WALTER ALTERMANN: Picie i ojcowie czyli wina ojca idzie w syna

Fot. Pixabay

Państwo staje się współodpowiedzialne za rosnące spożycie alkoholu w Polsce. Niskie akcyzy, ogromna ilość sklepów z alkoholami. No i te makabryczne reklamy, nawołujące do picia – mogące w odruchu protestu estetycznego skłonić do… upicia się.

Rola ojca w wychowywaniu dzieci jest w Polsce od wieków pomniejszana. Wszystkie zasługi – począwszy od urody dzieci, po ich intelekt i charaktery – przywłaszczyły sobie matki. Tak jest, jeżeli z dziećmi wszystko jest dobrze, jeżeli jednak pojawiają się kłopoty z pociechami, to matki mówią najczęściej: „To właśnie ma po ojcu”.

Jest faktem, że większość ojców uchyla się od opiekowania się i wychowywania własnego potomstwa. Ale dzieje się tak, przy cichej aprobacie matek. Oficjalnie tego nie powiedzą, ale w sumie są zadowolone, że dziecko jest bardziej ich, niż ojca.

Naprawdę trudno jest spotkać ojca, który dla swych dzieci poświęciłby oglądanie meczu, przeglądanie głupot w internecie, czytanie książek a nawet spotkanie z koleżkami. Jakże się ucieszyłem, gdy niedawno w „Żabce” spotkałem jednak ojca doskonałego.

Ojciec doskonały

W leniwe sobotnie popołudnie stałem w niedużej kolejce w rzeczonej „Żabce”. Przede mną stał jegomość około 50-tki. Gdy doszedł do kasy poprosił o dziesięć piw. Nie podał marki piw, powiedział jedynie:

– 10 piw dla mnie.

Ekspedientka znała widać gust klienta, bo bez pytania o jakie piwo chodzi, zaczęła ustawiać na ladzie jakieś najtańsze „prawie piwo”. Ale też zaczęła z klientem rozmowę, w zażyłym i przyjaznym tonie.

– Wziąłby pan od razu skrzynkę, co będzie pan tak ciągle latał.

– E, to nie dla mnie. Dla syna biorę, koledzy do niego przyszli… – odparł mężczyzna.

– To pan musi chodzić? Niech sam lata po piwo.

– Ale jak? Nieletni jest przecież.

Ekspedientka zamilkła, ale nie wytrzymałem ja. I bez zastanowienia się nad przykrościami, które mogą mnie spotkać ze strony ojca doskonałego, bo on miał z 50 lat, a ja znacznie więcej – rzuciłem w przestrzeń około-ojcową:

– Nie wstydzi się pan?

Mężczyzna nie odpowiedział, wziął piwa i wyszedł.

W tej sprawie są dwa przeciwstawne bieguny. Jego ojcostwo i jego głupota. Jako opiekuńczy tatuś – sprawdził się. Jako idiota – udowodnił, że nic nie wie o rozpijaniu dzieci i młodzieży, i nie widzi swojej zbrodni. Bo nie wie jak to się zwykle kończy. A kończy się najczęściej alkoholizmem.

Przykład idzie z rodziny

Proste doświadczenie życiowe i wyrafinowana nauka są tutaj zgodne. Zachowań uczymy się w rodzinie. I jeżeli w rodzinie pali się i pije, to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że dzieci też będą paliły i piły. Nie zawsze, ale w większości przypadków właśnie tak jest.

Znałem człowieka, który twierdził, że najważniejsze jest pouczanie pociech, mówienie im co złe, a co dobre. I zanudzał, zamęczał swoje dzieci dłuższymi umoralniającymi pogadankami. Próbowałem mu tłumaczyć, że dzieci swoje zachowania kopiują od rodziców, ale człowiek ów był uparty i dalej marudził.  Po latach okazało się, że dzieci tego moralisty są kopiami ojca. Łącznie z natrętnym marudzeniem o drogowskazach moralnych.

Zdarza się też, że jeżeli rodzina jest dysfunkcyjna, to dzieci szukają wzorców do naśladowania poza rodziną. I znajdują je najczęściej w telewizji.

Telewizja czyli nieograniczone propagowanie picia

Gdzieś tak po 22.00 z telewizorów naszych leją się hektolitry piwa. Bo wódki i wina reklamować nie można. Ostatnio dominuje typ reklamy, że do pełnego zadowolenia z życia trzeba się jednak napić piwa. I mamy dwóch, trzech lub czterech wesołych młodzieńców, którzy szykują się do oglądania w telewizji meczu, i t tym celu – najczęściej w sklepie sieci „Żabka” – kupują piwo.

Bywają też reklamy odwołujące się do ochrony przyrody, sugerujące, że nawet żubry piją. Najbardziej wkurza mnie jednak reklama, w której rozweselony tłumek Niby-Czechów reklamuje jedną z marek piwa, a Polak udający Czecha, niemiłosiernie kalecząc język południowych sąsiadów, zachwala inną markę. Zresztą ten aktor po polsku też mówi marnie. Reklamy piwa odwołują się też do góralszczyzny, a najchętniej do Janosika – że taki silny i męski. Zresztą jest to reklama – dodatkowo – bez sensu, bo Janosik był Słowakiem.

Zauważmy, że piwa nie reklamuje nikt smutny. Wszyscy występujący w tych reklamach są niebiańsko szczęśliwi. Z czego płynie jednoznaczna sugestia, że w celu osiągnięcia szczęśliwości doczesnej trzeba pić. Jeżeli nawet jest to prawdą, to raczej ukrywałbym taki wniosek. Bo wtedy stawiałoby to naszą klasę polityczną w fatalnym świetle.

Uważam, że reklamy piwa powinny zniknąć z tak zwanej „przestrzeni publicznej”. Bo piwo jest alkoholem. I jest to, po prostu, preludium, wstęp, uwertura, zapowiedź prawdziwego alkoholizmu. Zresztą taka jest droga wszystkich alkoholików – wszyscy oni zaczynali od pitego w nadmiarze piwa.

Jeżeli reklamy piwa miałyby jednak zostać, to może należałoby wprowadzić obowiązek, rodem z opakowań papierosów, i wtedy po reklamie właściwej należałoby pokazywać ofiary picia?

Jak to jest z piciem ostatnio

Niestety Polacy piją ostatnio coraz więcej. Wielkość wypijanej w Polsce wódki wróciła do roku 1993. Kosztem wina i piwa  – stwierdzają eksperci, bijąc na alarm.

Dane Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA), wcielonej od 2022 roku do Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, od lat pokazują, że szkodliwa konsumpcja alkoholu dotyczy 18,6 proc. Polaków.

Do częstszego picia alkoholu w okresie lockdownu, w porównaniu z okresem przed pandemią, przyznało się 15 proc. respondentów zbadanych przez SW Research w sierpniu br. Taki sam odsetek wskazał częstsze picie alkoholu obecnie w porównaniu z okresem pandemicznej izolacji. Badacze wskazują, że negatywne zachowania związane z piciem alkoholu utrwaliły się i są obserwowane również obecnie, jak tzw. binge drinking i rosnące spożycie napojów spirytusowych – informuje Polskie Radio

Zmienił się także model picia alkoholu – na bardziej ryzykowny. Porównując czas przed pandemią oraz okresy lockdownu można zauważyć wzrost odsetka respondentów deklarujących, że w czasie izolacji w ogóle nie sięgali po napoje alkoholowe (22 proc. vs. 16 proc. przed lockdownem). Obecnie do niepicia alkoholu przyznaje się 18 proc. respondentów, a więc deklarowana liczba abstynentów zmalała o 4 p.p.

Co dziesiąty badany przyznał, że obecnie z powodu picia alkoholu zaniedbuje swoje obowiązki – to więcej osób niż w pandemii (9,2 proc.) i zdecydowanie więcej niż przed 2020 rokiem (7,6 proc.). Zwiększyło się również zjawisko porannego picia alkoholu po intensywnym piciu poprzedniego dnia – przed pandemią takie sytuacje miały miejsce co najmniej raz w tygodniu w przypadku 6,3 proc. respondentów, obecnie przyznaje się do tego typu zachowań ponad 9 proc. badanych Polaków.

Jak piją w Europie

Spożycie alkoholu na mieszkańca Polski systematycznie rośnie na przestrzeni lat. Do konsumpcji zachęcają relatywnie niskie ceny trunków – w porównaniu z innymi krajami europejskimi. Sprawdziliśmy, jak inne kraje starają się wpłynąć na obniżenie spożycia alkoholu – napisano na portalu Polskiego Radia.

W większości państw europejskich alkohol może kupić osoba po 18. roku życia. W Luksemburgu może to zrobić 16-latek, na Cyprze i Malcie próg wynosi 17 lat, a w Austrii, Belgii, Niemczech, Danii oraz Szwecji wiek zależy od zawartości alkoholu w zakupionym produkcie. Poza ograniczeniami dotyczącymi wieku oraz godzin sprzedaży, stosuje się także regulacje dotyczące kampanii reklamowych oraz zakazu publicznego spożywania alkoholu.

Zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach w godzinach nocnych przyczynił się do zmniejszenia o 9 proc. liczby osób młodych, które były hospitalizowane z powodu spożycia alkoholu w Badenii-Wirtembergii w Niemczech. Zakaz został wprowadzony przez lokalne władze w 2010 r. I dotyczył godzin od 22.00 do 05.00. Miał on istotny wpływ na redukcję hospitalizacji spowodowanych nadmiernym spożyciem alkoholu w grupie wiekowej do 24. roku życia.

Podobne ograniczenia obowiązują także w innych krajach UE: na Litwie w tygodniu można kupić alkohol tylko w godzinach 10.00 – 20.00, w Słowenii zakaz sprzedaży obowiązuje w godzinach 21.00 – 07.00, w Finlandii – 21.00 – 09.00, we Włoszech – 22.00 – 06.00, zaś w Hiszpanii od 22.00.

Spożycie alkoholu w Polsce

W latach 1993 – 2000 spożycie utrzymywało się na względnie stałym poziomie 6,5 – 7 l, jednak od początku XXI wieku zaczęło rosnąć. Najbardziej dynamiczny wzrost spożycia zanotowano w latach 2001-2008, w których konsumpcja alkoholu na 1 mieszkańca wzrosła aż o 45 proc. Rekordowo duże spożycie – 9,78 l 100-proc. alkoholu na 1 mieszkańca Polski miało miejsce przed pandemią w 2019 r.

Po nieznacznym spadku w 2020 r. (o 0,16 l), w 2021 r. spożycie ponownie wzrosło. Od lat 90. konsekwentnie wzrasta konsumpcja piwa – z 42,8 l na mieszkańca w 1996 r. do 92,7 l w 2021 r. (rekordowym rokiem był 2018, w którym przeciętny Polak wypił 100,5 l). Spożycie wina wzrasta od 2016 r. i w2021 r. wyniosło 6,7 l (kategoria wina i miody pitne).

Konsumpcja wyrobów spirytusowych powróciła w 2021 r. do poziomu z 1993 r. – na jednego mieszkańca przypadało wtedy 3,8 l. Patrząc ogólnie, od 20 lat spożycie mocnych alkoholi na jednego mieszkańca w Polsce stale wzrasta.

Ceny alkoholu

Alkohol w Polsce w 2021 r. był jednym z najtańszych w całej UE i kosztował o 9 proc. mniej niż wynosi średnia europejska, biorąc pod uwagę parytet siły nabywczej. Oznacza to, że tylko w pięciu państwach wspólnoty alkohol był tańszy niż w Polsce. Najdrożej jest w Finlandii, Irlandii oraz Szwecji – w tych państwach ceny alkoholu nie spadają poniżej poziomu 1,5 średnich cen dla UE.

Polska była 13. krajem w Europie pod względem wysokości akcyzy na alkohol 40-proc. Najwyższe stawki obowiązywały w Finlandii oraz Szwecji – odpowiednio 14,10 EUR oraz 13,80 EUR dla 700 ml napoju o zawartości 40 proc. alkoholu. Stawka w Polsce – 3,91 EUR – była najwyższa w regionie Europy Środkowej, ale mniejsza od akcyzy krajów bałtyckich, skandynawskich czy Wysp Brytyjskich. Najmniejszy podatek od alkoholu był w Bułgarii, w której wyniósł 1,57 EUR. Nieco wyższe stawki były w Rumunii – 2,10 EUR, Chorwacji – 2,22 EUR czy na Węgrzech – 2,59 EUR.

Propozycja

Ja wiem, że państwo nasze czerpie ze sprzedaży alkoholu bardzo duże profity. Ale tym samym, państwo staje się współodpowiedzialne za rosnące spożycie alkoholu w Polsce. Niskie akcyzy, ogromna ilość sklepów z alkoholami a tym samym łatwa ich – alkoholi – dostępność… No i te makabryczne reklamy, nawołujące do picia – mogące w odruchu protestu estetycznego skłonić do upicia się.

Za komuny mówiło się złośliwie, że będą podwyżki dla nauczycieli, bo zdrożał alkohol. To może jednak zlikwidować reklamy piwa i podwyższyć cenę alkoholi? Tym bardziej, że nauczyciele znowu się skarżą na niskie zarobki.

Z alkoholizmem w Polsce trzeba znowu walczyć serio. Bo koszty społeczne już znacznie przewyższają zyski z akcyzy. Naród ma być zadowolony, ale przecież nie z racji bycia po wpływem…