Czy dziennikarze wstrząsną Kościołem katolickim i go wewnętrznie zmienią? – zastanawia się ks. ARTUR STOPKA

W odczytanym w ostatnią niedzielę maja br. w licznych kościołach w Polsce „Słowie biskupów do wiernych”, zatytułowanym „Wrażliwość i odpowiedzialność”, jest mowa o wstrząsaniu wspólnoty Kościoła w Polsce, o wstrząsających wyznaniach i relacjach. Nie ma wątpliwości, że źródłem tych wstrząsów są media. W związku z tym pojawiać się może pytanie, czy media, a może nawet poszczególni dziennikarze lub twórcy są w stanie wstrząsnąć Kościołem katolickim w Polsce w takim stopniu, aby skłonić go lub wręcz zmusić do radykalnych zmian wewnętrznych?

 

Podobne pytanie wybrzmiewało tu i ówdzie po premierze filmu „Kler”, który co prawda był dziełem fikcyjnym, jednak w dużej mierze na materiałach dziennikarskich opartym. Słychać w tych pytaniach tęsknotę za realną potęgą „czwartej władzy”, zdolną wpływać na rzeczywistość zawsze i wszędzie. Nic w tym dziwnego. Żyjemy przecież w świecie, w którym szeroko pojęte media (w tym Internet), sprawiają wrażenie, że są w stanie skutecznie i szybko oddziaływać na decyzje i wydarzenia zarówno w skali lokalnej, jak i globalnej. Szczególnie w sferze polityki, ale nie tylko. Wielu ludzi jest głęboko przekonanych, że obecnie upowszechnienie pojedynczej informacji może przynieść warte ogromnych sum zmiany w gospodarce. Media stały się bronią, narzędziem w walce. Pociski stanowią w niej w równym stopniu prawdziwe informacje, jak i fake newsy. Ten, kto za ich pomocą potrafi kształtować nastroje i opinie największej grupy odbiorców, okazuje się zwycięzcą.

 

Sondaże i nastroje

 

Czy na Kościół katolicki da się w ten sposób wpływać? Czy wystarczy przekonać lub wywołać określone emocje wystarczająco dużej grupy jego członków, aby doprowadzić do konkretnych zmian w jego działaniach, w sposobie funkcjonowania, wywołać pożądane decyzje?

 

Jest to o wiele trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Nawet na poziomie czysto instytucjonalnym Kościół nie jest tworem, w którym decyzje podejmowane są na podstawie wyników sondaży. Zarówno te wielkie, o fundamentalnym znaczeniu dla jego kształtu, jak i te drobne, formujące go na co dzień. Dlatego nie wystarczy doprowadzić do nagłej zmiany nastrojów wobec Kościoła i w nim samym, w rezultacie których np. ponad połowa ankietowanych opowie się za dymisją wszystkich biskupów z terenu jakiegoś kraju. Ich faktyczne umocowanie nie zależy od poparcia społecznego. Nie zależy nawet od frekwencji na niedzielnych Mszach świętych.

 

Terapia wstrząsowa

 

W Kościele nie przynoszą szybkich rezultatów różnego rodzaju działania w typie „terapii wstrząsowej”. Dlatego raczej nie należy się spodziewać, że polscy katolicy z dnia na dzień masowo przestanę chodzić na niedzielne Msze święte, chrzcić dzieci, prosić o kościelne pogrzeby swych bliskich. Nie wypiszą też hurtowo swych pociech ze szkolnej katechezy. Nie zmienią się także gwałtowanie myślenie, mentalność, zapatrywania, postawy i postępowanie większości biskupów i księży. Wciąż będą na większości płaszczyzn funkcjonować dotychczasowe struktury, mechanizmy, schematy i zwyczaje.

 

Na pewną zmianę postępowania biskupów w kwestii nadużyć seksualnych duchownych wobec nieletnich od 1 czerwca br. także w Polsce wpłyną zmiany w kościelnych przepisach wprowadzone przez papieża Franciszka w motu proprio wydanym 9 maja, a nie żądania większości Polaków zawarte w sondażach robionych po udostępnieniu filmu braci Sekielskich. Faktyczne stosowanie nowych zasad w praktyce w każdej z diecezji w Polsce będzie uzależnione w ogromnym stopniu od miejscowego biskupa.

 

A w Kielcach…

 

Dobrym przykładem, pokazującym, jak to działa w Kościele, jest sytuacja związana ze wspomniany wyżej „Słowem do wiernych” wydanym przez Radę Stałą 22 maja br. Zapowiadano, że zostanie ono odczytane we wszystkich parafiach w Polsce w niedzielę, 26 maja. Tak się jednak nie stało. Biskup kielecki zadecydował, że wierni mogą się zapoznać z listem Rady w Internecie, natomiast z ambon będzie czytany w wiadomym temacie list jego autorstwa i to dopiero 2 czerwca.

 

W świetle zasad, wg których funkcjonuje Kościół, miał pełne prawo tak postanowić. Konferencja Episkopatu Polski ani jakikolwiek jej organ nie ma żadnej władzy nad którymkolwiek biskupem w Polsce. Nie może mu niczego nakazać ani zakazać. Taką władzę nad biskupem ma tylko Następca św. Piotra.

 

Jedenaście dni

 

   Tomasz Krzyżak w przeddzień udostępnienia filmu „Tylko nie mów nikomu”, już po pokazie prasowym, napisał, że jest to „wstrząsający film, który nie wstrząśnie Kościołem”. Jest to diagnoza pod wieloma względami trafna. Jednak rozwój wydarzeń po premierze dzieła Tomasza Sekielskiego dowodzi, że spowodowało ono w samym Kościele reakcję i to właściwie błyskawiczną. Otóż doszło do nadzwyczajnego spotkania Rady Stałej KEP. Dokładnie jedenaście dni po tym, jak film pojawił się na YouTubie. To w Kościele, którego „młyny mielą powoli”, jest działanie natychmiastowe.

 

Efektem tego zebrania było wymienione już „Słowo do wiernych”, sygnalizujące przede wszystkim zmianę tonu i języka, jakim w oficjalnych wypowiedziach członkowie polskiego episkopatu mówią o pedofilii w szeregach duchownych. Z briefingu, jaki miał miejsce po spotkaniu Rady, wynika, że zapadły też inne decyzje, dotyczące wcielenia w życie konkretnych rozwiązań systemowych w tej trudnej i bolesnej sferze.

 

Impuls

 

Film Sekielskich był zdecydowanie najmocniejszym dotychczas działaniem medialnym, dotykającym poważnego problemu w życiu Kościoła w Polsce. Wcześniejsze publikacje, głównie prasowe, nie miały tej siły. Film ze względu na sposób oddziaływania na odbiorcę, a także jego zasięg i dostępność, okazał się impulsem zarówno do podjęcia ponadstandardowego kościelnego działania, jak i do intensyfikacji, wyeksponowania albo sfinalizowania wcześniej podjętej aktywności. Np. o liście do wiernych w kwestii nadużyć duchownych mówiło się już wiele miesięcy temu, wciąż jednak pojawiały się przeszkody, uniemożliwiające jego dopracowanie i publikację. Po filmie „Tylko nie mów nikomu” wystarczyły dosłownie dni na to, aby taki ważny, oczekiwany od dawna w Kościele i poza nim, głos hierarchów zaistniał.

 

Zarówno film „Tylko nie mów nikomu”, jak i wcześniejsze publikacje, wpływają na to, co się dzieje w Kościele w innym wymiarze. Uruchamiają one i moderują pewne powolne procesy na poziomie świadomości obecności, uczestnictwa, odpowiedzialności, praw i obowiązków we wspólnocie i instytucji Kościoła. Obejmują przede wszystkim wiernych świeckich, ale nie omijają również duchowieństwa. Te przemiany trwają i chociaż nie są spektakularne, to jednak realnie wpływają na kształt Kościoła. Bo chociaż Kościół jako instytucja może się wydawać odporny na nawet bardzo silne wstrząsy, to jednak ich skutki w nim pozostają, trwają i nie są obojętne, przynosząc stopniowe, potrzebne zmiany. Nie da się zaprzeczyć, że media mają na nie realny wpływ.

Ks. Artur Stopka