Zdj. Maria Przełomiec przez 17 lat tworzyła program "Studio Wschód" w TVP Info Fot.: z FB M. Przełomiec/ SDP

PROTEST PRZECIWKO LIKWIDACJI „STUDIA WSCHÓD” I POZBAWIENIU PRACY W TVP RED. MARII PRZEŁOMIEC

Protest ZG SDP przeciwko likwidacji „Studia Wschód” z TVP Info i pozbawieniu możliwości pracy w TVP autorki programu red. Marii Przełomiec

Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich stanowczo protestuje przeciwko likwidacji przez władze TVP. S.A. programu „Studio Wschód” autorstwa redaktor Marii Przełomiec czego konsekwencją jest także pozbawienie jej możliwości pracy dziennikarskiej i usunięcie z grona zatrudnionych w telewizji publicznej. Na początku kwietnia br. wraz red. Marią Przełomiec możliwości wykonywania pracy w TVP pozbawiony został wydawca programu „Studio Wschód” Bartosz Skiba. W grudniu 2023 r. program Produkcja i emisja programu „Studio Wschód” została zawieszona w grudniu 2023 r. od tej pory program już się nie ukazuje.

„Studio Wschód” to autorski program telewizyjny red. Marii Przełomiec, który był emitowany na antenie TVP Info od 17 lat. Miał charakter specjalistycznej publicystyki dotyczącej szeroko rozumianej tematyki wschodniej, omawiał problemy takich krajów jak Rosja, Ukraina, Białoruś, państw basenów Morza Bałtyckiego i Morza Czarnego, Kaukazu a także dawnej sowieckiej środkowej Azji. Prezentował różne punkty widzenia, występowali w nim politycy i eksperci nie tylko z Polski, ale także m.in. z Moskwy, Kijowa, Wilna, Tbilisi, Baku, Waszyngtonu czy Brukseli. Program cieszy się uznaniem i pozytywnymi ocenami widzów telewizji publicznej, jego widownia liczyła blisko 0,5 miliona widzów.

Wobec agresji Rosji na Ukrainę likwidowanie programu telewizyjnego poruszającego tak newralgiczne i ważne dla bezpieczeństwa Polski i Unii Europejskiej tematy jest szczególnie bulwersującym działaniem wykraczającym poza personalne i programowe decyzje redakcyjne. Bezsporny jest fakt fachowego charakteru programu oraz bezkompromisowość i niezależność jego Autorki poruszającej nawet najtrudniejsze i kontrowersyjne dla wielu tematy dotyczące m.in. Rosji i Europy Wschodniej. Oddziaływanie programu wykraczało poza granice Polski, a Studio Wschód było także swoistym forum zbliżania Polaków i narodów naszej części Europy.

Nieuzasadnione merytorycznie, programowo i organizacyjne likwidowanie tak ważnej i wartościowej pozycji programowej TVP jest działaniem skandalicznym. Po zwolnieniu z pracy twórcy i dyrektor Biełsat TV Agnieszki Romaszewskiej, telewizja publiczna decyzją o likwidacji „Studia Wschód” daje po raz kolejny dowód na wspieranie ugodowej wobec Rosji linii programowej obecnych władz TVP.

ZG SDP stanowczo i konsekwentnie protestuje przeciwko takim działaniom TVP, które nie są zgodne z polską racją stanu i które swoimi następstwami wspierają reżimy w Moskwie i Mińsku

 

Członkowie ZG SDP:

Krzysztof Skowroński – prezes

Jolanta Hajdasz – wiceprezes

Mariusz Pilis – wiceprezes

Aleksandra Tabaczyńska – skarbnik

Hubert Bekrycht – sekretarz generalny

Wanda Nadobnik

Maria Giedz

Andrzej Klimczak

Wojciech Pokora

Grzegorz Radzicki

 

                                                                                                                       Warszawa  4 kwietnia 2024 r.

 

 

Lulu i inne przypadki, czyli: nie rób ze mnie bazyliszka – Hubert grzecznie prosi Zbyszka

Kochany Zbyszku, szefie oddziału stołecznego,

to, że nie rozumiesz przesłania mojego tekstu z 20 marca 2024 r. „Duży zjazd, czyli szarpanie kworum i rzucanie mandatu” nie jest niczym wstydliwym. Wiele osób pojęło jednak, o co chodzi, toteż troszkę Ci się dziwię. No, ale rano w sobotę 16 marca musiałeś być zmęczony. Tyle zniosłeś przecież, aby zdążyć na obrady z Warszawy do Kazimierza.

Dziwi fakt, że moim skromnym nazwiskiem – za które całkiem niedawno zginęło w Łodzi kilka osób – opatrujesz tytuł tekstu (dzięki, że nie pomyliłeś nazwiska, bo trudne), który jest Twoim – a może nie Twoim, bo Ty piszesz dużo, dużo lepiej – zdaniem na temat mojego poczucia humoru. Trudno, co zrobić. Twojego żartu nie ocenię, bo to piekielne trudne. Semantycznie i logicznie.

Robisz ze mnie potwora i głupka – wolno Ci. Próbujesz mnie ośmieszyć – także Ci wolno, przypisujesz mi szkalowanie naszych członków – również możesz, ale że zarzynasz puentę dowcipu – tego nikt Ci nie wybaczy!

Zbigniewie,

mieszkam w Łodzi, mieście – jak wiesz  – położonym na bagnach i moczarach, toteż czasem może mnie zaduch męczyć. Nie jestem – jak Ty – wielkim autorem i wybitną osobą dziennikarską, z tego powodu mogę sobie pozwolić na rzemiosło, nie na artyzm, który Ty kierujesz na swoją karierę.  Powtarzam, moje słowa do Ciebie mają sens tylko wtedy, kiedy to Ty pisałeś o moim komentarzu, bo wydaje mi się, że tak złej polemiki Ty nie napisałbyś nawet w stanie, który Jan Himilsbach określał mianem „bajkowego”.

Zatem, zamiast dowodzić, że to wszystko, co napisałeś to bzdura, ja piszę: moim zdaniem to bzdura – jeśli, zastrzegam, to Ty pisałeś, bo przy Twojej wrażliwości wątpię, ze tak wrażliwy człowiek mógł coś podobnego wymyślić. No cóż, inaczej niż Tobie lub Twemu literackiemu sobowtórowi, wielu osobom się podobało, a przecież o gustach się nie dyskutuje.

Zbyszku,

nie jesteś w stanie mnie obrazić, dlatego, że nie masz takiej siły i właściwości! Tuwim zresztą nie mógł pisać o mnie, nie tylko dlatego, że mnie nie znał. Zaś ja – cytując Ryszarda Kapuścińskiego – mniemam, że pisarz często krytykował takich osobników, jak ta kreatura korzystająca z Twojego nazwiska pod szkalującym mnie, nieskutecznie zresztą, tekstem:

„To był mały piesek rasy japońskiej. Nazywał się Lulu. Miał prawo spać w łóżku cesarskim. W czasie różnych ceremonii uciekał cesarzowi z kolan i siusiał dygnitarzom na buty”

Ryszard Kapuściński „Cesarz”

Pierwszy dzień zjazdu: od lewej Krystyna Morkosińska, Marcin Wolski, Krystyna Różańska-Gorgolewska, Janusz Życzkowski, Jolanta Hajdasz Fot. HB

Nowy statut to nie żadna rewolucja: Komentarz JOLANTY HAJDASZ po zjeździe SDP

Nie siłowe przejęcie mediów publicznych przez polityków, nie postawienie w stan likwidacji Polskiego Radia, Telewizji Polskiej, 17 rozgłośni regionalnych Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, nie brutalne rozpoczęcie likwidacji Telewizji Biełsat i pozbawianie pracy setek dziennikarzy, lecz zmiany w statucie Stowarzyszenia stały się w relacjach Oddziału Warszawskiego SDP najbardziej istotnym elementem Nadzwyczajnego Zjazdu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.  Wyjątkowo emocjonalny ton tych relacji oraz to, iż jedną z nich (wyjątkowo złośliwie)  napisała osobiście honorowa prezes SDP red. Krystyna Mokrosińska sprawiły, iż czuję się w obowiązku ostudzić choć trochę rozgrzane głowy i przypomnieć fakty dotyczące i zjazdu, i konkretnych, nowych zapisów w Statucie naszego Stowarzyszenia. 

Wbrew temu co pisze była prezes oraz jej zaledwie kilku kolegów z Oddziału Warszawskiego, nowy statut nie jest żadną stowarzyszeniową rewolucją, a nawet po jego rejestracji w KRS-ie Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich będzie prowadziło działalność statutową i gospodarczą tak jak do tej pory. Mam tylko nadzieję, że będziemy jeszcze bardziej profesjonalni i skuteczni. Ale po kolei.

 Skąd idea nowego statutu SDP?  

 Zacznijmy od genezy Zjazdu. Jest nią uchwała Zjazdu Poprzedniego, z 2021 r., w czasie którego delegaci zobowiązali nowo wybrany Zarząd Główny SDP do zorganizowania w tej konkretnej kadencji Zjazdu Statutowego. Powołali nawet w tym celu specjalne gremium – Komisję Statutową, która w imieniu wszystkich miała zająć się opracowaniem nowego statutu. Ten dotychczasowy z 2012 r. miał kilka zapisów niezgodnych z obowiązującym Prawem o Stowarzyszeniach (Ustawa z dnia 25 września 2015 r. o zmianie ustawy – Prawo o stowarzyszeniach oraz niektórych innych ustaw) oraz takich, które wydawały się wielu z nas przestarzałe. Jednym z takich przepisów była np. konieczność wybierania aż dziewięcioosobowego Naczelnego Sądu Dziennikarskiego oraz dziennikarskich sądów we wszystkich oddziałach SDP, choć w ostatnich latach nikt nie kierował do nich praktycznie żadnych spraw, a one same również nie wykazywały się inicjatywą. W załączniku nr 1 do niniejszego tekstu jest fragment protokołu Zjazdu SDP z 2021 r. mówiący o konieczności zorganizowania Zjazdu Statutowego i powołania Komisji Zjazdowej.

Jaki był skład Komisji Statutowej i dlaczego obradowała ponad półtora roku?

Zjazd z 2021 r. powołał Komisję Statutową w dość szerokim składzie – weszli do niej wszyscy członkowie Zarządu Głównego oraz po jednym przedstawicielu każdego oddziału SDP. W toku prac tej komisji do jej składu zaprosiliśmy jeszcze przedstawiciela Głównej Komisji Rewizyjnej oraz i Rzecznika Dyscyplinarnego SDP oraz Honorową Prezes SDP.  Komisja obradowała regularnie od 2 grudnia 2021 r. do 25 lipca 2023 r.  odbywając swoje posiedzenia zawsze w trybie zdalnym, co wszystkim odpowiadało. Spotkań było co najmniej kilkanaście, prace posuwały się wolno, bo dokument jest dość obszerny, posiedzenia były dość długie i żmudne, bo omawialiśmy systematycznie każdy rozdział Statutu. Nierzadko toczyły się przy tym długie i ostre dyskusje, ale wszyscy się zgodziliśmy, że efektem naszej pracy będzie jeden dokument – wypracowany przez nas projekt nowego Statutu SDP. Na swoim ostatnim posiedzeniu Komisja Statutowa przegłosowała więc w całości wypracowany w toku swoich prac projekt i uchwaliła, iż rekomenduje go Zjazdowi Delegatów do przegłosowania. Niestety nie uczestniczył w tym ostatnim posiedzeniu  (i kilku poprzednich) delegat z Poznania i jednocześnie dotychczasowy szef Sądu Dziennikarskiego, co stało się potem przyczyną wielu jego wystąpień przeciwko dokumentowi, „którego nie miał okazji zatwierdzić”. Inni członkowie Komisji tych wątpliwości nie mieli i nie zgłaszali.

Dlaczego Komisja Statutowa obradowała bez przedstawiciela Oddziału Warszawskiego i bez Prezes Honorowej SDP?

Odpowiedź jest prosta – sami z tej pracy zrezygnowali. Mimo wysyłanych zaproszeń, na które odpowiedzią było milczenie. Z nieznanych nikomu przyczyn w pracach Komisji Statutowej postanowił nie uczestniczyć Prezes Oddziału Warszawskiego SDP. Ale… Wypada wspomnieć, bo to w tej sprawie ważne, w wpracach komisji wzięła udział przedstawicielka Zarządu Głównego Sonia Kwaśny, co prawda mieszkającą i pracującą na Śląsku, ale z oddziału warszawskiego.  Dzięki niej wszyscy w OW mogli dowiedzieć się o pracy komisji. Czy wiedzieli? Jestem pewna, że  Sonia przekazywała te informacje członkom oddziału. A dlaczego prezes o tym nie wiedział, to już pozostanie jego tajemnicą. Również Prezes Honorowa SDP zlekceważyła taką wspólną pracę i nie pojawiła się na żadnym spotkaniu – ani zdalnie ani  osobiście. Potem mgliście tłumaczyła, że „ma taki styl pracy”, bo tego że w komisji była nie negowała. Może dlatego jest dla niej takim wielkim zaskoczeniem zgoda większości delegatów, którzy na Zjeździe zrobili wszystko, by praca ogromnej grupy zaangażowanych obecnie w rzeczywistą działalność w Stowarzyszeniu nie poszła na marne i by udało się uporządkować tę naszą stowarzyszeniową konstytucję oraz ją przegłosować. Ciągle nie mogę wyjść z osłupienia…… Kilkanaście zjazdów SDP przeżyłam, ale to co zdarzyło się 16 marca 2024 r. na zjeździe w Kazimierzu przekroczyło moją wyobraźnię – opisuje dzisiaj Prezes Krystyna Mokrosińska zdziwiona, że tak niewiele osób działających dziś w Stowarzyszeniu podziela jej oceny i uwagi do tego nowego Statutu wypracowanego wspólnie przez grupę dwudziestu kilku osób. To naprawdę nic dziwnego, że ci, których każdy z nas reprezentował w tej komisji, zagłosowali później za przyjęciem tego dokumentu i że nie dopuścili do tego, by się okazało, że przyjechaliśmy do Kazimierza daremnie. Mimo usilnych działań małej grupy osób z Warszawy, które koniecznie chciały – jak to nazwały – zerwać Zjazd. Swoje uwagi do Statutu Oddział Warszawski przesłał w ostatniej chwili przed Zjazdem, kilka miesięcy po zakończeniu prac Komisji Statutowej.

 Co się stało z projektem statutu Oddziału Warszawskiego?

 Faktycznie, tak jak pisze prezes Mokrosińska, został on „uwalony” tzn. nie doszło do jego osobnego procedowania. Prawda jest bolesna – ten tekst nie wzbudził specjalnego zainteresowania nikogo, poza jego autorami. Nie było jak go omawiać, bo po pierwsze wpłynął zbyt późno, by mogła się odnieść do niego Komisja zajmująca się opracowaniem nowego projektu Statutu. Został więc dołączony do materiałów Zjazdowych jako osobny, ale nikt z delegatów nie upomniał się o dyskutowanie na nowo, tego, co zostało wypracowane PRZED ZJAZDEM. Nic odkrywczego zresztą w tym projekcie nie było – poza utrzymaniem w dotychczasowym kształcie nieszczęsnego Sądu Dziennikarskiego, który ma już naprawdę znaczenie historyczne i coraz bardziej marginalne. I jeszcze poza nowatorską myślą, by z władz stowarzyszenia wykluczyć „właścicieli czy udziałowców prywatnych spółek medialnych” , co z działalności stowarzyszeniowej wyklucza każdego dziennikarza, który odnosi zawodowy sukces i np. rozkręca swoją firmę, albo tych, którzy prowadzą działalność gospodarczą, bo też są „właścicielami” ….  Mówiąc wprost – młodsi uczestnicy Zjazdu pukali się w czoło, o co tym ludziom z Warszawy chodzi. Sprawa była zresztą przedmiotem osobnej dyskusji na Komisji Statutowej w zimie czy wiosną ubiegłego roku. Nie było sensu powtarzać tamtej dyskusji. I jeszcze sprawa możliwości wynagradzania członków władz Stowarzyszenia za wykonywaną pracę, co tak zbulwersowało byłą Prezes, że potem w proteście oddała swój mandat delegata. Faktycznie, jest to wyjątkowo bulwersująca sprawa, że komuś mamy płacić za wykonywaną pracę, a jest ona niemała, bo przecież SDP to duża firma, której suma bilansowa to 8-9 milionów zł, a majątek w postaci dzierżawionych nieruchomości też jest niemały. I ten kto za to odpowiada, ma się tym wszystkim zajmować w miejsce swojej pracy zawodowej nie pobierając za to wynagrodzenia choć już od 2015 r. przepisy na to pozwalają? Dziwię się, że starszych kolegów z Oddziału Warszawskiego nie bulwersuje choćby to, że SDP zatrudnia dziś co najmniej kilkanaście osób na etatach, ale nie ma w tym gronie żadnych dziennikarzy, bo oni pracują społecznie i „statut im zabrania zarabiać” mimo iż nadzorują jak w każdej firmie pracę tych osób na etatach. Krystyna Mokrosińska odwołuje się do swojej tylko społecznej pracy w Stowarzyszeniu, nie zauważa jednak, że czasy się zmieniły, a gloryfikowana przez nią „praca społeczna” ma zresztą także swoje ciemne strony – pani Krystyna nie chce opowiadać o tym, do jakich nadużyć finansowych doszło w czasie, gdy była Prezesem i o tym, że zmuszona była składać doniesienia do prokuratury przeciwko swoim obrotnym współpracownikom. Naprawdę lepiej w sprawach finansowych działać transparentnie i szanować zasadę, że ludzie mają prawo oczekiwać wynagrodzenia za swoją pracę. Delegaci na Zjazd przegłosowali ten punkt bez problemu.

 Czy na Zjeździe było quorum i po co ono było potrzebne?

To zasadnicze pytanie dotyczące tego Zjazdu – każdy inny, np. wyborczy funkcjonuje w tzw. II terminie, w którym obraduje ta liczba delegatów, która stawiła się na Zjeździe  i oni są władni podejmować uchwały. Ale na Zjeździe Statutowym jest inaczej – by uchwalić Statut potrzebna jest obecność ½  wszystkich delegatów i co najmniej 2/3 z nich musi zagłosować za przyjęciem Statutu. Na dziś mamy w SDP 155 delegatów, połowa z nich to 78 osób. Przed zjazdem potwierdziły udział 93 osoby, ale rano 16 marca zarejestrowało się nas jedynie 73 … Dramat, reszta w pracy lub w innych obowiązkach. Ale gdy tylko usłyszeli (jak dobrze, że istnieją telefony komórkowe), co się dzieje, ruszyli do Kazimierza, by wziąć udział w Zjeździe. Przed kluczowym głosowaniem było nas już 80. Do przegłosowania Statutu potrzebne było 53 głosy, a za jego przyjęciem było osób 59. Statut przeszedł bez problemu, mimo iż część delegatów z Oddziału Warszawskiego ostentacyjnie nie głosowała. Nie wzięli jednak tego pod uwagę, że system nie wylogowuje nikogo w czasie głosowania, ich spóźniony bojkot nie miał już więc żadnego znaczenia. Trochę techniki i takie złośliwe ludzkie manipulacje stają się bezprzedmiotowe.

 Jakie wnioski?

Oczywiście nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, czy KRS zarejestruje nasz nowy statut i jak długo to potrwa.  Zaniepokojonych tym, że honorowa Prezes w proteście przeciwko jego uchwaleniu „złożyła mandat” pragnę uspokoić, iż nie będzie to miało żadnych konsekwencji, bo ten mandal wygasał sam z siebie i bez straty dla nikogo każdy mógł wykonać taki gest, bo nigdy więcej te mandaty nie będą potrzebne . Po prostu na kolejny Zjazd SDP musimy już wybrać nowych delegatów. Wśród nich może się znaleźć także Prezes Krystyna, jeśli tylko zejdzie na ziemię i zacznie znowu reprezentować pracujących w zawodzie dziennikarzy, to ją pewnie wybiorą.  I jeszcze jedno – wulgaryzmy, jakie cytował Zbigniew Rytel pod adresem sekretarza generalnego SDP Huberta Bekrychta na swoim portalu nie zasługują na żaden komentarz. Koleżankom i kolegom z Oddziału Warszawskiego proponuję zamiast takich językowych złośliwości zwyczajną pracę w Stowarzyszeniu w interesie  i z pożytkiem dla nas wszystkich.  Na pewno warto, choć mimo zapisów w nowym statucie nie można obiecać, iż każdemu się to opłaci.

Jolanta Hajdasz

                                                 wiceprezes SDP                                               

                                                                                                                                               

                                                                                                                                            23 marca 2024 r.

Może z tego zjazdu trzeba zapamiętać tylko urocze widoki? Collage/ Lum/ fot.: ii HB i archiwum zjazdów burzliwych

Hubert Bekrycht: DUŻY ZJAZD, CZYLI SZARPANIE KWORUM I RZUCANIE MANDATU

Przednówek to ciężka pora dla poszukiwaczy sensacji. W przeciwieństwie do przednówków w folwarkach dziennikarskich, teraz, gdzie nie gdzie kilka złotych na jedzenie jest i nie trzeba ciężko pracować a ponieważ wszyscy są apatyczni można coś zaatakować. Na przykład Zjazd Statutowo-Programowy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, ktory odbył się w Kazimierzu Dolnym 16 i 17 marca br. Wielkanocne króliki, które z trudem budzą się po zimie, opowiadają, że atak kilku osób ze stołecznego oddziału SDP nie tylko nie odzwierciedla stanowiska większości delegatów warszawskich, ale jest wyłącznie sprawą urażonej ambicji szefa oddziału.

Idea zjazdu była bardzo prosta: uchwalenie statutu w miejsce przestarzałej już konstytucji SDP oraz przyjęcie kilku ważnych uchwał w sprawie bezprecedensowego i bezprawnego ataku rządzących na wolne media. Scenariusz niewymagający. Wystarczyło kilkanaście godzin koncentracji, ale oczywiście zawsze znajdą się malkontenci.

Poszło o to, że nadal najliczniejszy, ale – jak mówili delegaci – nie najważniejszy w kraju oddział warszawski zgłaszał ustami swej sekretarz pretensje, bo – jej zdaniem – delegatów stołecznych było za mało (ok. 40 proc.). Nic to, że ZG SDP prosił nie raz, aby wybrano ich przed zjazdem, bowiem ci, którzy – w ocenie protestujących – nie dostali delegacji nie byli „ustępującymi władzami”, jak to jest przyjęte, tylko trzy lata temu nie wybrano ich ponownie do władz naczelnych (automatyczny mandat zjazdowy), co było m.in. dla późniejszego prezesa OW SDP niemałym szokiem.

W Kazimierzu wczesną wiosną, gdzie ambicje wszystkich rosną…

Zanim zatem na dobre zjazd się zaczął zaplanowana wcześniej awantura nieco przyćmiła jego poważną wymowę. Zaprotestował osobiście szef warszawskiego oddziału, który przyjechał specjalnie na zjazd z miną męczeńską. Podkreślał, że źle go potraktowano i nie słyszał pytań, dlaczego nie wybrano w lutym dziesięciorga delegatów. Czyżby bał się, że nie zostanie wybrany? Nie wierzę. Obnosił się prezes OW SDP z bólem w imieniu „odrzuconych”. Na moje pytanie w sobotę rano, czy jadł już śniadanie, odparł oburzony, że nie jest przecież delegatem. Mój Boże, jedna z najważniejsza w SDP osób narzeka w taki sposób. Nasz Dom Pracy Twórczej jest znany z gościnności. Bułka z serem czy wędliną albo jajecznica i kawa na pewno znalazłaby się. Poza tym goście zjazdu, a statut taki potwierdzono w przypadku prezesa, mają prawo do zakwaterowania i wyżywienia.  Zatem, poza jedzie na ambicji płozach… Może właśnie dlatego, że ów dygnitarz stołecznego SDP nie jadł śniadania był w słabej formie i nie mógł wytłumaczyć pretensji z jakimi przyjechał.

Nie szukajcie piasku w maku, lecz napiszcie dobry statut

Nie można było mu wytłumaczyć, tego, co pięćdziesiąt razy już wcześniej tłumaczono. W informatyce nazywamy to trwałą przerwą w półprzewodnikach. W życiu określa się to jako ośli upór i chęć rozwalania wszystkiego, co usiłuje się przez lata złożyć. Bo nikt nie zajmował się tym, co w statucie ma być zmienione, tylko trzeba było brnąć w dawno rozstrzygnięte sprawy formalne. Prezes OW, jak księżniczka w bajce, zniknął przed obiadem. Może był głodny. I jeszcze ktoś go próbował zdyskredytować opowiadając, że wrócił do Warszawy, „bo się spieszył na swoje przyjęcie imieninowe a nic nie postawił”. To nie ludzie, to wilki.

Na zjeździe jednak narastał nastrój szarpania kworum, bo główny dokument SDP mógł być uchwalony tylko przy określonej liczbie zarejestrowanych elektronicznie delegatów. Była sobota przed południem, zatem wielu z dziennikarzy miało jeszcze zajęcia. Dojeżdżali z najdalszych zakątków Polski, aby wziąć udział w uchwalaniu statutu. Nieliczna grupa rekonstrukcji starych porządków – kilkoro osób z OW SDP, nie wiadomo, czy z poparciem swojego szefa – przekonywała, że zjazd powinien być powtórzony. Czyli, logiczne – zdaniem rozłamowców – było, iż kolejne dziesiątki tysięcy złotych ze wspólnej kasy stowarzyszenia miały być wydane, bo ktoś nie policzył, że i tak statut będzie uchwalony, że i tak dojadą delegaci, że kworum będzie i można już procedować ewentualne poprawki, bo wspomnianego kworum wymaga tylko głosowanie nad najważniejszym w SDP dokumentem.

Najdziwniejsze było to, że rozłamowcy zwrócili się do Naczelnego Sądu Dziennikarskiego SDP, aby rozstrzygnął spór o liczbę ich delegatów i w ogóle, aby stwierdził, że statut jest do luftu. Z tym, że nikogo przedtem nie zawiadomiono, a niektórzy członkowie NSD mnie pytali o co chodzi? Zatem odpowiadałem, że sąd działa jawnie i nie jest tworem kapturowym, ale małą liczebnie, wesołą warszawską grupę rekonstrukcji starych porządków to nie obchodziło i mało sprytnie, krzycząc na całą salę zapowiadali rokosz.

W szczytowym momencie, kiedy było już kworum niezbędne do uchwalenia statutu, dlatego, że grupa zbierała podpisy (chyba 7) pod protestem i się zwyczajnie spóźniła, zarządzono głosowanie. Chcieli oddać tzw. klucze do elektronicznych paneli do głosowania, ale było już za późno. Statut przegłosowano dużą większością głosów a oni nawet nie byli przeciw, bo stali w kolejce do zwrotu aparatury… Smutne i komiczne zarazem. Oczywiście firma nadzorująca głosowania musiała im tłumaczyć, że ich głosu nie policzono, bo…nie głosowali, ale nie wylogowano ich z sytemu, bo trwało głosowanie. W mojej rodzinie są przedszkolaki, które rozumieją takie „subtelności”.

Nic to, wściekli i poczerwieniali na twarzy ludzie z warszawskiej grupy rekonstrukcji socjalizmu podczas głosowań nawet tak ochoczo nie wymachiwali szablami, czyli aparatami fotograficznymi, którymi cały czas rejestrowali zjazd. Oni po prostu byli zaskoczeni.

Przy okazji chylę czoła przed większością obecnych na zjeździe członków OW SDP, że mimo swoich wątpliwości i sprzeciwów nie dołączyli do grupy rozłamowców i nie przyłączyli się do szalonego tańca rozszarpującego kworum.

Także przy okazji wypada powiedzieć, że oprócz dwóch osób z władz warszawskiego oddziału nikt prominentny nie brał udziału w tym pożal się Boże puczu. Za to szalała trójka, a właściwie należałoby napisać „trojka”, zawsze wiernych ideałom rozpienienia każdej dyskusji miłych i kulturalnych mężczyzn, o których nie słyszano w żadnej polskiej redakcji.

Suma summarum statut przyjęto. Przegłosowano też kilka ważnych uchwał o bezprawnych wobec mediów działaniach rządu powstałego 13 grudnia ub. r. i o skandalicznym wyrzuceniu z TVP twórczyni telewizji Biełsat red. Agnieszki Romaszewskiej i zawieszeniu programu Studio Wschód red. Marii Przełomiec. Tekst uchwał PONIŻEJ:

Uchwały Nadzwyczajnego Statutowo-Programowego Zjazdu Delegatów Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

Porzuć mandat delegata – oto losu pierwsza rata

Z mandatu delegata zrezygnowała prezes honorowa SDP Krystyna Mokrosińska, bo nie podobało jej się, że w statucie znalazła się, uwaga, uwaga MOŻLIWOŚĆ pobierania gratyfikacji finansowej przez członków zarządu. Chodziło tylko o to, aby władze nie musiały pożyczać na hotele i paliwo, bo oficjalne zwroty kosztów nie obejmują wielu grup wydatków.

Życzliwe pani prezes grono rozesłało dramatyczny apel do „prawdziwych działaczy” SDP, którzy momentalnie zrobili, przepraszam za wyrażenie, „spory syf” w sieci. Na profilach społecznościowych o gigantycznych zarobkach członków ZG SDP donosili z reguły ci, którzy przepadli w głosowaniach zjazdów wyborczych i zmuszeni są do „anonimowej” pracy w oddziałach. Jednemu z nich – jak mówimy na łódzkich Bałutach – dałbym po pysku, ale nie warto, nie ma zdolności honorowych.

Niewiele osób – podczas tej internetowej „zemsty” – miało zauważyć, że to nie zarobki zarządu, niewielu też wie, że taka MOŻLIWOŚĆ jest od następnej kadencji, czyli nie dotyczy naszego składu. A następny zarząd… No cóż, kandydaci na start. Prężcie się obiecujcie, zrezygnujcie ze wszystkich swoich aktywności zawodowych, dajcie się wybrać. I przypominam następna kadencja – to też jest w nowym statucie – potrwa nie trzy, jak teraz, ale aż cztery lata.

No i argument – „KRS tego statutu nie przyjmie”, od prezes honorowej SDP aż na szeregowych członkach oddziału regionalnego kończąc były ostrzeżenia w sprawie KRS. Skąd oni to wszyscy wiedzą, skoro sam KRS jeszcze nie ma nowego statutu? Chyba, że już ma… Przypomnę może, że poprzedniego statutu KRS nie przyjął – i stąd ten zjazd – ponieważ jeden z członków władz zjazdowych nie złożył podpisu…

I mieliśmy zjazd morałów – kanonada niewypałów

Zatem pani prezes honorowa, po raz kolejny, zamiast łączyć podzieliła nas na zwolenników „zarabiania” – jak twierdzi – na majątku SDP i tych o „czystych intencjach” tych, którzy nawet na emeryturach mogą, jak się ich grzecznie poprosi, być we władzach, bo teraz mogą a przez lata, kiedy byli we władzach mieli etaty, stanowiska i pieniądze z reguły w topowych mediach. Teraz nie są we władzach, to się wściekają, że ktoś dostanie parę złotych na przykład na części do prywatnego komputera lub oponę do samochodu. Też prywatnego. Praca społeczna, pracą społeczną, ale czasy się bardzo zmieniły, jeśli my nie będziemy profesjonalnie zarządzać stowarzyszeniem, to kto to zrobi? Specjalistyczne firmy – jak proponują rozłamowcy – czy, przy całym szacunku, emeryci, którzy mogą posiedzieć w naszym biurze.

Mandat oddać i w strumieniu pływać wciąż w stowarzyszeniu

Naprawdę szanuję prezes honorową SDP Krystynę Mokrosińską i wielokrotnie dawałem temu świadectwo. Nie przeszkadzała mi jej wyniosłość, bezkompromisowy styl prowadzenia niektórych spraw, pouczanie wszystkich. Spierałem się z nią odważnie narażając na „razy” jej bezmyślnych akolitów, nie mylić z przyjaciółmi pani Krystyny, którzy ją zawsze wspierają.

Dla mnie Mokrosińska pozostanie legendą. Legendą SDP. Tylko szkoda, że znowu zrobiła dziwny ruch polegający na „połowicznym działaniu”. Nie rozumiem jej. Złożyła mandat i co? To tylko zjazd a statut pozostanie. Jeśli się z czymś nie zgadzam, rezygnuję. Broń Boże nie namawiając pani Krystyny do rezygnacji z członkostwa, myślę, ze znowu ktoś wykorzysta zasługi prezes honorowej i skorzysta, że jest ona nadal w SDP i zaatakuje jesienią na zjeździe wyborczym…

Komentarz wiceprezes SDP Jolanty Hajdasz PONIŻEJ:

Nowy statut to nie żadna rewolucja: Komentarz JOLANTY HAJDASZ po zjeździe SDP

Rymowanka nie dla dzbanka

Aby nieco rozluźnić nieco atmosferę, napisałem małą rymowankę, która nie jest nawet w dziesiątej części tak dobra, jak owiany legendą hymn minionego zjazdu autorstwa naszego barda Marcina Wolskiego (gratulacje Marcinie), ale pozwolą Państwo, że pośmieję się z pani honorowej prezes SDP.

Z życzliwości i wdzięczności za to, co zrobiła, nie chcę jej pouczać i kierować przyciężkie uwagi.

 

Są w Madrycie i w Samarze,

Są w Toronto, koło Mińska,

Są w Nairobi dziennikarze

I Krystyna Mokrosińska.

 

Są na świecie kwiaty piękne,

Każdy, nawet narośl chińska,

Lecz dziennikarz o nich nie wie

I Krystyna Mokrosińska.

 

Są rozsądni na tym globie,

Są i głupi – nie ich wina,

Dziennikarze i królowie,

Mokrosińska też Krystyna.

 

Dziwne gry są na tym świecie,

Ktoś gra w klipę, ktoś bez atu,

Nawet w durnia gra dziennikarz,

Lecz nie zrzeka się mandatu…

 

(edytowane 26.03)

Aby zakończyć te zjazdowe i pozjazdowe wątki, z dziennikarskiego obowiązku, dodam, że za ten komentarz, rymowanki i całokształt zostałem ostro zaatakowany przez prezesa oddziału warszawskiego. No, cóż, jego zdaniem obrażam wszystkich przeciwników statutu i samą prezes Honorową tymi „wierszydłami” ( a pisałem, że rymowanką). Wolno mu. W końcu jest prezesem. Dodał prześmieszny wiersz Juliana Tuwima, który każdy mądrzejszy licealista dedykuje swoim adwersarzom. Ten o psie, mezaliansie i tym, co ten pies robi podmiotowi, którego lży koncertowo Poeta. Prezes OW SDP podparł się na koniec „roliczania mnie” słowami Tuwima a ja, ponieważ raczej piszę prozą, w odpowiedzi prezesowi oddziału stołecznego zacytowałem Ryszarda Kapuścińskiego. PONIŻEJ:

Lulu i inne przypadki, czyli: nie rób ze mnie bazyliszka – Hubert grzecznie prosi Zbyszka

 

STOWARZYSZENIE DZIENNIKARZY POLSKICH: Kto ryje pod domem na Foksal?

W związku z kolejną manipulacją, czy też raczej prowokacją Press w  „artykule” SDP utrudnia korzystanie z Domu Dziennikarza w Warszawie. SDRP protestuje, publikujemy proponowany przez nas tekst, który wyjaśnia sprawę oraz , co ważniejsze, odpowiedź prezesa SDP Krzysztofa Skowrońskiego.

Przed tym jednak kilka słów od redakcji:

Nie wiadomo czy w związku z postępem w nowej, pięknej i uśmiechniętej, także medialnie Polsce, nie przyjdzie nam czytać jednej gazety wraz z jednym portalem internetowym, oglądać jednej telewizji, słuchać jednego radia. Zanim jednak to nastąpi proponujemy Press kilka nowych tytułów szkalujących Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich:

Warszawski ratusz nałożył na Dom Dziennikarza SDP astronomiczną kwotę dzierżawy, Press protestuje a SDRP prosi ONZ o zbrojną interwencję

Rafał Trzaskowski chce przekształcić Dom Dziennikarza SDP na Foksal w centrum biurowe, Press popiera a SDPR oferuje pomoc w przenoszeniu mebli

 SDP chce przenieść Dom Dziennikarza do Kazimierza Dolnego, Redakcja Press przeprowadza się na Foksal, SDRP zajmuje trzecie piętro

SDRP nie umie skorzystać z elektronicznych zabezpieczeń zainstalowanych skrycie i z oszczędności przez SDP i donosi o tym Press, minister Sienkiewicz wygląda z okna i wszyscy sprzedają Dom Dziennikarza na Foksal redakcji Sputnika

Redakcjo Press,

skorzystajcie z tych tytułów zanim, bez kontaktu z atakowanym SDP, przyjdzie wam napisać kolejne bzdury. Słuchajcie bredni I Sekretarza SDRP (założonego w stanie wojennym), ale przestańcie manipulować. Ot po prostu napiszcie, teraz już możecie otwarcie, że działacie, aby uśmiechnięta władza rządu 13 grudnia, była uśmiechnięta jeszcze bardziej a niedobitki z PZPR i prasy PRL śmiały się jeszcze bardziej. Z was, redakcjo Press.

Z ostatniej chwili – tekst w Press oczerniający SDP został zepchnięty przez redakcję na koniec Internetu, coraz trudniej go znaleźć. Nie żałuję.

Hubert Bekrycht, sekretarz generalny SDP i red. nacz sdp.pl

Domofony i kamery w Domu Dziennikarza – odpowiedź na publikację Press

20 lutego b.r. na portalu Press.pl ukazał się artykuł p.t. SDP utrudnia korzystanie z Domu Dziennikarza w Warszawie. SDRP protestuje, który odnosi się do zmiany sposoby ochrony w budynku przy ulicy Foksal 3/5.  W lutym b.r. ze względów finansowych oraz z powodu konieczności poprawy poziomu bezpieczeństwa w budynku uzasadniona stała się zmiana sposobu jego ochrony i  wprowadzenie nowocześniejszych i powszechnie dziś stosowanych w tym zakresie rozwiązań – domofonów i kamer  monitoringowych zamiast ochrony fizycznej.

Wymowa artykułu  i jego tytuł (SDP utrudnia korzystanie z Domu Dziennikarza) oraz opublikowane opinie niektórych najemców sugerują, jakoby SDP wprowadzało jakieś radykalne i szkodzące użytkownikom budynku działania. Tymczasem SDP nie zmieniło ani zasad, ani sposobu użytkowania lokali, które uregulowane są w umowach najmu. Zmieniono jedynie formę zabezpieczenia budynku. Budynek jest całkowicie otwarty od godz. 6:00 do godz. 20:00, a w pozostałych godzinach mogą z niego korzystać wszyscy najemcy pod warunkiem, iż sami (zdalnie, po przeszkoleniu)  zabezpieczą budynek po jego opuszczeniu. W Domu Dziennikarza został zainstalowany domofon, a każdy z najemców otrzymał urządzenie do jego obsługi i do otwierania drzwi swoim gościom. W tej sytuacji twierdzenia dotyczące rzekomej „niedostępności” Domu Dziennikarza, są nieprawdziwe.  Przy pisaniu artykułu nikt z redakcji Press nie kontaktował się z SDP, a przy tej okazji można było chociażby dowiedzieć się, iż nie ma wymienionego w artykule najemcy „Syndykat Dziennikarzy Polskich”, poznać szczegółowo zasady funkcjonowania budynku po wprowadzeniu monitoringu oraz chociażby skonfrontować słowa z oświadczenia SdRP o cyt. całkowitym upadku i częściowej dewastacji tego przybytku z rzeczywistością.

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich zapewnia, że Dom Dziennikarza przy ulicy Foksal 3/5 w Warszawie jest dostępny dla wszystkich dziennikarzy, można w nim organizować spotkania, konferencje i oczywiście bez problemu kontaktować się z każdym podmiotem, który ma u nas swoją siedzibę.

W związku z artykułem Prezes SDP Krzysztof Skowroński wysłał do Marka Twaroga, redaktora naczelnego Press.pl odpowiedź na artykuł z prośbą o jej publikację:

Odpowiedź prezesa SDP Krzysztofa Skowrońskiego w związku z publikacją w Press

W związku z artykułem p.t. „SDP utrudnia korzystanie z Domu Dziennikarza w Warszawie. SDRP protestuje” z dnia 20 lutego 2024 r. przedstawiamy odpowiedź SDP, ustosunkowując się do poszczególnych zarzutów zawartych w przedmiotowym artykule, który nie oddaje rzeczywistego stanu rzeczy. Ze względu na konieczność poprawy poziomu bezpieczeństwa oraz ze względów finansowych uzasadniona stała się zmiana sposobu ochrony budynku i wprowadzenie nowocześniejszych i powszechnie dziś stosowanych w tym zakresie rozwiązań.

W treści artykułu zawarto stwierdzenie, że Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich zmieniło zasady użytkowania Domu Dziennikarza przy ul. Foksal, które utrudniają życie innym użytkownikom budynku. Przytoczono także zastrzeżenia najemców, wskazując m. in., że

„Stowarzyszenie Dziennikarzy RP zaprotestowało przeciwko ograniczeniu dostępu do Domu Dziennikarza. Zarzqdzajqce budynkiem SDP zrezygnowało z ochrony i recepcji, a v›prowadziło domofony, monitoring i karty ograniczajqce dostęp do niektórych stref budynku”.

Ton artykułu oraz zestawienie opinii najemców sugeruje zatem, jakoby SDP wprowadzało jakieś radykalne i szkodzące im działania. Tymczasem SDP nie zmieniło zasad ani sposobu użytkowania lokali, które uregulowane są w umowach najmu. Zmieniono jedynie formę zabezpieczenia budynku. Budynek jest otwarty od godz. 6:00 do godz. 20:00, a w pozostałych godzinach mogą z niego korzystać wszyscy najemcy pod warunkiem, iż zabezpieczą budynek po jego opuszczeniu. W Domu Dziennikarza został zainstalowany domofon (będzie uruchomiony od 1 marca), a każdy z najemców otrzymał urządzenie do jego obsługi i do otwierania drzwi swoim gościom. W tej sytuacji twierdzenia dotyczące rzekomej „niedostępności” Domu Dziennikarza, są nieprawdziwe.

Obecnie szereg instytucji rezygnuje z całodobowej ochrony fizycznej na rzecz monitoringu i stref ograniczonego dostępu (wspomaganych możliwym przyjazdem grupy interwencyjnej w razie naruszenia strefy chronionej). Ograniczenie dostępu do niektórych stref jest wymuszone wymogiem zwiększenia bezpieczeństwa poprzez wykluczenie poruszania się nieupoważnionych osób poza daną strefą. Powyższe działania zwiększają bezpieczeństwo wszystkich najemców, a kwestionowanie ich wskazuje na zwyczajne niezrozumienie sytuacji.

Inną kwestią jest merytoryczny poziom użytej argumentacji. Na przykład utworzone w stanie wojennym Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczpospolitej Polskiej w piśmie z dnia 24 stycznia 2024 r. zarzuca Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, iż zrezygnowaliśmy z fizycznej ochrony budynku do jakiej członkowie tego stowarzyszenia byli przyzwyczajeni od lat 70. ubiegłego wieku, wszystkich witał portier, a przez ostatnie lata życzliwy ochroniarz. Jednak oczekiwanie, by w 2024 r. stosować metody zabezpieczenia budynku sprzed 50 lat, wskazuje na niezrozumienie nowoczesnych standardów w zarządzaniu nieruchomością. SDP podjęło działania, które ma nie tylko zwiększenie bezpieczeństwa, ale jest po prostu opłacalne. Koszty ochrony fizycznej budynku w 2023 i 2024, za które ponosiło tylko Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, znacząco wzrosły. Natomiast wypowiedzi protestujących organizacji, jak i wymowa całego artykułu, tchną myśleniem rodem z PRL: wynajmujący ma ponosić koszty wszystkiego, nie ma prawa wprowadzać zmian, rządzić mają najemcy, którzy chcieliby pozbawić SDP prawa własności budynku przywołując rzekome prawa Urzędu m. st. Warszawy. Konsekwentnie pomijają milczeniem to, że tylko SDP płaciło za ochronę fizyczną, bowiem cena tych usług nie była doliczona ani wkalkulowana w czynsz. Najwyraźniej te zasadnicze kwestie umknęły też autorowi materiału prasowego, który nie zechciał przed publikacją poprosić SDP o komentarz do tej sprawy.

Podsumowaniem niech będzie fakt, że w artykule wskazano jako jednego z użytkowników budynku „Syndykat Dziennikarzy Polskich”. Tymczasem w Domu Dziennikarza nie ma w ogóle takiego najemcy.

W imieniu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich pragnę zapewnić, że Dom Dziennikarza przy ulicy Foksal 3/5 w Warszawie jest nadal dostępny dla wszystkich dziennikarzy, można w nim organizować spotkania, konferencje i oczywiście bez problemu kontaktować się z każdym podmiotem, który ma u nas swoją siedzibę. Jednocześnie wyrażam zdziwienie, że przy pisaniu artykułu nikt z redakcji press.pl nie skontaktował się z SDP, przy tej okazji można było chociażby dowiedzieć się, iż nie ma wymienionego w artykule najemcy „Syndykat Dziennikarzy Polskich”, poznać zasady funkcjonowania budynku po wprowadzeniu monitoringu, oraz skonfrontować słowa z oświadczenia SdRP o cyt. całkowitym upadku i częściowej dewastacji tego przybytku oraz uzyskać informacje o tym, że do sekretarza generalnego SDRP Andrzeja Maślankiewicza uśmiechał się nie tylko portier w Domu Dziennikarza, ale też funkcjonariusze z Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej odpowiedzialnej za komunistyczne zbrodnie.

 

Krzysztof Skowroński, prezes SDP

 

 

SDP – BAZA DANYCH O AKTACH BEZPRAWIA W NIELEGALNIE LIKWIDOWANYCH MEDIACH PUBLICZNYCH

W związku z bezprawną próbą zniszczenia przez koalicję rządową 13 grudnia Telewizji Polskich, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej wraz z ich ośrodkami regionalnymi, prosimy o przysyłanie do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i do Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP wszelkich sygnałów dotyczących nielegalnej likwidacji mediów publicznych w całej Polsce.

Koleżanki i Koledzy, Szanowni Państwo,

postępuje bezprawna likwidacja mediów publicznych, czyli cenzurowanie przez rząd 13 grudnia informacji, które powinny dotrzeć do Odbiorców w Polsce. Prosimy zatem o przesyłanie wszystkich wiadomości o przejawach represji wobec dziennikarzy mediów publicznych a także o łamaniu praw pracowniczych oraz przykłady wstrzymywania informacji i innych negatywnych zjawisk towarzyszących procesowi nielegalnego przejęcia TVP, PR, PAP wraz z ośrodkami regionalnymi.

To ważne, abyśmy dokumentowali bezprzykładny zamach na media w Polsce. Wkrótce, m.in. dzięki sygnałom od Was, stworzymy archiwum prezentujące przykłady niszczenia mediów i praw obywatelskich do informacji.

Prosimy o wysyłanie informacji na temat bezprawnych działań wobec mediów publicznych do portalu SDP:[email protected](red. nacz. Hubert Bekrycht) oraz do od lat obserwującego Centrum Monitoringu Wolności Prasy [email protected] (dyrektor dr Jolanta Hajdasz).

Fot. Policjanci w lobby centrali TVP; A group of police officers are seen in the lobby of the headquarters of Polish Public TV in Warsaw | Wojtek Radwanski/AFP - podpis pod zdjęciem - IFJ/EFJ

Międzynarodowe organizacje dziennikarskie: Rząd w Polsce postawił media publiczne w stan likwidacji

Międzynarodowe i Europejskie Federacje Dziennikarzy (IFJ-EFJ) są zaniepokojone polityczną batalią pomiędzy większością a partiami opozycyjnymi w Polsce o kontrolę nad mediami publicznymi. IFJ i EFJ ponawiają swój apel do decydentów politycznych o przeprowadzenie reform mediów publicznych przy poszanowaniu ich niezależności redakcyjnej i utrzymaniu zasobów finansowych, ludzkich i technicznych niezbędnych do zagwarantowania jakości, niezależności i pluralizmu tych mediów.

27 grudnia, w związku z decyzją Prezydenta RP Andrzeja Dudy, sojusznika poprzedniego konserwatywnego rządu, o zawieszeniu finansowania mediów publicznych, nowy Minister Kultury Bartłomiej Sienkiewicz podjął decyzję o postawieniu w stan likwidacji spółek Telewizja Polska SA, Polskie Radio SA i Polska Agencja Prasowa SA, które zarządzają odpowiednio kanałem telewizji publicznej TVP, radiem ogólnopolskim i agencją prasową PAP. Nowy prounijny rząd stwierdził, że taki status likwidacyjny zapewni większą ochronę przed sporem politycznym TVP, ogólnopolskiego radia i agencji informacyjnej oraz ich pracowników, zabezpieczając ich miejsca pracy pomimo braku środków finansowych i umożliwiając restrukturyzację.
IFJ i EFJ żałują, że polski rząd podjął tak radykalną decyzję w czasie, gdy od 20 grudnia polskie społeczeństwo zostało pozbawione dostępu do kilku programów informacyjnych TVP. Kanały informacyjne TVP Info, TVP Świat i TVP3 przestały nadawać. A jak podaje Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich (SDP), które potępia brutalną ingerencję polityków w funkcjonowanie tych mediów, „setki dziennikarzy w całym kraju zostało już pozbawionych pracy w mediach publicznych”.
Po raz kolejny IFJ i EFJ nie kwestionują konieczności przeprowadzenia reform zapewniających niezależność i pluralizm mediów publicznych w Polsce, uważają jednak, że reformy te należy przeprowadzić z poszanowaniem praw dziennikarzy, bez ingerencji politycznej, oraz w kontekście gwarantującym obywatelom dostęp do niezależnych i wiarygodnych informacji.
Zarówno odmowa Prezydenta Dudy zatwierdzenia finansowania polskich mediów publicznych, jak i decyzja rządu o postawieniu tych mediów w stan likwidacji wydają nam się sprzeczne z interesem publicznym. IFJ i EFJ wzywają polskich decydentów do ustanowienia jasnych i solidnych zabezpieczeń chroniących media publiczne przed wszelkimi formami nacisków politycznych lub gospodarczych.

Protest ZG SDP przeciwko postawieniu w stan likwidacji 17 rozgłośni Polskiego Radia i stanowiska oddziałów SDP

ZG SDP stanowczo potępia i protestuje przeciwko postawieniu w stan likwidacji 17 rozgłośni regionalnych Polskiego Radia przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza z 29 grudnia 2023 r. To kolejna skandaliczna, bezprawna i niczym nie uzasadniona jego decyzja niszcząca media publiczne w Polsce.

Destrukcyjne działanie ministra dotyczy regionalnych polskich rozgłośni radiowych, z których większość powstała jeszcze przed II wojną światową. Zasoby archiwalne i programowe tych stacji radiowych są bezcenne i wchodzą w skład najbardziej wartościowego dziedzictwa narodowego naszego kraju. Rozgłośnie te także , tak jak wszystkie media publiczne w Polsce, są istotnym elementem polskiemu systemu bezpieczeństwa, który swoimi nieodpowiedzialnymi decyzjami minister stawia w stan wielkiego zagrożenia.  Tym razem obecny minister rządu Donalda Tuska decyzją administracyjną niszczy dorobek pokoleń regionalnych dziennikarzy i tych mediów. Bartłomiej Sienkiewicz postawił w stan likwidacji: Radio Białystok (istnieje od 1952 r.) , Radio Pomorza i Kujaw (Bydgoszcz/Toruń, istnieje od 1934 r.)  Radio Gdańsk (istnieje od 1945 r.), Radio Katowice (istnieje od 1927 r.),  Radio Kielce (istnieje od 1952 r.), Radio Koszalin (istnieje od 1953 r.), Radio Kraków (istnieje od 1927 r.),  Radio Lublin (istnieje od 1952 r.),  Radio Łódź (istnieje od 1930 r.), Radio Olsztyn (istnieje od 1952 r.), Radio Opole (istnieje od 1952 r.), Radio Poznań (istnieje od 1927 r.), Radio Rzeszów (istnieje od 1952 r.), Radio Szczecin (istnieje od 1945 r.), Radio dla Ciebie (Warszawa, istnieje od 1935 r.), Radio Wrocław (istnieje od 1946 r.) i  Radio Zachód (Zielona Góra, istnieje od 1953 r. ).

Działania ministra kultury i dziedzictwa narodowego podejmowane od pierwszych dni jego urzędowania 13 grudnia 2023 wprowadzają  absolutny chaos w zarządzaniu postawionymi w stan likwidacji spółek, narażają je na ogromne, nieprzewidywalne dziś straty finansowe i niszczą ich markę oraz pozycję na rynku mediów w Polsce i w Europie. Jest to drastyczne naruszenie zasady wolności słowa przez polityków obecnego rządu Donalda Tuska.

Międzynarodowe organizacje dziennikarskie: Rząd w Polsce postawił media publiczne w stan likwidacji

Wszystkie osoby odpowiedzialne za wprowadzenie tak radykalnych i bezprawnych działań powinny być za nie pociągnięte do odpowiedzialności karnej. Tak jak poprzednie decyzje o postawieniu w stan likwidacji ogólnopolskich mediów publicznych tj. Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, tak i decyzja o postawieniu w stan likwidacji 17 rozgłośni regionalnych Polskiego Radia są brutalną i niedopuszczalną ingerencją polityków w funkcjonowanie mediów. Po raz kolejny ZG SDP wzywa Rząd RP do natychmiastowego wstrzymania działań niszczących media publiczne – TVP, PR i PAP oraz 17 rozgłośni regionalnych Polskiego Radia. Apelujemy także do Prezydenta RP, wszystkich Posłów i Senatorów, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Mediów Narodowych o natychmiastowe podjęcie działań mających na celu ratowanie mediów publicznych przed grożącym im zniszczeniem przez polityków rządu Donalda Tuska.

Krzysztof Skowroński, prezes SDP

Jolanta Hajdasz, wiceprezes SDP

Mariusz Pilis wiceprezes SDP

Aleksandra Tabaczyńska,  skarbnik SDP

Hubert Bekrycht, sekretarz generalny SDP

Wanda Nadobnik, członek ZG SDP

Maria Giedz, członek ZG SDP

Andrzej Klimczak, członek ZG SDP

Wojciech Pokora, członek ZG SDP

Grzegorz Radzicki, członek ZG SDP

                                                                                                                         Warszawa, 30 grudnia 2023 r.

Stanowisko Oddziału SDP w Szczecinie TUTAJ.

Stanowisko Oddziału SDP w Łodzi TUTAJ.

Oświadczenie zarządu oddziału łódzkiego SDP ws. nielegalnego przejmowania mediów publicznych przez rząd D. Tuska

Zarząd Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Łodzi stanowczo protestuje przeciwko próbie nielegalnego, siłowego przejęcia mediów publicznych przez rząd Donalda Tuska. Informacje i obrazy, które napływają z Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej przypominają relacje ze stanu wojennego w 1980 roku, kiedy to komuniści podeptali demokrację. Teraz próbuje to robić ekipa D. Tuska.

Przypominamy, że jedyną legalną instytucją, która zgodnie z prawem może dokonać zmian w mediach publicznych jest działająca od 2016 roku Rada Mediów Narodowych, a ta nie podjęła żadnych działań w tej sprawie. Próby siłowego i bezprawnego ataku na TVP, PR i PAP są, w skali całego świata, karygodnym pogwałceniem cywilizowanych norm prawnych.

W naszej ocenie wtargnięcie na teren TVP, PR, PAP osób, które jakoby w imieniu ministra kultury rządu ekipy D. Tuska chcą intronizować tam nielegalne, nowe władze mediów publicznych, jest próbą antykonstytucyjnej ingerencji w ład prawny.

Przede wszystkim siłowe rozwiązania dotyczące porządku medialnego w Polsce godzą w podstawowe prawa obywateli – odbiorców TVP, PR i PAP: w ich prawo do informacji, prawo do wyboru, do pluralizmu w środkach masowego przekazu. Sposób, w jaki rząd D.Tuska próbuje przejąć władzę w mediach publicznych przypomina standardy rosyjskie lub białoruskie, bo w rzeczywistości rząd Donalda Tuska, dokonując zamachu na media publiczne, stosuje cenzurę i pozbawia obywateli do swobodnego wyboru źródeł informacji.

Na to wszystko nie ma naszej zgody. Solidaryzujemy się z Koleżankami i Kolegami, którzy w mediach publicznych przeciwstawiają się siłowym atakom na siedziby TVP, PR i PAP. Jesteśmy przeciwko nielegalnym działaniom rządu, które m.in. poprzez narażanie strategicznych instalacji przekazu elektronicznego stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.

 

W imieniu Zarządu Oddziału SDP w Łodzi:

Zbigniew Natkański – prezes oddziału;

Hubert Bekrycht – wiceprezes oddziału, sekretarz generalny SDP

 

 

Łódź – Warszawa 21 grudnia 2023 r.

Ks. prof. Michał Drożdż 1958 - 2023 Zdj: Miłosz Kluba /FOTO GOŚĆ

Zmarł teolog, medioznawca, naukowiec ks.prof. MICHAŁ DROŻDŻ

O śmierci księdza profesora Michała Drożdża, który, mimo innych rozlicznych obowiązków, przez wiele lat prowadził działalność w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich poinformował we czwartek portal Gościa Niedzielnego w Krakowie gosc.pl, z którego pochodzi poniższa informacja.

Bliskim i Przyjaciołom Księdza Michała, w imieniu wszystkich członków SDP, Zarząd Główny Stwarzyszenia wraz z CMWP SDP i redakcją sdp.pl, składają głębokie wyrazy współczucia.

 

„Dziekan Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, teolog, filozof i medioznawca zmarł po ciężkiej chorobie w wieku 65 lat.

Ksiądz profesor Michał Drożdż był jednym z założycieli kierunku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie, a także inicjatorem organizowanej co roku na UPJPII Międzynarodowej Konferencji Etyki Mediów.

Ksiądz Michał Drożdż urodził się 19 lutego 1958 w Nowym Sączu. Święcenia kapłańskie otrzymał 22 maja 1983 r. z rąk bp. Jerzego Ablewicza. W tym samym roku na Wydziale Teologicznym ówczesnej Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie uzyskał magisterium z teologii na podstawie pracy pt. „Spór między idealizmem a realizmem w mechanice kwantowej według Henryka Mehlberga”, napisanej pod kierunkiem ks. doc. dra hab. Michała Hellera. Ukończył Journalism nad Social Communications na Politechnice Federalnej w Zurychu.

W 2003 r. uzyskał stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie filozofii (specjalność filozofia przyrody) na podstawie dysertacji „Faktyczność i możliwość. Interdyscyplinarna analiza koncepcji struktury czasu Carla Friedricha von Weizsäckera w ramach jego integralnego systemu myślenia” w Uniwersytecie Leopolda Franciszka w Innsbrucku. Stopień doktora habilitowanego nauk o mediach i komunikacji społecznej nadał mu Uniwersytet Katolicki w Rużomberku w 2007 r. na podstawie rozprawy „Logos i ethos mediów. Dyskurs paradygmatyczny filozofii mediów”. W 2020 r. otrzymał tytuł profesora nauk społecznych.

Zainicjował organizowaną przez Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie Międzynarodową Konferencję Etyki Mediów. W 2011 r. zorganizował na tej uczelni IV European Central Communication Forum. W latach 1993-2005 był dyrektorem programowym Radia Plus, później RDN Małopolska, a w okresie od września 1993 do sierpnia 1997 również Wydawnictwa Biblos. Był redaktorem naczelnym „Studia Socialia Cracoviensia”. Specjalizował się w filozofii mediów i komunikacji, teorii dziennikarstwa, filozofii kultury i aksjologii komunikowania.

Ks. prof. Drożdż był członkiem Zarządu Polskiego Towarzystwa Komunikacji Społecznej, przewodniczącym Sekcji Aksjologii Komunikowania PTKS, zastępcą przewodniczącego Polskiego Stowarzyszenia Edukacji Medialnej i Dziennikarskiej oraz członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Był także członkiem Rady Doskonałości Naukowej na kadencję 2019-2024, członkiem Rady Naukowej i Rady ds. Mediów Konferencji Episkopatu Polski (…)

Od października 2017 r. pełnił funkcję delegata ds. mediów Diecezji Tarnowskiej. W listopadzie tego samego roku został mianowany przewodniczącym Naczelnego Sądu Dziennikarskiego w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. (…)

W 2019 r. został Archidiakonem Kapituły Kolegiackiej w Nowym Sączu, w której jako kanonik zasiadał od 2001 roku. (…)” – krakow.gosc.pl 15 czerwca 2023 r.

Całość informacji TUTAJ