Dzika rzeź w TVP trwa w najlepsze. Kolejną ofiarą – właśnie zwalnianą – jest wybitna postać telewizyjna Michał Olszański; dziennikarz prowadzący „Magazyn Ekspresu Reporterów” od ponad 20 lat. Po odejściu Olszańskiego śmierć MERu czai się tuż za rogiem. Tej i innych rzezi nie byłoby oczywście gdyby nie gorliwi jej egzekutorzy. Dlatego należy o nich wspomnieć, bo to oni tym razem tworzą historię, historię zniszczenia.
Przed rokiem władzę nad MERem przejął twórca i szef programu „Alarm” TVP – Przemysław Wenerski. Przypomnę tylko, że największymi Pana Przemka „twórczymi” osiagnięciami są pseudoreporterskie nagonki na przeciwników politycznych PIS. Najsłynniejsze to te w „Alarmie” na prezydenta Pawła Adamowicza, na sędziów, na środowiska LGBT. Kiedy więc Pan Przemek przejął władzę nad MERem jasnym stało się nie tylko dla mnie, że nadchodzi zderzenie światów. MER dogmatycznie apolityczny, promujący głęboki humanizm, tworzony od lat przez ludzi, dla których cnotą jest madrość i dziennikarska uczciwość kontra Pan Przemek, którego wizja dziennikarstwa sprowadza się do siania nienawiści w służbie partii rządzącej. Po pierwszych z nim spięciach musiałem odejść z „Ekspresu Reporterów”, po 25 latach pracy dla tego programu. Także dlatego, że Pan Przemek ni w ząb nie ma poczucia humoru i nie rozumiał uprawianego przeze mnie reportażu sarytycznego. Później już każda kolejna decyzja Pana Przemka to tylko dalsze osłabianie MERu. W końcu nie było na kogo winy zwalić, padło więc na Izę Szukalską – szefową MERu, reportażystkę związaną z programem od kilkunastu lat, odwołaną w lipcu.
Kilka dni temu Pan Przemek znowu coś chciał poprawić. Tym razem zakomunikował Michałowi Olszańskiemu, że nie jest już prowadzącym MER i tym samym dorżnął słabnącą audycję. Olszański – frontman MERu, marka sama w sobie i marka programu, potwierdzona w uniwersyteckich badaniach widowni, o którym naukowiec z UW pisał, że daje olbrzymią przewagę TVP nad komercyjną konkurencją, musi odejść.
Tak oto dokonywana jest na naszych dziennikarskich oczach egzekucja programu, na którego reputację i markę pracowało kilka pokoleń wybitnych polskich dziennikarzy – reportażystów. Widziałem tę sztafetę pokoleń i wiem, że właśnie ostatnia zostaje wycinana. Nikomu już nie zostaną przekazane wartości rzemiosła zawodowego i duch MERu. Jak bardzo ten duch był doceniany, świadczyły liczne nagrody i „Złote Telekamery” przyznane nie przez prezesów, lecz przez widzów, dla najlepszej audycji publicystycznej. Odbierał je Michał Olszański, on na nie też zapracował.
Dlaczego przyszłość MERu bez Olszańskiego jest końcem programu? Dlatego, że nie ma programu bez wiernych widzów. A oni już zapowiadają bojkot. Oto, co piszą na fejsbukowej stronie Magazynu Ekspresu Reporterów:
M.D. – Olszański był ikoną. Nie ma go, nie ma programu.
M. Nie! jak można? smutno
A.A. – Rezygnuję!!! Nie będę oglądać!!!
B.S. – U mnie też 4 osoby oglądające odpadły.
B. – Rozwalili trójkę radiową teraz czas na Pana Olszańskiego
R.I. – Żegnam
K.M. Baaaaaaaaaaaaj
K.K. – Sami sobie oglądajcie te wasze reportaże razem z Kurskim!!!!!
M.J. – Odpadam i ja…
E.J. – Są ludzie, którzy potrafią stworzyć ta jedyną atmosferę, i nie da się ich zastąpić.
Z.R.S. – Posłużę się słowami Mistrza: „Co by tu jeszcze spieprzyć panowie, co by tu spieprzyć..”
Andrzej Tomczak
Od redakcji: Autor przez 25 lat był reportażystą „Magazynu Expresu Reporterów”, wielokrotnie nagradzanym m.in. w konkursach SDP.