnej (czyli ochrony krajowego rynku medialnego tak jak to jest we Francji czy Niemczech), to jest pierwszy potrzebny krok, ale drugi powinien dotyczyć ustawy ułatwiającej grupowanie rodzimego kapitału medialnego. Muszą być stworzone odpowiednie warunki do powstawania prywatnego lub społecznego kapitału medialnego w Polsce, który stanie się przeciwwagą dla obecnej dominacji koncernów zagranicznych.

 

W 2018 roku napisałem zdanie, które cudem się nie sprawdziło, dzięki zdrowemu rozsądkowi tzw. zwykłego Polaka, nie otumanionego kłamliwą narracją. Warto je dziś zacytować, bo tylko cud sprawił, że się nie sprawdziło 12 lipca: „Media wrogie polskiej racji stanu nie tylko dominują w kraju, kapitał, które je wydaje (w tym po części krajowy) toczy od wygranych wyborów przez prezydenta Andrzeja Dudę i PiS totalną wojnę z polskimi władzami szczebla krajowego i prędzej czy później przy tak zmasowanej kanonadzie wojnę mogą wygrać, ale przegramy my jako Polska.”

 

Mamy ostatnią szansę doprowadzić do normalności na polskim rynku mediów, jeśli  teraz nie przeprowadzimy repolonizacji mediów, to następnym razem już gros opinii publicznej może być po stronie kapitału niemieckiego.

 

 Jerzy Kłosiński