DO 30 KWIETNIA ZGŁOSZENIA DO 31. EDYCJI KONKURSU DZIENNIKARSKIEGO Z NAGRODAMI SDP I KONKURSU WO i LO

Do 30 kwietnia przedłużono termin składania prac w Głównym Konkursie Dziennikarskim Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Konkurs ma charakter otwarty, mogą w nim uczestniczyć wszyscy dziennikarze, którzy opublikowali swoje prace od 1 stycznia 2024 r. do 31 grudnia 2024 r.

Nagrody i wyróżnienia przyznane będą w co najmniej 9 kategoriach:

Główna Nagroda Wolności Słowa – dotyczy publikacji w obronie prawdy i sprawiedliwości, demaskujących nadużycia władzy, korupcję, naruszanie praw obywatelskich i praw człowieka

Nagroda Watergate za dziennikarstwo śledcze

Nagroda im. Kazimierza Dziewanowskiego za publikacje o problemach i wydarzeniach na świecie

Nagroda im. Macieja Łukasiewicza za publikacje na temat współczesnej cywilizacji i kultury oraz popularyzację wiedzy

Nagroda im. Janusza Kurtyki za publikacje o tematyce historycznej

Nagroda im. Eugeniusza Kwiatkowskiego za dziennikarstwo ekonomiczne

Nagroda im. Stefana Żeromskiego za publikacje o tematyce społecznej

Nagroda dla Młodych Dziennikarzy

Nagroda im. Erazma Ciołka za fotografię prasową.

 

Prace można zgłaszać do końca kwietnia b.r. tylko elektronicznie, na adres [email protected] 

Uroczysta Gala Konkursu SDP 2025, podczas której będą wręczane nagrody odbędzie się w czerwcu b.r.

 

Patronat medialny nad konkursem objęły następujące redakcje: Sieci, Gazeta Polska, Do Rzeczy, Tygodnik Solidarność, Idziemy, Gość Niedzielny, Niedziela, Radio Maryja, Radio Wnet, TV Trwam, TV Republika, wPolsce24, Forum Dziennikarzy, Bez wierszówki, WPiS, wpolityce.pl, niezależna.pl, tysol.pl, biznesalert.pl, niedziela.pl, bialykruk.pl, sdp.pl 

Konkurs Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich to najstarszy i najbardziej prestiżowy konkurs dziennikarski w naszym kraju. Organizowany jest od 1992 r. Nagrody przyznawane są coroczne w kilku kategoriach autorom tekstów prasowych, audycji radiowych, programów telewizyjnych oraz fotografii prasowych wyróżniających się rzetelnością, wartością informacyjną i jakością realizacji materiału.  Laureaci otrzymują dyplomy honorowe oraz nagrody pieniężne fundowane przez Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i prywatnych sponsorów. W każdej kategorii przyznawane są także honorowe wyróżnienia.

Dokumenty do pobrania:

Regulamin TUTAJ

Karta zgłoszenia: TUTAJ

Instrukcja przesyłania prac: TUTAJ

 

W konkursie SDP Oddziałów Wielkoposkiego i Lubuskiego także do końca kwietnia wydłużono termin słkładania prac:

DO 30 KWIETNIA BR. MOŻNA PRZESYŁAĆ PRACE NA KONKURS DZIENNIKARSKI WIELKOPOLSKIEGO I LUBUSKIEGO ODDZIAŁU SDP

Szef KRRiT MACIEJ ŚWIRSKI: Próba postawienia mnie przed TS to farsa, proces pokazowy

Sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej ma wnioskować o postawienie przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego przed Trybunałm Stanu. „To farsa, proces pokazowy” – mówił przed posiedzeniem komisji szef KRRiT.

„Wszystkie moje prawa obywatelskie i prawa człowieka (…) zostały przez tę komisję połamane. Począwszy od prawa do obrony, a skończywszy na tym, że na przykład moje zażalenia na funkcjonowanie tej komisji w związku z łamaniem procedur są nieprzekazywane do organu nadzorczego jakim jest Trybunał Stanu” – mówił szef KRRiT.

Od ponad roku szef Krajowej Radyi przeciwstawia się nielegalnym działaniom bezprawnie wybranych władz TVP, PR i PAP. Rząd Donalda Tuska i większość parlamentarna wszczęły procedurę osądzenia przewodniczącego Krajowej Rady w rewanżu  m.in. za to, że Świrski wstrzymał wypłatę abonamentu nielegalnie działającym mediom publicznym. Szef KRRiT tłumaczył, że wybrane z pominięciem Rady Mediów Narodowych władze TVP, PR i PAP nie mają prawa do pobierania abonamentu. Wypłaty abonamentu RTV ruszyły warunkowo podczas powodzi jesienią 2024 roku.

„To farsa i proces pokazowy. Proces, który jest farsą i to w takim białorusko-kafkowskim stylu – powiedział Świrski.

Próbę postawienia go przed TK Świrski określił jako chęć „zatrzymania rynku medialnego”.„Postawienie mnie przez Trybunałem Stanu jest decyzją, która uniemożliwi działanie KRRiT, ponieważ np. decyzje techniczne podejmowane z koncesjami itd. (…), cały ten proces zostanie wstrzymany. Zatem jeżeli chodzi na przykład o nabycie TVN, która jest dosyć ciężkiej sytuacji finansowej, także stoi pod znakiem zapytania w tym momencie, dlatego że KRRiT musi wyrazić zgodę na tego typu transakcję zgodnie z przepisami prawa” – mówił Świrski.

„Będę uczestniczył w pracach komisji, natomiast samej legalności obrad tej komisji nie uznaję, ale nie chcę też powodować takiego wrażenia, że czegoś się boję” – podkreślił szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski.

opr. red/ sdp.pl/ Media Alert – Biznes Alert

 

Prezes SDP Jolanta Hajdasz: „Premier nie powinien tłumić żadnej krytyki prasowej, a już na pewno nie tej na jego temat”

Wypowiedź prezes SDP i dyrektor CMWP SDP dr Jolanty Hajdasz w sprawie opinii Centrum przesłanej do sądu w związku ze sprawą Donald Tusk – Tomasz Sakiewicz w sprawie satyrycznej okładki Gazety Polskiej z 2022 roku.
Bardzo doceniam to, iż ze względu na stanowisko CMWP SDP sąd przełożył ogłoszenie wyroku w tej tak bardzo kontrowersyjnej  sprawie – w sumie za okładkę tygodnika Donald Tusk żąda od Gazety Polskiej ponad 200 tysięcy złotych odszkodowania i wielokrotnych, jeszcze bardziej kosztownych przeprosin. Jeśli będziemy akceptować taki sposób dyscyplinowania dziennikarzy za ich próby przedstawiania złożonych problemów społecznych to możemy na długo pożegnać się z wolnością słowa.
Zapewne o ten „efekt mrożący”  panu Premierowi chodzi, by każdy dziennikarz, który chce w jednoznaczny sposób odnieść się do jego wyjątkowo bulwersujących słów, bał się to zrobić z uwagi na porażające, zupełnie nieadekwatne kary finansowe, tak jak w tym wypadku, gdy chodzi o jego skandaliczną wypowiedź „Kto wierzy w Boga, nie głosuje na PiS”
Ufam, że w tym wypadku sąd weźmie pod uwagę nie tylko subiektywne odczucia jednej osoby, jaką jest pan Donald Tusk, ale także konsekwencje wyroku dla wolności słowa w Polsce. Słowa premiera bez żadnego dodatkowego wysiłku z jego strony rozchodzą się błyskawicznie i w setkach tysięcy miejsc, tylko z tego powodu, że to powiedział premier, jedna, z najważniejszych osób w państwie.
Ci, którzy się z nim nie zgadzają nie mają takich narzędzi, ich głos nie jest słyszalny w takim samym stopniu, jak je premiera. Ten pozew powinien być oddalony jako bezzasadny. Premier nie powinien tłumić żadnej krytyki prasowej, a już na pewno nie tej na jego temat. To raczej on mógłby przeprosić tych, których dotknęły jego słowa, a na to zwróciła uwagę pozwana przez niego  Gazeta Polska.
                                                  Jolanta Hajdasz       
                                                                                                                                                                                     13 stycznia 2025 roku
Zdj. z konferencji "Zbrodnia bez kary" od lewej: były prezes TVP Jacek Kurski, prezes SDP i dyrektor CMWP SDP Jolanta Hajdasz, wybrany 26 grudnia 2023 r. prezes TVP Michał Adamczyk, prezes PAP w latach 2018 - 2024 Wojciech Surmacz

RELACJA z konferencji SDP w rok po nielagalnym przejęciu przez rząd mediów publicznych: BEZPRAWIE!

W siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przy ul. Foksal w Warszawie odbyła się w czwartek konferencja „Zbrodnia bez kary. ‘Likwidacja’ mediów publicznych w Polsce 2023 -2024”.Jak podkreślała organizator spotkania prezes SDP i dyrektor Centrum Monitoringu i Wolności Prasy SDP dr Jolanta Hajdasz o w rocznicę bezprawnego przejęcia przez rząd mediów publicznych w Polce i brutalnej pacyfikacji budynków TVP, PR i PAP, nadal trzeba przypominać o zamachu na wolność mediów, którego dopuściła się obecna koalicja.

(Wykorzystano jedną z części relacji z portalu Media Alert)

W konferencji uczestniczyli m.in. menadżerowie mediów i dziennikarze zwolnieni po tym, jak rok temu rząd bezprawnie przejął TVP, PR i PAP.

O roku bezprawia w mediach publicznych i prześladowania mediów komercyjnych dyskutowali m.in. prezes SDP i dyrektor CMWP SDP Jolanta Hajdasz, szef Radia Wnet i wieloletni prezes SDP Krzysztof Skowroński, wiceprezesi SDP Wanda Nadobnik i Mariusz Pilis, członkowie Zarządu Głównego SDP: Aleksandra Tabaczyńska, Maria Giedz, Hubert Bekrycht i  Michał Karnowski – jeden z szefów i dziennikarz telewizji Polsce24 – oraz były prezes TVP Jacek Kurski, obecny, prawomocnie wybrany prezes TVP Michał Adamczyk. W dyskusji uczestniczyli również prezes PAP Wojciech Surmacz – obecnie szef Media Alert, Tomasz Sakiewicz – prezes TV Republika, Michał Rachoń dyrektor programowy stacji TV Republika, dawna dziennikarka TVP Anita Gargas, obecnie mająca swój kanał na YT, a także Adrian Borecki, Anna Popek – dawniej TVP, obecnie TV Republika i Janusz Życzkowski z TV Republika, który rok temu był jednym z szefów Gazety Wrocławskiej  a wcześniej, jak inni uczestnicy konferencji, Łukasz Brodzik i Marek Poniedziałek, był jednym z szefów Radia Zachód. W panelu dotyczącym liwkidacji TV Biełsat wzięła udział pomysłodawczyni projektu i wieloletnia szefowa stacji zwolniona dyscyplinarnie przez TVP Agnieszka Romaszewska-Guzy i jej zastępca Aleksy Dzikawicki, który niedawno odszedł z Biełsatu.

Na konferencji był przez kilkanaście minut obecny dawny dziennikarz TVP Krzysztof Ziemiec a obecnie niezależny publicysta na YT, który – jak to określiła prezes Hajdasz „i jest i go nie ma”, bo z względu na warunki odejścia z TVP nie może nic powiedzieć. „Stanowi to wymowny przykład tego o czym rozmawiamy” – dodała szefowa SDP wskazując na puste krzesło dla Ziemca z jego wizytówką.

Bezprawie i odbiorcy

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski podsumował krótko działalność nielegalnych – w rozumieniu prawa, bo wybranych z pominięciem Rady Mediów Narodowych – władz TVP, PR i PAP.

„Mamy do czynienia z kompletnym bezprawiem – uchwały podjęte przez obecne, nielegalne władze mediów publicznych nie mają znaczenia prawnego” – podkreślił Świrski. „Strumień reklam został skierowany do tych, których rząd objął ochroną, czyli mediów komercyjnych – wspierającej koalicję rządządzą TVN i do Polsatu” – akcentował szef KRRiT.

Prowadząca konferencję prezes SDP Jolanta Hajdasz prezentując kolejnych uczestników spotkania zwracała uwagę na ogromne szkody po roku niszczenia mediów publicznych. „Stracili odbiorcy. Przede wszystkim oni. To ma swoje konsekwencje. Oglądalność na przykład TVP sięgnęła dna” – mówiła.

Szef TVP w latach 2016 – 2022 Jacek Kurski zwrócił uwagę na to, że TVP za jego prezesury realizując misję publiczną wyznaczała standardy pluralizmu medialnego w Polsce. „Tak drastycznego ataku i szybkiego przejęcia można było uniknąć, TVP miała instrumenty prawne” – mówił Kurski, którego kilka godzin wcześniej – na wniosek rządu premiera Tuska, zwolniono ze stanowiska w Banku Światowym w USA.

Wbrew wolności słowa

„Przede wszystkim relacja z rozwalania telewizji była kontr skuteczna dla strony, która zaatakowała polską wolność słowa. Przejęto TVP w warunkach przyzwolenia – zdrady części naszego obozu. Na przykład ówczesny dyrektor spraw korporacyjnych wwiózł bezprawnie poprzez parking służbowy uzurpatorów –  podającego się za szefa rady nadzorczej pana Zemłę i nielegalnego szefa TVP pana Syguta –  na 10 piętro, aby podpisać dokumenty” – opowiadał Kurski.

Zdj. z konferencji „Zbrodnia bez kary” od lewej: były prezes TVP Jacek Kurski, prezes SDP i dyrektor CMWP SDP Jolanta Hajdasz, wybrany 26 grudnia 2023 r. prezes TVP Michał Adamczyk, prezes PAP w latach 2018 – 2024 Wojciech Surmacz

Były prezes TVP podkreślił, że była możliwość „przeciągania” przejęcia TVP, gdyby wcześniej uszczelniono ochronę budynków, przede wszystkim  gmachu H przy ul. Woronicza, skąd emitowano sygnał.

Przejęcie i „Wejście”

Świadkowie pacyfikacji budynków TVP przypuszczali, że atakujący skupią swoje siły na Placu Powstańców Warszawy, a nie na Woronicza. Wspominali, że ówczesny prezes TVP Mateusz Matyszkowicz był w siedzibie TV Republika skąd telefonował do Michała Adamczyka i Marcina Tulickiego prosząc o przyjazd do TV Republika.

Tulicki i Adamczyk, później wybrany na prezesa TVP, zostali w siedzibie telewizji publicznej w centrum Warszawy. I stamtąd kierowali protestem.

„Przejęciu mediów publicznych nie można było zapobiec, ale można było odwlec ją w czasie, opóźnić” – powiedział Michał Adamczyk.

Podczas nielegalnego przejęcia mediów publicznych doszło do bezprecedensowego brutalnego wtargnięcia wynajętych przez neo prezesów i późniejszych likwidatorów TVP, PR i PAP firm ochroniarskich, których pracownicy poturbowali nawet broniących mediów publicznych posłów prawicy. W opnii publicznej zapisał się fakt działania tzw. grupy Wejście złożonej m.in. z nielegalnego szefa i likwidatora PAP i członków władz Polskiego Radia. „Wejście” czuwało nad pacyfikacją mediów publicznych i całym procesem przejęcia TVP, PR i PAP. Mówiono o najgorszym – zdaniem wielu dziennikarzy – akspekcie zamachu na media publiczne – wyłączenia na kilkanaście dni sygnału TVP Info i oddziałów regionalnych TVP oraz wstrzymaniu na kilka dni emisji programów informacyjnych

Wiceprezes SDP i członek Rady Programowej TVP Wanda Nadobnik zwróciła uwagę, że telewizyjny polski nadawca publiczny, od siłowego i nielegalnego przejęcia przez rząd, systematycznie traci prestiżowo na arenie międzynarodowej. Przypomniała, że TVP od zmian ustrojowych jest członkiem Eurowizji. ” I to nie tylko w rozumieniu festiwalu Eurowizji. TVP dwadzieścia lat temu, w ramach tzw. News Group – forum wymiany materiałów między innymi reporterskich, byliśmy na 6. miejscu” – przypomniała Nadobnik. „Teraz zdarza się, że materiały do wymiany opisują kierownicy produkcji. I Genewa [siedziba Eurowizji – red.] zwróciła się do TVP z pytaniem, czy może zacznie tam jakiś dziennikarz pracować” – relacjonowała wiceprezes SDP.

Opisujący brutalne przejęcie Polskiej Agencji Prasowej, jej prezes w latach 2018 – 2024 Wojciech Surmacz – obecnie prezes Media Alertu – mówił o szczegółach prób pacyfikacji budynku PAP przy ulicy Brackiej w Warszawie. „Nie rozważaliśmy nigdy wariantu siłowego w PAP” – mówił Surmacz.

Prezes PAP w latch 2018 – 2024 Wojciech Surmacz – szef Biznes Alert

„Gdybyśmy mieli taką ekipę jak w TVP na Placu Powstańców, to PAP do dziś nie byłaby przejęta” – powiedział  „Teraz powinno się powołać nowe media publiczne. A media konserwatywne, adresuje to również do siebie, powinny się uczyć zarabiania pieniędzy” – podsumował Surmacz.

*** 

        (częśc relacji sdp.pl)

Brak sygnału

Druga część debaty dotyczyła m.in. sposobu niszczenia mediów publicznych i zwolnień dziennikarzy z  TVP, PR i PAP. Dyskuje na te tematy prowadził szef Radia Wnet i wieleoletni prezes SDP Krzysztof Skowroński. Ostrzegł on przed bagatelizowaniem skutków ataku na media publiczne sprzed roku i przedstawił dziennikarza Adriana Boreckiego, który 20 grudnia był reporterem TVP Info. „Mamy tutaj redaktora Boreckiego – świadka wyłączenie sygnału, jak to przebiegało” – zapytał Skowroński.

Borecki przypomniał, że sygnał TVP Info wyłączono 20 grudnia 2023 r. o 11.18, o 12.00 nie wyemitowano południowych „Wiadmości” i wówczas Borecki wszedł, za zgodą swoich ówczesnych, szefów na antenę TVP1 i podczas „Agrobiznesu” poinformował widzów o medialnym zamamchu stanu i próbie przejęcia TVP. PR i PAP. „Była decyzja – spróbujmy powiedzieć ludziom prawdę. Mówiłem co mi serce podpowiadało i co powinienem wówczas do ludzi powiedzieć. Trwało to ponad 30 sekund” –  relacjonował Borecki. Potem zablokowano także to, co mówił dziennikarz. Wieczorem mailowo Boreckiego i wielu innych dziennikarzy zwolniono z obowiązku świadczenia pracy. Borecki w styczniu 2024 r. o 7.00 rano przed swoim domem został zaczepiony przez – jak mówił – „dziwnych ludzi”, którzy próbowali mu wręczyć zwolnienie dyscyplinarne.

Odzieranie z godności

Anita Gargas autorka programu śledczego w TVP podkreśliła, że przez lata rządów prawicy telewizja publiczna starała się równoważyć przekaz tzw. mainstreamu. „To była próba balansowania przekazów informacyjnych w tamtych czasach” – oceniła dziennikarka. Anna Popek z TV Republika, która wiele lat pracowała w TVP zwróciła uwagę na próbę wykluczania dziennikarzy mediów publicznych ze środowiska. „Czyli przypisywanie nam, dziennikarzom wszystkich wyimaginowanych win partii politycznej. Słowa << Ty nie masz prawa, jesteś propagandystką>> odzieranie ludzi z godności” – przypominała Popek.

Michał Karnowski dziennikarz konserwatywnych mediów, m.in. telewizji wPolsce24 i wPolityce, opowiadał, że miał poczucie, że robi coś ważnego, kiedy spędził poprzednie święta i Sylwestra wspierając protestujących z TVP. „Myślę, że każdy, kto bronił mediów publicznych, także w TVP na Palcu Powstańców, dobrze się zapisał w historii polskiego dziennikarstwa” – mówił Michał Karnowski.

Szef TV Republika i Gazety Polskiej Tomasz Sakiewicz zaauważył, że bezprawne przejęcie mediów publicznych było efektem pewnych przygotowań koalaicji 13 grudnia. „To. co o zaczęło się 19 grudnia jest oczywiście efektem rodzącego się autorytaryzmu władzy, która jak wszystkie władze autorytarne zaczyna od ataku na wolność słowa” – wskazał Sakiewicz.

Usunąć można wszystko

Sekretarz generany SDP, rok temu dziennikarz PAP Hubert Bekrycht, wyrzucony dyscyplinarnie z pracy za publikacje o nielegalnym przejmowaniu mediów publicznych podkreślił, że w protestach przeciwko temu „medialnemu zamachowi stanu” ważni są przede wszystkim niezależni dziennikarze. „To jest czas próby. Próby dla protestujących przeciw medialnemu bezprawiu rządu Tuska” – powiedział Bekrycht „Czas próby dla dziennikarzy” – dodał.

Dyrektor programowy TV Republika Michał Rachoń zaznaczył, że w przewidywaniu eskalacji ataków na media publiczne zawiodła wyobraźnia atakowanych dziennikarzy medió publicznych. „Jest nam trudno sobie wyobrazić, aby jednego dnia z archiwów wszytskich polskich bibliotek zniknęły wszystkie papierowe egzemplarze, na przykłąd Gazety Wyborczej czy Gazety Polskiej” – podkreślił Rachoń. „Rzeczywistośc cyfrowa, w której żyjemy, daje możliwość każdemu pułkownikowi rympałkowi usunąć, co tylko będzie chciał” – zaznaczył współautor Resetu (wraz z prof. Sławiowirem Cenckiewiczem).

W dyskusji o mediach lokalnych i przejmowaniu ich przez nielegalne władze mediów publicznych wzięli udział, między innymi, Janusz Życzkowski z TV Republika związany rok temu z prasą dolnośląską, Łukasz Brodzik i Marek Poniedziałek związani z województweem lubuskim dziennikarze, którzy pozwali m.in. Radio Zachód. „Mamy już sukces, sąd nakazał dalsze zatrudnienie nas [Brodzika, Poniedziałka i Daniela Sawickiego – red.] w rozgłośni” – powiedział Brodzik.

***

Trzecią część konferencji poświęcono likwidacji TV Biełast po dyscyplinarnym zwolnieniu z pracy szefowej stacji Agnieszki Romaszewskiej-Guzy i odejściu jej zastępcy Aleksego Dzikawickiego. Dyskusję na ten temat prowadził wiceprezes SDP Mariusza Pilis, który – co podkreślał – również „dołożył swoją cegiełkę” do utworzenia stacji.

TV Wolność

„Biełsat to było przedsięwiżięcie znakomicie przygotowane do swojej roli. Kanał, przez kilkanaście lat rozwinął się w sposób absolutnie spektakularny” – jest to jedna z najlepszych inicjatyw, jaka zdarzyła się państwu polskiemu” – mówił podczas konferencji Pilis. „Zwłaszcza w obszarze informacji i przestrzeni tworzenia wolności, na wschód od polskiej granicy, w sferze państwa postsowieckiech” – dodał wiceprezes SDP zwracając uwagę, że to nie tylko kilkanaście godzin programu dziennie po białorusku, rosyjsku i ukraińsku, ale w Biełsat stworzył znakomite narzędzia internetowe dla swoich odbiorców.

Zwolniona dyscyplinarnie z TVP w marcu br. wieloletnia dyrektor Biełsatu Agnieszka Romaszewska-Guzy zwróciła uwagę, że los TVP został przesądzony już w grudniu 2023 roku. Wówczas – jak wspominała – na Woronicza w budynkach TVP zaroiło się od służb i policji. „To, muszę przyznać, zrobiło na mnie duże wrażenie. Pierwsz raz coś takiego wydarzyło się od 32 lat, kiedy związana byłam z Telewizją Polską.Wszystko było poobstawiane służbami, jakby tam miała być okupacja” – mówiła Romaszewska-Guzy.

„Przy końcu stycznia 2024 roku wiedziałam już, że będzie źle, zwałaszcza, iż MSZ zapowiedział ograniczenia w finansowaniu Biełsatu” – wspominała była szefowa stacji. Prezes SDP Jolanda Hajdasz zwróciła uwagę, że sprawa Biełsatu pokazuje bez maski atakujących rok temu media publiczne. „Biełsat i jego likiwdacja to bardzo sprawa ważna, ukazująca oblicza tych, którzy niszczą media publiczne” – powiedziała Hajdasz.

relacja Huberta Bekrycht/ Media Alert/ sdp.pl

ZAPIS WIDEO KONFERENCJI TUTAJ

 

Autor plakatu: Wojciech Korkuć

UWAGA PROGRAM ! Konferencja SDP i CMWP SDP pt. Zbrodnia bez kary. „Likwidacja” mediów publicznych w Polsce 2023 – 2024  

Konferencja SDP i CMWP SDP po roku od „likwidacji” mediów publicznych. 19 grudnia, od 9.30. Będzie transmisja online na sdp.pl. Poznaj szczegóły!

Rok temu media publiczne w Polsce zostały siłowo przejęte przez rząd Donalda Tuska. Stało się to przy użyciu wynajętych rm ochroniarskich i policji. Zlekceważono przy tym obowiązujące prawo mediów, bo status TVP S.A., Polskiego Radia S.A., Rozgłośni Regionalnych Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej regulują specjalne ustawy, a nie akty prawne niższego rzędu. Jak przebiegało przejmowanie mediów publicznych? Jak wyrzucano z pracy dziennikarzy Dlaczego doszło do tej sytuacji i jakie są jej konsekwencje dzisiaj – na te i inne pytania odpowiemy w trakcie konferencji.

Maciej Świrski, Jacek Kurski, Michał Adamczyk, Michał Rachoń, Anita Gargas, Anna Popek, Adrian Borecki, Krzysztof Ziemiec, Marcin Tulicki, Wojciech Surmacz , Hubert Bekrycht, Łukasz Brodzik i Agnieszka Romaszewska – Guzy to paneliści , którzy wystąpią na konferencji. W roli gospodarzy – Jolanta Hajdasz, Krzysztof Skowroński i Mariusz Pilis.

Więcej w załączniku:

Program konf. 19.12.24 Zbrodnia bez kary. Likwidacja mediów publicznych 2023 -2024

 

Red. Łukasz Brodzik przed budynkiem sądu w Zielonej Górze

Zwolnieni dziennikarze z Radia Zachód przeciwko pracodawcy. Relacja CMWP SDP z pierwszej rozprawy

Przed Sądem Pracy w Zielonej Górze 28 listopada odbyły się dwa procesy z powództwa dwóch dziennikarzy zwolnionych z pracy w Regionalnej Rozgłośni Polskiego Radia – Radia Zachód. Oba są objęte monitoringiem CMWP SDP.  Obserwatorem procesów jest red. Aleksandra Tabaczyńska.

Radio Zachód rozwiązało z redaktorami Danielem Sawickim i Łukaszem Brodzikiem umowy o pracę  po siłowym przejęciu mediów publicznych i postawieniu ich w stan likwidacji. Od tej decyzji obaj dziennikarze złożyli odwołanie do Sądu Pracy, wnosząc o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne (względnie o przywrócenie do pracy) oraz żądając także zabezpieczenia powództwa poprzez nakazanie pozwanemu dalszego zatrudniania powoda do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Na rozprawach, którym przewodniczyła sędzia Lidia Iwanowska stawili się Daniel Sawicki i Łukasz Brodzik oraz likwidator publicznego Radia Zachód Michał Iwanowski. Pani sędzia poinformowała, że do sądu wpłynęła opinia amicus curiae przesłana przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP. Na sali był też obserwator CMWP. Sąd nie wyraził zgody na utrwalanie dźwięku i obrazu, a następnie zwrócił się do stron z pytaniem czy widzą jakąkolwiek szansę na polubowne rozstrzygnięcie sporu.

Pierwsza sprawa dotyczyła red. Daniela Sawickiego, który w odpowiedzi, oświadczył, że likwidator do dnia rozprawy nie wykonał zabezpieczenia, to znaczy nie przywrócił dziennikarza do pracy. Michał Iwanowski z kolei jest gotów do zapłaty trzykrotnego wynagrodzenia jednak nie widzi na ten moment możliwości przywrócenia dziennikarza do pracy.

Sprawa red. Daniela Sawickiego

Na prośbę sądu red. Daniel Sawicki opowiedział o okolicznościach zwolnienia z pracy: w Radiu Zachód pracowałem od 2018, a od 2020 na etacie, moje ostatnie obowiązki dotyczyły redakcji publicystyki i informacji. To praca w dużej części „na żywo”. W dniu wypowiedzenia byłem na antenie i zauważyłem połączenia z sekretariatu. Tych połączeń było tak wiele, że już to zapowiadało jakieś nietypowe wydarzenia i od kolegów dowiedziałem się, że likwidator wzywa i wręcza wypowiedzenia. Odmówiłem telefonicznie, więc przysłano mi je pocztą. W wypowiedzeniu, które kwestionuję podane są dwa powody zwolnienia. Pierwszy to niewłaściwe wykonywanie obowiązków. Jednak likwidator nie poparł tego twierdzenia żadnym przykładem. Merytoryczność mojej pracy, mojego przekazu na antenie mogą oceniać organy konstytucyjne takie jak KRRiT, czy Rada Mediów Narodowych oraz szefostwo radia. Jako dziennikarz miałem poparcie nie tylko ówcześnie rządzącej partii, ale też Nowoczesnej, PSL-u i Konfederacji. Jestem członkiem związków zawodowych Solidarność’80 i Sierpień’80. Przez sześć lat mojej pracy w Radiu Zachód nie otrzymałem żadnych uwag merytorycznych, żadnych upomnień – zeznał red. Daniel Sawicki.  Drugi powód to rzekoma likwidacja. Ta firma nie jest likwidowana, są zatrudniani nowi dziennikarze, programy, które prowadziłem nadal są na antenie, która aż huczy. Łącznie w radiu pracowało około 100 osób, a zwolniono tylko cztery. W grudniu 2023 roku poprzedni likwidator napisał maila, żeby spokojnie pracować, nie będzie żadnych zwolnień – mówił red. Daniel Sawicki.

Likwidator Michał Iwanowski twierdził, że kwestionował jednostronny przekaz red. Daniela Sawickiego oraz to, że w audycjach, w których dziennikarz brał udział porównywano wydarzenia przejęcia mediów narodowych do zamachu stanu z grudnia’ 80. Ponadto zarzucił dziennikarzowi brak pluralizmu i brak wyważenia, brak obiektywizmu i dociekania do prawdy oraz zapraszanie w charakterze ekspertów kolegów. Jako likwidator zgłosił likwidację do KRS. Ograniczył inwestycję, których wykonał 3% planu, zwolnił 4 osoby i zatrudnił nowe. Działalność radia jest prowadzona gdyż ustawodawca nie zdjął z Polskiego Radia obowiązku realizacji misji publicznej. Poinformował też sąd, że zaproponował pracę na takich samych warunkach płacowych jednak red. Sawicki odmówił. Na pytanie sądu, jakie stanowisko likwidator zaproponował, okazało się, że jest to poza dziennikarska praca w radiu – starszy specjalista do spraw marketingu i sprzedaży. Red. Daniel Sawicki poinformował sąd, że gdyby dostał pracę na podobnym stanowisku dziennikarskim,  które stracił, dziennikarskim to by tę pracę przyjął. Jednak nie chce pracować w marketingu i sprzedaży  podmiotu, który ma być likwidowany.

Sprawa red. Łukasza Brodzika

Na prośbę sądu dziennikarz  Łukasz Brodzik zrelacjonował wydarzenia związane ze zwolnienie go z Radia Zachód. Zależy mi na powrocie do pracy. W Radiu Zachód jestem przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność. Ostatnie stanowisko jakie zajmowałem od stycznia 2023 roku to zastępca redaktora naczelnego. Likwidator, poprzez sekretariat wezwał mnie i w obecności kadrowej wręczył mi wypowiedzenie. Zawierało ono dwa powody zwolnienia mnie z radia: likwidacja spółki i nienależyte wykonywanie pracy. Podczas tego spotkania chciałem doprecyzować wymienione zarzuty, gdyż są bardzo ogólne. Likwidator, oświadczył: spotkamy się w sądzie. Na moje kolejne pytanie o to, kto wydał o mojej pracy taką opinię również odpowiedział mi: spotkamy się w sądzie – zeznawał Lukasz Brodzik.

Likwidacja radia, nie jest rzeczywistą przyczyną zwolnienia mnie z pracy, gdyż jest ona pozorna. Pracownicy nie są zwalniani. Mnie zwolniono pierwszego, w sumie wiem o czterech osobach w takiej sytuacji jak ja, a zatrudnionych jest około 100. Wiem też o kolejnych przyjęciach do pracy, zresztą słychać to na antenie Radia Zachód. Likwidator dalej nie jest wpisany do KRS i działa na mocy uchwały. Drugi zarzut dotyczący „nienależytego” wykonywania obowiązków, jest nieprecyzyjny, ujęty w sposób nieprawidłowy, bez przykładów na poparcie takiej tezy. Prowadziłem minimum dwa tysiące audycji, rozmów, programów. Ani jeden z nich nie został przywołany. Nie było na mnie skarg słuchaczy, podwładnych, współpracowników. Nie dostałem żadnej nagany – mówił zwolniony z pracy dziennikarz.

21 grudnia podczas audycji na żywo, gdzie rozmowa dotyczyła siłowego przejęcia mediów publicznych pracownicy (dwóch może trzech) przerwali nadawanie. To znaczy wyłączono dźwięk, rozłączono rozmowę telefoniczną z rozmówcą, a zamiast tego nadano oświadczenie. Jest to samowolne działanie na szkodę spółki, gdyż radio należy do infrastruktury krytycznej. Od likwidatora nie otrzymałem żadnej propozycji ugody, tylko możliwość pracy na czas określony na stanowisku starszy specjalista do spraw marketingu i sprzedaży. Jest to dla mnie nieakceptowalna propozycja zawodowa gdyż skutkuje ona nie tylko brakiem dostępu do mikrofonu, ale także zakazem pracy dla konkurencji. Nie mógłbym się wypowiadać w innych mediach – powiedział red. Lukasz Brodzik.

Pełnomocnicy obu dziennikarzy zwrócili się do sąd z wnioskiem, by likwidator przedłożył wykaz wszystkich zatrudnionych przez niego osób zarówno na umowy cywilno-prawne jak i na umowę o pracę po dniu wypowiedzenia dziennikarzom pracy to jest 26. stycznia 2024 roku. Sąd wyznaczył na zrealizowanie tego zadania termin 21 dni. Adwokaci dziennikarzy zwrócili się również z wnioskiem o pominięcie dowodu w formie płyty CD, gdyż nie zawiera wskazania dokładnego miejsca, gdzie dziennikarze naruszyli ustawę o Radiofonii i Telewizji, art. 21. i został sformułowany nieprawidłowo.

Sąd wyznaczył kolejną rozprawę na 27. marca 2025 roku i zapowiedział połączenie obu spraw. W obu sprawach CMWP SDP wysłało odrębne opinie amicus curie do Sądu w obronie dziennikarzy zwolnionych z pracy.

Red. Łukasz Brodzik na Zjeździe  SDP w Kazimierzu Dolnym , 12.10.2024

CMWP SDP w obronie red. Łukasza Brodzika, byłego publicysty Radia Zachód w Zielonej Górze

W związku z pozwem o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne wniesionym przez red. Łukasza Brodzika przeciwko: Polskie Radio – Regionalna Rozgłośnia w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A., Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP zawiadamia o objęciu niniejszej sprawy monitoringiem pod kątem przestrzegania praw człowieka i obywatela w zakresie wolności słowa, przedstawiając opinię amicus curiae (przyjaciela sądu). Według oceny CMWP w niniejszym postępowaniu zachodzi zagrożenie naruszenia praw red. Łukasza Brodzika.

Dn. 26 stycznia 2024 r. pracodawca – Polskie Radio – Regionalna Rozgłośnia w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A. rozwiązał z Panem Łukaszem Brodzikiem umowę o pracę z zachowaniem okresu wypowiedzenia. Od tej decyzji pracownik wniósł odwołanie do sądu pracy, wnosząc o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne (względnie
o przywrócenie do pracy) i żądając zabezpieczenia powództwa poprzez nakazanie pozwanemu dalszego zatrudniania powoda do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Odnosząc się do zarzutów zawartych w treści wypowiedzenia, a także w odpowiedzi pozwanej spółki na pozew, CMWP pragnie zwrócić uwagę na nastepujące, bulwersujące  aspekty sprawy:

  1. Spółka „Polskie Radio – Regionalna Rozgłośnia w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A. hipotetycznie pozostaje w stanie likwidacji. Jednak mimo jej otwarcia, podejmowane działania zmierzają do restrukturyzacji Spółki, a nie do jej likwidacji. Wprawdzie w odpowiedzi na pozew Spółka wskazała iż dokonała formalnych czynności likwidacyjnych, co powód zakwestionował (kwestia ta jest sporna między stronami i wymaga ustalenia przez sąd). Niemniej, pozwana przyznała równocześnie, że „kontynuuje jedynie bieżącą działalność i oczekuje na wytyczne właściciela”. Abstrahując od oceny samej decyzji o likwidacji, twierdzenie to jest wewnętrznie sprzeczne. Po otwarciu likwidacji uchwałą walnego zgromadzenia, jedynym logicznym rozwiązaniem powinno być przeprowadzenie i zakończenie likwidacji, a nie „kontynuowanie bieżącej działalności i oczekiwanie na wytyczne właściciela”, bowiem właściciel nie może wydać żadnych innych „wytycznych” poza kontynuowaniem i zakończeniem likwidacji, chyba żeby uchylił uchwałę o likwidacji. Powyższe wskazuje, że celem otwarcia likwidacji nie była likwidacja faktyczna (rzeczywista). W praktyce pozwana pozbyła się wybranych pracowników, w tym również powoda.
  2. W odpowiedzi na pozew Spółka wskazała, że otwarcie likwidacji jest samodzielną i wystarczającą przyczyną uzasadniającą wypowiedzenie. Twierdzenie to jest niezgodne ze stanem faktycznym i prawnym. Po pierwsze, czynności pozwanej spółki nie zmierzają do rzeczywistej likwidacji, ale raczej do restrukturyzacji. Po wtóre, na gruncie utrwalonego orzecznictwa Sądu Najwyższego nie ulega wątpliwości, że likwidacja zakładu pracy może być przyczyną wypowiedzenia jedynie wówczas, gdy jest rzeczywista, a przede wszystkim, gdy istnieje związek przyczynowy pomiędzy taką decyzją, a zwolnieniem konkretnego pracownika. Tymczasem w niniejszej sprawie  taki związek nie zachodzi , gdyż pracodawca zwolnił jedynie kilku pracowników i to tych, z którymi pozostawał w sporze.
  3. Odrębną kwestią jest sprzeczność otwarcia postępowania likwidacyjnego z ustawą. Nadal bowiem obowiązuje art. 64 ust. 1 ustawy z dnia 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji, z którego wynika, że szereg wymienionych tam podmiotów (w tym pozwana Spółka) istnieje z uwagi na obowiązek ustawowy, zatem do czasu zmiany lub uchylenia w/w przepisu nie może zostać zlikwidowana.
  4. Nie ulega żadnej wątpliwości, że powód jest jednym z pracowników, którzy założyli w pozwanej Spółce komisję zakładową NSZZ „Solidarność”. Powód wszedł do komitetu założycielskiego związku zawodowego, zatem w chwili wręczenia mu wypowiedzenia umowy o pracę podlegał z tego tytułu szczególnej ochronie. W tej sytuacji rozwiązanie z nim umowy za wypowiedzeniem bez zgody komisji zakładowej stanowiło rażące naruszenie przepisów prawa i przesądza o bezprawności wypowiedzenia. Należy podkreślić, że pozwana Spółka nie tylko takiej zgody  nie uzyskała, ale nawet o nią nie wystąpiła.  Jak wyżej wskazano, pozwana nie może się w niniejszej sprawie powoływać na likwidację zakładu jako podstawę do uchylenia szczególnej ochrony stosunku pracy powoda.
  5. Kolejnym aspektem sprawy jest zarzut nienależytego wykonywania przez powoda obowiązków pracowniczych (niezachowywania standardów). Spółka powołała się na wymóg bezstronności, wyważenia, niezależności itp. a także zarzuciła iż powód miał tych standardów nie zachowywać, a nawet je łamać. Jednakże w treści wypowiedzenia zarzut ten został ujęty w sposób ogólnikowy, nie poparty żadnymi konkretyzowanymi faktami. Powód ma słuszność wskazując, że w istocie nie wie, dlaczego został zwolniony z pracy, gdyż w istocie w wypowiedzeniu Spółka zawarła swoją ocenę (opinię) na temat pracy powoda, zamiast wskazać rzeczywistą i skonkretyzowaną przyczynę. Zarzuty te pozwana usiłuje skonkretyzować w odpowiedzi na pozew, co samo w sobie jest niedopuszczalne.
  6. Kolejnym aspektem sprawy jest zarzut nienależytego wykonywania przez powoda obowiązków pracowniczych (niezachowywania standardów). Spółka powołała się na wymóg bezstronności, wyważenia, niezależności itp. a także zarzuciła iż powód miał tych standardów nie zachowywać, a nawet je łamać. Jednakże w treści wypowiedzenia zarzut ten został ujęty w sposób ogólnikowy, nie poparty żadnymi konkretyzowanymi faktami.
  7. Z punktu widzenia prawa pracy nie są kluczowe zarzuty które pozwana Spółka wysunęła wobec Powoda w odpowiedzi na pozew, ale fakt, że nie zamieściła ich w wypowiedzeniu umowy o pracę, ograniczając się w jego treści do gołosłownych i lakonicznych sformułowań. Prawdopodobnie pozwana zamierzała zostawić sobie w ten sposób „furtkę” do doprecyzowania wypowiedzenia w toku procesu. Tymczasem z utrwalonego rzecznictwa Sądu Najwyższego jednoznacznie wynika, że choć nienależyte wykonywanie obowiązków pracowniczych może stanowić przyczynę wypowiedzenia, to jedynie wówczas gdy zarzut ten zostanie należycie skonkretyzowany. Wypowiedzenie powinno być uzasadnione i konkretne. Pozwana ograniczyła się jednak do ogólnikowych sformułowań, nie podając ani jednego konkretnego zarzutu. W konsekwencji dokonane wobec powoda wypowiedzenie umowy o pracę nie zawiera elementów niezbędnych na gruncie Kodeksu pracy oraz orzecznictwa i jako takie powinno zostać uznane przez sąd za nieuzasadnione.
  8. O ile należy się zgodzić, że publiczne radio nie powinna być radiem partyjnym, o tyle z samego faktu jego „publiczności” nie można wywodzić, jakoby dziennikarze tegoż radia mieli obowiązek unikania dyskusji na tematy polityczne i nie mogli przy tym wyrażać swoich poglądów. Skoro przed zmianą koalicji rządzącej demokratyczno – liberalne media notorycznie zarzucały, że telewizja i radio działają w sposób jednostronny na rzecz poprzedniej władzy, trudno zrozumieć, dlaczego po zmianie tejże władzy Spóła przyjmuje a priori założenie, iż oferowane przez nią  poglądy są „niezależne”. Pozwana zarzuca na przykład, że powód przedstawiał (rzekomo) w sposób korzystny informacje dotyczące partii rządzącej w latach 2015-2023 oraz skoncentrował się na krytyce i prezentowaniu w niekorzystny sposób informacji na temat partii wówczas opozycyjnych. Pomijając kwestię zasadności (lub nie) takiego zarzutu, należy zadać pytanie: czy gdyby powód postąpił odwrotnie tzn. krytykował ówczesną władzę i popierał opozycję, to jego przekaz byłby wg pozwanej Spółki „wyważony” i „pluralistyczny” i zachowałby pracę …. ? Wysuwając tego rodzaju zarzut, pozwana w istocie sama przeczy deklarowanej przez nią niezależności i stawia się w centrum politycznego sporu, pokazując że nie rozumie, czym w istocie jest pluralizm.
  9. Na uwypuklenie zasługuje również zarzut strony pozwanej – całkowicie chybiony – jakoby red. Łukasz Brodzik miał szerzyć uprzedzenia, negatywne stereotypy czy szowinizm. Zarzut ten został wysunięty w kontekście dyskusji o imigrantach. Tymczasem nie potrzeba specjalistycznej wiedzy, aby zorientować się, jakie są w praktyce skutki masowej imigracji w krajach Europy Zachodniej: strefy „no-go” zarządzane przez islamskie gangi w Szwecji, Norwegii, Niemczech czy we Francji, powtarzające się masowe zamieszki, dewastowanie mienia publicznego, zastraszanie zwykłych obywateli, szybujące wskaźniki przestępczości. Fakt ten jest powszechnie znany; na powszechnie dostępnych stronach na YouTube są setki filmów pokazujących imigrancką przemoc wobec funkcjonariuszy państwowych, podpalanie sklepów i publicznych budynków, a także przemoc wobec kobiet. Jeżeli krytyka tego typu skandalicznych zachowań jest przedstawiana przez pozwaną Spółkę jako „szowinizm”, oznacza to że pozwana sama nie zachowuje obiektywizmu, ale propaguje konkretny zestaw poglądów na tematy polityczne / publiczne – tyle, że przeciwstawny do poglądów prezentowanych w audycji red. Łukasza Brodzika, czego konsekwencją było jego zwolnienie z pracy. W ten sposób Spółka godzi w wolność słowa. Uważne zapoznanie się z treścią odpowiedzi na pozew wyraźnie na to wskazuje i przeczy twierdzeniom spółki co do pluralizmu i bezstronności.
  10. Kolejnym wymagającym uwagi Sądu aspektem jest zarzut, że znaczna część materiałów przygotowanych z udziałem Powoda zawiera opinie, które w przeciwieństwie do faktów nie poddają się prostemu potwierdzeniu lub falsyfikacji. Pozwany zdaje się tego nie rozróżniać. Tymczasem opinie z natury rzeczy mają charakter subiektywny, więc przypisywanie im sprzeczności z kryterium pluralizmu lub niezależności jest nieporozumieniem i nie ma na gruncie przepisów prawa logicznego uzasadnienia.
  11. Należy również wskazać, że analizowanie i roztrząsanie kwestii publicznych należy do ustawowych zadań radia, które analogicznie jak prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli
    i krytyki społecznej (art. 1 ustawy z dn. 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe). W myśl art. 3 ustawy z dn. 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji, do rozpowszechniania programów radiowych stosuje się przepisy prawa prasowego, o ile ustawa nie stanowi inaczej. Powód miał więc wszelkie prawa ku temu, aby w jego audycjach poddawano krytyce działania rządu, czy tryb wprowadzania zmian w mediach publicznych (odrębną kwestią jest, czy i na ile faktycznie tak było).  Działanie takie leży w interesie społecznym, bowiem jednym z warunków prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego jest wolność słowa. Dlatego też pozwany powinien liczyć się z możliwością takiej krytyki, zamiast ją tłumić. W tym kontekście red. Łukaszowi Brodzikowi nie można zarzucić niedopełnienia wymogów szczególnej staranności i rzetelności,  pluralizmu czy niezależności. Dodać należy, że jego zwolnienie z pracy stanowi poważne zagrożenie dla wolności słowa, gdyż powoduje tzw. efekt mrożący, odstraszając innych dziennikarzy od krytykowania władzy. Dziennikarze pełnią fundamentalną rolę w demokratycznym państwie prawa, a przestrzeganie zasady wolności słowa jest podstawą każdej demokracji.

dr Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP

Warszawa, 22 listopada 2024 r.

sporządził : Michał Jaszewski, doradca prawny SDP

Powyższa opinia została przesłana do Sądu 25 listopada 2024.

 

TUSK JAK ANDROPOW? Czyli, o przeszukaniu u ROMASZEWSKIEJ. Przeszukaniu, którego jeszcze nie było

Likwidacja TV Biełsat i represje byłej szefowej stacji Agnieszki Romaszewskiej nabierają prędkości. Ktoś w rządzie Tuska włączył najwyższy bieg, przy okazji włączył Gazetę Wyborczą. Otóż, aby „nie szkodzić” Krelmowi prawdą nadawaną w programach kanału Biełsat likwiduje się tę telewizję. Ale informacja podana przez GW, że przeszukano mieszkanie Romaszewskiej, podczasy gdy takiego przeszukania nie było… to już szczyt propagandy rządu Donalda Tuska i szykan wobec opozycjonistki, której w PRL nie złamała komuna. Teraz jej też nie złamią. Trzymaj się Agnieszko!

W środę znowuzagrano kolejny akt kiepskiej sztuki autoratwa polskich służb specjalnych. To wyższy poziom nieustannego zastraszania dziennikarzy TV Biełsat, i tych, którzy jeszcze tam pracują i tych już wyrzuconych. Represje, także zastraszanie, skierowano oczywiście w stronę pomysłodawcy i wieloletniej szefowej Biełsatu Agnieszki Romaszewskiej. Z tym, że akurat ją – co pisałem na początku – nie jest tak łatwo zastraszyć. Służb Tuska nie spósób prównać do komunistycznej bezpieki, z którą Romaszewska, jako walcząca z PRL w podziemu opozycjonistka wraz, musiała się zmagać. Ojciec i matka byłej szefowej Biełsatu też poznali metody pracy SB. Czy są one inne niż obecne służby specjalnych demokratycznie wybranych rok temu władz?

GW podała w środę 20 listopada: „Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszli (…) rano do budynku TVP przy Placu Powstańców w Warszawie. Chodzi o śledztwo w sprawie zleceń na usługi informatyczne dla TV Biełsat’ – alarmowała GW. W tej samej GW uakazła się też informacja, że służby Tuska przeszukują mieszkanie Romaszewskiej – taką informację powołując się na gazetę Adama Michnika padała Polska Agencja Prasowa.

Czy ktoś to sprawdził? Nie. Bo wiele mediów ogłosiło, że trwa przeszukanie w mieszkaniu Romaszewskiej a była szefowa Biełsatu na swoim profilu na X zaprzeczyła, że rewizja jest w jej domu.

Romaszewska zresztą wielokrotnie zaprzeczała. Tak zastrzeżeniom prokuratury wobec niej jak i podejrzeniom o malwersacji w jej byłej już firmie. Na próżno. Bez żadnych dowodów, już wydano wyrok. Media przylne kolicjii rządowej mnożą tzw. pytania i publicystyczne bzdury manipulując okropnie, sugerując, że w TV Biełasat były jakieś nieprawidłowości. Te atakujące Romszewską media to… mistrzowie rzucania błotem…

Zresztą Romaszewska odpowiedziała dosyć szybko. Podsumowała te pomówienia na FB: „Co to k… mać ma być? Próba zniesławienia, zastraszenia???” – podkreśliła bardzo adekwatnie do sytuacji b. szefowa Biełsatu.

Romaszewska – Brejza 10:0

Odezwali się też politycy PO, nie wiem, czy w tym przypadku określenie mianem polityka tego pana jest zgodne z etyką dziennikarską, ale podaję dalej, że polityk PO te z się odezwał. Tak oto Krzystof Brejza nie sprawdziwszy niczego napisał na X: „CBA w TVP i w mieszkaniu byłej dyrektorki TV Biełsat. Nieoficjalnie wiadomo, że pod szczytnymi hasłami nadawania przekazu dla białoruskiej opozycji, kryła się machina do gigantycznych wyłudzeń, co szczególnie bulwersuje i wymaga wyjaśnienia. Coraz gęściej wokół propagandzistów, którzy nie dość, że ogłupiali naród, to jeszcze mieli lepkie łapki” – napisał Brejza myśląc, ze jest taki sprytny i może się przysłużyć propagandzie rządu TUska.

Natychmiast Brejzie odpowiedziała, też na platformie X, że – delikalnie to ujmując polityk pisze wyssane z palca kłamstwa i pomówienia. Czy ja wiem, czy tak „wyssane z palca”? I Romaszewska tak odpowiedziała Brejzie wczesnym środowym popołudniem. „Już 144 osoby podały dalej Pański wpis zawierający zniesławiające mnie treści. Rozumiem że oczekuje Pan na pozew i ma Pan zamiar dołożyć się do mojej emerytury?”. Brejza nie odpowiedział. Chyba. Bo kogo interesuje oświadczenie człowieka powielającego kłamstwo

Andoropow wiecznie żywy

Oczywiście policja, prokuratura i służby pracują nad udowodnieniem czegoś, czego nie są w stanie udowonić, bo nikt nie uwierzy w „Przekręty Romaszewskiej”, ale cóż rząd każe służby muszą. Jak pisze rządowaPolska Agencja Prasowa:

„W lipcu do warszawskiej prokuratury okręgowej trafiło zawiadomienie likwidatora TVP „o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wyrządzenia szkody w obrocie gospodarczym, oszustwa oraz fałszerstwa faktur przez byłą dyrektor TVP i inne osoby pełniące funkcje kierownicze oraz współpracujące z TVP” – doniosła PAP.

Zastanawiałem się nad pointą tego felietonu, ale zakończenie podsunął mi, a właściwie napisał Krzysztof Panek na FB przypomninając na FB wyjątkową sowiecką szuję I sekretarza Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Jurija Andropowa, całe lata szefa KGB.

Otóż Pan Kszysztof napisał na FB tak:

„Wygląda na to, że Krzysztof Brejza ma podobne problemy, jak Andropow ze strefami czasowymi, bo mieszkania Afnieszki Romaszewskiej nikt nie przeszukuje 😂

Szef KGB Andropow żalił się najbliższym:
– Kiedy zostanę gensekiem, zmienię te idiotyczne strefy czasowe. Ileż to kłopotów!
Dzwonię do Pekinu z gratulacjami z okazji wyboru Deng Xiaopinga, a tam mówią:
„To było wczoraj!”.
Dzwonię do Watykanu z kondolencjami po zamachu na papieża, a tam pytają:
„Jaki zamach?!”” – przypomniał Krzysztof Panek stary, ale bardzo pasujący do sytuacji dowcip sowiecki.
Zresztą metody też jakieś takie podobne…
Hubert Bekrycht
Fot. Aleksandra Tabaczyńska

Sąd oddali pozew ABW przeciwko „Gazecie Polskiej”. Sprawa objęta monitoringiem CMWP SDP

W poniedziałek 18 listopada Sąd Okręgowy w Warszawie  oddalił w całości pozew szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego płk Rafała Syrysko przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi, redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej Codziennie” i TV Republika w związku z artykułem na temat traktowania ks. Michała Olszewskiego w areszcie tymczasowym. Sprawa dotyczy artykułu „Lej do butelki – ksiądz dręczony przez funkcjonariuszy, premier straszy duchownego sądem” opublikowanego na łamach dziennika 2 lipca br. Sprawa objęta jest monitoringiem CMWP SDP. 

W artykule pt. „Lej do butelki – ksiądz dręczony przez funkcjonariuszy, premier straszy duchownego sądem”  autor prezentuje upublicznioną przez jednego z obrońców relację księdza Michała Olszewskiego, w której duchowny opisał sposób jego zatrzymania, konwojowanie, a następnie osadzenie w policyjnej izbie zatrzymań.   Szef ABW za pośrednictwem swojego pełnomocnika zwrócił się do Redakcji GPC o zamieszczenie sprostowania dotyczącego rzekomo nieprawdziwych stwierdzeń, które pojawiły się w artykule, a także  w jego  tytule.  Redakcja nie opublikowała sprostowania stojąc na stanowisku iż artykuł oparty był na wiarygodnych przesłankach i ze względu na wagę poruszanej  sprawy powinien być opublikowany.

Na rozprawie stawili się pełnomocnicy obu stron oraz interwenient uboczny, którym był mecenas Michał Skwarzyński, obrońca księdza Michała Olszewskiego. W pozwie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego domagała się sprostowania artykułu, w którym, opisano  traktowanie kapłana po zatrzymaniu przez ABW. Szykany obejmowały m.in. uniemożliwienie skorzystania z toalety, odmówienie dostarczenia picia i jedzenia przez kilkadziesiąt godzin, a także prowadzenie w konwoju policyjnym w kajdankach, które ksiądz miał na rękach przez cały dzień.

Odbyła się  jedna, w/w rozprawa, na której sąd odrzucił wszystkie wnioski dowodowe obu stron. Były to min.: wnioski o udostępnienie nagrań oraz przesłuchanie policjantów i funkcjonariuszy ABW, którzy zatrzymywali ks. Olszewskiego.  Mecenas Sławomir Sawicki, reprezentujący Tomasza Sakiewicza, podkreślił, że strona powodowa nie złożyła pozwu przeciwko ks. Olszewskiemu, czy redaktorowi GPC, gdyż wiedziała, że będzie wtedy postępowanie dowodowe i wyjdą sprawy obciążające ABW. Stąd zamiar wykorzystania regulacji sprostowania, aby Agencja tym sposobem chce zapewnić sobie ochronę wizerunkową. Mecenas Skwarzyński, z kolei już po procesie, stwierdził, że zwyciężyła wolność słowa. Sąd zastosował przepisy prawa prasowego w sposób prokonstytucyjny. Innymi słowy, ABW zbyt
obszernymi sprostowaniami próbowało ingerować w debatę publiczną. Sąd stwierdził, że „nie jest sądem, który ustala prawdę, jak było z ks. Michałem Olszewskim, ale pozew o sprostowanie okazał się niedopuszczalny. To, że sąd nie uwzględnił żadnych wniosków dowodowych, twierdząc, że nie mają one znaczenia, nabiera sensu w kontekście tego rozstrzygnięcia”.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP w oświadczeniu opublikowanym  6 listopada b.r. objęło sprawę swoim monitoringiem wspierając pozwanego redaktora naczelnego i  jego redakcję . CMWP SDP podkreśliło, iż publikacja ta była działaniem w interesie społecznym, dotyczyła bowiem bulwersującego zatrzymania i wielomiesięcznego przetrzymywania w areszcie księdza oraz dwóch urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości. W obronie aresztowanych odbywały się marsze protestacyjne, publiczne modlitwy i interwencje poselskie, a sprawa ta do dziś wywołuje spory i kontrowersje. W sytuacji, gdy dziennikarz GPC zdobył materiał dziennikarski, w którym zdaniem wielu niesłusznie zatrzymany kapłan opisuje bulwersujące  okoliczności swojego  aresztowania i pierwszych tygodni w więzieniu , redakcja miała wręcz obowiązek go opublikować,  jako ważny i istotny element powszechnie dyskutowanej w mediach sprawy dot. księdza Michała Olszewskiego i fundacji Profeto – czytamy w oświadczeniu CMWP SDP. W imieniu Centrum obserwatorem procesu  jest red. Aleksandra Tabaczyńska.

Stanowisko CMWP SDP w tej sprawie:

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close