Telewizja Kurskiego czy twórcy SokuzBuraka? – felieton ADAMA SOCHY

„Prawdziwe media publiczne” pod patronatem Rafała Trzaskowskiego, można między bajki z mchu i paproci włożyć. 

 

Wiem kto, po zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich, będzie nowym prezesem TVP. Ale zanim o tym napiszę zacznę od wypowiedzi kandydata Koalicji Obywatelskiej, która pozwoliła nieco przykryć aferę z Kazikiem i Trójką.

 

„Moją pierwszą inicjatywą ustawodawczą będzie ustawa o zwiększeniu finansowania służby zdrowia do 6 proc. PKB – mówił na niedzielnej konferencji 17 maja na Facebooku prezydent Warszawy. – Skąd pieniądze? Pieniądze, które idą dzisiaj na propagandę, na partyjną telewizję, powinny zostać przeznaczone na zdrowie, na szpitale. W miejsce obecnej telewizji powstanie nowa telewizja publiczna, bez TVP Info, bez Wiadomości, bez publicystyki politycznej, bez tego, co zatruwa nam życie. Żeby nigdy nikogo nie kusiło żeby wykorzystać telewizję do celów politycznych. Telewizja, która miała być publiczna, która powinna nas edukować, wspierać w trudnych czasach, została przez PiS zdyskredytowana” – mówił polityk.

 

Odpowiadając na pytania kierowane SMS-ami przez różne redakcje, Trzaskowski komentował jedynie te pochodzące z TVP Info. – Spieszcie się państwo zadawać pytania z TVP Info, bo niewiele tygodni zostało – powiedział z uśmiechem, trawestując poetę ks. Jana Twardowskiego „Śpieszcie się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”.

 

Na to błyskawicznie zareagowała dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Jolanta Hajdasz. Wydała w poniedziałek, 18 maja oświadczenie, w którym protestuje przeciwko zastraszaniu dziennikarzy Telewizji Polskiej przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.

 

„Zastraszanie dziennikarzy przez polityków ma zawsze na celu uruchomienie mechanizmu autocenzury w mediach, czyli samoograniczania się także innych dziennikarzy i nie podejmowania przez nich w publikacjach trudnych i kontrowersyjnych problemów społecznych, co w oczywisty sposób niszczy zasadę wolnego słowa i prowadzi do ograniczenia swobód obywatelskich” – napisała w oświadczeniu dyrektor CMWP SDP Jolanta Hajdasz.

 

Jeszcze dalej poszedł red. Wojciech Reszczyński, który w wywiadzie dla wpolityce.pl wypowiedź Trzaskowskiego o TVP określił jako „bandycką”, a użyte przez niego sformułowania jako „faszystowskie”.

 

Ja tak bardzo nie zapłonąłem z oburzenia, jak pani dyrektor, ani nie posunę się do takich epitetów, jak red. Reszczyński, gdyż zawsze tak było, że jedni drugim robili „koło pióra”. W naszej polityce obowiązuje zasada „gwałt niech się gwałtem odciska”. Jesteśmy pod tym względem czymś unikatowym w skali świata. Wszędzie, na czas epidemii opozycja ogłosiła zawieszenie broni i współdziałała z rządem, tylko u nas w środku zarazy wybuchła taka awantura polityczna, że omal nie rozleciał się rząd, a państwo nie pogrążyło się w chaosie.

 

Teraz Rafał Trzaskowski, tak jak sędzia Irena Kamińska i cała „totalna opozycja” „pragnie zemsty na PiS”. Jeśli wygrają to z dziką rozkoszą dokonają „masakry piłą mechaniczną” na drużynie Jacka Kurskiego i nic i nikt ich przed tym nie powstrzyma. Wszak zemsta jest rozkoszą bogów.

 

Ileż to gremiów głowiło się przez ostatnie kilkanaście lat nad odpartyjnieniem mediów publicznych i stworzeniem z nich najważniejszej instytucji kultury i edukacji narodowej, ileż powstało projektów, ileż padło uroczystych przysiąg i zaklęć.

 

Była raz realna szansa na wyrwanie mediów ze szponów partii. Kongres Kultury 2009 w Krakowie powołał Obywatelski Komitet Mediów Publicznych. Komitet wypracował projekt ustawy o mediach publicznych. Miał obietnicę ówczesnego premiera, Donalda Tuska, że ustawa zostanie uchwalona przez Sejm. Miał również poparcie największego ugrupowania opozycyjnego, Prawa i Sprawiedliwości. Inicjatywa ta cieszyła się także uznaniem prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego (30 marca 2010 roku odbyło się w Pałacu Prezydenckim spotkanie na ten temat). Projekt miał zostać złożony wspólnie przez PO i PiS. W rzeczywistości osobno złożyło go PiS oraz osobno PO. Mimo to proces zdawał się iść w mniej więcej właściwym kierunku aż do momentu katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku…

 

Twórcy projektu postulowali zastąpienie KRRiT 50-osobowym Komitetem Mediów Publicznych, który miał być wybierany w drodze losowania spośród liczącego 250 osób tzw. zasobu kadrowego komitetu (utworzyć go miały m.in. organizacje pozarządowe, ogólnopolskie stowarzyszenia twórcze, dziennikarze, Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich). Komitet miał wybrać siedmioosobową Radę Mediów Publicznych. I to ona miała zarządzać mediami publicznymi. Nad jakością programów czuwać miała niezależny od władz telewizji i radia Instytut Mediów Publicznych. Abonament miała zastąpić powszechna opłata audiowizualna płacona wraz z PIT-em.

 

Jeszcze w 2013 roku minister Michał Boni obiecywał, że przygotuje nową ustawę medialną – nie przygotował i przyszło nowe rozdanie, nieoczekiwanie wybory wygrał PiS.

 

Początkowo jeszcze wielu, w tym ja, żywiło nadzieję, że PiS dotrzyma obietnic z kampanii wyborczych powołania „polskiego BBC”.

 

W tej atmosferze  21 czerwca 2016 roku odbyło się publiczne składanie podpisów pod Obywatelskim Paktem Mediów Publicznych. W sumie podpisało go aż 78 podmiotów (stowarzyszeń i fundacji), podpisali też politycy, którzy właśnie stracili władzę i media publiczne (Pakt spoczywa w Bibliotece Narodowej).

 

Platforma zgłosiła własny projekt, który był musztardą po obiedzie. Likwidował on abonament i wprowadzał finansowanie z budżetu państwa. Kasę miał dzielić Fundusz Mediów Publicznych, w którym  mieli zasiadać przedstawiciele środowisk twórczych, opiniotwórczych, ogólnopolskich organizacji samorządowych.

 

Projekt ten poszedł do kosza, tak jak i społeczny. Jak wiemy PiS powołał Radę Mediów Narodowych i mamy to, co widzimy i słyszymy codziennie.

 

Jeszcze co prawda do końca nie wymarli donkiszoci, bo w 2019 roku powstał obywatelski projekt, niezwiązany z żadną partią, ale była to sztuka dla sztuki.

 

Po tym jak zagroził dziennikarzom TVP, dwa dni później,  19 maja Rafał Trzaskowski zrobił konferencję pod siedzibą prezesa (przepraszam, doradcy prezesa) TVP Jacka Kurskiego i oświadczył, że  podejmuje walkę o prawdę, o prawdziwe media publiczne! W tym celu w przyszłym tygodniu organizuje debatę z ekspertami, „opracujemy model nowej telewizji publicznej nowoczesnego państwa”.

 

Natychmiast pod tym oświadczeniem na Twitterze kandydata na prezydenta RP pojawił się celny komentarz: „Wśród ekspertów administrator soku z buraka, Jerzy Urban i Tomasz Lis”.

 

„Prawdziwe media publiczne” pod patronatem Trzaskowskiego, można między bajki z mchu i paproci włożyć.  Realnie mamy tylko taki wybór: albo TVP Jacka Kurskiego, albo TVP Mariusza Kozaka-Zagozdy, twórcy profilu SokzBuraka, „najbardziej fekalnego portalu w internecie”, jak to wdzięcznie ujął Robert Mazurek w rozmowie w RMF z Rafałem Trzaskowskim, który zatrudnił go w stołecznym ratuszu. Zagozda został też zatrudniony w komitecie wyborczym kandydatki PO na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej – jak informował tygodnik „Sieci”. Trzaskowski nie odpowiedział Mazurkowi, czy przejmie do swojego komitetu Kozaka-Zagozdę, ale ja obstawiam, że nie tylko przejmie, ale jeśli wygra wyścig do żyrandola, to nowym prezesem TVP zostanie nie Tomasz Lis a właśnie twórca „SokuzBuraka”.

 

Adam Socha