Pokazujemy kontekst wydarzeń – rozmowa z dyrektorem TVP Historia PIOTREM LEGUTKĄ

Kiedy przyszedłem do TVP Historia ok. 80 procent stanowiły archiwa. W tej chwili jest to trochę poniżej 70 procent. Ponad 30 proc. to premiery  – mówi Piotr Legutko, dyrektor TVP Historia w rozmowie z Miłoszem Klubą.

 

Na początku maja TVP Historia skończyła 12 lat. Pan objął stery nieco ponad dwa lata temu. Jak w tym czasie zmieniła się stacja?

 

Przez 10 lat był to kanał oparty głównie na archiwach, co było jego wielką zaletą, bo w przypadku historii archiwa to coś szczególnie atrakcyjnego i ludzie uwielbiają po nich szperać. Zasoby TVP są jej ogromną przewagą konkurencyjną. Żaden inny kanał nie mógłby zaistnieć tak szybko, bo musiałby wyprodukować jakiś kontent. Tutaj ten kontent już istniał i był bardzo dobry. Jeśli spojrzymy nawet na czasy PRL, to powstawały wtedy wybitne dokumenty historyczne, reportaże, seriale fabularne. To są rzeczy, które zwłaszcza po digitalizacji i odnowieniu nabierają zupełnie nowego wymiaru i smaku. Poza tym kanał TVP Historia został doskonale zaprogramowany. Jego głównym produktem były, są i zapewne będą dokumenty, ale uzupełnione serialami historycznymi, filmami fabularnymi. Takim uzupełnieniem – mającym bardzo dobrą oglądalność – są też produkcje nie o historii politycznej i gospodarczej, ale naturalnej. Są to rzeczy licencyjne, kupowane przez nas m.in. od BBC czy PBS.

 

W ciągu tej dekady pokazano jednak chyba wszystko z archiwów TVP, co było warte pokazania i trzeba było zacząć produkować rzeczy nowe. Te ostatnie dwa lata w TVP Historia są naznaczone przede wszystkim dużą liczbą premier. Udało nam się uruchomić sporo cykli, wyprodukować bardzo wiele dokumentów i reportaży, zakupić bardzo dużo cykli licencyjnych. Dzięki temu odświeżyliśmy ten kanał. To jest coś, pod czym chciałbym się podpisać.

 

Jakie są proporcje między nowymi materiałami a archiwami?

 

Kiedy przyszedłem do TVP Historia ok. 80 procent stanowiły archiwa. W tej chwili jest to trochę poniżej 70 procent. Ponad 30 proc. to premiery. Można to jeszcze trochę zwiększyć na korzyść nowych produkcji, ale bez przesady. Te 12 lat to czas, w którym wyrosło nowe pokolenie i znów pewne dokumenty, reportaże trzeba powtarzać. To jest nasz obowiązek misyjny i edukacyjny. Takie filmy jak „Pielgrzym” Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego trzeba pokazywać praktycznie co roku. Na to musi być czas i dlatego ten udział archiwów nie może być niższy niż, powiedzmy, 60 procent.

 

Jak wybierane są tematy do nowych produkcji i zakupów licencji?

 

Nie ma tu przypadków. W związku z rocznicą lądowania na Księżycu pokazujemy na przykład amerykańskie seriale o podboju kosmosu – to przecież też już historia. To znakomicie zrealizowane dokumenty, fantastycznie pokazujące, że długo przed pojawieniem się „Gwiezdnych Wojen” zimna wojna toczyła się w kosmosie.

 

Równocześnie telewizje newsowe pokazują kolejne starty rakiet Elona Muska.

 

Kanał TVP Historia daje bezcenną możliwość sięgnięcia do backgroundu, pokazania kontekstu. W momencie kiedy nastał kryzys związany z ustawą o IPN i z relacjami polsko-żydowskimi na głównych antenach można było zrobić jeden czy dwa programy, jakąś debatę publicystyczną. My natomiast mogliśmy „wrzucić na stół” dziesiątki dokumentów, opowiadających o całym kontekście relacji polsko-żydowskich i to nie tylko w czasie II wojny światowej. Choćby z tego względu kanał TVP Historia jest potrzebny.

 

Ramówka jest w pewnym sensie niezmienna od początku – operuje podobnymi formatami, które są emitowane mniej więcej o tych samych porach. Widzowie wiedzą, kiedy jest czas na publicystykę, kiedy na seriale fabularne, a kiedy na wspomnianą historię naturalną – ale dostosowujemy ją do kontekstu, do dat, rocznic, do tego, o czym się w danej chwili dyskutuje. Na przykład w czerwcu będziemy obchodzić 40 rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Wydaje mi się oczywiste, że „jazdą obowiązkową” jest zrobienie w TVP Historia czegoś w rodzaju „newsowej” obsługi pielgrzymki sprzed czterdziestu lat. Uruchomimy studio pielgrzymki, codziennie będziemy w miejscach, gdzie był Jan Paweł II. Wykorzystamy zasoby TVP i Polskiego Radia, wszystko, co udało się znaleźć. Będą temu towarzyszyły komentarze i opowieści o tym, co papież robił w Gnieźnie, Częstochowie, Krakowie, Kalwarii Zebrzydowskiej. I to jest coś, co można dostać tylko w tym sklepie, tylko u nas.

 

Pieniędzy w budżecie wystarcza na tyle nowości?

 

Kolejną zmianą w ostatnich latach jest to, że zarząd telewizji spojrzał na TVP Historia przychylnym okiem i w zeszłym roku, z okazji 100-lecia niepodległości, po raz pierwszy mieliśmy możliwość zorganizowania konkursu na reportaże i dokumenty. Dostaliśmy na to sporo pieniędzy właśnie od zarządu TVP. Udało się sfinansować 19 produkcji. To jest naprawdę znakomity wynik. W tym roku rozpisaliśmy drugą edycję tego konkursu i myślę, że wyprodukujemy kolejnych kilkanaście filmów i reportaży. W tym roku będą one dodatkowo ukierunkowane na 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Konkursy te są adresowane do oddziałów TVP, dzięki czemu możemy wykorzystać kolejną przewagę telewizji publicznej, czyli właśnie ośrodki terenowe. Tam są ludzie, którzy robią świetne produkcje, pokazują historię Polski z perspektywy swojego regionu, swoich bohaterów, często nieznanych a wartych przypomnienia.

 

Dostrzegam też rosnące zainteresowanie filmami historycznymi bardzo wielu innych podmiotów. Często dostaję filmy, które zostały już zamówione, wyprodukowane i zapłacone. Czekają tylko na emisję. Jest coraz więcej instytucji, które o to dbają – to m.in. zarządy województw. Jest też urząd ds. kombatantów, który ma specjalny fundusz na filmy. Ministerstwo kultury także dba o to, by historia Polski była odpowiednio dotowana. Naszym ważnym partnerem jest Muzeum Historii Polski. W tym roku przypada okrągła rocznica unii lubelskiej i pokazywaliśmy film zamówiony z tej okazji właśnie przez MHP. Takich partnerów jest coraz więcej. TVP Historia jako miejsce emisji jest bezkonkurencyjne – jesteśmy dostępni na multipleksie, z każdego miejsca w Polsce, bez pośrednictwa żadnych dodatkowych platform. Każdy, po opłaceniu abonamentu, może nas oglądać. Na dodatek gdyby taki film pokazała stacja komercyjna, to pewnie raz, o godz. 23.20. My, kiedy pokazujemy premierowo jakiś film, dokument czy reportaż, to zwykle robimy to co najmniej trzy razy, w różne dni i o różnych porach, żeby każdy mógł go zobaczyć. Oprócz tego praktycznie wszystkie produkcje mamy dostępne na platformie VOD. Nie wystarczy zrobić dobry materiał – trzeba jeszcze, żeby obejrzało go jak najwięcej osób.

 

Strategia wygląda na skuteczną, bo w marcu TVP Historia wskoczyła z czwartego na drugie miejsce wśród kanałów tematycznych, wyprzedzając TVN Turbo i Discovery Channel. Jako jedyna w pierwszej piątce zanotowała wzrost oglądalności – o prawie 11 procent.

 

Ten wynik w grupie ogólnej robi wrażenie, ale szczególnie ważny jest skok w grupie komercyjnej – prawie 20 proc. w porównaniu z marcem 2018. To pokazuje, że udaje nam się przyciągnąć młodego widza. Nie ukrywam, że sporo wysiłku włożyliśmy przez ostatnie dwa lata także w odświeżenie całej oprawy TVP Historia. Chodziło nam o to, by pojawiło się dużo małych form, klipów, nawet piosenek. Poleciłbym np. 5-6 minutowy format „Wojna w eterze”. Pokazuje on zimną wojnę w bardzo ciekawy sposób – poprzez zestawienie newsa podawanego przez radio „Wolna Europa” albo radia zachodnie z mediami komunistycznymi. To zderzenie jest jakością samą w sobie. Całość jest dynamicznie zrealizowana i pojawia się między innymi programami. Dobrze sprawdza się także w internecie. Takich form mamy coraz więcej. Jest cykl, w którym znane osoby – aktorzy, muzycy, sportowcy – opowiadają o swoich ulubionych bohaterach historycznych. W innym Kuba Sienkiewicz, lider zespołu „Elektryczne Gitary”, śpiewa piosenki historyczne, ale też opowiada o tym, jak je pisał.

 

Co będzie dalej? TVP Historia czeka zderzenie ze szklanym sufitem?

 

Absolutnie nie. Uważam, że ogromne rezerwy telewizji publicznej są w dwóch miejscach. Jedno to oddziały regionalne, drugie – kanały tematyczne. To jest przyszłość TVP, bo w przypadku głównych anten faktycznie jest szklany sufit. I to w te dwa miejsca płynie coraz więcej pieniędzy.

Na pewno jednym z kierunków, w którym będziemy zmierzać jest zwiększenie produkcji filmów i reportaży historycznych. Są ogromne przestrzenie jeszcze nieopisanej, polskiej historii. Nie ma też takich pieniędzy, których bym chętnie nie przyjął na zakup filmów licencyjnych. To są rewelacyjne rzeczy, nieporównywalnie tańsze od dużych fabularnych produkcji znanych wytwórni, a ogromnie atrakcyjne. Jeśli mogę coś obiecać to właśnie to, że w kanale TVP Historia będzie więcej zarówno licencyjnych cykli zagranicznych, jak i naszych nowych, premierowych dokumentów i reportaży, opowiadających o polskiej historii.

 

Będzie się rozwijać również platforma VOD?

 

Jak najbardziej. To jest w tej chwili najbardziej rosnąca część telewizji. Zasób TVP Historia będzie tu cały czas uzupełniany i budowany. Myślę, że w lipcu uruchomimy też nasz nowy portal. Mam nadzieję, że będzie to miejsce spotkania miłośników historii.

 

Rozmawiał Miłosz Kluba

 


Piotr Legutko

Rocznik 1960, dziennnikarz, publicysta i wykładowca związany z Krakowem. Absolwent polonistyki na na Uniwersytecie Jagiellońskim. W swojej karierze był m.in redaktorem naczelnym „Czasu Krakowskiego”, „Dziennika Polskiego”, kwartalnika „Nowe Państwo”, a także kierownikiem krakowskiego oddziału „Gościa Niedzielnego”. Od 1997 r. związany z krakowskim oddziałem TVP (w latach 2016 – 2017 był jego szefem). Pełnił także funkcję kierownika redakcji publicystyki TVP. Dyrektorem TVP Historia został w 2017 r. Jest członkiem Zarządu Głównego SDP.