CMWP SDP PROTESTUJE PRZECIW WKROCZENIU ŻANDARMIERII WOJSKOWEJ DO DOMU EWY STANKIEWICZ

Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich z najwyższym niepokojem przyjmuje wkroczenie Żandarmerii Wojskowej do prywatnego mieszkania red. Ewy Stankiewicz-Jørgensen i stanowczo domaga się poszanowania prywatności dziennikarki oraz jej prawa do zachowania tajemnicy dziennikarskiej.

W piątek 7 marca b.r. we wczesnych godzinach porannych Żandarmeria Wojskowa wkroczyła do mieszkania red. Ewy Stankiewicz-Jørgensen oraz jej męża Glenna Jørgensena.  Funkcjonariusze ŻW przeszukali wszystkie pomieszczenia, łącznie z komórką lokatorską i piwnicą. Przeszukano także szafy, w których dziennikarka przechowuje materiały archiwalne, będące dokumentacją jej pracy zawodowej. Nakaz wydał prokurator Prokuratury Okręgowej, delegowany do Prokuratury Krajowej pułkownik Tomasz Mackiewicz.  Żandarmeria niczego nie znalazła. Dziennikarka została wezwana do prokuratury 11 marca br.

CMWP SDP stanowczo apeluje o poszanowanie prywatności dziennikarki oraz jej prawa do zachowania tajemnicy dziennikarskiej. Jest to szczególnie istotne w kontekście jej pracy zawodowej. Red. Ewa Stankiewicz-Jørgensen to dziennikarka i reżyserka badająca przez lata sprawę katastrofy smoleńskiej. Jest autorką m.in. filmów „Solidarni 2010”, „Lista pasażerów” czy „Stan zagrożenia”. W 2023 roku za film dokumentalny „Stan zagrożenia” została laureatką Nagrody Głównej Wolności Słowa SDP.

CMWP SDP przypomina, iż tajemnica dziennikarska ma na celu zapewnienie anonimowości, ochronę źródeł informacji dziennikarskiej i zapobieganie naruszeniom prawem chronionych interesów osób trzecich. Jest ona szczególnie chroniona, o czym świadczy szczególny tryb zwalniania jej dysponenta z obowiązku jej zachowania w postępowaniu karnym. Dlatego środowiska dziennikarskie we wszystkich krajach świata z najwyższym niepokojem przyjmują się wszelkie próby wkraczania organów ścigania jak policja, agencje bezpieczeństwa, służby specjalne czy wojskowe do miejsc pracy i zamieszkiwania dziennikarzy. To samo dotyczy Polski. Wkraczanie policji, ABW, czy jak w tym wypadku – Żandarmerii Wojskowej na tereny redakcji, czy mieszkań dziennikarzy jest zawsze związane z zagrożeniem nieuzasadnionego naruszenia nie tylko ich prywatności, ale także tajemnicy dziennikarskiej. Spektakularnie widowiskowy charakter takiego wkroczenia np. wczesne godziny poranne, kominiarki na twarzach funkcjonariuszy, brak informacji prasowych na ten temat, potęgują przy tym poczucie zagrożenia, a tym samym zastraszenia dziennikarzy, którzy przez to mogą obawiać się wyjątkowo negatywnych konsekwencji swojej pracy zawodowej. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w dniu dzisiejszym w mieszkaniu red. Ewy Stankiewicz-Jørgensen.

CMWP SDP zwraca także uwagę, iż w tym wypadku ogromne znaczenie mają także specyficzne okoliczności zdarzenia. Zostało niewiele ponad miesiąc do  15. rocznicy katastrofy smoleńskiej, jest to czas intensywnej pracy społecznej środowisk patriotycznych,  które przypominają tragedię z 10.04.2010 r. W ich działalność red. Ewa Stankiewicz – Jørgensen zaangażowana jest od pierwszych dni po zamachu smoleńskim. Należy do nich także założone m.in. przez nią stowarzyszenie Solidarni 2010. Oboje wraz z mężem bezinteresownie i z wielkim zaangażowaniem włączyli się w poszukiwanie prawdy o przyczynach, przebiegu i konsekwencjach katastrofy smoleńskiej.

Według oceny CMWP SDP, w niniejszej sprawie zachodzi zagrożenie naruszenia praw obywatelskich red. Ewy Stankiewicz-Jørgensen. W związku z powyższym CMWP SDP zapowiada objęcie monitoringiem wyżej opisanej sprawy zgodnie z przepisami prawa, co jest uzasadnione celami realizowanymi przez Centrum oraz potrzebą ochrony istotnych dóbr chronionych prawem, w tym konstytucyjnych praw i wolności.

 

dr Jolanta Hajdasz

dyrektor CMWP SDP

                                                                                  Warszawa, 7 marca 2025 r.

na zdjęciu: przekazanie starodruków Polskiego Radia do Biblioteki Narodowej przez Pawła Majchera (z lewej), likwidatora Polskiego Radia, 18.12.24; źródło: https://www.bn.org.pl/

CMWP SDP przeciwko LIKWIDACJI Biblioteki Polskiego Radia S.A.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich stanowczo protestuje przeciwko likwidacji Biblioteki Polskiego Radia i wspiera dziennikarzy oraz innych pracowników i współpracowników radia w działaniach mających na celu zachowania tego unikatowego, bezcennego księgozbioru.

Protest przeciwko likwidacji Radiowej Biblioteki podpisało już blisko 500 pracowników i współpracowników PR. W ocenie CMWP SDP obecne działania likwidatora Polskiego Radia w tej sprawie prowadzone są w sposób chaotyczny i nie transparentny.  Nie uwzględniają także misji mediów publicznych oraz związanej z nią konieczności zapewnienia dziennikarzom fachowych narzędzi pracy, służących poszerzaniu ich wiedzy i kompetencji. Likwidacja Radiowej Biblioteki jest przy tym jaskrawym przykładem lekceważenia przez obecne kierownictwo Polskiego Radia S.A. w likwidacji jego roli, zadań oraz historii. W konsekwencji nie służy to realizacji misji mediów publicznych i jest złamaniem zasady wolności słowa, której istotnym elementem są media publiczne, w tym Polskie Radio.

Działanie to ma przy tym wyjątkowo cyniczny charakter. W 2025 r. Polskie Radio obchodzi bowiem jubileusz 100 – lecia swego istnienia.  1 lutego 1925 roku została nadana pierwsza próbna audycja radiowa Polskiego Towarzystwa Radiotechnicznego, a 18 sierpnia 1925 oficjalnie powstała spółka „Polskie Radio”, która miała już koncesję na nadawanie programu radiowego na terenie całej Polski.  Z przyczyn oczywistych nie zachowały się przedwojenne zbiory Polskiego Radia, w tym jego księgozbiór, ale od pierwszych tygodni funkcjonowania po II wojnie światowej jego pracownicy rozpoczęli restytucję zasobów bibliotecznych Radia. Dziś zbiory te liczą ponad 70 000 książek, wśród nich jest ponad 800 dzieł z XVIII i XIX wieku – najstarsze pochodzą z 1780 r.

W zbiorach tych jest także około 4000 książek wydanych w pierwszej połowie XX wieku. Pracownicy Radiowej Biblioteki gromadzili je od 1947 roku, dzięki czemu Polskie Radio posiada w swoich zasobach tytuły, których wydania nie były wznawiane po wojnie. Biblioteka zawiera także obszerny zbiór wydawnictw dokumentujących historię polskiej radiofonii oraz innych środków masowego komunikowania. Wielu nieżyjących już i emerytowanych radiowców przekazało nieodpłatnie swoje zbiory książkowe do Radiowej Biblioteki. Dzięki temu jej zbiory mają obecnie unikatowy, historyczny charakter, choć należy także podkreślić ich wielką i nieoszacowaną wartość antykwaryczną. Doceniali to wszyscy poprzedni prezesi Polskiego Radia, dbając o księgozbiór i jego nierozpraszanie.  Mieści się on w specjalnie wybudowanym w 1997 roku do przechowywania archiwów dźwiękowych oraz Biblioteki budynku Polskiego Radia. Został on wyposażony z specjalną konstrukcję budowlaną nie przenoszącą drgań oraz umożliwiającą kontrolę odpowiedniej wilgotności i temperatury. W świetle tych faktów decyzja obecnych władz Polskiego Radia jest  zupełnie niezrozumiała, niejasna i nieakceptowalna.  I co szczególnie bulwersujące – podejmowana była w sposób nietransparentny.

We wrześniu 2024 roku Zarząd Polskiego Radia w likwidacji podjął uchwałę nr 167/L/2024 w której poinformował jedynie, że „Dział Nutoteki, Fonoteki i Biblioteki zmienia nazwę na Dział Fonoteki”, a w innym punkcie tej uchwały napisano , że „w dziale Fonoteki likwiduje się Sekcję Nutoteki, Sekcję Fonoteki oraz Sekcję Biblioteki”. Jedynie pracownicy Polskiego Radia S.A. w likwidacji zorientowali się, że pod tymi zapisami kryje się ukryta przed opinią publiczną operacja całkowitej likwidacji Biblioteki Polskiego Radia i rozpoczęli zbiórkę podpisów w obronie księgozbioru. Zostały one przekazane Zarządowi Polskiego Radia już 12 września 2024 r.  Pod Apelem o cofnięcie decyzji dotyczącej likwidacji Biblioteki Polskiego Radia do 5 grudnia 2024 r. podpisało się 492 osoby.

W obronie Biblioteki wystąpiły także 4 związki zawodowe na 6 działających w Polskim Radiu. Zadaniem radia nie powinno być prowadzenie biblioteki wypowiadał się on w mediach Paweł Majcher, likwidator Polskiego Radia, nazywając w swoich oficjalnych pismach radiową Bibliotekę „podręczną biblioteką zakładową”.  Zamierza on przekazać księgozbiór Bibliotece Narodowej, udostępniając w zamian dziennikarzom jej cyfrowe zbiory na kilku stanowiskach komputerowych w Polskim Radiu za pośrednictwem systemu Acadamica. Dostęp do tego systemu jest ograniczony, korzystanie z niego jest możliwe dopiero  po uzyskaniu loginu od administratorów systemu, a  wielu jego użytkowników w całej Polsce zgłasza problemy dotyczące jego funkcjonalności.  18 grudnia ub. roku Paweł Majcher, likwidator Polskiego Radia już przekazał w darze Bibliotece Narodowej  dziewięć starodruków z drugiej połowy XVIII wieku. Biblioteka Narodowa poinformowała o tym na swojej stronie internetowej dopiero 30 grudnia 2024 r.

Tekst informacji TUTAj

CMWP SDP wyraża zdecydowany sprzeciw wobec zamiaru zakończenia działalności Biblioteki Polskiego Radia, jednej z najważniejszych instytucji kultury  w naszym kraju i historycznie jednego z najważniejszych mediów w polskim systemie prasowym. Współcześnie biblioteki coraz częściej stają się centrami rozwoju i dostępu do nauki i wiedzy, mogą i powinny także aktywizować społeczność lokalną ( w tym przypadku dziennikarzy i radiowców), a ich przestrzenie  mogą spełniać ważne i różnorodne funkcje.  Biblioteka Radiowa stanowi zaplecze intelektualne pracy merytorycznej dziennikarzy , a przy odrobinie dobrej woli mogłaby rozszerzyć swoją działalność służąc dziennikarzom innych mediów, miedioznawcom oraz studentom dziennikarstwa.

Dlatego CMWP SDP apeluje o zachowanie kompletnego, istniejącego księgozbioru Polskiego Radia oraz ocalenie go przed zniszczeniem oraz  apeluje do Zarządu Polskiego Radia S.A. w likwidacji o cofnięcie decyzji dotyczącej likwidacji Biblioteki Polskiego Radia. CMWP SDP apeluje także do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Rady Mediów Narodowych oraz Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego o podjęcie działań mających na celu powstrzymaniu destrukcji historycznych zasobów książkowych Polskiego Radia .

                                                                                     dr Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP 

 

 

PROTEST RADY PROGRAMOWEJ POLSKIEGO RADIA WS. LIKWIDACJI BIBLIOTEKI PR

 

 

Fot. ze strony CMWP SDP

Trzecia rocznica agresji Rosji – szef Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy z wizytą w SDP

102 zabitych dziennikarzy i pracowników mediów, w tym 18 podczas wykonywania zawodowych obowiązków  – to najnowsze dane na temat ofiar wojny na Ukrainie wśród osób pracujących dla mediów  – poinformował Sergiej Tomilenko, przewodniczący Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy (NUJU) podczas spotkania z  Jolantą Hajdasz, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. 

Od 24 lutego 2022 do końca 2024 roku NUJU odnotował  także 14 przypadków zaginięć dziennikarzy i 24 przypadki ich uprowadzeń. Nadal co najmniej 25 ukraińskich dziennikarzy jest przetrzymywanych w niewoli w Federacji Rosyjskiej.

NUJU stara się dokumentować losy zabitych i uwięzionych dziennikarzy  od początku wojny. Niektóre z nich są wyjątkowo dramatyczne, jak los ciężko rannej Olgi Zvonaryovej, reporterki Ukrinformu, państwowej agencji prasowej Ukrainy. Olga została ciężko ranna w kwietniu 2024 roku,  odniosła liczne rany od odłamków bomby, miała skomplikowane obrażenia uda i brzucha oraz złamany nadgarstek. Inni mieli mniej szczęścia, jak np. 28-letnia Victoria Roshchyna, dziennikarka , która relacjonowała m.in.  oblężenie Mariupola. Victoria Roshchyna zaginęła w sierpniu 2023 r., a w październiku 2024 r. potwierdzono, że zmarła w rosyjskim areszcie. NUJU nadal poszukuje informacji o wielu swoich członkach, jak np. o dziennikarce Irynie Lewchenko, która zaginęła kilka miesięcy temu w Melitopolu i nie ma o niej od tego czasu żadnych informacji, nikt nie wie co się z nią stało.

W dniu trzeciej rocznicy  inwazji Rosji na Ukrainę Narodowy Związek Dziennikarzy Ukrainy (NUJU) rozpoczął kampanię mającą na celu utrzymanie sieci Centrów Solidarności Dziennikarzy w 2025 r.  Już zapowiedziano, że finansowanie UNESCO, które było kluczowe dla działalności tych  Centrów, zakończy się 15 marca 2025 r. – poinformował Siergiej Tomilenko podczas spotkania z Jolantą Hajdasz, prezesem SDP i dyrektorem CMWP SDP w Domu Dziennikarza w Warszawie. Doszło do niego dokładnie w trzecią rocznicę agresji Rosji na Ukrainę, 24 lutego 2025 r.

Centra, utworzone w 2022 r. dzięki wsparciu Funduszu Bezpieczeństwa Międzynarodowej i Europejskiej Federacji Dziennikarzy ( IFJ/EFJ), stały się niezbędnym wsparciem dla ukraińskich i zagranicznych dziennikarzy relacjonujących przebieg konfliktu. Zlokalizowano je w 6 miastach na terenie Ukrainy, także w pobliżu linii frontu.  Zapewniają one  bezpieczne miejsca pracy, sprzęt ochronny, zestawy IFAK (osobisty zestaw ratunkowy) i pomoc doraźną, szczególnie w regionach frontowych, takich jak Charków, Zaporoże i Dniepr. NUJU zamierza nadal prowadzić Centra Solidarności Dziennikarskiej, stąd apele związku o pomoc i wpłaty na konto NUJU w euro.

  • IBAN: UA943052990000026005040107842
  • Bank: JSC CB „PRIVATBANK”
  • SWIFT: PBANUA2X
  • Cel wpłaty: Darowizny na rzecz Centrów Solidarności Dziennikarzy

Pełny adres banku: ul. Hrushevskoho 1D, Kijów, 01001/ Kraj banku: Ukraina/ Bank korespondencyjny: JP MORGAN AG, FRANKFURT NAD MENEM, NIEMCY/ Rachunek w banku korespondencyjnym: 6231605145/ Kod SWIFT banku korespondencyjnego: CHASDEFX.  Każda wpłata, niezależnie od kwoty, pomoże utrzymać te niezbędne usługi dla dziennikarzy pracujących na Ukrainie.

link do informacji źródłowej: https://nuju.org.ua/journalists-solidarity-centers-in-ukraine-continuing-our-mission-together-in-2025/

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich współpracowało z Narodowym Związkiem Dziennikarzy Ukrainy (NUJU) od pierwszych dni agresji Rosji na Ukrainę.  W prowadzonym przez SDP Domu Pracy Twórczej w Kazimierzu Dolnym przez 4 pierwsze miesiące wojny znalazło schronienie  140  uchodźców z Ukrainy, w tym 60 dzieci z Domu Dziecka w Mariupolu, kilkunastoosobowa grupa osób głuchoniemych i matki z dziećmi. Przez 17 miesięcy Stowarzyszenie zapewniło także w DPT bezpieczny pobyt  i wyżywienie  dla grupy dziennikarzy z Ukrainy, w tym także dla osób skazanych przez Federację Rosyjską.

SDP w Sejmie w obronie TV Biełsat

„Biełsatu już nie ma” powiedziała Agnieszka Romaszewska-Guzy, była dyrektor twórca tej stacji na komisji sejmowej poświęconej sytuacji likwidowanej przez TVP anteny.  Dziennikarka wygłosiła akt oskarżenia wobec rządzących zarzucając im działania , które doprowadziły do faktycznej likwidacji stacji – drastyczne zmniejszenie budżetu, zwalnianie dziennikarzy i pracowników realziacji oraz likwidację internetowych zasobów archiwalnych stacji.

W obronie Biełsatu wypowiadała się Jolanta Hajdasz, prezes SDP oraz posłowie Prawa i Sprawiedliwości  – m.in. Joanna Lichocka, Marek Suski, Piotr Gliński, Jan Dziedziczak, Dariusz Matecki i Paweł Jabłoński, a także posłanka partii Razem z Lewicy,  Paulina Matysiak.   Przedstawiciele rządzącej koalicji  zaprzeczali podstawowym faktom w sprawie Biełsatu i próbowali przekonywać zebranych, iż mimo drastycznie zmniejszonego budżetu i zwolnionych pracowników i współpracowników stacji, Biełsat nadal działa. To fikcja i hipokryzja – podkreślała Agnieszka Romaszewska Guzy i Jolanta Hajdasz.

 20 lutego posłowie  Komisji Spraw Zagranicznych oraz Komisji Kultury i Środków Przekazu dyskutowali w Sejmie o sytuacji w TV Biełsat . Sytuację stacji przedstawił świeżo powołany wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Maciej Wróbel. Próbował on przekonywać zebranych, iż likwidacja samodzielności TV Biełsat  oraz jej włączenie w strukturę  Ośrodka Mediów  dla Zagranicy  w TVP w likwidacji nie wpływa negatywnie na funkcjonowanie tej anteny.  Pomimo drastycznego zmniejszenia budżetu stacji oraz zwolnienia około 60 osób , pomimo utracenia archiwów Biełsatu , stacja ma się dobrze , a 3 marca rusza z nową ramówką i nowymi programami , m.in. z telewizją śniadaniową „Poranek z Biełsatem”. Doniesienie do prokuratury, jakie złożyła „TVP w likwidacji”  jest „postępowaniem w sprawie,” a nie „przeciwko komuś”, chodzi jedynie o złamanie ustawy o zamówieniach publicznych  – mówił  Maciej Wróbel. Przekonywał także , że kanał nadal utrzymuje swoje zasięgi w internecie , mając 456 tys. subskrybentów na YouTube.

Jak państwo chcecie ocenić oglądalność przy jednoczesnej likwidacji działu analityki? To był dział odpowiedzialny za badanie zasięgów stacji. Podobnie zwolniona została ostatnio osoba odpowiadająca za sprawy prawne i kontakt ze wszystkimi rodzinami uwięzionych. To prawniczka, która cudem wyjechała z Białorusi – ripostowała w Sejmie była dyrektorka i założycielka stacji Agnieszka Romaszewska-Guzy. I dalej: Biełsat to była organizacja i środki – dwa elementy umożliwiające działalność. Jeśli chcą państwo powiedzieć, że można robić więcej za mniej bez organizacji, to mówicie po prostu nieprawdę. Prawniczka, o której mówię,  cudem wyjechała z Białorusi, udało się nam ją wywieźć stamtąd, po czym zwalnia się ją z pracy teraz, to powiem, że nie wiążę dalej z Biełsatem dużych nadziei – zarzuciła rządzącym.

Głos w debacie zabrała też szefowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Jolanta Hajdasz.

– Jako posłów, proszę państwa o zajęcie się wszystkimi osobami, które w jakikolwiek sposób związane były z Biełsatem, a które w wyniku działań obecnego kierownictwa TVP w likwidacji tę możliwość straciły – apelowała. Zwracała się dalej do rządzących: czy ktokolwiek monitoruje, co się dzieje z osobami zwolnionymi z pracy? Ile takich osób jest? Czy są objęte opieką byłego pracodawcy? Praca w tym miejscu to nie była zwykła praca zarobkowa. Oni ryzykowali swoim życiem i funkcjonowaniem swoich rodzin. Wielu z nich płaci ogromną cenę za to, że współpracowali z nami, by walczyć o wolność na Białorusi. Dziś nie możemy zostawić ich samych sobie – mówiła Jolanta Hajdasz .  Upominała się także o zaprzestanie hipokryzji, z jaką posłowie Koalicji Obywatelskiej przedstawiają sytuację  red. Agnieszki Romaszewskiej,  którą likwidator z TVP zwolnił dyscyplinarnie z pracy.  Protestuję przeciwko zakłamywaniu tej sytuacji, z jednej strony państwo mówicie , jak cenną była działalność Biełsatu  i jak cenny jest wkład Agnieszki Romaszewskiej w jego tworzenie , a  z drugiej – zwolniliście ją dyscyplinarnie z pracy i napisaliście doniesienie do prokuratury w sprawie rzekomych nadużyć finansowych, jakich nie było. Wstyd i hańba – mówiła Jolanta Hajdasz.

wystąpienie red. Agnieszki Romaszewskiej Guzy podczas sejmowych komisji 20. lutego 2025 r. :

Głos w dyskusji zabrał także m.in. prof. Piotr Gliński, poseł PiS, były minister kultury i dziedzictwa narodowego. Czy prawdą jest, że dyrektor Romaszewska była szantażowana i że przedstawiono jej najpierw propozycję  odbioru 13- krotnego wynagrodzenia w zamian za dobrowolne odejście z pracy w Biełsacie i podpisanie zakazu wypowiadania się na temat stacji, a gdy się nie zgodziła , to została dyscyplinarnie zwolniona z pracy z TVP ?  –  pytał prof. Gliński. Dla niego  sprawa Biełsatu to jeden z symboli bezprawia i zniszczenia mediów publicznych. Nie ukryjecie prawdy o tym bezprawiu  – mówił Piotr Gliński do posłów rządzącej koalicji .  To co dzisiaj nadawane jest pod szyldem i marką  Biełsatu to proputinowska propaganda, neutralizujecie przekaz tej stacji na rzecz głupawych audycji propagandowych, to uderza w polską rację stanu – mówiła posłanka Joanna Lichocka.

Biełsat TV to był jedyny, niezależny, białoruskojęzyczny kanał telewizyjny. Stacja powstała w 2007 roku z inicjatywy redaktor Agnieszki Romaszewskiej – Guzy oraz grupy białoruskich i polskich dziennikarzy, jako integralna część polskiego nadawcy publicznego – Telewizji Polskiej S.A. Od początku współfinansowało ją polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przy wsparciu rządów kilku europejskich krajów oraz szeregu fundacji.

Tuż przed siłowym przejęciem mediów publicznych przez rząd Donalda Tuska w grudniu ub. roku  Biełsat (biał. Белсат, ros. Белсат, ang. Belsat) był platformą multimedialną, na którą składały się białoruska telewizja i rosyjskojęzyczny kanał Vot Tak, a także 13 kanałów na YouTube oraz portale internetowe w 4 językach (białoruski, rosyjski, polski, angielski) i szereg profili w mediach społecznościowych, takich jak Facebook, Instagram czy X (dawny Twitter). Do marca 2024 r. łącznie stacja nadawała  w językach białoruskim, rosyjskim i ukraińskim blisko 21 godzin programu dziennie. Oryginalną ofertę stacji przygotowywało prawie 300 współpracowników – dziennikarzy przebywających w krajach postsowieckich, a także wydawców, managerów i techników w Polsce. Dodatkowe materiały dostarczali korespondenci pracujący w głównych, europejskich stolicach. W ciągu 18 lat swojego istnienia stacja wyprodukowała prawie 200 filmów dokumentalnych, a jej produkcje otrzymały około 80 nagród na międzynarodowych festiwalach.  Dziennikarze Biełsat TV od początku istnienia stacji swoje programy tworzyli w języku białoruskim, co stanowiło istotny wyróżnik stacji w medialnej przestrzeni Białorusi.  Biełsat konsekwentnie pracował na rzecz popularyzacji tego języka nie tylko przez jego ciągłą obecność na antenie, lecz także propagując białoruską literaturę oraz wspierając inicjatywy edukacyjne. Zapraszanym do studia gościom pozostawiano jednak swobodę wyboru między językiem białoruskim, a wciąż dominującym rosyjskim.

Zaangażowanie Biełsatu w walkę z białoruską i rosyjską propagandą w krajach postsowieckich spotkało się z brutalnymi represjami wobec jego dziennikarzy. Aktualnie w więzieniach na Białorusi przebywa 28 dziennikarzy, 15  z nich to współpracownicy telewizji Biełsat. Przeciwko marginalizacji  i stopniowej likwidacji Biełsatu wielokrotnie protestowało Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP  oraz Zarząd Główny Stowarzyszenia, także Europejska Federacja Dziennikarzy (EFJ).

Protest CMWP SDP przeciwko likwidacji TV Biełsat

Mateusz Teska z Nagrodą SDP Fot. ze strony CMWP

Dziennikarz skazany z 212 kk za zadanie pytania mailem – CMWP SDP W OBRONIE MATEUSZA TESKI – wyrok już 5 marca

Przeciwko temu wyrokowi wielokrotnie protestowało CMWP SDP. Sprawa toczy się z wyłączeniem jawności, dotyczy red. Mateusza Teski, dziennikarza śledczego związanego z Magazynem Anity Gargas.  Rozprawa apelacyjna odbyła się 26 lutego br. CMWP SDP publikuje opinię w obronie dziennikarza, domagamy się jego uniewinnienia i umorzenia sprawy jako bezzasadnej.  Wyrok w tej sprawie ma być ogłoszony  5 marca  w Sądzie Okręgowym w Płocku. 

17 lipca 2024 roku dziennikarz śledczy Mateusz Teska związany z Magazynem Anity Gargas został skazany z art. 212 kk przez Sąd Rejonowy w Płocku na dwa miesiące ograniczenia wolności z obowiązkiem nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 40 godzin miesięcznie. Dodatkowo sąd nakazał mu przeproszenie oskarżycielki oraz zwrot kosztów procesu. Powodem skazania było skierowanie do rzecznika prasowego instytucji państwowej pytań, dotyczących sędzi w stanie spoczynku. Wytoczyła ona dziennikarzowi proces karny z art. 212 Kodeksu karnego, zarzucając mu zniesławienie. Dziennikarz nie opublikował materiału prasowego, zbierał jedynie informacje do przyszłej publikacji.

W swojej opinii CMWP zwraca uwagę na specyficzne okoliczności oskarżenia i skazania dziennikarza w niniejszej sprawie. Dziennikarz nie może przecież  dopuścić się  zniesławienia poprzez zadanie pytania, bowiem samo w sobie nie przesądza ono o istocie rzeczy, lecz służy uzyskaniu informacji i przekazaniu jej opinii publicznej, co należy do podstawowych praw i obowiązków dziennikarza. W niniejszej sprawie nie było zatem podstaw do skazania, nawet biorąc pod uwagę niekorzystną dla dziennikarzy regulację art. 212 k.k. W ocenie CMWP działania Mateusza Teski, polegające na zbieraniu informacji dotyczących osoby publicznej, wpisują się w ramy dziennikarskiego obowiązku informowania społeczeństwa.

Według oceny CMWP akt oskarżenia wniesiony w niniejszej sprawie stanowi SLAPP, ponieważ ma na celu zniechęcenie zarówno Mateusza Teski, jak i innych dziennikarzy do podejmowania tematyki, a nawet zadawania pytań dotyczących osób związanych z wymiarem sprawiedliwości. Skazanie dziennikarza powoduje zatem tzw. efekt mrożący. Skazanie dziennikarza było w tym przypadku poważnym naruszeniem powołanych wcześniej uregulowań prawa międzynarodowego i krajowego, a także art. 212 k.k. Wyrok skazujący dziennikarza za zadawanie pytań w ramach jego obowiązków zawodowych jest niezgodny z fundamentalnymi zasadami demokratycznego państwa prawa, narusza podstawowe prawa obywatelskie w zakresie wolności słowa oraz stanowi zagrożenie dla wolności mediów w Polsce.

Opinia CMWP SDP w tej sprawie:

TUTAJ

CMWP SDP w obronie dziennikarza oskarżonego z art. 212 kk za opisanie faktów

W związku z prywatnym aktem oskarżenia z art. 212 § 2 k.k. wniesionym przez pełnomocnika p. Anny Sosnowskiej przeciwko red. Przemysławowi Jaraszowi, Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP zawiadomiło Sąd  Rejonowy w Zabrzu o objęciu  sprawy monitoringiem pod kątem przestrzegania praw człowieka i obywatela w zakresie wolności słowa. Pierwsza rozprawa odbędzie się 7 lutego b.r. przed Sądem Rejonowym w Zabrzu. 

Według oceny CMWP w niniejszym postępowaniu zachodzi zagrożenie naruszenia praw red. Przemysława Jarasza. W związku z powyższym CMWP podjęło monitoring sprawy w ramach przepisów prawa, co jest uzasadnione celami realizowanymi przez Centrum oraz potrzebą ochrony istotnych dóbr chronionych prawem, w tym konstytucyjnych praw i wolności.

Po zapoznaniu się z publikacjami będącymi przedmiotem sporu oraz biorąc pod uwagę funkcje, jakie pełni niezależna prasa w demokratycznym państwie pełniąc rolę „czwartej władzy” czyli opisując wszelkie aspekty działalności osób pełniących funkcje publiczne,  CMWP SDP apeluje o umorzenie postępowania w tej sprawie  oraz o uwolnienie red. Przemysława Jarasza od zarzutów związanych z profesjonalnym wykonywaniem przez niego zawodu dziennikarza.

W październiku 2024 r. red. Przemysław Jarasz na łamach gazety „Głos Zabrza i Rudy Śląskiej”  opisał iż mąż jednej z radnych klubu Koalicji Obywatelskiej i bliskiej współpracowniczki prezydent Zabrza jest zamieszany w działanie grupy przestępczej zajmującej się nielegalnym przewozem wyrobów tytoniowych z Ukrainy i Białorusi oraz dystrybuowaniem ich na terenie Polski. Prokuratora postawiła mu zarzuty , za które grozi do 8 lat więzienia. Materiał dziennikarski jest rzetelny i oparty na faktach będących rezultatem dziennikarskiego śledztwa prowadzonego przez Redakcję. W artykule zreszta nie pada nawet nazwisko radnej, ani jej męża, ale nie przeszkodziło jej to pozwać dziennikarza z artykułu 212 kk i oskarżyć go o zniesławienie. Pierwsza rozprawa odbędzie się 7 lutego b.r.

dr Jolanta Hajdasz

dyrektor CMWP SDP

                                                                                                                                                Warszawa, 5 lutego 2025 r.

zdj. ze strony CMWP SDP

Protest w obronie PIOTRA LISIEWICZA przed siedzibą Radia Poznań

Przed siedzibą Radia Poznań odbył się protest przeciwko usunięciu red. Piotra Lisiewicza z Rady Programowej tej rozgłośni. Bezprawną decyzję w tej sprawie podjęła Rada Mediów Narodowych, mimo iż nie ma podstawy prawnej tego działania oraz brak jakiegokolwiek merytorycznego uzasadnienia tego odwołania  w uchwale RMN.

Decyzja ta zbiegła się w czasie z krytyką opinii red. Piotra Lisiewicza na temat działań Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy  wyrażanej w TV Republika.    Przeciwko bezprawnemu odwołaniu red. Piotra Lisiewicza z funkcji przewodniczącego Rady Programowej Radia Poznań przez  RMN protestuje CMWP SDP.

Przed siedzibą Radia Poznań 3 lutego br. zebrało się ponad 50 osób z Poznania i wielkopolskich miast.

Byli wśród nich także dziennikarze – członkowie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich,  w tym red. Barbara Miczko-Malcher, nestorka dziennikarstwa radiowego w  Polsce, pracująca w Radiu Poznań ponad 50 lat i red. Jan Martini, publicysta, laureat Nagrody Głównej Wielkopolskiego Oddziału SDP w konkursie dziennikarskim w 2021 roku.

W imieniu SDP  głos zabrała dr Jolanta Hajdasz, prezes Stowarzyszenia.

Stanowczo protestujemy przeciwko bezprawnemu odwołaniu red. Piotra Lisiewicza z funkcji przewodniczącego Rady Programowej Radia Poznań przez Radę Mediów Narodowych i apelujemy o przywrócenie go na to stanowisko.  Protestujemy także przeciwko temu, iż z nieznanych przyczyn z internetu  zostało usuniętych ponad 200 audycji jego autorstwa pt. Wywiad z chuliganem. W kontekście działań RMN i Apelu Kolegium Redakcyjnego Radia Poznań w likwidacji jest to kolejna szykana, która ma charakter cenzury i prowadzi do eliminacji z przestrzeni publicznej dorobku zawodowego cenionego dziennikarza  – powiedziała Jolanta Hajdasz.

Stanowisko SDP zebrani przyjęli oklaskami. Oświadczenie odczytane zostało  w czasie protestu zamaskowanych Strażników Wolności Słowa, jak nazwano manifestację, ponieważ część protestujących przed Radiem Poznań miała na twarzy maski symbolizujące protesty z 2012 r. przeciwko cenzurze Internetu wprowadzanej przepisami zwanymi  „Acta” i „Acta 2”.

Relację na żywo z protestu nadawała Telewizja Republika.

Więcej na ten temat TUTAJ

 

Poniżej tekst protestu CMWP SDP:

Protest przeciwko odwołaniu red. Piotra Lisiewicza z Rady Programowej Radia Poznań

Piotr Lisiewicz Zdj. archiwum SDP/ fot. Robert Woźniak

Protest przeciwko odwołaniu red. Piotra Lisiewicza z Rady Programowej Radia Poznań

Centrum Monitoringu  Wolności Prasy SDP stanowczo protestuje przeciwko bezprawnemu odwołaniu red. Piotra Lisiewicza z funkcji przewodniczącego  Rady Programowej Radia Poznań przez Radę Mediów Narodowych  29 stycznia 2025 r. i apeluje o przywrócenie go  na to stanowisko.

Szczególnie bulwersujące jest przy tym brak podstawy prawnej tego działania oraz brak jakiegokolwiek merytorycznego uzasadnienia tego odwołania  w uchwale RMN . Zbiega się to w czasie z krytyką opinii red. Piotra Lisiewicza na temat działań Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy  wyrażoną  w  Apelu „Kolegium Redakcyjnego Radia Poznań”, w którym jako „jawnie pejoratywne” określono następujące wypowiedzi red. Piotra Lisiewicza o Jerzym Owsiaku : bajkopisarz, „najgorszy hejter III RP” i „świecki święty” .  Trudno rozdzielić oba te fakty, gdyż wykonanie tej bezprawnej uchwały RMN powierzyła „likwidatorowi” Radia Poznań, który jest członkiem w/w Kolegium Redakcyjnego tego radia i który rozwiązał z nim umowę o współpracy.

CMWP SDP przypomina , że każdy dziennikarz i publicysta ma prawo do własnej oceny  publicznych osób i wydarzeń oraz że ma prawo publikować je w mediach. Analizowanie i roztrząsanie kwestii publicznych należy do ustawowych zadań prasy, bowiem prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli
i krytyki społecznej (art. 1 ustawy – Prawo prasowe). Nie można abstrahować od faktu, że w Polsce występuje silna (i wzmacniająca się) polaryzacja poglądów na tematy istotne dla życia publicznego, ale w prawidłowo funkcjonującej demokracji spory  są zjawiskiem normalnym. W tym kontekście  CMWP SDP stanowczo podkreśla, iż red. Piotr Lisiewicz ma prawo formułować krytyczne opinie  np. na temat WOŚP i ma prawo wyrażać oburzenie opinii publicznej na dany temat (abstrahując nawet od oceny, czy słuszne).  Pozbawianie go pełnionych funkcji w konsekwencji wykonywania przez niego zawodowych obowiązków dziennikarza jest szykaną i lekceważeniem dziennikarskiej niezależności.

CMWP SDP podkreśla , że odwołanie red. Piotra Lisiewicza  nastąpiło wbrew obowiązującej Ustawie o radiofonii i telewizji, która opisuje tryb powołania członków Rad Programowych, ale nie przewiduje ich odwołania przed upływem 4-letniej kadencji.  O odwołaniu członków Rad Programowych nie mówi także Ustawa o Radzie Mediów Narodowych.  Obecnie Rada nadała więc sobie nieistniejące uprawnienia. Potwierdziła to sama Rada Mediów Narodowych w  październiku 2022 roku, gdy część Rady chciała odwołać ówczesnego przewodniczącego Rady Programowej Radia Kraków oskarżonego o gwałt, ale zakwestionował to prawo reprezentujący Lewicę Robert Kwiatkowski, członek Rady Mediów Narodowych. Rada nie odwołała wówczas  przewodniczącego Rady Programowej Radia Kraków, bo wg jej ówczesnych opinii „Rada Mediów Narodowych może odwołać zarząd albo Radę Nadzorczą, ale nie członka Rady Programowej, który musiałby sam złożyć rezygnację lub zawiesić zasiadanie w Radzie, by zostać usunięty z jej składu” (cytat za https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/rada-mediow-narodowych-jakub-b-radio-krakow-rada-nadzorca-pap).

Dodatkowo z nieznanych przyczyn z przestrzeni publicznej zostało usuniętych ponad 200 audycji pt. „Wywiad z chuliganem”  zrealizowanych przez red. Piotra Lisiewicza  we współpracy z Radiem Poznań w latach 2016 – 2023. W kontekście działań RMN i Apelu Kolegium Redakcyjnego Radia Poznan „w likwidacji” jest to kolejna szykana, która ma charakter cenzury i prowadzi do eliminacji z przestrzeni publicznej dorobku zawodowego cenionego dziennikarza. W demokratycznym państwie nigdy nie powinno to mieć miejsca.

Piotr Lisiewicz jest dziennikarzem od ponad 30  lat, związany jest od początku swojej pracy zawodowej z tygodnikiem „Gazeta Polska” .  W uznaniu jego dorobku dziennikarskiego w 2023 roku został uhonorowany nagrodą Laur Wielkopolskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.Funkcję przewodniczcego Rady Programowej Radia Poznan pełnił przez 8 lat, czyli przez dwie ostatnie 4-letnie kadencje (2017 -2025) .

Apelujemy do Rady Mediów Narodowych o poszanowanie prawa i  dziennikarskiej niezależności oraz  o wycofanie się z tej kontrowersyjnej uchwały.

w imieniu  Zarządu SDP, CMWP SDP oraz Zarządu Wielkopolskiego Oddziału SDP

Jolanta Hajdasz, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

 

Warszawa – Poznań, 3 lutego 2025 r.

Fot. zdj. z portalu CMWP SDP

Kolejne odroczenie wyroku w sprawie Donald Tusk kontra Tomasz Sakiewicz – monitoring CMWP SDP

W Sądzie Okręgowym w Warszawie 31 stycznia 2025 r. miało dojść do ogłoszenia wyroku w sprawie z powództwa Donalda Tuska przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi oraz Niezależnemu Wydawnictwu Polskiemu. Wyrok został odroczony do 19 lutego. Ma to związek z pismem amicus curiae przygotowanym przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, które – jak się okazuje – może mieć wpływ na ostateczne rozstrzygnięcie. Obserwatorem procesu w imieniu CMWP SDP jest red. Anna Maria Szczepaniak. 

Sprawa dotyczy okładki GP z 20 lipca 2022 r., na której przewodniczący Platformy Obywatelskiej ma zaciśniętą pięść, a całość jest opatrzona napisem Gott mit uns. Na dole strony znajduje się dopisek: Słowa Donalda Tuska: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS” to odpowiednik pruskiego „Gott mit uns”, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: „W imię Boga za wolność naszą i waszą”. Patriarcha Cyryl i Tusk głoszą, że najwyższe dobro nie jest po stronie tych, co niosą sztandar wolności, ale po stronie tyranii. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zarzuca redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej” naruszenie dóbr osobistych, domaga się od niego publikacji wielokrotnych przeprosin na łamach mediów tradycyjnych i społecznościowych oraz po 100 tysięcy złotych odszkodowania zarówno od red. Sakiewicza, jak i pozwanego wydawnictwa z powodu okładki tygodnika . Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP.

Trudno sobie wyobrazić większą staranność przy tworzeniu okładki zwiastującej znajdujący się wewnątrz czasopisma artykuł, który odnosi się do kontrowersyjnych słów powoda Donalda Tuska o tym, iż „jeśli ktoś wierzy w Boga, to nie głosuje na PiS”. Karanie Redakcji i dziennikarzy za rutynowe wykonanie przez nich swoich obowiązków staje się w tym wypadku szykaną, która godzi w niezależność dziennikarską. W oczywisty sposób narusza to zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, gdyż jej podstawą jest prawo dziennikarzy do swobodnego komentowania wszelkich zdarzeń w życiu publicznym – to fragment opinii amicus curie CMWP SDP, jaka została przesłana do Sądu Okręgowego w Warszawie

Pełnomocnik przewodniczącego PO adwokat Maciej Ślusarek, wskazuje, iż – nawet jeśli polityk powinien wykazywać się „grubszą skórą” i tolerować ostrzejszą krytykę – zestawianie Tuska z Adolfem Hitlerem zdecydowanie wykracza poza dopuszczalne normy satyry: „My twierdzimy, że są również granice satyry i tą granicą nieprzekraczalną jest przypisywanie komuś czy porównywanie i zestawianie z postacią, która chyba dokonała największych zbrodni w nowożytnych czasach. (…) Nawet politycy mają prawo do poczucia godności i dobrego imienia i przypisanie im i zestawienie z postacią Hitlera przez – dosyć zresztą nieudolną – graficzną manipulację wydaje się zasadniczym przekroczeniem tej granicy wolności debaty”. W ocenie mec. Ślusarka mamy tu do czynienia z mową nienawiści, której szkodliwe skutki dotykają nas wszystkich: „Ta sprawa ma też istotny charakter dla postawienia pewnej tamy mowie nienawiści w całej przestrzeni publicznej (…). Wydaje mi się, że ona istotna jest nie tylko dla polityków, ale przede wszystkim dla nas – obywateli”. Pełnomocnik Tuska obawia się, że niczym nieskrępowana wolność wypowiedzi może stanowić bardzo poważne zagrożenie: „Ta nieograniczona wolność może prowadzić do rozpowszechniania hejtu, mowy nienawiści i konsekwencje tego będą dramatyczne”.

Zupełnie inaczej na całą sprawę patrzy strona pozwana, reprezentowana przez adwokata Sławomira Sawickiego. W jego ocenie celem okładki nie było obrażanie kogokolwiek, lecz zastosowanie karykatury do zilustrowania kontrowersyjnej – zdaniem redakcji Gazety Polskiej – wypowiedzi Donalda Tuska: „Mieliśmy do czynienia z karykaturą, z satyrą, która jest dozwolona przez prawo prasowe” – uważa mec. Sawicki. Pełnomocnik red. Sakiewicza jest zdania, iż w debacie publicznej powinna obowiązywać szeroka ochrona wolności słowa, w tym prawa do ostrej krytyki i satyry politycznej.

Podczas mowy końcowej na sali rozpraw reprezentant strony pozwanej zwrócił uwagę na dysproporcję między wytoczonym przez Donalda Tuska pozwem a jego reakcją – a właściwie brakiem reakcji – na inne, mocne wypowiedzi pojawiające się w życiu publicznym: „Powód ma pretensje o publikację satyryczną, karykaturalną. Natomiast jakoś nie ma przynajmniej większych pretensji do wypowiedzi swojego ministra, pani Nowackiej, której wolę nie przytaczać. Wszyscy ją przecież tu znamy”. Chodzi o przemówienie minister edukacji narodowej sprzed paru dni podczas międzynarodowej konferencji w Krakowie zorganizowanej w 80. rocznicę wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau, na której wygłosiła zdanie: „Na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy, które były obozami pracy, a potem stały się obozami masowej zagłady”. Słowa te poruszyły całą przestrzeń polityczno-medialną w Polsce. Premier Tusk stanął wówczas w obronie min. Nowackiej, mówiąc: „Nie będę wyciągał jakichś dramatycznych konsekwencji z powodu przejęzyczenia”.

Pełnomocnik red. Sakiewicza w mowie końcowej odwołał się także do deklaracji właścicieli największych platform internetowych dotyczących poluzowania cenzury i większej swobodzie w wyrażaniu opinii: „Chciałbym jeszcze powiedzieć, że na świecie wiele się zmieniło. Już nie tylko portal X poszedł w kierunku wolności słowa, ale także portal Meta, szeroko nam znany Facebook, Instagram. Pan Zuckerberg, pan Bezos opowiedzieli się za wolnością słowa, za brakiem cenzury. I sądzę, Wysoki Sądzie, że na tej sali powinno się także pójść za tym tropem”. Mec. Sawicki argumentował przy tym, że debata publiczna i krytyka – a w tym także satyra – wobec osób sprawujących władzę stanowią fundament wolnego społeczeństwa, a ewentualne ograniczenia powinny dotyczyć wyłącznie skrajnych, ewidentnie bezprawnych przypadków.

Jak wynika z informacji przekazanych przez uczestników procesu, powodem kolejnego odroczenia ogłoszenia wyroku jest m.in. chęć szczegółowego odniesienia się przez sąd do dokumentu przygotowanego w formule amicus curiae przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy. Choć – w opinii mec. Ślusarka – w świetle przepisów postępowania cywilnego pismo takie nie ma charakteru wiążącego, może jednak pomóc w rozstrzygnięciu istotnych wątków dotyczących wolności słowa. Z kolei mec. Sawicki uważa, że stanowisko CMWP SDP może okazać się ważnym argumentem dla szerokiego zakresu dopuszczalnej krytyki medialnej. Sprawa Donalda Tuska przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi i Niezależnemu Wydawnictwu Polskiemu ma zasadnicze znaczenie z punktu widzenia wolności słowa oraz praw i obowiązków dziennikarzy w relacjonowaniu i komentowaniu działalności osób pełniących funkcje publiczne. Wyrok, który sąd wyda w tej sprawie, może mieć istotny wpływ na kształt granic dopuszczalnej krytyki prasowej w Polsce – powiedział mec. Sławomir Sawicki.

Ogłoszenie wyroku w tej sprawie zapowiedziano na 19 lutego.

 

tekst i zdjęcia Anna Maria Szczepaniak

Czy opinia CMWP SDP zmieni los procesu Tusk – Sakiewicz o satyryczną okładkę GP? Sędzia przełożył ogłoszenie wyroku na 31 stycznia

Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (CMWP SDP) złożyło opinię amicus curiae w sprawie cywilnej, w której Donald Tusk pozwał „Gazetę Polską” za kontrowersyjną okładkę tygodnika. Sprawa dotyczy okładki z 20 lipca 2022 roku, na której Tusk został przedstawiony z zaciśniętą pięścią, a obok zamieszczono jego słowa: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS”. Dokument wpłynął do sądu tuż przed zamknięciem sądu w miniony piątek. W poniedziałek o godz. 9:00 rozpoczęło się posiedzenie w sprawie. Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Rafał Wagner miał wygłosić rozstrzygnięcie, jednak sprawa dalej nie ma finału. Jak się okazuje, przesunięcie wydania rozstrzygnięcia nastąpiło wskutek wpłynięcia dokumentu CMWP – relacjonował portal Niezależna.pl

Sędzia powołał się na istotne okoliczności związane z opinią CMWP SDP 

W związku z tym, że w tym ośmiostronicowym stanowisku jest przywołane bogate orzecznictwo, komentarz do toczącego się tutaj postępowania, sąd postanowił zamkniętą rozprawę otworzyć na nowo i zakreślić stronom termin na odniesienie się do tej opinii amicus curiae

– przekazał sędzia Wagner.

Mec. Sławomir Sawicki, pełnomocnik red. Tomasza Sakiewicza. wyjaśnił, że pismo CMWP w formule amicus curiae nie znajduje odzwierciedlenia w przepisach postępowania cywilnego. To pismo, które ma pomóc sądowi w rozstrzygnięciu – dodał. Opinię złożono w piątek po południu. Sąd dał stronom szansę na odniesienie się do tego na piśmie – zaznaczył pełnomocnik red. Tomasza Sakiewicza. Wyrok ma zapaść 31 stycznia.

Trudno sobie wyobrazić większą staranność przy tworzeniu okładki zwiastującej znajdujący się wewnątrz czasopisma artykuł, który odnosi się do kontrowersyjnych słów powoda Donalda Tuska o tym, iż „jeśli ktoś wierzy w Boga, to nie głosuje na PiS”. Karanie Redakcji i dziennikarzy za rutynowe wykonanie przez nich swoich obowiązków staje się w tym wypadku szykaną, która godzi w niezależność dziennikarską. W oczywisty sposób narusza to zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, gdyż jej podstawą jest prawo dziennikarzy do swobodnego komentowania wszelkich zdarzeń w życiu publicznym – to fragment opinii amicus curie CMWP SDP , jaka została przesłana do Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie cywilnej z powództwa Donalda Tuska przeciw Tomaszowi Sakiewiczowi oraz Niezależnemu Wydawnictwu Polskiemu.  

Sprawa dotyczy okładki GP z 20 lipca 2022 r., na której przewodniczący Platformy Obywatelskiej ma zaciśniętą pięść, a całość jest opatrzona napisem Gott mit uns. Na dole strony znajduje się dopisek: Słowa Donalda Tuska: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS” to odpowiednik pruskiego „Gott mit uns”, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: „W imię Boga za wolność naszą i waszą”. Patriarcha Cyryl i Tusk głoszą, że najwyższe dobro nie jest po stronie tych, co niosą sztandar wolności, ale po stronie tyranii. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zarzuca redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej” naruszenie dóbr osobistych, domaga się od niego publikacji wielokrotnych przeprosin na łamach mediów tradycyjnych i społecznościowych oraz po 100 tysięcy złotych odszkodowania zarówno od red. Sakiewicza, jak i pozwanego wydawnictwa z powodu okładki tygodnika . Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP.

Okładka czasopisma stanowi nierozerwalną i integralną całość tak pod względem fizycznym jak i treściowym z konkretnym artykułem, jaki opublikowany jest w danym wydaniu tygodnika.  Jest ona częścią najbardziej reprezentatywną, odpowiada za komunikację z potencjalnym czytelnikiem i w momencie nawiązania z nią kontaktu, czyli zobaczenia jej, staje się ona komunikatem, którego celem jest przede wszystkim zaciekawienie odbiorcy. Na zniekształcenie przekazu tego komunikatu może wpłynąć wiele czynników, na które projektant okładki, wydawca, a także dziennikarz nie mają wpływu – czytamy w przesłanej do Sądu opinii amicus curie sporządzonej przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.   By uniknąć tych zniekształceń osoby odpowiedzialne za kształt inkryminowanej okładki Gazety Polskiej opublikowały tuż pod zdjęciem Powoda bardzo obszerny, jak na okładkę czasopisma, tekst wyjaśniający dokładnie kontekst i motywy publikacji tego fotograficznego kolażu  – są to słowa  cyt. Słowa Donalda Tuska: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS” to odpowiednik pruskiego „Gott mit uns”, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: „W imię Boga za wolność naszą i waszą”. Patriarcha Cyryl i Tusk głoszą, że najwyższe dobro nie jest po stronie tych, co niosą sztandar wolności, ale po stronie tyranii.  W ocenie CMWP SDP  słowa te to jasne i klarowne uzupełnienie okładkowej ilustracji. Dodatkowo ta okładka czasopisma odsyłała czytelnika do opublikowanego wewnątrz czasopisma artykułu na ten temat, który w merytoryczny, dokładny  i zgodny z zawodowym profesjonalizmem dziennikarskim sposób wyjaśniał stanowisko Autora – publicysty. Projekt graficzny okładki został opracowany w taki sposób, aby zwrócić uwagę potencjalnych czytelników Gazety Polskiej na istotny zdaniem Redakcji problem omówiony w publikacji i by komunikat ten został przez nich prawidłowo zrozumiany. Zarówno okładkowa fotografia (opracowana graficznie) oraz podpis pod nią stanowią integralną całość, z której wynika konkretny przekaz  – napisano w opinii CMWP SDP. Oddzielanie od siebie tych dwóch elementów  zdaniem autorów Opinii  –  prowadzi przy tym do nieuzasadnionej nadinterpretacji okładkowego przekazu, jaka została zaprezentowana w pozwie. Trudno sobie wyobrazić większą staranność przy tworzeniu okładki zwiastującej znajdujący się wewnątrz czasopisma artykuł, który odnosi się do kontrowersyjnych i wywołujących z całą pewnością społeczne emocje słów powoda Donalda Tuska o tym, iż jeśli ktoś wierzy w Boga, to nie głosuje na PiS. Karanie Redakcji i dziennikarzy za rutynowe wykonanie przez nich swoich obowiązków staje się w tym wypadku szykaną, która godzi w niezależność dziennikarską. W oczywisty sposób narusza to zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, gdyż jej podstawą jest prawo dziennikarzy do swobodnego komentowania wszelkich zdarzeń w życiu publicznym.

CMWP zwraca również uwagę na specyficzny kontekst sprawy, który ma wpływ na ewentualną odpowiedzialność prawną powodów. Analizowanie i roztrząsanie kwestii publicznych należy do ustawowych zadań prasy, bowiem prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej (art. 1 ustawy – Prawo prasowe). Nie można abstrahować od faktu, że w Polsce występuje silna (i wzmacniająca się) polaryzacja poglądów na tematy istotne dla życia publicznego. Strony sporów politycznych i społecznych częstokroć nie unikając radykalnych lub bulwersujących haseł. Zarówno uczestnicy wydarzeń, jak
i media wyrażają bardzo ostre opinie. W takiej atmosferze oczekiwanie, by działania powoda jako jednego z eksponowanych polityków miały przejść bez ostrej krytyki, byłoby oderwane od rzeczywistości. Trzeba z całą mocą podkreślić, że w prawidłowo funkcjonującej demokracji spory światopoglądowe są zjawiskiem normalnym. Bez sporów demokracja nie istnieje. W tym kontekście nie tylko surowa krytyka, ale wręcz oburzenie opinii publicznej (abstrahując od oceny, czy słuszne) powinno być naturalną reakcją w prawidłowo funkcjonującym społeczeństwie. A wyraz opinii publicznej dają właśnie dziennikarze – czytamy w stanowisku CMWP SDP. CMWP nie opowiada się za niczym nieograniczoną wolnością wypowiedzi (czemu dawało niejednokrotnie wyraz w swoich stanowiskach). Trudno jednak zrozumieć, dlaczego – zarówno na gruncie szeroko ujmowanej judykatury, jak i w praktyce – powszechnie dopuszcza się operowanie w publicystyce i w działalności publicznej przesadą, groteską, prowokacją, często w drastycznych formach łamiących powszechnie przyjęte normy, co też można było niejednokrotnie obserwować w ostatnich latach podczas różnego rodzaju protestów społecznych i towarzyszących im sporów – a nie można dosadnie skrytykować jednego z najbardziej aktywnych polityków. Trzeba podkreślić, że powód (tak jak wielu innych polityków) świadomie wdawał się w intensywne spory nie tylko czysto polityczne, ale także światopoglądowe a nawet religijne, niekiedy stosując przy tym piętnujący i bezalternatywny styl wypowiedzi – np. twierdząc, że ludzie wierzący nie mogą głosować na przeciwną partię (chodziło o „Prawo i Sprawiedliwość”), czy sugerując, że politycy którzy z problemów migracji, praw człowieka, robią polityczne paliwo „pójdą do piekła”. Te i inne wypowiedzi powoda były szeroko cytowane w mediach. Stosując takie metody, powód powinien więc liczyć się z krytyką wyrażaną zarówno
w umiarkowanej, jak i w ostrej formie – zasłużoną lub niezasłużoną. Abstrahując bowiem od treści opublikowanych w tym przypadku, powód nie powinien oczekiwać, aby dziennikarze mogli wyrażać tylko takie poglądy, które ostatecznie okażą się w pełni zasadne i weryfikowalne, zwłaszcza w odniesieniu do złożonych zagadnień wiążących się z polityką ogólnokrajową, które z natury rzeczy mają prawo budzić kontrowersje. Nawet jeżeli powód negatywnie ocenia formę publikacji, należy jednak wziąć pod uwagę, iż zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz), wolność słowa znajduje zastosowanie nie tylko do informacji lub opinii nieobraźliwych lub neutralnych, ale nawet tych, które są obraźliwe, szokujące lub niepokojące.

Opinię CMWP SDP podpisała Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP, od strony prawnej sporządził ją Michał Jaszewski, doradca prawny SDP.

Cała opinia amicus curie w sprawie D. Tusk przeciwko red. T. Sakiewicz: TUTAJ cała opinia CMWP SDP

CMWP SDP w obronie Gazety Polskiej w procesie z Donaldem Tuskiem . Nasza opinia amicus curie.

Trudno sobie wyobrazić większą staranność przy tworzeniu okładki zwiastującej znajdujący się wewnątrz czasopisma artykuł, który odnosi się do kontrowersyjnych słów powoda Donalda Tuska o tym, iż „jeśli ktoś wierzy w Boga, to nie głosuje na PiS”. Karanie Redakcji i dziennikarzy za rutynowe wykonanie przez nich swoich obowiązków staje się w tym wypadku szykaną, która godzi w niezależność dziennikarską. W oczywisty sposób narusza to zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, gdyż jej podstawą jest prawo dziennikarzy do swobodnego komentowania wszelkich zdarzeń w życiu publicznym – to fragment opinii amicus curie CMWP SDP , jaka została przesłana do Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie cywilnej z powództwa Donalda Tuska przeciw Tomaszowi Sakiewiczowi oraz Niezależnemu Wydawnictwu Polskiemu.  13 stycznia ma być ogłoszony wyrok w tej sprawie . 

Sprawa dotyczy okładki GP z 20 lipca 2022 r., na której przewodniczący Platformy Obywatelskiej ma zaciśniętą pięść, a całość jest opatrzona napisem Gott mit uns. Na dole strony znajduje się dopisek: Słowa Donalda Tuska: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS” to odpowiednik pruskiego „Gott mit uns”, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: „W imię Boga za wolność naszą i waszą”. Patriarcha Cyryl i Tusk głoszą, że najwyższe dobro nie jest po stronie tych, co niosą sztandar wolności, ale po stronie tyranii. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zarzuca redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej” naruszenie dóbr osobistych, domaga się od niego publikacji wielokrotnych przeprosin na łamach mediów tradycyjnych i społecznościowych oraz po 100 tysięcy złotych odszkodowania zarówno od red. Sakiewicza, jak i pozwanego wydawnictwa z powodu okładki tygodnika . Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP.

Okładka czasopisma stanowi nierozerwalną i integralną całość tak pod względem fizycznym jak i treściowym z konkretnym artykułem, jaki opublikowany jest w danym wydaniu tygodnika.  Jest ona częścią najbardziej reprezentatywną, odpowiada za komunikację z potencjalnym czytelnikiem i w momencie nawiązania z nią kontaktu, czyli zobaczenia jej, staje się ona komunikatem, którego celem jest przede wszystkim zaciekawienie odbiorcy. Na zniekształcenie przekazu tego komunikatu może wpłynąć wiele czynników, na które projektant okładki, wydawca, a także dziennikarz nie mają wpływu – czytamy w przesłanej do Sądu opinii amicus curie sporządzonej przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.   By uniknąć tych zniekształceń osoby odpowiedzialne za kształt inkryminowanej okładki Gazety Polskiej opublikowały tuż pod zdjęciem Powoda bardzo obszerny, jak na okładkę czasopisma, tekst wyjaśniający dokładnie kontekst i motywy publikacji tego fotograficznego kolażu  – są to słowa  cyt. Słowa Donalda Tuska: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS” to odpowiednik pruskiego „Gott mit uns”, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: „W imię Boga za wolność naszą i waszą”. Patriarcha Cyryl i Tusk głoszą, że najwyższe dobro nie jest po stronie tych, co niosą sztandar wolności, ale po stronie tyranii.  W ocenie CMWP SDP  słowa te to jasne i klarowne uzupełnienie okładkowej ilustracji. Dodatkowo ta okładka czasopisma odsyłała czytelnika do opublikowanego wewnątrz czasopisma artykułu na ten temat, który w merytoryczny, dokładny  i zgodny z zawodowym profesjonalizmem dziennikarskim sposób wyjaśniał stanowisko Autora – publicysty. Projekt graficzny okładki został opracowany w taki sposób, aby zwrócić uwagę potencjalnych czytelników Gazety Polskiej na istotny zdaniem Redakcji problem omówiony w publikacji i by komunikat ten został przez nich prawidłowo zrozumiany. Zarówno okładkowa fotografia (opracowana graficznie) oraz podpis pod nią stanowią integralną całość, z której wynika konkretny przekaz  – napisano w opinii CMWP SDP. Oddzielanie od siebie tych dwóch elementów  zdaniem autorów Opinii  –  prowadzi przy tym do nieuzasadnionej nadinterpretacji okładkowego przekazu, jaka została zaprezentowana w pozwie. Trudno sobie wyobrazić większą staranność przy tworzeniu okładki zwiastującej znajdujący się wewnątrz czasopisma artykuł, który odnosi się do kontrowersyjnych i wywołujących z całą pewnością społeczne emocje słów powoda Donalda Tuska o tym, iż jeśli ktoś wierzy w Boga, to nie głosuje na PiS. Karanie Redakcji i dziennikarzy za rutynowe wykonanie przez nich swoich obowiązków staje się w tym wypadku szykaną, która godzi w niezależność dziennikarską. W oczywisty sposób narusza to zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, gdyż jej podstawą jest prawo dziennikarzy do swobodnego komentowania wszelkich zdarzeń w życiu publicznym.

CMWP zwraca również uwagę na specyficzny kontekst sprawy, który ma wpływ na ewentualną odpowiedzialność prawną powodów. Analizowanie i roztrząsanie kwestii publicznych należy do ustawowych zadań prasy, bowiem prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej (art. 1 ustawy – Prawo prasowe). Nie można abstrahować od faktu, że w Polsce występuje silna (i wzmacniająca się) polaryzacja poglądów na tematy istotne dla życia publicznego. Strony sporów politycznych i społecznych częstokroć nie unikając radykalnych lub bulwersujących haseł. Zarówno uczestnicy wydarzeń, jak
i media wyrażają bardzo ostre opinie. W takiej atmosferze oczekiwanie, by działania powoda jako jednego z eksponowanych polityków miały przejść bez ostrej krytyki, byłoby oderwane od rzeczywistości. Trzeba z całą mocą podkreślić, że w prawidłowo funkcjonującej demokracji spory światopoglądowe są zjawiskiem normalnym. Bez sporów demokracja nie istnieje. W tym kontekście nie tylko surowa krytyka, ale wręcz oburzenie opinii publicznej (abstrahując od oceny, czy słuszne) powinno być naturalną reakcją w prawidłowo funkcjonującym społeczeństwie. A wyraz opinii publicznej dają właśnie dziennikarze – czytamy w stanowisku CMWP SDP. CMWP nie opowiada się za niczym nieograniczoną wolnością wypowiedzi (czemu dawało niejednokrotnie wyraz w swoich stanowiskach). Trudno jednak zrozumieć, dlaczego – zarówno na gruncie szeroko ujmowanej judykatury, jak i w praktyce – powszechnie dopuszcza się operowanie w publicystyce i w działalności publicznej przesadą, groteską, prowokacją, często w drastycznych formach łamiących powszechnie przyjęte normy, co też można było niejednokrotnie obserwować w ostatnich latach podczas różnego rodzaju protestów społecznych i towarzyszących im sporów – a nie można dosadnie skrytykować jednego z najbardziej aktywnych polityków. Trzeba podkreślić, że powód (tak jak wielu innych polityków) świadomie wdawał się w intensywne spory nie tylko czysto polityczne, ale także światopoglądowe a nawet religijne, niekiedy stosując przy tym piętnujący i bezalternatywny styl wypowiedzi – np. twierdząc, że ludzie wierzący nie mogą głosować na przeciwną partię (chodziło o „Prawo i Sprawiedliwość”), czy sugerując, że politycy którzy z problemów migracji, praw człowieka, robią polityczne paliwo „pójdą do piekła”. Te i inne wypowiedzi powoda były szeroko cytowane w mediach. Stosując takie metody, powód powinien więc liczyć się z krytyką wyrażaną zarówno
w umiarkowanej, jak i w ostrej formie – zasłużoną lub niezasłużoną. Abstrahując bowiem od treści opublikowanych w tym przypadku, powód nie powinien oczekiwać, aby dziennikarze mogli wyrażać tylko takie poglądy, które ostatecznie okażą się w pełni zasadne i weryfikowalne, zwłaszcza w odniesieniu do złożonych zagadnień wiążących się z polityką ogólnokrajową, które z natury rzeczy mają prawo budzić kontrowersje. Nawet jeżeli powód negatywnie ocenia formę publikacji, należy jednak wziąć pod uwagę, iż zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz), wolność słowa znajduje zastosowanie nie tylko do informacji lub opinii nieobraźliwych lub neutralnych, ale nawet tych, które są obraźliwe, szokujące lub niepokojące.

Opinię CMWP SDP podpisała Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP, od strony prawnej sporządził ją Michał Jaszewski, doradca prawny SDP.

Opinia amicus curie w sprawie D. Tusk przeciwko red. T. Sakiewicz: TUTAJ

CMWP SDP obejmuje monitoringiem sprawę red. Marka Poniedziałka zwolnionego przez „likwidatora” Radia Zachód

W związku z pozwem o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne, wniesionym przez red. Marka Poniedziałka przeciwko: Polskie Radio – Regionalna Rozgłośnia w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A., Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP objęło sprawę monitoringiem pod kątem przestrzegania praw człowieka i obywatela w zakresie wolności słowa. Opinia amicus curiae (przyjaciela sądu) CMWP SDP została wysłana do Sądu 20 grudnia b.r.  Według oceny CMWP SDP w niniejszym postępowaniu zachodzi zagrożenie naruszenia praw red. Marka Poniedziałka.

Sprawa dotyczy zwolnienia z pracy dziennikarza po postawieniu jego pracodawcy – Polskiego Radia – Regionalnej Rozgłośni w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A.  w stan pozornej likwidacji. Pismem z dn. 26 stycznia 2024 r. pracodawca – Polskie Radio – Regionalna Rozgłośnia
w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A. rozwiązał z Panem Markiem Poniedziałek umowę o pracę z zachowaniem okresu wypowiedzenia. Od tej decyzji pracownik wniósł odwołanie do sądu pracy, wnosząc o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne (względnie o przywrócenie do pracy) i żądając zabezpieczenia powództwa poprzez nakazanie pozwanemu dalszego zatrudniania powoda do czasu prawomocnego zakończenia postępowania.

Odnosząc się do zarzutów zawartych w treści wypowiedzenia, a także w odpowiedzi pozwanej spółki na pozew, CMWP pragnie zwróciło  uwagę na opisane poniżej  następujące aspekty sprawy.

Spółka „Polskie Radio – Regionalna Rozgłośnia w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A. hipotetycznie pozostaje w stanie likwidacji. Jednak mimo jej otwarcia, podejmowane działania zmierzają do restrukturyzacji Spółki, a nie do jej likwidacji. Wprawdzie w odpowiedzi na pozew Spółka wskazała iż dokonała formalnych czynności likwidacyjnych, co powód zakwestionował (jest to sporne między stronami i wymaga ustalenia przez sąd), ale przyznała równocześnie, że „kontynuuje jedynie bieżącą działalność i oczekuje na wytyczne właściciela”. Abstrahując od oceny samej decyzji o likwidacji, twierdzenie to jest wewnętrznie sprzeczne. Po otwarciu likwidacji uchwałą walnego zgromadzenia, jedynym logicznym rozwiązaniem powinno być jej przeprowadzenie i zakończenie, a nie „kontynuowanie bieżącej działalności i oczekiwanie na wytyczne właściciela”, bowiem właściciel nie może wydać żadnych innych „wytycznych” poza kontynuowaniem i zakończeniem likwidacji, chyba żeby uchylił swoją własną uchwałę w tej sprawie. Powyższe wskazuje, że celem pozwanej nie była likwidacja faktyczna (rzeczywista), ale restrukturyzacja i m. in. pozbycie się wybranych pracowników, w tym również powoda. W odpowiedzi na pozew Spółka sama przyznała, że rozwiązała umowę z 4 pracownikami, którzy mieli dopuścić się „poważnego naruszenia obowiązków pracowniczych”. W tym kontekście twierdzenie Spółki, jakoby otwarcie likwidacji było „samodzielną i wystarczającą przyczyną uzasadniającą wypowiedzenie”, jest niezgodne ze stanem faktycznym i prawnym.

Na gruncie utrwalonego orzecznictwa Sądu Najwyższego nie ulega wątpliwości, że likwidacja zakładu pracy może być przyczyną wypowiedzenia jedynie wówczas, gdy jest rzeczywista, a przede wszystkim gdy istnieje związek przyczynowy pomiędzy taką decyzją, a zwolnieniem konkretnego pracownika. Tymczasem w niniejszej sprawie  taki związek nie zachodzi, gdyż pracodawca zwolnił jedynie kilku pracowników i to tych, z którymi pozostawał w sporze. Udowadnia to też fakt, że w treści wypowiedzenia nie ograniczono się do wskazania likwidacji jako jedynej przyczyny, ale podano również inne przyczyny uzupełniające jakby z góry zakładając, że likwidacja sama w sobie dostateczną przyczyną nie jest. Zresztą łączne wysunięcie przez Spółkę jako przyczyny: likwidacji oraz nienależytego wykonywania obowiązków pracowniczych samo w sobie stanowi ewidentną niespójność.

Odrębną kwestią jest sprzeczność otwarcia postępowania likwidacyjnego z ustawą. Nadal bowiem obowiązuje art. 64 ust. 1 ustawy z dnia 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji, z którego wynika, że szereg wymienionych tam podmiotów (w tym pozwana Spółka) istnieje z uwagi na obowiązek ustawowy, zatem do czasu zmiany lub uchylenia w/w przepisu nie może zostać zlikwidowana.  Kolejny aspekt sprawy to szczególna ochrona stosunku pracy powoda. Zgodnie z art. 32 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych,  pracodawca bez zgody zarządu zakładowej organizacji związkowej nie może „wypowiedzieć ani rozwiązać stosunku prawnego ze wskazanym uchwałą zarządu jego członkiem lub z inną osobą wykonującą pracę zarobkową będącą członkiem danej zakładowej organizacji związkowej, upoważnioną do reprezentowania tej organizacji wobec pracodawcy albo organu lub osoby dokonującej za pracodawcę czynności w sprawach z zakresu prawa pracy”. Nie ulega wątpliwości, że w chwili wręczenia mu wypowiedzenia umowy o pracę powód pełnił funkcje w  zakładowej organizacji związkowej i podlegał szczególnej ochronie. W tej sytuacji rozwiązanie z nim umowy bez zgody zarządu tej organizacji  stanowi rażące naruszenie przepisów prawa i przesądza o bezprawności wypowiedzenia. Należy podkreślić, że pozwana Spółka nie tylko takiej zgody  nie uzyskała, ale nawet o nią nie wystąpiła.  Jak wyżej wskazano, pozwana nie może się w niniejszej sprawie powoływać na likwidację zakładu jako podstawę do uchylenia szczególnej ochrony stosunku pracy powoda.

Kolejnym aspektem sprawy jest zarzut nienależytego wykonywania przez powoda obowiązków pracowniczych (niezachowywania standardów). Spółka powołała się na wymóg bezstronności, wyważenia, niezależności itp. a także zarzuciła iż powód miał tych standardów nie zachowywać, a nawet je łamać. Jednakże w treści wypowiedzenia zarzut ten został ujęty w sposób ogólnikowy, nie poparty żadnymi konkretyzowanymi faktami. W związku z tym powód w istocie nie wie, dlaczego został zwolniony z pracy, gdyż w wypowiedzeniu Spółka zawarła swoją subiektywną ocenę (opinię) na temat pracy powoda, zamiast wskazać prawdziwą, rzeczywistą i skonkretyzowaną przyczynę. Zarzuty te pozwana usiłuje skonkretyzować w odpowiedzi na pozew, co samo w sobie jest niedopuszczalne. Przy czym dodać należy, że jeśli chodzi o (podany ogólnikowo w wypowiedzeniu) zarzut krytyki pracodawcy i przełożonego na łamach portali internetowych, to do tej kwestii pozwany nawet w odpowiedzi na pozew się nie odniósł.

Odrębnym wątkiem jest powołanie się przez Spółkę na art. 21 ustawy o radiofonii i telewizji, zgodnie z którym publiczna radiofonia realizuje misję publiczną. W tej części ustawa odwołuje się do wymogu oferowania społeczeństwu zróżnicowanych programów cechujących się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem itp. Należy jednak podkreślić, że wymóg ten odnosi się do całościowo rozumianej publicznej radiofonii, natomiast
nie da się z niego wywodzić bezpośrednich obowiązków pracowniczych, gdyż te wymagałyby skonkretyzowania w umowie o pracę lub w zakresie obowiązków. To samo dotyczy też powołanego przez pozwaną Spółkę Rozporządzenia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z dnia 23 kwietnia 2003 roku w sprawie trybu postępowania w związku z przedstawianiem w programach publicznej Radiofonii i Telewizji stanowisk partii politycznych związków zawodowych i związków pracodawców w węzłowych sprawach publicznych. Już z samej nazwy tego aktu prawnego wynika, iż nakłada on obowiązki na Spółkę a nie bezpośrednio na powoda. Również w tym przypadku Spółka nietrafnie powołuje się na wymóg „przedstawiania przez publiczną radiofonię i telewizję stanowiska partii politycznych, związków i związków pracodawców” oraz że powinno to następować w sposób rzetelny i pluralistyczny. Nie negując zasadności tych wymogów podkreślić jednak należy, że przepisy te nie mogą mieć zastosowania do powoda, ponieważ adresatem wskazanej normy prawnej są jednostki publicznej radiofonii i telewizji, czyli pracodawcy, a nie bezpośrednio pracownicy.

Jednakże z punktu widzenia prawa pracy nie są kluczowe zarzuty które pozwana Spółka wysunęła wobec Powoda w odpowiedzi na pozew, ale fakt, że nie zamieściła ich w wypowiedzeniu umowy o pracę, ograniczając się w jego treści do gołosłownych i lakonicznych sformułowań. Prawdopodobnie pozwana zamierzała zostawić sobie w ten sposób „furtkę” do doprecyzowania wypowiedzenia w toku procesu. Tymczasem z utrwalonego rzecznictwa Sądu Najwyższego jednoznacznie wynika, że choć nienależyte wykonywanie obowiązków pracowniczych może stanowić przyczynę wypowiedzenia, to jedynie wówczas gdy zarzut ten został należycie skonkretyzowany. Wypowiedzenie powinno być uzasadnione i konkretne. Pozwana ograniczyła się jednak do ogólnikowych sformułowań, nie podając ani jednego konkretnego zarzutu. W konsekwencji dokonane wobec powoda wypowiedzenie umowy o pracę nie zawiera elementów niezbędnych na gruncie Kodeksu pracy oraz orzecznictwa i jako takie powinno zostać uznane przez Sąd za nieuzasadnione.

Odnosząc się do szczegółowych zarzutów zawartych w odpowiedzi na pozew, należy zwrócić uwagę twierdzenie Spółki, iż publiczne radio nie może działać w celu popierania czy propagowania określonych poglądów czy opcji politycznych i jednoczesnego krytykowania przeciwnych. O ile należy się zgodzić, że publiczne radio nie może być radiem partyjnym, o tyle z samego faktu jego „publiczności” nie można wywodzić, jakoby dziennikarze tegoż radia mieli obowiązek unikania dyskusji na tematy polityczne i nie mogli przy tym wyrażać swoich poglądów. Skoro przed zmianą koalicji rządzącej demokratyczno – liberalne media notorycznie zarzucały, że telewizja i radio działają w sposób jednostronny na rzecz poprzedniej władzy, trudno zrozumieć, dlaczego po zmianie tejże władzy Spółka przyjmuje a priori założenie, iż oferowane przez nią  poglądy są „niezależne”. Pozwana zarzuciła na przykład, że powód przedstawiał (rzekomo) w sposób korzystny informacje dotyczące partii rządzącej w latach 2015-2023 oraz skoncentrował się na krytyce i prezentowaniu w niekorzystny sposób informacji na temat partii (wówczas) opozycyjnych. Pomijając kwestię zasadności takiego zarzutu, należy zadać pytanie: czy gdyby powód postąpił odwrotnie tzn. krytykował ówczesną władzę i popierał opozycję, to jego przekaz byłby wg pozwanej Spółki „wyważony” i „pluralistyczny” i powód zachowałby pracę …. ? Wysuwając tego rodzaju zarzut, pozwana w istocie sama przeczy deklarowanej przez nią niezależności i stawia się w centrum politycznego sporu, pokazując że nie rozumie, czym w istocie jest pluralizm. Należy uznać za uzasadnione, aby w demokratycznym państwie prawa dziennikarz miał prawo krytykować czy to przedstawicieli opozycji, czy to urzędującej władzy i to również w ostry sposób.

Odnosząc się do wyeksponowanego przez pozwanego wymogu niezależności dziennikarskiej oraz rzekomego nieprzestrzegania go przez powoda, należy wskazać, że na etapie wprowadzania zmian w mediach publicznych, kluczowym decydentem ustanowiony został Minister Kultury Bartłomiej Sienkiewicz, jednym z czołowych polityków partii rządzącej (pełniący funkcję właściciela radia). Na portalu Wikipedia pod hasłem dotyczącym jego osoby przeczytać możemy: „polski historyk, publicysta i polityk. W latach 1990–2002 funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa, oficer tej służby
w stopniu podpułkownika
.” To samo w sobie uzasadnia surową krytykę zmian wprowadzanych w mediach publicznych (niezależnie od tego, jak oceniać działania poprzedniej władzy w tychże mediach i jaką opinię na ten temat wyrażałby powód). Ponadto nawet „Gazeta Wyborcza” – generalnie sprzyjająca nowej władzy – w dn. 21.01.2024 r. piórem red. Artura Łukasiewicza poinformowała opinię publiczną bez ogródek, że „Likwidatorem publicznego Radia Zachód został Michał Iwanowski, związany z PO. Będzie łączył funkcje prezesa i redaktora naczelnego lubuskiej rozgłośni”:

Realna sytuacja w pozwanej Spółce wygląda więc tak, że polityk Platformy Obywatelskiej – podpułkownik służb specjalnych wprowadził do pozwanej Spółki likwidatora, którego media oceniają jako „związanego z PO”. W tym kontekście powoływanie się przez likwidatora, który przecież jest (na gruncie korporacyjnym) przedstawicielem nowej władzy, na wymogi w zakresie „niezależności” i „pluralizmu”, jest co najmniej mało wiarygodne.

Należy również wskazać, że analizowanie i roztrząsanie kwestii publicznych należy do ustawowych zadań radia, które analogicznie jak prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej (art. 1 ustawy z dn. 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe). W myśl art. 3 ustawy z dn. 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji, do rozpowszechniania programów radiowych stosuje się przepisy prawa prasowego, o ile ustawa nie stanowi inaczej. Powód miał więc wszelkie prawa ku temu, aby poddawać krytyce działania rządu, czy tryb wprowadzania zmian w mediach publicznych (odrębną kwestią jest, czy i na ile faktycznie tak było).  Działanie takie leży w interesie społecznym, bowiem jednym z warunków prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego jest wolność słowa. Dlatego też pozwany powinien liczyć się z możliwością takiej krytyki, zamiast ją tłumić. W tym kontekście red. Markowi Poniedziałkowi nie można zarzucić niedopełnienia wymogów szczególnej staranności i rzetelności,  pluralizmu czy niezależności. Dodać należy, że jego zwolnienie z pracy stanowi poważne zagrożenie dla wolności słowa, gdyż powoduje tzw. efekt mrożący, odstraszając innych dziennikarzy od krytykowania władzy. Dziennikarze pełnią fundamentalną rolę w demokratycznym państwie prawa, a przestrzeganie zasady wolności słowa jest podstawą każdej demokracji.

Funkcję społecznego obserwatora niniejszego procesu z ramienia CMWP powierzono red.  Aleksandrze Tabaczyńskiej.

dr Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP

sporządził: Michał Jaszewski, doradca prawny SDP