Przywrócić prestiż –  status dziennikarza chorwackiego opisuje GORAN ANDRIJANIĆ

WIDZIANE Z ZAGRZEBIA. W Chorwacji pojawiają się różne pomysły, których celem jest podniesiennie etycznego i profesjonalnego poziomu dziennikarstwa.

 

Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało w swoim programie przedwyborczym możliwość uchwalenia ustawy o statusie zawodowym dziennikarza oraz utworzenie samorządu dziennikarskiego, co otworzyło dyskusję wśród dziennikarzy polskich o zasadności takiego pomysłu.

 

Tematy znajdujące się w centrum tej rozprawy, a są to: uregulowanie statusu dziennikarza i jego profesjonalna ochrona, podnoszenie standardów etycznych dziennikarstwa, budowanie finansowej i politycznej niezależności mediów, są ważne dla wszystkich dziennikarzy, także dla chorwackich. Dziennikarze z Chorwacji interesują się nimi już od dłuższego czasu, próbując opracować swój model, który w najlepszy sposób mógłby pomóc w osiągnięciu wspomnianych standardów.

 

Nie ma wątpliwości, że chorwackie dziennikarstwo przechodzi kryzys profesji. Jak twierdzą medioznawcy: Igor Kanižaj i Božo Skoko w swojej pracy „Mity i prawda o zawodzie dziennikarza – obraz dzienikarza w chorwackiej opinii publicznej“, wydanej w 2010 roku, wizerunek ten jest  „chwiejny“. Kanižaj i Skoko piszą, że kryzys widać w upadku zaufania opinii publicznej wobec mediów, co niesie za sobą spadek nakładów gazet, a dokładnie czytelnictwa, a także traktowanie ich za „skorumpowane“.

 

Jako dwa powody tego kryzysu, obaj naukowcy z Zagrzebia podają wzrost treści o charakterze sensacyjnym w mediach oraz komercjalizację tekstów, jak również obniżenie profesjonalnych standardów i kryteriów pracy. Autorzy zwracają uwagę na paradoks według którego w reżimie komunistycznym zawód dziennikarza należał do bardziej prestiżowego, a dziś jest  uważany za bezwartościowy. Kiedyś, jak piszą, oczekiwało się od dziennikarza określonego wykształcenia i umiejętności, podczas gdy dziś te kryteria zostały bardzo okrojone. Dziś każdy może być dziennikarzem.

 

W tym sensie, jak piszą medioznawcy, dziennikarstwo chorwackie dzieli los przemiany całego społeczeństwa chorwackiego. Transformację tę charakteryzuje z jednej strony demokratyzacja i większa otwartość, które kiedyś były ograniczone, ale z drugiej strony silna komercjalizacja, która powoduje utratę określonych kryteriów.

 

Okres dostosowania do demokracji  naznaczony jest koniecznością przyjęcia określonej regulacji prawnej. Ustawa o mediach tradycyjnych i mediach elektronicznych to dwa dokumenty, które – według naukowców – bardzo szczegółowo definiują zasady na rynku dziennikarskim. Problem jest jednak w tym, że mimo dobrze zdefiniowanych zasad etyki dziennikarskiej ci, którzy je złamią rzadko są karani. Z drugiej jednak strony zła sytuacja w sądownictwie sprawia, że pojedynczy dziennikarze są karani za teksty , w których narazili się silnym i znaczącym politykom. Rzecz zatem dotyczy niespójności prawnej.

 

Przed kilkoma laty stowarzyszenia dziennikarskie w Chorwacji  próbowały zaradzić temu problemowi. Została powołana do życia Rada Mediów, organizacja, w której zasiedli przedstawiciele tego zawodu oraz wydawcy, których celem było podniesienie etycznego i profesjonalnego poziomu dziennikarstwa. Rada powstała w 2011 roku według niemieckiego modelu Presserata, dlatego też w jego założeniu pomagała Fundacja Konrada Adenaura, dość aktywna w Chorwacji. Ideą tej organizacji było, aby rada poprzez swoje aktywności śledziła oraz sankcjonowała łamanie etycznych standardów przez media, a jeden z pomysłów zakładał, że każdy obywatel kraju miał prawo oskarżyć pojedyncze media i dziennikarzy o łamanie zasad etyki. Mimo ambitnego początku Rada nigdy nie wzięła się za poważną pracę. To była jedyna odpowiedzialna próba samoregulacji rynku dziennikarskiego,  choć pojawiają się teraz głosy z kręgów rządowych, kierowanych przez premiera Andreja Plenkovicia, aby wrócić do próby założenia nowej Rady Mediów.

 

Chorwaccy medioznawcy, z którymi rozmawiałem uważają, że zamiast tworzenia takich dużych korporacyjnych instytucji byłoby lepiej, aby regulacje standardów w dziennikarstwie pozostawić odpowiednim stowarzyszeniom i ich aktywnościom. Jeśliby te stowarzyszenia  skutecznie wpływały na wydawców oraz promowały interesy i cele wolnego i niezależnego dziennikarstwa – mówią moi rozmówcy – nie trzeba  stwarzać specjalnej organizacji, która oferowałaby dziennikarstwu to wszystko, czego mu brakuje w profesjonalnym i etycznym sensie.

 

Problem jednak jest w tym, że jak sądzi wielu, główna dziennikarska organizacja w Chorwacji – Chorwackie Stowarzyszenie Dziennikarzy (HND), które działa już od 1910 roku, także znajduje się w kryzysie. W pierwszych dziesięciu latach po ogłoszeniu niezależności Chorwacji HND miało znaczący wpływ w kierowaniu trendami dziennikarskimi oraz ochronie dziennikarzy. Później, jak oceniają inni, organizacja zgubiła zapał. Dziś nie pomaga jej też to, że wielu dziennikarzy w Chorwacji ma wrażenie, iż HND chroni interesy  tylko dziennikarzy lewicowo-liberalnych.

 

Kiedy mówimy o podnoszeniu profesjonalnych standardów, ciekawy jest fakt, że HND to jedne z niewielu stowarzyszeń zawodowych, które nie wymaga od swoich członków wyższego wykształcenia , a jedynie trzech lat doświadczenia zawodowego w redakcji. Jak podają eksperci, to sytuacja nieporównywalna z innymi profesjonalnymi stowarzyszeniami.

 

Jak widać z niepodważalnym kryzysem etycznym dziennikarstwa, o którym się dużo mówi w Polsce, mamy też do czynienia w Chorwacji. W obu krajach przetaczają się dyskusje, jakie znaleźć na to rozwiązanie, które jednocześnie nie zagrozi najważniejszej wartości: wolności mediów.

 

Goran Andrijanić