List Jolanty Hajdasz prezes SDP do księdza Michała Olszewskiego

Jolanta Hajdasz, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, wysłała w poniedziałek, 14 października rano list do księdza Michała Olszewskiego z uchwałą Zjazdu Delegatów SDP w obronie Księdza oraz Pani Urszuli i Pani Karoliny, urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości.  Delegaci SDP, największej i najstarszej organizacji dziennikarskiej w Polsce domagają się w swojej uchwale natychmiastowego zwolnienia z aresztu całej trójki zatrzymanych, umożliwienia im odpowiadania z wolnej stopy oraz pełnej jawności tych procesów. Wzywają też  środowisko dziennikarskie do zaprzestania publikacji szerzących pomówienia i godzących w dobre imię wspomnianych osób. Pismo zostało wysłane do Aresztu Śledczego Warszawa Służewiec przesyłką poleconą priorytetową za potwierdzeniem odbioru.

Poniżej treść list

 

Kazimierz Dolny, 13 października 2024 r.

 

Czcigodny Ksiądz Michał Olszewski

Założyciel Radia Profeto

Areszt Śledczy w Warszawie-Służewcu

ul. Kłobucka 5

02-699 Warszawa

 

Czcigodny Księże Michale!

 

W imieniu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich pragnę wyrazić nasz zdecydowany sprzeciw wobec przetrzymywania Księdza w areszcie śledczym i przekazać od nas wyrazy solidarności oraz wsparcia. Kierujemy je także pod adresem Pani Urszuli i Pani Karoliny, urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości, aresztowanych razem z Księdzem.

Nasze zdanie wyraziliśmy przyjętą jednogłośnie Uchwałą podczas Zjazdu Delegatów Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, jaki odbył się w dniach 12-13 października 2024 r. w Kazimierzu Dolnym.

 

Uchwała Zjazdu Delegatów Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w sprawie ks. Michała Olszewskiego

Odwołując się do solidarności zawodowej i międzyludzkiej oraz do poczucia sprawiedliwości, my delegaci Zjazdu Delegatów Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec przetrzymywana w areszcie śledczym założyciela Radia Profeto księdza Michała Olszewskiego. Domagamy się:

– natychmiastowego zwolnienia księdza Michała Olszewskiego oraz dwóch urzędniczek zatrzymanych w związku z domniemaniem nieprawidłowości w pozyskiwaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości

– umożliwienie księdzu Michałowi Olszewskiemu oraz Paniom Karolinie i Urszuli, urzędniczkom Ministerstwa Sprawiedliwości – odpowiadania z wolnej stopy oraz pełnej jawności prowadzonych w tej sprawie rozpraw sądowych

Wzywamy środowisko dziennikarskie do przestrzegania zasad etyki zawodowej, czyli zaprzestania publikacji szerzących pomówienia i godzących w dobre imię wspomnianych osób.

W wyrazami najwyższego szacunku

dr Jolanta Hajdasz

prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

 

 

 

Jolanta Hajdasz nowym prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

Dr Jolanta Hajdasz została wybrana przez Zjazd Sprawozdawczo-Wyborczy Delegatów prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Była jedyną kandydatką na to stanowisko. Poparło ją 91 delegatów, 17 głosowało przeciwko, 3 wstrzymało się.

Jolanta Hajdasz od 2011 roku jest członkiem Zarządu Głównego SDP, przez dwie ostatnie kadencje pełniła funkcję wiceprezesa. Od 2017 roku kieruje Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.

Jako najważniejsze zadania na nową kadencję określiła obronę wolności słowa i obronę dziennikarzy, umacnianie pozycji SDP na arenie międzynarodowej i stabilizację finansów Stowarzyszenia. Nowa prezes chciałaby też, aby w Domu Dziennikarza przy ul. Foksal 3/5 w Warszawie powstała biblioteka i czytelnia poświęcona historii dziennikarstwa. Zapowiedziała również, że będzie łączyła funkcję prezesa SDP ze stanowiskiem dyrektor CMWP SDP.

– SDP ma szansę być ostoją wartości, etosu naszego zawodu – podkreśliła Jolanta Hajdasz. – Dla mnie najistotniejsze będzie, aby ocalić niezależne, profesjonalne  dziennikarstwo i aby służyć jak umiem najlepiej.

Zgodnie z nowym statutem SDP kadencja prezesa będzie trwała cztery lata (wcześniej było trzy).

Jolanta Hajdasz to dziennikarka radiowa i telewizyjna, autorka filmów dokumentalnych (m.in. o abp. Antonim Baraniaku), laureatka nagród dziennikarskich. Jest doktorem nauk humanistycznych w zakresie nauki o polityce, wykładowcą w Wyższej Szkole Umiejętności Społecznych w Poznaniu, autorką publikacji i książek, np. monografii Radia Wolna Europa.

 

Niech w Kazimierzu skaczą sobie do oczu tylko potwory z renesansowych rzeźb... Zdj. arch./hb

HUBERT BEKRYCHT: Gra na konflikt i próba podziału SDP

Zawsze przed zjazdami wyborczymi Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich odżywają spory i dyskusje. Jak granat w błocie wybucha debata o „przyszłości SDP”, którą od kilku kadencji prowadzą „zatroskani”. Kogo obryzga błoto? Wszystkich.

Niechaj nie śmieją się szyderczo, ci którzy próbują znowu grać na konflikt, ci którym marzy się podział SDP na dwie albo na trzy organizacje. Najbliższy zjazd wyborczy w Kazimierzu (11 – 13 października br.) będzie jednak grą o przetrwanie Stowarzyszenia jako organizacji dziennikarskiej.

Trudności to nasza specjalność

Najpierw pandemia, potem kryzys związany z rosyjską inwazją na Ukrainę i pomoc uciekającym przed wojną, m.in. dzieciom z Mariupola, które znalazły schronienie w Domu Pracy Twórczej SDP w Kazimierzu nad Wisłą. Potem podwyżki energii i gazu, remonty i znowu podwyżki tym razem rosnące koszty tzw. dzierżawy Domu Dziennikarza na Foksal fundowane przez warszawski ratusz. To proza życia a właściwie działalności władz naszego stowarzyszenia mijającej kadencji. Zarząd Główny starał sobie z tym radzić. Chyba nie najgorzej. SDP wszak jest organizacją społeczną, zatem wiele zależy od ludzi cieszących się zaufaniem ludzi zrzeszonych w SDP.

Statut i ambicje kilku osób z OW

Stowarzyszenie trzeba powoli profesjonalizować, aby walczyć z kłopotami wolnego rynku i razami wymierzanymi SDP przez liberalne i lewicowe środowiska polityczne oraz tzw. elitę dziennikarstwa głównego nurtu. Widać to wyraźnie po niecałym roku sprawowania władzy przez nowy rząd.

Narzędzia w walce z plagami finansowymi i przekleństwem nacisku politycznego ma nam dać nowy Statut. Uchwaliliśmy go po kilku latach pracy w sporym gronie. Awantura wywołana na tegorocznym marcowym zjeździe statutowym przez kilka, no może kilkanaście osób ze stołecznego oddziału SDP pokazała tylko jak wybujałe są ambicje wąskiego grona „aktywistów” oddziału warszawskiego plus kilku wielbicieli zadymy z terenu. Protesty, szykanowanie obecnych władz, przecieki do tzw. prasy branżowej a nade wszystko brak pomysłu na SDP poczyniło nie mniejsze szkody w stowarzyszeniu niż kampania oszczerstw sprzed 3 lat przeciwko prezesowi SDP Krzysztofowi Skowrońskiemu i wiceprezes, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Jolancie Hajdasz. I gdzie teraz jesteście, o wy zapowiadający zarzuty prokuratorskie i pomawiający o przestępstwa? No gdzie? Napisałbym, ale to jednak publiczny głos w dyskusji i nie wypada używać takich słów…

Obrona mediów przed dyktaturą „demokracji”

Gorzej, że krytycy nie chcą krytykować, tylko rozliczać. I to koniecznie Zarząd Główny i jego zwolenników, czyli większość członków SDP. Sami „krytycy” się z niczego nie rozliczają. Czy naprawdę nikt w oddziale warszawskim nie zapytał, dlaczego dwóch członków jego zarządu było przeciwnych protestowi ws. brutalnego i bezprawnego niszczenia mediów publicznych w grudniu 2023r? Czy to oznacza, że owi dwaj członkowie zarządu stołecznego SDP są zwolennikami nowych metod rządu i przynoszenia „wolności” mediów siłowymi metodami prywatnych firm ochroniarskich? Nie chodzi o prawo do sprzeciwu ws. protestu OW SDP, ale, na Boga, w dokumencie była mowa o metodach przejęcia mediów publicznych. A były to metody rodem ze stanu wojennego. I ci dwaj panowie mimo wszystko tego nie podpisali… Ja tego nie rozumiem, bo taka postawa rzutuje na cały oddział. No i ciekawy jestem, czy panowie ci będą kandydować w kolejnych wyborach do zarządu OW lub władz centralnych?

CMWP i walka o godność dziennikarską

A właśnie to członkowie i władze SDP (z wyjątkiem tych nieszczęsnych dwóch panów, którym może nie przeszkadzała pacyfikacja przez służby TVP, PR i PAP), tak w oddziałach stowarzyszenia, jak i na Foksal, mocno piętnowały brutalne nielegalne metody likwidacji mediów publicznych.

Protestowaliśmy wszyscy w SDP przeciwko represjom jakim zostali poddani przez rząd Donalda Tuska dziennikarze z mediów publicznych. I odbiorcy, którym wyłączono na długo sygnał telewizyjny będący strategicznym kanałem komunikacji w przypadku zagrożenia państwa. Bezprawnie, wbrew zapisom wszystkich kodeksów, zwalniani byli dziennikarze i szefowie oraz kierownicy poszczególnych jednostek TVP, PR i PAP. Dyscyplinarnie z TVP zwolniono twórczynię Biełsatu Agnieszkę Romaszewską-Guzy, pracę straciła Maria Przełomiec prowadząca program Studio Wschód. W TVP dyscyplinarkę dostali także m.in. Michał Adamczyk, Marcin Tulicki, Piotr Gursztyn i Samuel Pereira. Setki osób straciło pracę i należne im pieniądze tylko dlatego, że pracowali w mediach publicznych. Mediach dla picu likwidowanych, aby łatwiej było władzy zwalniać niewygodnych… Także i ja zostałem zwolniony dyscyplinarnie z PAP, bo jako sekretarz generalny SDP protestowałem w tej sprawie i w sdp.pl opisywałem to barbarzyństwo; w Europie tylko w Polsce i na Bałkanach zwalnia się z mediów działaczy organizacji dziennikarskich.

Nie było chyba w minionej kadencji aktywniejszej instytucji SDP niż Centrum Monitoringu Prasy SDP. Jego dyrektor Jolanta Hajdasz alarmowała wszędzie o dziejącym się medialnych bezprawiu nie tylko w TVP, PR i PAP, ale także – o zgrozo – w mediach lokalnych, gdzie i przed dojściem do władzy tego rządu dziennikarzy nie miał często kto bronić.

Za to wszystko szefową CMWP spotkała ostatnio „nagroda”. Stekiem kłamstw obrzucono Jolantę Hajdasz na stronie OW SDP… To po prostu niegodziwość i warto o tym wszystkim pamiętać w obliczu kolejnej przedwyborczej batalii w SDP.

     ***

I tu miało być zakończenie. Sam je jednak wykreśliłem. Było ostre i nie dające nic oprócz naiwnej wiary, że taka metoda jest skuteczna. Nie jest.

Wykreśliłem te słowa nie ze strachu, bo boję się tylko Boga i żony, ale dla dobra SDP. Właśnie dlatego po raz pierwszy w życiu się „ocenzurowałem”. Wszystkim delegatkom i delegatom życzę tylko takiej, nie wymuszonej przez nikogo, „cenzury”. I aby dzieliły nas wyłącznie merytoryczne spory o dziennikarstwo a nie wyniszczające kłótnie.

CMWP SDP obejmuje monitoringiem sprawę red. Mateusza Cieślaka skazanego za publikacje na temat badania wymazów COVID 19 w Gliwicach

W związku z wyrokiem Sądu Okręgowego w Gliwicach z 5 kwietnia 2022 r.  związanym z publikacjami prasowymi red. Mateusza Cieślaka oraz postępowaniem II instancyjnym od tego wyroku przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach CMWP SDP obejmuje niniejszą sprawę monitoringiem pod kątem przestrzegania praw człowieka i obywatela w zakresie wolności słowa. Według oceny CMWP, w niniejszej sprawie zachodzi zagrożenie naruszenia praw obywatelskich red. Mateusza Cieślaka. Sprawa dotyczy publikacji prasowych dziennikarza z 2020 roku, w których na portalu katowicedzis.pl przedstawiał wątpliwości związane z badaniem wymazów, tj. próbek materiału biologicznego pod kątem obecności w nich koronawirusa SARS-CoV-2. Rozprawa apelacyjna zaplanowana jest na 11 października 2024 r. 

Sprawa dotyczy publikacji red. Mateusza Cieślaka z 2020 r.  w których opisywał wątpliwości dotyczące badań laboratoryjnych w kierunku wykrywania zakażenia COVID 19 na terenie Gliwic.  Dziennikarz  w okresie września – października 2020r. kierował pytania przesyłane emailem do licznych organów, instytucji i organizacji państwowych w tym m.in. do Głównego Inspektora Sanitarnego w Warszawie, Ministra Zdrowia, Krajowego Konsultanta w Dziedzinie Diagnostyki Laboratoryjnej, Marszałka Śląskiego, Wojewody Śląskiego, Premiera RP, Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, Dyrektora PZH w Warszawie, Dyrektora NFZ Oddziału w Katowicach, Państwowego Inspektora Pracy pytając o  o działalność firmy VITO-MED sp. z o.o. w Gliwicach  prowadzoną w kontenerze – blaszaku, czy wiedzą że laboratorium powoda działające w takim miejscu jest głównym laboratorium COVID – 19 na terenie woj. Śląskiego i  czy działa ono właściwie.  Z informacji przekazanej przez NFZ wynikało, że w tym miejscu zbadano 697 701 wymazów, za co NFZ miał zapłacić ponad 178 mln zł. Dziennikarz Mateusz Cieślak miał informatorów, którzy twierdzili, że w tych warunkach nie sposób jest prawidłowo wykonać badania takiej ogromnej liczby wymazów (w szczytowym momencie było to 5000 badań na dobę). Kontrola przeprowadzona na polecenie Ministerstwa Zdrowia potwierdziła jego wątpliwości  co do jakości i i prawidłowości pracy tego laboratorium. W obiekcie tym przeprowadzono również inne kontrole. Wykonały je Państwowa Inspekcja Sanitarna (Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gliwicach) oraz Państwowa Inspekcja Pracy. Obie te kontrole także wykryły tam nieprawidłowości.

Sąd I instancji odrzucił jednak dowód w postaci dokumentacji kontroli Ministerstwa Zdrowia. Sąd ten uznał, że dokumentacja kontroli Ministerstwa Zdrowia to dowód “nieistotny i nieprzydatny” (cytat z uzasadnienia). Sąd I instancji stwierdził również, że był to dowód spóźniony, albowiem został przedstawiony już po sporządzeniu odpowiedzi na pozew. Sąd wiedział jednakże, że końcowy raport (wystąpienie pokontrolne) został podpisany już po złożeniu odpowiedzi na pozew, gdyż wcześniej tego dokumentu nie było i sąd go otrzymał niezwłocznie po jego zatwierdzeniu i podpisaniu w Ministerstwie Zdrowia. Z informacji  CMWP SDP  wynika jednak, że sąd I instancji nie dał wiary żadnemu twierdzeniu dziennikarza Mateusza Cieślaka (poza informacją o jego stanie majątkowym). Swoje ustalenia sąd I instancji oparł na zeznaniach strony przeciwnej.  Sąd I instancji postępowanie sądowe ograniczył do dwóch posiedzeń (31 marca 2022 r. oraz 1 kwietnia 2022 r.), a wyrok ogłosił 5 kwietnia 2022 r., czyli cztery dni po zamknięciu postępowania sądowego. W ocenie CMWP SDP m.in. to wszystko stoi w rażącej sprzeczności z decyzją sądu II instancji, który obecnie proceduje w trzyosobowym składzie argumentując to wysokim stopniem złożoności badanej sprawy.

Wyrok w tej sprawie został ogłoszony 5 kwietnia 2022. Zgodnie z nim pozwany red.  Mateusz Cieślak jest zobowiązany do „zaniechania naruszeń dóbr osobistych ” spółki VITO-MED sp. z o.o. w Gliwicach poprzez usunięcie z portalu https://katowicedzis.pl, z profilu portalu https://katowicedzis.pl w serwisie społecznościowym Facebook i z grupy „Grupa Katowice Dziś” prowadzonej w serwisie społecznościowym Facebook artykułów/postów  na temat opisywanej sprawy . Dziennikarz ma także zapłacić nawiązkę na cel społeczny (10 tysięcy zł) oraz ponieść koszty procesu.  Wyrok nie jest prawomocny. Od tego wyroku została złożona apelacja w Sądzie II instancji.

W związku z powyższym CMWP podjął monitoring sprawy zgodnie z przepisami prawa, co jest uzasadnione celami realizowanymi przez Centrum oraz potrzebą ochrony istotnych dóbr chronionych prawem, w tym konstytucyjnych praw i wolności.

 

Protest CMWP SDP przeciwko niewpuszczaniu reportera TV Republika na posiedzenia sztabu kryzysowego

CMWP SDP stanowczo protestuje przeciwko  niewpuszczaniu reportera TV Republika na posiedzenia sztabu bezpieczeństwa kryzysowego we Wrocławiu w czasie zagrożenia powodziowego,  jakie ma miejsce na południu Polski.  Blokowanie dziennikarzom dostępu do informacji w czasie tak ogromnego niebezpieczeństwa  jest niedopuszczalne i jest całkowicie niezgodne z prawem.

Dziś tj. 18 września 2024 r.  red. Janusz Życzkowski, reporter Telewizji Republika, po raz czwarty z rzędu pojawił się na spotkaniu sztabu bezpieczeństwa kryzysowego we Wrocławiu i po raz raz czwarty  nie wpuszczono go na posiedzenie tego sztabu.  Posiedzenia te od 16 września b.r. są otwarte dla wszystkich mediów , bierze w nich udział premier Donald Tusk.   Jest to skandaliczne naruszenie polskiego prawa – m.in. Prawa prasowego, Ustawy o  dostępie do informacji  publicznej  oraz  zasad profesjonalizmu w komunikacji medialnej obowiązujących przedstawicieli władzy i urzędników państwowych.  CMWP SDP podkreśla przy tym stanowczo, iż w obecnej sytuacji zagrożenia życia i zdrowia ludzi odmowa informacji mediom  jest przede wszystkim zlekceważeniem najważniejszych norm moralnych obowiązujących w społeczeństwie. W sytuacji zagrożenia życia i zdrowia ludzi  i związanej z nimi dynamice zdarzeń  równy dostęp wszystkich mediów do informacji udzielanych przez  członków rządu i przedstawicieli sztabów kryzysowych jest niezbędny, aby jak największa liczba obywateli mogła zostać poinformowana o zagrożeniach i podejmowanych działaniach służb ratunkowych, czy zaleceniach sztabów kryzysowych.  Ta wiedza  może przyczynić się do uratowania życia i niesienia pomocy zagrożonym we właściwym czasie. Pozwala ona ludziom podejmować odpowiednie działania, aby uratować i ochronić siebie, swoje zdrowie i majątek oraz by pomóc innym potrzebującym . Odmowa dostępu do informacji dla jednej z najwiekszych telewizji informacyjnych w Polsce , jaką jest Telewizja Republika, to skandaliczne zaprzeczenie reguł praworządnego państwa opartego na równych dla wszystkich zasadach oraz złamanie zasady wolności słowa fundamentalnej dla ustroju demokratycznego.

CMWP SDP  ponownie apeluje do przedstawicieli władz o zapewnienie wszystkim mediom równego dostępu do informacji, zwłaszcza w sytuacjach zagrożenia. Podkreślamy, że blokowanie dziennikarzom dostępu do informacji jest niedopuszczalne i niezgodne z prawem. CMWP SDP apeluje także do dziennikarzy obecnych na posiedzeniach sztabu bezpieczeństwa kryzysowego  o to, by upomnieli się o równe traktowanie wszystkich dziennikarzy i mediów w sytuacji zagrożenia powodziowego, jaka ma obecnie miejsce w  naszym kraju.

dr Jolanta Hajdasz , dyrektor CMWP SDP

Rada Konsultacyjna CMWP SDP:

Janusz Kawecki

Michał Karnowski

Paweł Lisicki

Tomasz Sakiewicz 

Krzysztof Skowroński

Leszek Sosnowski

Wojciech Surmacz

Warszawa 18 września 2024 r.

 

KRRiT apeluje o rzetelne informowanie o powodzi. „Niedopuszczalne jest też jakiekolwiek dzielenie mediów”

W związku z tragedią powodzi, która dotknęła część Polski, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zaapelowała do mediów o rzetelne i wiarygodne informowanie o tym wydarzeniu. Skrytykowała też niewpuszczenie dziennikarzy Telewizji Republika na konferencję premiera oraz posiedzenie sztabu kryzysowego na terenie kataklizmu i złożyła w tej sprawie wniosek do prokuratury.  

W apelu podpisanym przez przewodniczącego KRRiT Maciej Świrskiego wezwano do rzetelnego i obiektywnego przekazywania informacji, gdyż tylko wówczas spełniać one będą zadania związane z niesieniem skutecznej pomocy i jej koordynowaniem przez właściwe służby państwowe. Podkreślono też, że media są istotnym elementem propagowania działań i poleceń sztabów antykryzysowych.

„Z tego też względu absolutnie niedopuszczalne jest też jakiekolwiek dzielenie mediów na lepsze i gorsze. Przykładem jest kolejne już niewpuszczenie ekipy dziennikarskiej z Telewizji Republika na dzisiejszą konferencję prasową Prezesa Rady Ministrów oraz posiedzenie sztabu kryzysowego na terenie kataklizmu co w obecnej sytuacji zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców terenów dotkniętych powodzią, ma wymiar  szczególny i spełnia kryteria sprowadzenia powszechnego zagrożenia dla zdrowia i życia obywateli mogących się nie dowiedzieć o zagrożeniach czy np. konieczności ewakuacji, czyli art. 165 § 1 pkt 5 KK („Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach, działając w inny sposób w okolicznościach szczególnie niebezpiecznych, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”) w zw. z art. 231 § 1 KK w zw. z art. 43 i art. 44 ust. 1 ustawy – prawo prasowe. Informuję, że w tej sprawie składam wniosek do prokuratury o ściganie osób odpowiedzialnych za sprowadzenie takiego zagrożenia” – czytamy w apelu Macieja Świrskiego.

Dalej zapewniono, iż KRRiT „doskonale rozumie, że w obecnej sytuacji wielu nadawców, spełniając dodatkowe obowiązki informacyjne, musiało zawiesić realizację niektórych warunków programowych i dostosować swoje programy do bieżących wyzwań”. Te okoliczności będą uwzględnione w procesie oceny realizacji zobowiązań koncesyjnych oraz programowych. Rada ma także wystąpić do Poczty Polskiej o przedłużenie procesu ściągania należności abonamentowych, jak również rozpatrzyć wnioski poszkodowanych powodzią odbiorców o umorzenie opłat abonamentowych.

opr. jka, źródło: KRRiT

 

Manipulacje portalu gazeta.pl na temat zbiórki CMWP SDP dla red. Sebastiana Morynia

11 września br. na portalu gazeta.pl ukazał się artykuł pt. „Sąd go skazał, a TV Republika zwolniła. Trwa zbiórka: „Jest jedynym żywicielem”, w którym napisano, iż  cyt. Telewizja Republika zwolniła wicenaczelnego Sebastiana Morynia, który w 2019 roku opublikował na stronie stacji artykuły zniesławiające ruch Obywateli RP”. 

Jest to nieprawda. Redaktor Sebastian Moryń pracuje w TV Republika,  a materiały jego autorstwa ukazują się na portalu tej stacji praktycznie  codziennie. Specjalne oświadczenie w tej sprawie ukazało się na portalu tvrepublika.pl , w przesłanym do CMWP SDP stanowisku potwierdził to także red. Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny TV Republika , a także osobiście red. Sebastian Moryń.  Prowadzona przez CMWP SDP zbiórka pieniędzy na wsparcie dla red. Sebastiana Morynia i jego rodziny została już zakończona, bo udało się zebrać zakładaną kwotę – 69 999 zł.  Zgodnie z opublikowaną 31 sierpnia informacją CMWP SDP potwierdzamy także, iż  na portalu zrzutka.pl udało się zebrać ponad 40 tys. zł. W dniu publikacji komunikatu, na trzy dni przed końcem zbiórki było to dokładnie 40 015 zł, w dniu zakończenia zbiórki (5 września 2024) była to kwota 40 425 zł.  Jak poinformowaliśmy, pozostałą część ( 30 tys. zł) przekazał anonimowo jeden darczyńca bezpośrednio Sebastianowi Moryniowi i jego rodzinie. Potwierdzam, iż tym anonimowym darczyńcą jest Fundacja Niezależne Media. Wszystkie zebrane środki i ich szczegółowe rozliczenie zostaną przekazane red. Sebastianowi Moryniowi 17 września podczas konferencji CMWP SDP pt. „W obronie dziennikarzy i wolności słowa „, co wspólnie zostało przez nas  zaplanowane kilka  tygodni temu.

Przed opublikowaniem artykułu ” Sąd go skazał, a TV Republika zwolniła” nikt z redakcji portalu gazeta.pl nie kontaktował się z CMWP SDP, ani z red. Sebastianem  Moryniem, ani z kierownictwem TV Republika.

Link do oświadczenia TV Republika TUTAJ.

Informacje CMWP SDP o zbiórce dla red. Sebastiana Morynia TUTAJ.

Rys. Cezary Krysztopa

Bardzo smutny felieton CEZAREGO KRYSZTOPY: Kuleba postawił kropkę nad i

Robiłem co mogłem, w ramach swoich skromnych możliwości i podczas Pomarańczowej Rewolucji i podczas Majdanu, grafiki, teksty, demonstracje. Po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, jak wielu innych Polaków, udostępniliśmy uciekającym przed wojną Ukrainkom mieszkanie po Babci.

Pamiętam jak płakały kiedy powiedziałem im po rosyjsku, ukraińskiego nie znam – Nie ispugajties, wy doma – sam się prawie popłakałem. Pamiętam jak jeździliśmy z Synami po warszawskich dworcach karmiąc uchodźców z Ukrainy. I wiecie co? Wcale tego nie żałuję, zrobiłbym to jeszcze raz.

Polska pomoc, ukraińska niewdzięczność

Dopiero ostatnio dowiadujemy się więcej na temat skali pomocy Ukrainie ze strony państwa polskiego, od ekspertów słyszę, że mogliśmy oddać nawet 40% własnego uzbrojenia. A pieniądze, generatory, starlinki, zapewnienie logistyki i wiele, wiele innych rzeczy? Być może ktoś to kiedyś policzy, a być może już się nie da. Podobnie jak wielu innych uważam, ze to trzeba było zrobić, nie dla Ukrainy nawet, tylko dla Polski. Inna sprawa czy nie przekroczyliśmy krytycznego uszczuplenia własnych zasobów. A jeszcze inna to to, że z niezrozumiałych dla mnie powodów, rząd Morawieckiego nie brał pokwitowań za to co w naszym imieniu na Ukrainę wysyłał.

W efekcie, kiedy tylko Polsce skończyły się pieniądze i czołgi do oddania, na arenę powróciły Niemcy, które jeszcze niedawno, jako „sojusznik strategiczny” Ukrainy uważały, że „nie warto jej pomagać”. No, ale skoro ich wielikij drug Władimir nie dał rady Ukrainy zatłuc, to trzeba się było odnaleźć w nowej sytuacji. A żaden Polak nie da Ukraińcowi tyle, ile Niemiec obieca. No więc Zełenski kopnął Polaków w tyłek wykorzystując jako pretekst obronę polskiego rolnictwa i poleciał w te pędy do Berlina, przy okazji mocno przyczyniając się do upadku rządu PiS, który tyle mu bez pokwitowania dał. Razem z Ukrainą (nie w formie państwa, to była bzdura na kółkach, w formie jakiegoś sojuszu) mogliśmy stanowić jakiś w miarę samodzielny środek ciężkości w Europie środkowej i wschodniej. Ukraińcy oddali to za paciorki. Teraz, po ofensywie kurskiej, obrażeni Niemcy zapowiadają zatrzymanie nawet dostaw paciorków.

Kuleba na parteitagu

I po tym wszystkim do Polski przyjeżdża ukraiński MSZ Dmytro Kułeba, który na partyjnym, jebaćpisowym parteitagu nowej, proniemieckiej partii rządzącej, zestawia Rzeź Wołyńską z Akcję Wisła, czyli brutalne zarżnięcie stu tysięcy niewinnych Polaków z dokonanymi przez komunistów wysiedleniami Ukraińców po wojnie. Mało tego, twierdzi, że „zostali wysiedleni z terenów ukraińskich”, a tak w ogóle, to „po co wracać do przeszłości”.

Można powiedzieć, że Dmytro Kuleba na Campusie Polska pokazał, że nie chodzi na nim o „je.anie PiS”, to taka bardziej lekkostrawna wersja light, na finansowanym z niemieckich pieniędzy Campusie Polska chodzi o „je.anie Polski”.

A zwracając się już bezpośrednio do ukraińskiego MSZ, jeśli Polska po latach wspomagania Ukrainy daleko idącym własnym kosztem, ciągle na ekshumacje brutalnie zamordowanych przez Ukraińców Polaków „nie zasłużyła”, niemieckie obietnice ciągle Was bawią, a Pan nie umie uszanować pamięci stu tysięcy polskich ofiar, to Ukraińców i Pana wybór, a także obciążenie Waszych sumień. Ale korzystając z estetyki imprezy, na której było Panu tak dobrze, proszę „czym prędzej opuścić terytorium Polski”, nie wracać, a po MIGi, o których wspominał Pana pryncypał, udać się do Niemiec.

Rys. Cezary Krysztopa

CEZARY KRYSZTOPA: „Silni razem” zrobili swoje, „Silni razem” mogą odejść

Ci, którzy są aktywni w sieci, szczególnie na platformie „X” (wcześniej „Twitter”) zauważyli na pewno spadek aktywności tzw. „Silnych razem”. Internetowej bojówki znanej z ataków nie tylko, a nawet nie głównie na politycznych przeciwników, ale przede wszystkim na tych, którzy ośmielili się wystąpić choćby na centymetr przeciwko doktrynie, której strażnikiem uczyniono Romana Giertycha.

Dziś mało kto się do ojcostwa i matkostwa „Silnych razem” przyznaje, ale choć pamięć mam słabą, to wujek Gugiel podpowiada mi zdjęcia posła Platformy Obywatelskiej Arkadiusza Myrchy, czy posła Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy reklamujących się na tle furgonetki oklejonej hasztagiem #SilniRazem. Podpowiada zdjęcie Pana kiepsko wykształconego posła Koalicji Obywatelskiej Mieszkowskiego, który uczestniczył w akcji wspierającej „Silnych Razem” bodaj we Wrocławiu. A więcej nie chce mi się szukać. Koalicja Obywatelska reklamowała nawet telefon, pod który trzeba było dzwonić jeśli chciało się zostać „Silnym razem”, ciągle można go znaleźć w sieci.

Kilka teorii

No dobrze, ale dlaczego od kilku tygodni, tak wcześniej aktywni i skuteczni w promowaniu hasztagów na „X” „Silni razem” nie są zauważalni w trendach? Otóż jest kilka teorii.

Jedna głosi, że to cisza przed burzą. Są wakacje, czas flauty, ale internetowe bojówki Romana Giertycha przygotowują się do akcji na początku jesieni. To wtedy może się zdecydować sprawa ewentualnego pozbawienia Prawa i Sprawiedliwości państwowej dotacji przez PKW. A właściwie, podobno, sprawa jest już zdecydowana i bonzowie PKW oczekują tylko od Rympałków Tuska dającej im jakie takie poczucie bezpieczeństwa, podkładki. Osłona ogłoszenia tak kuriozalnej decyzji może się wtedy rzeczywiście w mediach społecznościowych przydać.

Inna teoria głosi, że „Silni razem” nie tylko nie są już z całym swoim szurstwem potrzebni, ale wręcz szkodzą „rewolucji” (znany mechanizm „zjadania dzieci”). A to zaszczekają na „zaprzyjaźnionych dziennikarzy”, a to nawet Nitrasa poszarpią… A tutaj za pasem wybory prezydenckie, które działają zupełnie inaczej niż parlamentarne. Tu trzeba różne środowiska łączyć, do różnych się odwoływać, „politykę miłości” znowu prowadzić. Polaryzacyjną wściekliznę „Silnych razem” trudno tu uznać za wartość dodaną. Być może dlatego właśnie sepsowy zapiewajło dał sygnał do pozostawienia twitterowych berserkerów na polu bitwy.

Rachunki przyszły

Nie wykluczając żadnej z powyższych, mam jednak trzecią teorię, którą pozwolę sobie uznać za równie prawdopodobną. Otóż, wierzę głęboko, że istnieje w Polsce niemała grupa ludzi (nie nazywam ich „Polakami”, bo nie wiem czy bym ich nie obraził), którzy są gotowi żyć w biednym i eksploatowanym przez innych kraju, płacić wysokie rachunki, mało zarabiać i oddawać przyszłość swoich dzieci w zamian za poklepywanie po plecach, byle tylko Kaczyńskiemu zrobić na złość. Tak ich zaprogramowano.

Ale nawet oni mają jakieś ludzkie potrzeby, a być może nawet potrafią liczyć. No i właśnie rachunki przyszły, a my jesteśmy świadkami skutków pewnego dysonansu poznawczego.

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close