Obecnie umiejętność czytania i pisania po łemkowsku jest rzadkością. Prowadzimy radio LEM.FM, żeby nasz język nie przepadł – mówi Bogdan Gambal, redaktor naczelny stacji w rozmowie z Tomaszem Plaskotą.
Zanim porozmawiamy o łemkowskim radiu LEM.FM chciałbym zapytać kim są Łemkowie, jak liczną są wspólnotą i gdzie żyją?
Łemkowie to nazwa własna uznanej w Polsce grupy etnicznej, to etnonim. Oprócz tej jednej własnej nazwy popularnej w Polsce, członkowie grupy mówią o sobie jak o Rusinach, Rusnakach, czy też Rusinach Karpackich. Współcześnie uważa się, że właściwymi kryteriami określania tożsamości grupowej są deklaracje subiektywne członków. Dlatego to wyłącznie dążenia samych Łemków, działalność narodowych „budzicieli” – duchownych greckokatolickich, inteligencji i polityków oraz widoczne od połowy XIX w. zaznaczanie przez Rusinów Karpackich odmienności i dystansowania od innych grup ruskich spowodowało powstanie wspólnoty ideowej, językowej, kulturowej i religijnej na obszarze karpackim i wśród diaspory. Łemkowie podkreślają, że są ludnością autochtoniczną, żyjącą na swoich historycznych ziemiach: w Polsce na Łemkowszczyźnie oraz na historycznych ziemiach korony św. Stefana, na terenie dzisiejszych Węgier (głównie w komitatach Borszod i Sabolcz), na Słowacji w Kraju Preszowskim, w Wojwodinie w Serbii oraz na Ukrainie w Obwodzie Zakarpackim. Mniejsze skupiska Łemków żyją w rumuńskim Maramureszu, w okolicach Vukovaru w Chorwacji i w zachodnich Czechach. Oprócz tego Łemkowie żyją w diasporze w wielu krajach, ale najwięcej w Stanach Zjednoczonych. Zgodnie z wynikami Narodowego Spisu Powszechnego z 2011 r. w Polsce mieszka około 10 tysięcy osób, które zadeklarowały swoją łemkowska przynależność etniczną. Spis określił również pewną marginalna grupa osób pochodzenia łemkowskiego, które określiły swoją narodowość jako Ukraińcy. Grupa ta liczy 283 osoby.
LEM.FM to jedna z nielicznych w Polsce stacja radiowa nadająca dla mniejszości etnicznej i jedyne radio łemkowskie w naszym kraju. Często nadajecie? Gdzie można was słuchać?
Można nas słuchać 24 godziny na dobę w internecie. Nadajemy program od ośmiu lat, od czerwca 2011 r. Można u nas usłyszeć audycje informacyjne, literackie, korespondencje z zagranicy, programy publicystyczne, komentarze oraz relacje z imprez kulturalnych i patriotycznych. Mamy blok programów religijnych, a nawet słuchowiska teatru radiowego. Większość audycji emitujemy w naszym ojczystym języku – po łemkowsku (rusińsku). Prowadzimy również portal informacyjny www.lem.fm. Można na nim znaleźć informacje, zapowiedzi uroczystości, imprez kulturalnych, zabaw ale i informacje o nowościach wydawniczych. Są komentarze, kącik humoru, teksty dawnej łemkowskiej prasy. Początkowo byliśmy tylko radiem internetowym, ale nazywamy się LEM.FM, więc „FM” zobowiązuje. Od początku te dwie literki były drogowskazem jasno pokazującym nasz strategiczny cel, czyli nadawanie w eterze. Dzięki dotacji ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji od sierpnia 2017 r. nasza rozgłośnia nadaje program z dwóch własnych nadajników na falach FM. W Polkowicach (w województwie dolnośląskim), gdzie żyje najwięcej Łemków w Polsce, można nas usłyszeć na falach 103,8 MHz. Główna siedziba stacji i studio radiowe mieści się w Gorlicach, miejscu symbolicznym, które przez wieki było jednym z centrów życia społecznego i oświatowego dawnej Łemkowszczyzny. Tamten rejon to nasza mała ojczyzna, do której stale się odwołujemy. Nawet jeżeli Łemkowie już tam nie mieszkają to i tak czują się związani z „Naszymi Górami’ to jest z Beskidem Niskim i z Beskidem Sądeckim. W Gorlicach i w okolicy można nas słychać na falach 106,6 MHz. We Wrocławiu i w okolicach nadajemy eksperymentalnie w systemie cyfrowym DAB+.
Dlaczego nadawanie na tradycyjnych falach radiowych jest dla was takie ważne?
Z kilku powodów. Ale jeden z nich, chyba najważniejszy jest taki, że nie chcieliśmy być medium specjalnej troski, medium prowadzonym przez mniejszość, troszkę dziwnym, amatorskim. Zależało nam, żeby nie mówiono o nas na zasadzie pewnego kuriozum czy ciekawostki. Chcieliśmy być normalnym radiem i profesjonalnym środkiem przekazywania informacji.
Co pan rozumie pod pojęciem normalności?
Prowadzenie pasma informacyjnego i publicystycznego. Nie chcieliśmy nadawać tylko muzyki z automatu. Zależało nam na rozwijaniu żywego języka łemkowskiego. Chcemy to osiągać dzięki tworzeniu własnych treści, które trafią do słuchaczy. Dzięki temu, że powstało radio z własnym przekazem, a nawet zorganizowaliśmy festiwal muzyczny piosenki autorskiej pt. „Młoda Łemkowyna”. Naszym celem było tworzenie nowych treści kulturowych, żeby nie zamknąć się w folklorze, w powielanej setki razy muzyce etnicznej, w dawnych utworach literackich. Zależało nam na tworzeniu nowych form muzycznych i literackich. Nagrywamy programy, których teksty są pisane na zamówienie radia. Nadajemy słuchowiska radiowe, dobranocki dla dzieci. Tożsame z nami grupy etniczne Rusinów Karpackich na Słowacji, na Węgrzech, w Chorwacji i w serbskiej Wojwodinie były zdziwione, że jesteśmy w stanie zrobić własne radio, mimo, że jest nas tak niewielu. Oni mają dostęp do mediów publicznych. Rusińska redakcja radia czechosłowackiego nadaje nieprzerwanie od 1934 r. Ich doświadczenie i zasoby archiwalne są bez porównania większe niż nasze. Ale i my sobie dajemy dobrze radę.
Programy radia LEM.FM są nadawane tylko po łemkowsku?
Język łemkowski jest dla nas podstawą. Najwięcej programów jest w naszym wariancie języka łemkowskiego, który jest zestandaryzowany i obowiązuje na terytorium Polski. Język łemkowski był używany w mediach już przed I wojną światową. Pierwsza gazeta w języku łemkowskim „Lemko” była wydawana we Lwowie w 1911 r. Po kilku numerach siedziba redakcji przeniosła się do Nowego Sącza, a później do Gorlic. Standard językowy tamtych wydawnictw jest niewiele zmieniony do dziś, co pozwala nam korzystać z tamtych tekstów, ponieważ są nadal zrozumiałe. Anegdoty, publicystyka, listy do redakcji zachowały aktualność. Mieliśmy w naszej historii fantastycznych dziennikarzy, więc mamy skąd czerpać wzorce.
Najważniejszym celem misji waszego radia jest zapewne zachowanie języka łemkowskiego?
Tak. Byłem przed miesiącem na spotkaniu z ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Otrzymałem pytanie: co to znaczy być dziś łemkowskim inteligentem? Odpowiedziałem być może prowokacyjnie, czym może narażę się wielu, że wystarczy umieć pisać i czytać po łemkowsku. Na co minister ze smutkiem odpowiedział: to bardzo niewiele, niski ten próg. Niestety takich czasów dożyliśmy. Obecnie umiejętność czytania i pisania po łemkowsku jest rzadkością. Nie jest to optymistyczne, ale nie poddajemy się i walczymy o nasz język. Prowadzimy radio LEM.FM, żeby nasz język nie przepadł i żebyśmy mogli powiedzieć to, co mamy do przekazania.
Młodzi Łemkowie słuchają radia LEM.FM?
Mam nadzieję, że tak. Nie mamy niestety badań słuchalności, jakie mają wielkie rozgłośnie radiowe. Ale planujemy je przeprowadzić.
Datki osób prywatnych, zbiórki publiczne, granty od instytucji państwowych, subwencje od organizacji pozarządowych? Z czego utrzymujecie radio?
Funkcjonujemy głównie dzięki corocznym grantom otrzymywanym od ministra spraw wewnętrznych i administracji. Dotację są możliwe dzięki zapisom ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych z 2005 r. Ustawa zapewnia m.in. pomoc organów państwa na rzecz podtrzymania i rozwoju tożsamości kulturowej mniejszości. Łemkowie na mocy ustawy Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z 2005 r. po raz pierwszy zostali uznani za grupę etniczną i otrzymali podmiotowość prawną.
Czy z tych grantów w całości pokrywają koszty działalności radia LEM.FM? Czy też stowarzyszenie „Ruska Bursa” musi zabiegać o dodatkowe środki?
Jesteśmy w stanie pokryć koszty naszej działalności, ale aplikujemy również o inne środki. Udało nam się uzyskać grant wyszehradzki. Otrzymaliśmy również wsparcie z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.
Skąd w ogóle wziął się pomysł na założenie łemkowskiego radia?
Wspomniana ustawa o mniejszościach oprócz przydzielania grantów i przepisów dotyczących używania języków mniejszości powoływała ciało kolegialne, czyli komisję wspólną rządu oraz mniejszości narodowych i etnicznych. Nigdy nie byłem członkiem tej komisji, ale często pojawiałem się na jej posiedzeniach oraz na posiedzeniach sejmowej komisji mniejszości narodowych i przysłuchiwałem toczącym się na nich dyskusjom. Najczęściej mniejszości narzekały, że dzieje im się krzywda, a szereg spraw jest źle rozwiązywanych. Głosy o niewystarczającym dofinansowaniu tzw. organizacji mniejszościowych były i są powszechnie rozpowszechniane. Wydało mi się to trochę dziwne i nie odpowiadające rzeczywistości. Uznałem, że być może przedstawiciele mniejszości etnicznych i religijnych próbują opowiadając o swoich prawdziwych i domniemanych krzywdach wywrzeć nacisk na reprezentantów rządu i ważnych urzędów, np. na przedstawiciela MSZ, MEN, IPN, GUS. Kiedy toczyła się dyskusja na tematów mediów prowadzonych przez mniejszości etniczne i narodowe ich przedstawiciele narzekali, że nie ma odpowiednich środków na rozwój własnych mediów. Wskazywali też, że nie mają dostępu do mediów publicznych. Jedna z mniejszości narzekała, że jeżeli ma dostęp do mediów publicznych to jej program jest nadawany w porze, która jej nie odpowiada.
Łemkowie mieli dostęp do mediów publicznych?
Nie ma programów nadawanych przez media publiczne w języku łemkowskim. Postanowiliśmy więc wypełnić tę lukę. Mogliśmy, jak i inne mniejszości robić jeden program radiowy czy telewizyjny emitowany cyklicznie co tydzień czy dwa. Pojawiła się jednak myśl, że nie jest to dobry pomysł. I zrobiliśmy media, które działają 24 godziny na dobę. Być może wskazaliśmy innym mniejszościom etnicznym w Polsce jak rozwijać własne media. Ale muszę wspomnieć że przed Łemkami swoje radio założyli Kaszubi. Niektóre mniejszości twierdzą, że ich trudności w rozwijaniu własnych mediów wynikają z zaszłości historycznych. Mniejszość ukraińska podnosiła skutki operacji „Wisła”. Wskazała, że przez to jej przedstawiciele żyją w rozproszeniu, nigdzie właściwie nie stanowią większości i dlatego ma problem z medialnym dotarciem do większości grupy. Żyjemy w XXI wieku i jest środek komunikacyjny, dla którego to, że mniejszość żyje w rozproszeniu, nie ma najmniejszego znaczenia. Tym środkiem przekazu jest oczywiście internet. Nasze radio rozpoczęło więc nadawanie w sieci, żeby docierać wszędzie.
Na kimś się wzorowaliście?
Inspiracją i pewnym wzorem było Radio Kaszëbë, które nadaje z wielu nadajników w województwie pomorskim. Szacuje się, że są najpopularniejszą lokalną stacją radiową na Pomorzu. Pomagali nam dobrą radą, życzliwie zwracali uwagę na błędy i śmieli się, że w początkach swojej działalności popełniali identyczne wpadki. Podchodzą do nas z wielką sympatią. mamy z nimi stały kontakt. Mają inny profil działalności niż my, są radiem ściśle komercyjnym, mają wiele wpływów z reklam. My natomiast staramy się realizować naszą misję. Mówić i grać muzykę po łemkowsku. Na tym nie można zarobić, ale można odczuwać wielką satysfakcję.
Kiedy myślę o muzyce jakiejś grupy etnicznej na myśl przychodzą mi utwory ludowe albo folkowe.
To zbytnie uproszczenie. Gramy różną muzykę. Oczywiście emitujemy dużo etnicznej muzyki z całego świata. Ale gramy również łemkowski jazz oraz muzykę poważną. W niedziele mamy blok muzyki cerkiewnej. Staramy się zapełnić playlistę najprzeróżniejszą muzyką, żeby każdy słuchacz znalazł coś odpowiedniego dla siebie.
Polacy też słuchają radia LEM.FM?
Tak. Wciąż nam pomagają. Robią to nie tylko słuchacze, ale i urzędnicy. Kiedy staraliśmy się o otrzymanie koncesji w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji wszędzie spotykaliśmy się z objawami sympatii i ponadstandardowej pomocy. Nie wiem z jakich przyczyn to wynikało, ale było bardzo miłe. Zdarzają się sympatyczne sytuacje. Pisze do nas słuchacz polskojęzyczny i prosi o podanie tytułu piosenki, która leciała na naszej antenie np. w czwartek po 11. Z przyjemnością odpowiadamy naszym słuchaczom.
Oprócz radia prowadzicie też portal.
Na naszym codziennie aktualizowanym portalu pojawiają się interesujące nas wiadomości. Najwięcej, co jest zrozumiałe, jest wiadomości od Łemków (Rusinów) ze Słowacji z Preszowszczyzny. Dlaczego właśnie od nich? Bo wyłącznie na Słowacji Łemkowie (Rusini) mają własne profesjonalne instytucje kultury: teatr im. Aleksandra Duchnowicza, zespół artystyczny PULS, Muzeum Rusińskiej Kultury, które jest częścią Słowackiego Muzeum Narodowego oraz Instytut Języka i Kultury Rusińskiej na Uniwersytecie Preszowskim. Są też newsy z innych krajów. Informujemy o wydarzeniach politycznych, imprezach kulturalnych, sportowych i festiwalach.
Ilu dziennikarzy zatrudniacie?
Z naszym radiem i portalem współpracuje kilkunastu dziennikarzy. Przygotowują programy, robią relacje albo piszą teksty na portal. Na stronie pojawiają się po szczegółowej korekcie językowej krótsze lub dłuższe materiały dziennikarskie, które są przygotowane w sposób profesjonalny. Staramy się utrzymać odpowiednio wysoki poziom. Nie chcemy sprawiać wrażenia medium amatorskiego. Mamy też korespondentów zagranicznych. Codziennie występuje na antenie i pisze do nas dziennikarz ze słowackiego Preszowa, który używa najbliższego nam standardu językowego. W ich języku występuje niewiele osobliwości słownych, które mogłyby być niezrozumiałe dla Łemków mieszkających w Polsce. Są stałe korespondencje i audycje z Ukrainy od reporterki mieszkającej na stałe w Iwanofrankowsku, czyli w Stanisławowie. Dociera do Łemków, którzy w latach 40. XX wieku przenieśli się do Sowietów. Tworzą tam diasporę, ale najczęściej są już bardzo mocno zasymilowani. Żyją wśród nich jeszcze starsze osoby, które pamiętają czas, kiedy żyli przed wojną w Polsce, na Łemkowszczyźnie. W Polsce chodzili do szkoły. Pamiętają język polski i mają dobre wspomnienia o Polsce. Często zadają sobie pytanie dlaczego ich rodzice i dziadkowie dali się oszukać komunistycznej propagandzie i przeprowadzili się do Sowietów? Później już nie było szansy, żeby wrócili do Polski. Dostajemy od naszych rodaków żyjących na całym świecie informacje, relacje, zdjęcia, wspomnienia, które wykorzystujemy w audycjach i artykułach. Kiedy rozpoczęliśmy działalność radiową napisał do nas po hiszpańsku pewien pan z Ameryki Południowej. Przesłał nam zdjęcia jego prapraprzodków pochodzących z Galicji. Fotografia przedstawiała Łemków na parowcu płynącym z Hamburga do Urugwaju. Wyruszyli za chlebem i już zostali w Ameryce Południowej na zawsze.
Co jest najtrudniejsze w waszej działalności? Jakie największe bariery stoją przed radiem, które nadaje dla mniejszości etnicznej?
Dziś to wysokie koszty nadawania. Dzięki Bogu, od kilku lat sprzęt radiowy, który kiedyś kosztował krocie, miksery, porządne słuchawki, mikrofony, gwałtownie staniał. Zaczęło nas być na niego stać. Mamy kilkunastu dziennikarzy, ale problem z dziennikarzami znającymi język łemkowski jest niezmiennie największy. W naszym gronie nie ma zawodowych dziennikarzy ani absolwentów studiów dziennikarskich. Ale są wśród nich profesjonaliści w zakresie języka łemkowskiego, absolwenci filologii łemkowskiej na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Niestety, od kilku lat już nie jest już prowadzony nowy nabór na filologię łemkowską. Ale jest kilkunastu, może kilkudziesięciu absolwentów tej filologii, którzy są na tyle kompetentni, żeby pracować w łemkowskojęzycznych mediach.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Bogdan Gambal
Absolwent etnologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zaczął publikować po łemkowsku pod koniec osiemdziesiątych lat w jednodniówce „Hołos Watry”. Był jednym ze współzałożycieli Stowarzyszenia Łemków (1989 r.) oraz inicjatorem reaktywowania i długoletnim przewodniczącym zarządu Stowarzyszenia Ruska Bursa w Gorlicach (1991 r.). Był współzałożycielem łemkowskiego radia Lem.fm. Prowadzi codzienne audycje radiowe oraz publikuje na portalu www.lem.fm, almanachu „Rocznik Ruskiej Bursy”, dwumiesięczniku „Besida” organie prasowym Stowarzyszenia Łemków i w dwutygodniku „Info Rusin” organie prasowym Rusińskiej Obrody na Słowacji.
Fot. YouTube