Prawo nie tylko dla prawników – EWA USOWICZ o dziennikarstwie prawnym

Całe zawodowe życie zajmuję się dziennikarstwem prawnym i zawsze znajdzie się ktoś, kto jest przekonany, że takie zespoły jak te, z którymi mam i miałam okazje pracować, piszą dla… prawników. Nic bardziej mylnego, choć akurat prawnicy to ludzie, którzy chętnie czytają – mają otwarte głowy, są ciekawi opinii innych. Rzecz jasna – są też ważnym dla nas czytelnikiem, ale jednak – jednym z wielu. Bo prawo nie jest tylko dla prawników! Oni zresztą akurat radzą z nim sobie najlepiej. Warto pisać też, a może – przede wszystkim, dla tych, którzy radzą sobie dużo słabiej.

 

Piszemy więc o prawie dla przedsiębiorców, urzędników (zarówno tych rządowych, jak i samorządowych), menadżerów, doradców podatkowych, księgowych, kadrowych, dyrektorów szkół czy szpitali, studentów, ale też dla zwykłych ludzi. Gros tzw. newsów prawnych, to wiedza przydatna głównie w pracy. Ale jest też masa tematów, którymi zainteresowany może być niemal każdy, bez względu na to, gdzie pracuje. Niezmienne „hity” to choćby tematy dotyczące rozwodów, spadków, alimentów, darowizn (i w ogóle rozliczeń w rodzinie), 500+, mandatów i punktów karnych, roszczeń frankowiczów, emerytur, podatków, zwolnień lekarskich, uprawnień pracowniczych… Długo można by wymieniać, ale generalnie – to tzw. samo życie. A wspomniani prawnicy to też ludzie, więc nie tylko rozwodzą innych, ale i sami mają czasem ten dopust, raczej nie Boży… Więc o ciekawym „rozwodowym” orzeczeniu zawsze chętnie przeczytają.

 

Dziennikarstwo prawne to nieustanne śledzenie zmian w legislacyjnej fabryce prawa, która produkuje jak szalona. Musimy na bieżąco pisać o wszystkich najważniejszych zmianach w prawie. Ale nie tylko – dziennikarze prawni muszą wypatrzeć luki czy niekonsekwencje w przepisach, przewidzieć ich skutki, a czasem słone koszty. To coraz trudniejsze w sytuacji, gdy tryb legislacyjny przypomina nieraz bicie sprinterskich rekordów. Czasem w nocnych głosowaniach, innym razem bez koniecznych konsultacji, ale generalnie sprint jakości prawa nigdy nie służył. Dlatego zawsze mamy dużą satysfakcję z naszego pisania, gdy uda nam się „naprawić” bubel prawny, uchronić firmy czy ludzi przed fatalnymi przepisami.

 

Artykuły prawne to nie tylko tzw. newsy, ale też np. konkretne porady. Albo opinie – zawsze zresztą świetnie czytane.

 

Jak trzeba pisać o prawie? Możliwie prostym językiem, zrozumiałym dla wielu odbiorców nie – prawników. Zawsze proszę dziennikarzy, aby o tym pamiętali. Samo prawo jest wystarczająco skomplikowane, nie warto jeszcze dodatkowo komplikować tekstów. Ani pisać językiem ustawowym, który jest kostyczny, niezrozumiały, a czasem – absurdalny.

 

Skoro już wiedzą Państwo o czym piszemy, jak i dla kogo – muszę się na koniec do czegoś przyznać. Zespoły prawne w redakcjach składają się w znakomitej większości z ludzi, którzy ukończyli prawo, a nie dziennikarstwo. Tego ostatniego musieliśmy się po prostu nauczyć.