TADEUSZ PŁUŻAŃSKI: Coraz mniej wyklęci

Przedwczoraj, 14 września, na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, w nowej Kwaterze Wojennej Żołnierzy Podziemia Niepodległościowego 1939-1963, pochowano z honorami szczątki ks. Władysława Gurgacza „Sema”, Ryszarda Kłaputa „Pomsty” i ppor. Tadeusza Zajączkowskiego „Mokrego”. Ale są w Polsce politycy, historycy, media, które wciąż zakłamują losy II konspiracji niepodległościowej.

 

Dziś państwo polskie oddaje hołd, przywraca pamięć o Żołnierzach Niezłomnych. Dzięki odwołaniu do II RP, a nie do PRL, nasza historia jest odkłamywana. Jednak nie wszystkim się to podoba.

 

Przypomnę dwa głosy polityków różnych opcji.

 

Joanna Senyszyn (Lewica) w marcu 2015 r. mówiła na antenie TVN 24: „Ci żołnierze Wyklęci zabili tylko 1 tysiąc radzieckich żołnierzy, a 30 tysięcy Polaków, w tym kobiety i dzieci. Gwałcili je, mordowali, rabowali. (…) Trzeba również czcić pamięć ofiar Żołnierzy Wyklętych, których wcale nie było tak mało”.

 

I jeszcze Radosław Sikorski, były szef MSZ (Platforma Obywatelska): „Jeśli Żołnierze Wyklęci, czyli szlachetni samobójcy, mają być wzorem patriotyzmu, to obawiam się, że młodzież raczej wyjedzie, niż to kupi”.

 

W Sejmie RP

 

W opluwaniu Żołnierzy Wykletych prym wiodą niektórzy dziennikarze. Przypomnę słowa Tomasza Lisa, który w lutym 2016 r. napisał o państwowym pogrzebie majora/pułkownika WP Zygmunta Szendzielarza„Prezydent RP oddawał dziś cześć mordercy cywilów, >Łupaszce<”.

 

Kolejna dawka kłamstw miała miejsce 29 lutego 2020 r. w wigilię Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Klub Parlamentarny Lewica i tygodnik „Przegląd” zorganizowały wówczas w Sejmie konferencję o jakże klarownym tytule: „Bezdroża państwowej polityki historycznej. Polemicznie o »żołnierzach wyklętych«”.

 

Jak czytaliśmy w tym (post)komunistycznym tygodniku: „Głównym celem konferencji jest zaprezentowanie innej wizji przeszłości niż czyni to prawica, posługując się głównie IPN. Ukazanie przemilczanych lub przeinaczanych zbrodni podziemia na cywilach i mniejszościach narodowych”.

 

W Sejmie odbył się Okrągły Stół promowany pod hasłem: „Co zrobić z kultem »wyklętych«?”, w którym wzięli udział politycy, historycy i publicyści, w tym dr hab. Maciej Gdula (poseł Nowej Lewicy), dr hab. August Grabski, oraz redaktorzy „Przeglądu”.

 

Szczególne to – przyznajmy – obchody (na domiar złego w gmachu Sejmu Rzeczpospolitej!) Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, święta państwowego, zakładającego przecież szacunek dla polskich niepodległościowców II konspiracji.

 

„Nie jesteśmy żadną bandą”

 

Dr August Grabski uaktywnił się już dwa lata temu. To za jego sprawą temat Żołnierzy Niezłomnych przeniósł się z polityki i mediów na inny poziom. Akademicki. Chwilę przed 1 marca 2019 r. ten pracownik Żydowskiego Instytutu Historycznego poprowadził na Uniwersytecie Warszawskim wykład pt. „Zbrodnie >>żołnierzy wyklętych<< na Żydach 1944-47”, gdzie „udowadniał”, że ci polscy żołnierze, wojsko II Rzeczpospolitej, nie miało nic wspólnego z Armią Krajową i Polskim Państwem Podziemnym. Że byli małą bandą prawicową, której celem było mordowanie Żydów. To tezy nieprawdziwe, wyjęte z publicystyki „Gazety Wyborczej”. Mimo protestów, rektor UW nie odciął się od wykładu dr. Grabskiego.

 

Panu doktorowi i jemu podobnym warto zadedykować słowa wspomnianego dowódcy 5 Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” (Pomorze, 1946 r.):

 

Nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich. My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród, a ludzi takich mamy, którzy i słowa głośno nie mogą powiedzieć, bo UB wraz z kliką oficerów sowieckich czuwa. Dlatego też wypowiedzieliśmy walkę na śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich, mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości„.

 

Wojsko polskie

 

Wbrew temu, co od lat publikują takie tytuły jak „Gazeta Wyborcza”, „Przegląd”, czy „Polityka” polska armia podziemna zachowała hierarchię i dyscyplinę, ale przede wszystkim broniła wartości. Oni się bili o Boga, Honor i Ojczyznę. Bo to było wojsko polskie wychowane w dwudziestoleciu międzywojennym, reprezentanci tego wyjątkowo ideowego polskiego pokolenia Kolumbów.

 

„Amnestia to jest dla złodziei, a my jesteśmy Wojsko Polskie” – jak mówił słynny cichociemny mjr Hieronim Dekutowski, „Zapora”, dowódca partyzantki antyniemieckiej i antysowieckiej na Lubelszczyźnie.

 

To, że dziś się ich opluwa, wynika z trwającej do dziś bolszewickiej propagandy, która robiła z polskich żołnierzy bandytów, morderców, faszystów, antysemitów.

 

Szczęśliwie Rzeczpospolita stoi dziś na straży narodowej historii i narodowych bohaterów. Ustawa o ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” mówi wyraźnie: „W hołdzie „Żołnierzom Wyklętym” — bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienie dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu”.

 

Tadeusz Płużański