ROBERT BŁASZAK: Dziennikarz i „dziennikarz”, czyli jak przyjmuje się nowych członków

Jako przewodniczący Komisji Członkowskiej Oddziału Dolnośląskiego SDP zostałem świadomie pominięty w sprawie Jacka Międlara, co jest ewidentnym naruszeniem statutu. Na co liczył Zarząd OD SDP? Że nikt się nie dowie?

 

Wszyscy znamy definicję dziennikarza wg. Prawa prasowego. Nie stawia ono wygórowanych wymagań – troszkę na zasadzie „wystarczy być”, czyli coś tam napisać – w sumie nieważne co i jak. Mamy więc to, co mamy, a więc pełne literówek, niekonsekwencji, a co gorsza błędów merytorycznych „artykuły” w Internecie, mamy ludzi piszących na tematy, na których się nie znają, mamy i takich, którzy piszą na zamówienie, po to by zapełnić strony nie patrząc na treść przekazu. Wreszcie mamy blogerów, którzy – przyznaję – czasem mają ciekawe pasje i potrafią o nich ciekawie napisać. Jednak „zadaniem dziennikarzy jest przekazywanie rzetelnych i bezstronnych informacji oraz różnorodnych opinii, a także umożliwianie udziału w debacie publicznej”, tak nakazuje etyka dziennikarska zapisana w Kodeksie Etyki Dziennikarskiej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

 

Jednym ze wspomnianych blogerów publikujących w sieci jest były ksiądz Jacek Międlar. Publikowane przez niego treści oraz jego „działalność” publiczna leżą na przeciwnym do powyższych zasad biegunie. Mimo to, na początku lipca 2020 roku kudowski, wybitny i ceniony dziennikarz, wieloletni członek SDP, red. Bronisław MJ Kamiński w rozmowie z innym dziennikarzem wysondował, że były ksiądz się stara, a nawet już jest – członkiem Oddziału Dolnośląskiego SDP. Zadał to pytanie e-mailem prezesowi Oddziału Red. Janowi Poniatowskiemu, który w odpowiedzi napisał: „proszę nie rozsiewać fake news’ów. Red. Jacek Międlar jest dziennikarzem i właścicielem autorskiego portalu ‘w prawo’. Nie jest członkiem SDP i jak na razie nie ma deklaracji o przyjęcie w poczet członków co nie znaczy, że nie ma prawa do wsparcia prawnego że strony stowarzyszenia. Statut nie zabrania takiego wsparcia.” Ta korespondencja była do wiadomości wrocławskiego Zarządu i przewodniczącego Komisji Członkowskiej Oddziału, czyli mnie. Czułem się więc w obowiązku odpisać: „Jeśli Stowarzyszenie w jakikolwiek sposób chce wspierać postaci takie, jak ewidentny faszysta Jacek Międlar – nie chcę być członkiem takiej organizacji.” To stanowisko poparł red. Kamiński pisząc: „Podobne opinie, jak  poniżej wyraził pan Robert Błaszak, słyszę od dłuższego czasu  w wielu miejscach. Mam nadzieję, że w ogóle nie  ma mowy o przyjęciu tego pana do SDP, ani o jakimkolwiek wspieraniu tego rodzaju poglądów i działalności.” Odpowiedź przyszła od Pani Sekretarz Zarządu OD – red. Magdy Dunikowskiej: „Powiadamiam Pana w imieniu Zarzadu, ze kazde zgloszenie kandydatury na czlonka SDP kierowane jest do Komisji Czlonkowskie i nie watpie, ze taka procedura nie jest zarowno panu, jak i pozostalym czlonkom Komisji obca. Naprawde trudno bedzie odrzucic deklaracje, ktora nie istnieje.” (pisownia maili oryg.). Nasze stanowisko poparła wówczas red. Marta Midor-Burak, która również należy do Komisji Członkowskiej.

 

Nadszedł poranek 15 marca 2021 roku, gdy przeczytałem o tym, że Jacek Międlar pochwalił się na Tweeterze swoją legitymacją SDP. Pamiętając powyższe zapewnienia Zarządu Oddziału Dolnośląskiego SDP, pomyślałem, że wykorzystał inną drogę, by wstąpić w nasze szeregi. Oczywiście natychmiast zadzwoniłem do prezesa. Red. Poniatowski na moje pytanie odpowiedział: „Tak. Przyjęliśmy go, bo jest pandemia, bo jest dziennikarzem, napisał książkę („Polska w cieniu żydostwa” – przyp. aut.), prowadzi portal internetowy. A w ogóle to on niepotrzebnie upublicznił legitymację i media lewicowe to rozdmuchały…”. Tak więc jako przewodniczący Komisji Członkowskiej OD SDP zostałem świadomie pominięty (przecież 7 miesięcy wcześniej deklarowałem, że nie poprę tej kandydatury), co jest ewidentnym naruszeniem Statutu SDP.

 

Po rozmowie z red. Poniatowskim,  o sprawie pominięcia drogi statutowej poinformowałem Komisję Rewizyjną w osobie red. Rafała Bubnickiego. A także mailem Zarząd Główny i członków Oddziału. Poprosiłem także mailowo prezesa Oddziału Dolnośląskiego o udostępnienie mi wniosku Jacka Międlara. Na razie bez odpowiedzi.

 

Pokazałem tu mechanizm, który należy poddać krytyce bardzo ostrej. Na co liczył Zarząd Oddziału Dolnośląskiego SDP? Że nikt się nie dowie? Tak wnioskuję z rozmowy telefonicznej. Bo wg prezesa Jana Poniatowskiego błąd leży po stronie Jacka Międlara, który upublicznił, a miał chyba siedzieć cicho. Nie tylko więc Komisja Członkowska, ale i opinia publiczna miała o tym członkostwie nie wiedzieć.

 

A może jest więcej tak przyjętych „cichych” członków OD SDP? Od półtora roku nie wpłynął do Komisji Członkowskiej żaden wniosek o przyjęcie do Stowarzyszenia.

 

Stało się coś bardzo złego. Wizerunek Stowarzyszenia – już i tak mocno nadszarpnięty – teraz spadł jeszcze bardziej. Coraz trudniej jest się przyznawać do członkostwa. Wiele Koleżanek i Kolegów zadeklarowało, że opuści szeregi SDP. Zamiast zysku – będą więc straty.

 

Na portalu SDP pojawiło się oświadczenie prezesa ZG SDP Krzysztofa Skowrońskiego. Dobrze, że podważył on prawidłowość procedury, i że jego zdaniem członkostwo tak nabyte uważa za nieważne. Oby Zarząd Główny to potwierdził. Dobrze też, że prezes uderzył się w piersi przyznając się do własnego błędu. To świadczy o klasie. Napisał też: „… kierowana przeze mnie organizacja jest otwarta i jest w niej miejsce dla dziennikarzy pochodzących z różnych środowisk, o różnych światopoglądach i postawach ideowych”. Pięknie. Jednak diabeł tkwi w szczegółach – powinna być pewna granica, granica zarówno smaku, jak i norm etycznych i społecznych. Granica oparta o szacunek do drugiego człowieka.

 

Robert Błaszak, przewodniczący Komisji Członkowskiej Oddziału Dolnośląskiego SDP.

 

Informacja prezesa SDP w sprawie Jacka Międlara