– Otwieram spotkanie wspólnoty pacjentów Sali Nr 4 Szpitala Psychiatrycznego imienia Pawki Morozowa z kolegą pielęgniarzem. Koledzy! To nie tak miało być! Na początku pobytu mówiono nam, że będziemy się tu czuli bezpiecznie i będziemy mogli się realizować w ramach naszych zainteresowań i talentów. A teraz co? Szpital się rozrósł, pielęgniarze nie mają dla nas czasu…
– Ja protestuję!
– … Poczekaj Piotrek, wytrzymaj chwilę, niedługo się wypowiesz. Wracając do meritum. Pielęgniarze nie mają już dla nas czasu i nie mają już do nas cierpliwości. Instytucja, która miała nas chronić, jest przeciwko nam, a to jest bardzo niebezpieczne dla całości przedsięwzięcia.
– No właśnie! Nagle wpadli na pomysł, że to skandal straszny, że kolega zjadł regulamin. Pamiętacie to? Skandal! Horror! Jak to możliwe! No ludzie! Jesteśmy w szpitalu psychiatrycznym!
– Ja protestuję!
– … Jeszcze nie teraz Piotrek, poczekaj na swoją kolej.
– No właśnie! Mamy całą podgrupę zadaniową rzucającą kupą z okien w przechodniów. Tymczasem pielęgniarze odebrali nam zapas kupy pracowicie zebrany z ostatniego miesiąca! Kto nie posiada tego poczucia misji, tego DNA człowieka całkowicie oddanego sprawie, ten tego nie zrozumie. Tak nie może być!
– Ja protestuję!
– Zamknij się Piotrek. Potrafisz wytrzymać pięć minut? Zostaw to krzesło! No dobrze, mów, skoro musisz.
– Ja protestuję! Łamana jest nasza wolność pacjenta szpitala psychiatrycznego! To jest jakaś przestarzała koncepcja, która mówi „sala jest pacjentów, a dyżurka pielęgniarzy”. Jakie to prymitywne! My jesteśmy byznes drajwing baj kontent! My tu zgromadziliśmy wyrafinowane umiejętności! To nie są jakieś bzdety. To ja zjadłem regulamin! A tymczasem pielęgniarze kazali mi go przepisać! Sto razy! Znacie tę historię?! I to szurum burum…
– Usiądź Piotrek, proszę cię.
– Sam usiądź, oni chcą mi odebrać notatki, przeprowadzać eksperymenty! Zdajesz sobie sprawę z tego co może się stać, jeśli moje notatki wpadną w niepowołane ręce? Czy ty tego nie rozumiesz?! Im chodzi o władzę i pieniądze! A Jurek ma spadać!
– Jaki Jurek?
– Nie zawracaj mi głowy jakimś Jurkiem. Głosy kazały mi pisać notatki. Nie możemy pozwolić, nie możemy ich rozdać, puścić luzem, bo stracą do nas zaufanie! I każą nam spadać, a wy zostaniecie z tym czarno-białym telewizorem, w którym lecą tylko telezakupy. Ludzie! Zastanówcie się! Co to w ogóle jest!? Ta metoda jest zdradziecka!
– Dosyć Piotrek, usiądź, napij się wody.
– Ja protestuję!
– Dosyć, powiedziałem. Sam pan widzi kolego pielęgniarzu, sprawa jest bardzo poważna. Jeżeli chcecie na nowo współpracować z pacjentami, to musicie się zgodzić, że w dyżurce będzie siedział jeden z pacjentów. No nie ma wyjścia.
[oklaski]
– Bez tego będzie permanentny toksyczny układ i konflikty będą wybuchały co chwila. Bo nagle ktoś w dyżurce wpadnie na pomysł, że skandal straszny, bo kolega zjadł regulamin. Pamiętacie to, prawda? Tego typu idiotyzmów nie będzie, jeżeli w dyżurce będzie siedział ktoś, do kogo pacjenci mają zaufanie. To nie może być osoba przypadkowa.
Naprawdę nie stawiajcie nas pod ścianą. Nie stawiajcie nas, bo my się nie cofniemy. Czy jest pan kolego pielęgniarzu gotów wynegocjować z nami dyżurnego, który będzie odpowiedzialny za wszystko co jest związane z funkcjonowaniem Sali?
– Rozumiem, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że pielęgniarze nie wybierają się sami? Jest jakiś dyrektor, ordynator… To jest szpital!
– Tak, tak, kierownicza rola partii też była wpisana do konstytucji. Doskonale pan wie, że jeżeli taka będzie wola polityczna nasza i wasza, to jest to do przeprowadzenia!
– Ja protestuję!
– Idź, bo jak cię…
[Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe i niezamierzone]