CMWP SDP w Sejmie o procesach dziennikarzy wytaczanych przez wydawnictwo RASP

16 marca br. posłowie z sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu zajęli się sprawami dziennikarzy pozwanymi przez koncern Ringier Axel Springer Polska. Temat ten został podjęty na wniosek wiceszefowej komisji, posłanki PiS Joanny Lichockiej. Jednym z prelegentów była dr Jolanta Hajdasz, dyr. CMWP SDP. 

 

 Wśród pozwanych przez RASP są publicysta i wiceprezes SDP Witold Gadowski, szef portalu tvp.info Samuel Pereira, korespondent TVP w Berlinie Cezary Gmyz, a także dziennikarz wPolityce.pl Wojciech Biedroń. Część pozwanych dziennikarzy uczestniczyła w posiedzeniu komisji, w dyskusji wzięli udział również dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP Jolanta Hajdasz oraz przedstawiciele Towarzystwa Dziennikarskiego. Zaproszenie otrzymał też zarząd RASP, jednak firma przysłała pismo, w którym wytłumaczono, że z racji na to, iż postępowania sądowe są w toku, nie mogą wziąć udziału w posiedzeniu komisji, pozostawiając sprawę do rozstrzygnięcia sądom.

 

Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP podziękowała za zorganizowanie debaty i możliwość przedstawienia ważnych zagadnień. Podkreśliła, że to działanie trzeba nagłośnić, ponieważ jest to mechanizm mający na celu uciszanie tych dziennikarzy, którzy ośmielają się mieć inne stanowisko niż te, które prezentuje RASP. W ocenie CMWP SDP narusza to fundamentalną dla demokracji zasadę wolności słowa i dlatego jest to ten moment, żebyśmy mogli się temu przyjrzeć. To tym bardziej ważne, ponieważ niektóre tych procesów toczą się z wyłączeniem jawności. Opinia publiczna często nie może poznać materiału wyjściowego, jakież to konkretne sformułowania zadecydowały o tym, że trzeba było iść z dziennikarzem do sądów. To jeden z bulwersujących akcentów tej sprawy. Wielki międzynarodowy koncern dysponujący przeogromnymi możliwościami polemiki na gruncie publicystycznym z głoszonymi przez dziennikarzy poglądami, nie decyduje się na to, wręcz na swoich łamach wycisza ten temat. Natychmiast kieruje sprawę do sądu z ogromną kwotą odszkodowania. W mojej ocenie to efekt mrożący, działający na całe środowisko dziennikarzy. Ten efekt to akcja procesowa, która jest nakierowana na to, by wyeliminować z przestrzeni publicznej kogoś, kto głosi konkretne poglądy, by działał jak straszak, by oni nie podejmowali tych tematów, nie ośmielili się, bo będzie im grozić bardzo kosztowny proces. Co ciekawe, koncern ten stosuje podwójne standardy, ponieważ w sytuacji, kiedy wytacza procesy dziennikarzom za wpisy na Twitterze, natomiast w momencie, kiedy na portalu tvp.info opisano wpisy dziennikarza należącego do koncernu RASP, który żartował sobie, że gdyby miał milion dolarów, to chciałby zlecić m.in. zamordowanie ministra Antoniego Macierewicza, to koncern wysyłając żądanie usunięcia tego artykułu napisał, że „dziennikarzom nie starczyło inteligencji, by rozpoznać żartobliwy charakter marzeń dziennikarza ‘Faktu’”. Czyli jeśli ktoś pisze tweety które nie podobają się koncernowi ma pozew, a kiedy sytuacja jest odwrotna, mówimy o żartobliwym charakterze – mówiła Hajdasz.

 

Działania koncernu mające na celu ochronę jego dobrego imienia, są przeciwskuteczne. Tak naprawdę sami sobie strzelają w kolano. Te procesy nagłaśniają temat. Przez to widać działanie nacechowane na efekt mrożący, by pewne tematy nie były poruszane. Ważny jest też kontekst, kiedy następują pozwy. Dzieje się to w sytuacji, kiedy z jakiegoś powodu niewygodne jest poruszanie danego tematu – dodała dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP. Jolanta Hajdasz pokrótce omówiła sprawy, którymi zajmuje się Centrum.

 

To sprawa red. Wojciecha Biedronia, który ma proces z RASP po tym, jak 2017 roku ujawniono list, który wysłał Mark Dekan do swoich podwładnych i do dziennikarzy, pisząc o tym, że większość Polaków popiera uczestnictwo Polski w UE, wobec tego koncern ma podpowiedzieć Polakom, co mają zrobić. Całe środowisko odebrało to jednoznacznie, że trzeba głosić tylko słuszne poglądy a ich krytyka jest źle widziana w koncernie. To złamanie zasady niezależności dziennikarskiej. Burza medialna była bardzo duża, stąd kłopoty redakcji, która zaczęła opisywać, jak wygląda właśnie wolność słowa w RASP. Proces wytoczono Wojciechowi Biedroniowi – byłemu pracownikowi RASP, który zna z autopsji sytuacje, jakie miały miejsce i je opisywał. Dziennikarz i wydawnictwo zostali pozwani zarówno z powództwa cywilnego, jak i karnego. Sprawy toczą się do dziś. Gigantyczna suma odszkodowania to cecha charakterystyczna – powiedziała Hajdasz.

 

Odnosząc się do sprawy red. Witolda Gadowskiego zwróciła uwagę, że chodzi o wpisy w felietonie – bardzo subiektywnej formie wypowiedzi dziennikarskiej. Sprawa cały czas się toczy. Sprawa Cezarego Gmyza dotyczy wpisów na Twitterze, gdzie dziennikarz komentował wpisy „Faktu”. Z kolei sprawa Samuela Pereiry to 27 wpisów na Facebooku i Twitterze, które odnoszą się do tego, w jaki sposób funkcjonuje wydawnictwo. To są kuriozalne sprawy. Żmudne procedury sądowe, które wikłają dziennikarzy z z koncernem, który dysponuje z nieograniczonymi możliwościami, by polemizować z tymi opiniami na swoich łamach. Czasami myślę, że może chodzić o to, by trzymać swoich odbiorców w swoistej bańce informacyjnej, by oni nie dowiedzieli się, że takie procesy są prowadzone. Bo kiedy przeczytają, jakich zdań nie można powiedzieć zdaniem koncernu w przestrzeni publicznej, to może się zdziwią?  — zauważyła Jolanta Hajdasz.  Mam nadzieję, że uda nam się odkryć mechanizm, który powoduje właśnie tego typu rosnącą liczbę procesów. W całej historii CMWP nie ma tego typu procesów. One wyglądają zupełnie inaczej. Natomiast tutaj mamy do czynienia z bardzo specyficzną sytuacją, która wymaga przynajmniej zdiagnozowania i nazwania rzeczy po imieniu – oceniła Jolanta Hajdasz.

 

Powyższą  wypowiedź przytaczamy z relacji, jaką prowadził  w czasie trwania posiedzenia Komisji portal wPolityce.pl Link do relacji TUTAJ.

 

Szef Towarzystwa Dziennikarskiego Seweryn Blumsztajn przyznał, że wszystkie sprawy przeciwko dziennikarzom mogą mieć efekt mrożący i rozwiązaniem byłoby zniesienie art. 212 kk. Zauważył jednak, że w sprawach, których dotyczyło posiedzenie komisji, występują m.in. sformułowania typu „nazistowski wydawca”.  Nie dziwi więc go reakcja wydawnictwa, które mocno podkreślało swój antynazizm. – Większość z tych tekstów ukazała się wtedy, kiedy w Polsce rozpętano antyniemiecką nagonkę – stwierdził prezes TD. Przedstawiciele Towarzystwa Dziennikarskiego zwrócili też uwagę na procesy wytaczane przez obóz rządzący i spółki skarbu państwa dziennikarzom RASP i „Gazety Wyborczej”.

 

Wojciech Biedroń, dziennikarz portalu wPolityce.pl i tygodnika „Sieci”, przedstawił swoją sprawę . – Kiedy otrzymałem prywatny akt oskarżenia od pana Dekana (prezes RASP – przyp red.), pomyślałem, że to żart. Napisałem odpowiedź na list Dekana, którą zamieszczono w tygodniku „Sieci”. Obok zamieszczona była pełna treść jego listu. Każdy z czytelników mógł odnieść się do moich słów i słów pana prezesa. W tekście nie było absolutnie żadnego kłamstwa, manipulacji. To była publicystyczna reakcja. Tymczasem Dekan, człowiek, który jest w Polsce tylko i wyłącznie gościem uznał, że może ścigać niezależnego dziennikarza z art. 212, bawi się w ten sposób w coś, co jest niedopuszczalne – chce, żeby inni dziennikarze przypadkiem nie tknęli tego tematu. I średnio raz w miesiącu siedzę sobie w wydziale karnym obok złodziei samochodów, bandytów, ponieważ Dekan uznał, że może ścigać. Dekan ani razu nie pojawił się w sądzie. Nie pojawił się także w trakcie mediacji wyznaczonych przez sąd. Nie raczył pofatygować się do Polski. To jest właśnie obrzydliwe, kolonialne traktowanie Polaków. Tych słabszych, mniej majętnych. Nie stać mnie na to, żeby zapłacić 100 tys. złotych, czego domaga się w pozwie cywilnym. Chcę, żeby to było jasne: tak samo traktuję kierowanie prywatnych aktów oskarżenia wobec dziennikarzy „Newsweeka”, „GW”. To relikt, z którym musimy skończyć – mówił Wojciech Biedroń.

 

Wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk przedstawił działania swojego resortu w sprawie RASP. Wiązało się to m.in. z kontrowersyjną okładką dziennika „Fakt” w tzw. sprawie ułaskawienia pedofila przez prezydenta Andrzeja Dudę, która ukazała się w czasie kampanii wyborczej. Szynkowski vel Sęk podkreśli, że taka publikacja w tym terminie  uznana została za element „nadużycia wolności słowa do szerzenia informacji, które mają wywrzeć oddźwięk polityczny”. Stanowisko w tej sprawie zostało przekazane przedstawicielowi niemieckiej ambasady. Temat ten był również poruszony w telefonicznej rozmowie z sekretarzem stanu MSZ Niemiec.  Odnosząc się do spraw sądowych wytyczanych przez RASP dziennikarzom wiceminister MSZ powiedział: – Zaniepokojenie MSZ budzi nie sam fakt wytoczenia procesów, bo to jest prawem każdego podmiotu, każdej osoby. Ale sytuacja, w której mamy do czynienia z wytoczeniem sekwencji procesów przeciwko dziennikarzom rodzi zaniepokojenie i podejrzenie, czy istotnie nie mamy do czynienia z sekwencją mająca wywołać efekt odstraszający w odniesieniu do dziennikarzy korzystających z wolności słowa w zakresie komentowania działalności dużego koncernu medialnego. Wiceminister zdradził również, że niemieccy politycy wielokrotnie interesowali się planami tzw. ustawy dekoncentracyjnej, a związane to było z obecnością mediów niemieckich w Polsce, m.in. RASP, którego taka ustawa mogłaby dotyczyć. – Niemiecki rząd ma prawo interesować się losami RASP tak, jak nasza dyplomacja ma obowiązek interesować się losem polskich firm poza granicami kraju. Ale w związku z tym, że władze Niemiec żywo interesują się dyskusją dotyczącą losów ustawy dekoncentracyjnej uważam, że w oczywisty sposób mamy prawo sygnalizować swoje zaniepokojenie działalnością RASP – stwierdził Szynkowski vel Sęk.

 

Posłowie z komisji kultury przyjęli dezyderat, w którym wyrazili „wysokie zaniepokojenie próbami systemowego zastraszania dziennikarzy i polskich mediów przez wydawnictwo Ringier Axel Springer”. I zwrócili się „do rządu, w szczególności do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego o podjęcie działań mających na celu zaakcentowanie tego problemu w relacjach bilateralnych z niemieckimi partnerami”.

 

opr. cmwp.sdp.pl na podstawie wPolityce.pl, sdp.pl, źródła: wPolityce.pl, tvp.info

 

Relacja z posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu wraz  z materiałami filmowymi TUTAJ.