Czy opinia CMWP SDP zmieni los procesu Tusk – Sakiewicz o satyryczną okładkę GP? Sędzia przełożył ogłoszenie wyroku na 31 stycznia

Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (CMWP SDP) złożyło opinię amicus curiae w sprawie cywilnej, w której Donald Tusk pozwał „Gazetę Polską” za kontrowersyjną okładkę tygodnika. Sprawa dotyczy okładki z 20 lipca 2022 roku, na której Tusk został przedstawiony z zaciśniętą pięścią, a obok zamieszczono jego słowa: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS”. Dokument wpłynął do sądu tuż przed zamknięciem sądu w miniony piątek. W poniedziałek o godz. 9:00 rozpoczęło się posiedzenie w sprawie. Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Rafał Wagner miał wygłosić rozstrzygnięcie, jednak sprawa dalej nie ma finału. Jak się okazuje, przesunięcie wydania rozstrzygnięcia nastąpiło wskutek wpłynięcia dokumentu CMWP – relacjonował portal Niezależna.pl

Sędzia powołał się na istotne okoliczności związane z opinią CMWP SDP 

W związku z tym, że w tym ośmiostronicowym stanowisku jest przywołane bogate orzecznictwo, komentarz do toczącego się tutaj postępowania, sąd postanowił zamkniętą rozprawę otworzyć na nowo i zakreślić stronom termin na odniesienie się do tej opinii amicus curiae

– przekazał sędzia Wagner.

Mec. Sławomir Sawicki, pełnomocnik red. Tomasza Sakiewicza. wyjaśnił, że pismo CMWP w formule amicus curiae nie znajduje odzwierciedlenia w przepisach postępowania cywilnego. To pismo, które ma pomóc sądowi w rozstrzygnięciu – dodał. Opinię złożono w piątek po południu. Sąd dał stronom szansę na odniesienie się do tego na piśmie – zaznaczył pełnomocnik red. Tomasza Sakiewicza. Wyrok ma zapaść 31 stycznia.

Trudno sobie wyobrazić większą staranność przy tworzeniu okładki zwiastującej znajdujący się wewnątrz czasopisma artykuł, który odnosi się do kontrowersyjnych słów powoda Donalda Tuska o tym, iż „jeśli ktoś wierzy w Boga, to nie głosuje na PiS”. Karanie Redakcji i dziennikarzy za rutynowe wykonanie przez nich swoich obowiązków staje się w tym wypadku szykaną, która godzi w niezależność dziennikarską. W oczywisty sposób narusza to zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, gdyż jej podstawą jest prawo dziennikarzy do swobodnego komentowania wszelkich zdarzeń w życiu publicznym – to fragment opinii amicus curie CMWP SDP , jaka została przesłana do Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie cywilnej z powództwa Donalda Tuska przeciw Tomaszowi Sakiewiczowi oraz Niezależnemu Wydawnictwu Polskiemu.  

Sprawa dotyczy okładki GP z 20 lipca 2022 r., na której przewodniczący Platformy Obywatelskiej ma zaciśniętą pięść, a całość jest opatrzona napisem Gott mit uns. Na dole strony znajduje się dopisek: Słowa Donalda Tuska: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS” to odpowiednik pruskiego „Gott mit uns”, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: „W imię Boga za wolność naszą i waszą”. Patriarcha Cyryl i Tusk głoszą, że najwyższe dobro nie jest po stronie tych, co niosą sztandar wolności, ale po stronie tyranii. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zarzuca redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej” naruszenie dóbr osobistych, domaga się od niego publikacji wielokrotnych przeprosin na łamach mediów tradycyjnych i społecznościowych oraz po 100 tysięcy złotych odszkodowania zarówno od red. Sakiewicza, jak i pozwanego wydawnictwa z powodu okładki tygodnika . Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP.

Okładka czasopisma stanowi nierozerwalną i integralną całość tak pod względem fizycznym jak i treściowym z konkretnym artykułem, jaki opublikowany jest w danym wydaniu tygodnika.  Jest ona częścią najbardziej reprezentatywną, odpowiada za komunikację z potencjalnym czytelnikiem i w momencie nawiązania z nią kontaktu, czyli zobaczenia jej, staje się ona komunikatem, którego celem jest przede wszystkim zaciekawienie odbiorcy. Na zniekształcenie przekazu tego komunikatu może wpłynąć wiele czynników, na które projektant okładki, wydawca, a także dziennikarz nie mają wpływu – czytamy w przesłanej do Sądu opinii amicus curie sporządzonej przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.   By uniknąć tych zniekształceń osoby odpowiedzialne za kształt inkryminowanej okładki Gazety Polskiej opublikowały tuż pod zdjęciem Powoda bardzo obszerny, jak na okładkę czasopisma, tekst wyjaśniający dokładnie kontekst i motywy publikacji tego fotograficznego kolażu  – są to słowa  cyt. Słowa Donalda Tuska: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS” to odpowiednik pruskiego „Gott mit uns”, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: „W imię Boga za wolność naszą i waszą”. Patriarcha Cyryl i Tusk głoszą, że najwyższe dobro nie jest po stronie tych, co niosą sztandar wolności, ale po stronie tyranii.  W ocenie CMWP SDP  słowa te to jasne i klarowne uzupełnienie okładkowej ilustracji. Dodatkowo ta okładka czasopisma odsyłała czytelnika do opublikowanego wewnątrz czasopisma artykułu na ten temat, który w merytoryczny, dokładny  i zgodny z zawodowym profesjonalizmem dziennikarskim sposób wyjaśniał stanowisko Autora – publicysty. Projekt graficzny okładki został opracowany w taki sposób, aby zwrócić uwagę potencjalnych czytelników Gazety Polskiej na istotny zdaniem Redakcji problem omówiony w publikacji i by komunikat ten został przez nich prawidłowo zrozumiany. Zarówno okładkowa fotografia (opracowana graficznie) oraz podpis pod nią stanowią integralną całość, z której wynika konkretny przekaz  – napisano w opinii CMWP SDP. Oddzielanie od siebie tych dwóch elementów  zdaniem autorów Opinii  –  prowadzi przy tym do nieuzasadnionej nadinterpretacji okładkowego przekazu, jaka została zaprezentowana w pozwie. Trudno sobie wyobrazić większą staranność przy tworzeniu okładki zwiastującej znajdujący się wewnątrz czasopisma artykuł, który odnosi się do kontrowersyjnych i wywołujących z całą pewnością społeczne emocje słów powoda Donalda Tuska o tym, iż jeśli ktoś wierzy w Boga, to nie głosuje na PiS. Karanie Redakcji i dziennikarzy za rutynowe wykonanie przez nich swoich obowiązków staje się w tym wypadku szykaną, która godzi w niezależność dziennikarską. W oczywisty sposób narusza to zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, gdyż jej podstawą jest prawo dziennikarzy do swobodnego komentowania wszelkich zdarzeń w życiu publicznym.

CMWP zwraca również uwagę na specyficzny kontekst sprawy, który ma wpływ na ewentualną odpowiedzialność prawną powodów. Analizowanie i roztrząsanie kwestii publicznych należy do ustawowych zadań prasy, bowiem prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej (art. 1 ustawy – Prawo prasowe). Nie można abstrahować od faktu, że w Polsce występuje silna (i wzmacniająca się) polaryzacja poglądów na tematy istotne dla życia publicznego. Strony sporów politycznych i społecznych częstokroć nie unikając radykalnych lub bulwersujących haseł. Zarówno uczestnicy wydarzeń, jak
i media wyrażają bardzo ostre opinie. W takiej atmosferze oczekiwanie, by działania powoda jako jednego z eksponowanych polityków miały przejść bez ostrej krytyki, byłoby oderwane od rzeczywistości. Trzeba z całą mocą podkreślić, że w prawidłowo funkcjonującej demokracji spory światopoglądowe są zjawiskiem normalnym. Bez sporów demokracja nie istnieje. W tym kontekście nie tylko surowa krytyka, ale wręcz oburzenie opinii publicznej (abstrahując od oceny, czy słuszne) powinno być naturalną reakcją w prawidłowo funkcjonującym społeczeństwie. A wyraz opinii publicznej dają właśnie dziennikarze – czytamy w stanowisku CMWP SDP. CMWP nie opowiada się za niczym nieograniczoną wolnością wypowiedzi (czemu dawało niejednokrotnie wyraz w swoich stanowiskach). Trudno jednak zrozumieć, dlaczego – zarówno na gruncie szeroko ujmowanej judykatury, jak i w praktyce – powszechnie dopuszcza się operowanie w publicystyce i w działalności publicznej przesadą, groteską, prowokacją, często w drastycznych formach łamiących powszechnie przyjęte normy, co też można było niejednokrotnie obserwować w ostatnich latach podczas różnego rodzaju protestów społecznych i towarzyszących im sporów – a nie można dosadnie skrytykować jednego z najbardziej aktywnych polityków. Trzeba podkreślić, że powód (tak jak wielu innych polityków) świadomie wdawał się w intensywne spory nie tylko czysto polityczne, ale także światopoglądowe a nawet religijne, niekiedy stosując przy tym piętnujący i bezalternatywny styl wypowiedzi – np. twierdząc, że ludzie wierzący nie mogą głosować na przeciwną partię (chodziło o „Prawo i Sprawiedliwość”), czy sugerując, że politycy którzy z problemów migracji, praw człowieka, robią polityczne paliwo „pójdą do piekła”. Te i inne wypowiedzi powoda były szeroko cytowane w mediach. Stosując takie metody, powód powinien więc liczyć się z krytyką wyrażaną zarówno
w umiarkowanej, jak i w ostrej formie – zasłużoną lub niezasłużoną. Abstrahując bowiem od treści opublikowanych w tym przypadku, powód nie powinien oczekiwać, aby dziennikarze mogli wyrażać tylko takie poglądy, które ostatecznie okażą się w pełni zasadne i weryfikowalne, zwłaszcza w odniesieniu do złożonych zagadnień wiążących się z polityką ogólnokrajową, które z natury rzeczy mają prawo budzić kontrowersje. Nawet jeżeli powód negatywnie ocenia formę publikacji, należy jednak wziąć pod uwagę, iż zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz), wolność słowa znajduje zastosowanie nie tylko do informacji lub opinii nieobraźliwych lub neutralnych, ale nawet tych, które są obraźliwe, szokujące lub niepokojące.

Opinię CMWP SDP podpisała Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP, od strony prawnej sporządził ją Michał Jaszewski, doradca prawny SDP.

Cała opinia amicus curie w sprawie D. Tusk przeciwko red. T. Sakiewicz: TUTAJ cała opinia CMWP SDP

CMWP SDP w obronie Gazety Polskiej w procesie z Donaldem Tuskiem . Nasza opinia amicus curie.

Trudno sobie wyobrazić większą staranność przy tworzeniu okładki zwiastującej znajdujący się wewnątrz czasopisma artykuł, który odnosi się do kontrowersyjnych słów powoda Donalda Tuska o tym, iż „jeśli ktoś wierzy w Boga, to nie głosuje na PiS”. Karanie Redakcji i dziennikarzy za rutynowe wykonanie przez nich swoich obowiązków staje się w tym wypadku szykaną, która godzi w niezależność dziennikarską. W oczywisty sposób narusza to zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, gdyż jej podstawą jest prawo dziennikarzy do swobodnego komentowania wszelkich zdarzeń w życiu publicznym – to fragment opinii amicus curie CMWP SDP , jaka została przesłana do Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie cywilnej z powództwa Donalda Tuska przeciw Tomaszowi Sakiewiczowi oraz Niezależnemu Wydawnictwu Polskiemu.  13 stycznia ma być ogłoszony wyrok w tej sprawie . 

Sprawa dotyczy okładki GP z 20 lipca 2022 r., na której przewodniczący Platformy Obywatelskiej ma zaciśniętą pięść, a całość jest opatrzona napisem Gott mit uns. Na dole strony znajduje się dopisek: Słowa Donalda Tuska: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS” to odpowiednik pruskiego „Gott mit uns”, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: „W imię Boga za wolność naszą i waszą”. Patriarcha Cyryl i Tusk głoszą, że najwyższe dobro nie jest po stronie tych, co niosą sztandar wolności, ale po stronie tyranii. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zarzuca redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej” naruszenie dóbr osobistych, domaga się od niego publikacji wielokrotnych przeprosin na łamach mediów tradycyjnych i społecznościowych oraz po 100 tysięcy złotych odszkodowania zarówno od red. Sakiewicza, jak i pozwanego wydawnictwa z powodu okładki tygodnika . Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP.

Okładka czasopisma stanowi nierozerwalną i integralną całość tak pod względem fizycznym jak i treściowym z konkretnym artykułem, jaki opublikowany jest w danym wydaniu tygodnika.  Jest ona częścią najbardziej reprezentatywną, odpowiada za komunikację z potencjalnym czytelnikiem i w momencie nawiązania z nią kontaktu, czyli zobaczenia jej, staje się ona komunikatem, którego celem jest przede wszystkim zaciekawienie odbiorcy. Na zniekształcenie przekazu tego komunikatu może wpłynąć wiele czynników, na które projektant okładki, wydawca, a także dziennikarz nie mają wpływu – czytamy w przesłanej do Sądu opinii amicus curie sporządzonej przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.   By uniknąć tych zniekształceń osoby odpowiedzialne za kształt inkryminowanej okładki Gazety Polskiej opublikowały tuż pod zdjęciem Powoda bardzo obszerny, jak na okładkę czasopisma, tekst wyjaśniający dokładnie kontekst i motywy publikacji tego fotograficznego kolażu  – są to słowa  cyt. Słowa Donalda Tuska: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS” to odpowiednik pruskiego „Gott mit uns”, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: „W imię Boga za wolność naszą i waszą”. Patriarcha Cyryl i Tusk głoszą, że najwyższe dobro nie jest po stronie tych, co niosą sztandar wolności, ale po stronie tyranii.  W ocenie CMWP SDP  słowa te to jasne i klarowne uzupełnienie okładkowej ilustracji. Dodatkowo ta okładka czasopisma odsyłała czytelnika do opublikowanego wewnątrz czasopisma artykułu na ten temat, który w merytoryczny, dokładny  i zgodny z zawodowym profesjonalizmem dziennikarskim sposób wyjaśniał stanowisko Autora – publicysty. Projekt graficzny okładki został opracowany w taki sposób, aby zwrócić uwagę potencjalnych czytelników Gazety Polskiej na istotny zdaniem Redakcji problem omówiony w publikacji i by komunikat ten został przez nich prawidłowo zrozumiany. Zarówno okładkowa fotografia (opracowana graficznie) oraz podpis pod nią stanowią integralną całość, z której wynika konkretny przekaz  – napisano w opinii CMWP SDP. Oddzielanie od siebie tych dwóch elementów  zdaniem autorów Opinii  –  prowadzi przy tym do nieuzasadnionej nadinterpretacji okładkowego przekazu, jaka została zaprezentowana w pozwie. Trudno sobie wyobrazić większą staranność przy tworzeniu okładki zwiastującej znajdujący się wewnątrz czasopisma artykuł, który odnosi się do kontrowersyjnych i wywołujących z całą pewnością społeczne emocje słów powoda Donalda Tuska o tym, iż jeśli ktoś wierzy w Boga, to nie głosuje na PiS. Karanie Redakcji i dziennikarzy za rutynowe wykonanie przez nich swoich obowiązków staje się w tym wypadku szykaną, która godzi w niezależność dziennikarską. W oczywisty sposób narusza to zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, gdyż jej podstawą jest prawo dziennikarzy do swobodnego komentowania wszelkich zdarzeń w życiu publicznym.

CMWP zwraca również uwagę na specyficzny kontekst sprawy, który ma wpływ na ewentualną odpowiedzialność prawną powodów. Analizowanie i roztrząsanie kwestii publicznych należy do ustawowych zadań prasy, bowiem prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej (art. 1 ustawy – Prawo prasowe). Nie można abstrahować od faktu, że w Polsce występuje silna (i wzmacniająca się) polaryzacja poglądów na tematy istotne dla życia publicznego. Strony sporów politycznych i społecznych częstokroć nie unikając radykalnych lub bulwersujących haseł. Zarówno uczestnicy wydarzeń, jak
i media wyrażają bardzo ostre opinie. W takiej atmosferze oczekiwanie, by działania powoda jako jednego z eksponowanych polityków miały przejść bez ostrej krytyki, byłoby oderwane od rzeczywistości. Trzeba z całą mocą podkreślić, że w prawidłowo funkcjonującej demokracji spory światopoglądowe są zjawiskiem normalnym. Bez sporów demokracja nie istnieje. W tym kontekście nie tylko surowa krytyka, ale wręcz oburzenie opinii publicznej (abstrahując od oceny, czy słuszne) powinno być naturalną reakcją w prawidłowo funkcjonującym społeczeństwie. A wyraz opinii publicznej dają właśnie dziennikarze – czytamy w stanowisku CMWP SDP. CMWP nie opowiada się za niczym nieograniczoną wolnością wypowiedzi (czemu dawało niejednokrotnie wyraz w swoich stanowiskach). Trudno jednak zrozumieć, dlaczego – zarówno na gruncie szeroko ujmowanej judykatury, jak i w praktyce – powszechnie dopuszcza się operowanie w publicystyce i w działalności publicznej przesadą, groteską, prowokacją, często w drastycznych formach łamiących powszechnie przyjęte normy, co też można było niejednokrotnie obserwować w ostatnich latach podczas różnego rodzaju protestów społecznych i towarzyszących im sporów – a nie można dosadnie skrytykować jednego z najbardziej aktywnych polityków. Trzeba podkreślić, że powód (tak jak wielu innych polityków) świadomie wdawał się w intensywne spory nie tylko czysto polityczne, ale także światopoglądowe a nawet religijne, niekiedy stosując przy tym piętnujący i bezalternatywny styl wypowiedzi – np. twierdząc, że ludzie wierzący nie mogą głosować na przeciwną partię (chodziło o „Prawo i Sprawiedliwość”), czy sugerując, że politycy którzy z problemów migracji, praw człowieka, robią polityczne paliwo „pójdą do piekła”. Te i inne wypowiedzi powoda były szeroko cytowane w mediach. Stosując takie metody, powód powinien więc liczyć się z krytyką wyrażaną zarówno
w umiarkowanej, jak i w ostrej formie – zasłużoną lub niezasłużoną. Abstrahując bowiem od treści opublikowanych w tym przypadku, powód nie powinien oczekiwać, aby dziennikarze mogli wyrażać tylko takie poglądy, które ostatecznie okażą się w pełni zasadne i weryfikowalne, zwłaszcza w odniesieniu do złożonych zagadnień wiążących się z polityką ogólnokrajową, które z natury rzeczy mają prawo budzić kontrowersje. Nawet jeżeli powód negatywnie ocenia formę publikacji, należy jednak wziąć pod uwagę, iż zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz), wolność słowa znajduje zastosowanie nie tylko do informacji lub opinii nieobraźliwych lub neutralnych, ale nawet tych, które są obraźliwe, szokujące lub niepokojące.

Opinię CMWP SDP podpisała Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP, od strony prawnej sporządził ją Michał Jaszewski, doradca prawny SDP.

Opinia amicus curie w sprawie D. Tusk przeciwko red. T. Sakiewicz: TUTAJ

CMWP SDP obejmuje monitoringiem sprawę red. Marka Poniedziałka zwolnionego przez „likwidatora” Radia Zachód

W związku z pozwem o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne, wniesionym przez red. Marka Poniedziałka przeciwko: Polskie Radio – Regionalna Rozgłośnia w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A., Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP objęło sprawę monitoringiem pod kątem przestrzegania praw człowieka i obywatela w zakresie wolności słowa. Opinia amicus curiae (przyjaciela sądu) CMWP SDP została wysłana do Sądu 20 grudnia b.r.  Według oceny CMWP SDP w niniejszym postępowaniu zachodzi zagrożenie naruszenia praw red. Marka Poniedziałka.

Sprawa dotyczy zwolnienia z pracy dziennikarza po postawieniu jego pracodawcy – Polskiego Radia – Regionalnej Rozgłośni w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A.  w stan pozornej likwidacji. Pismem z dn. 26 stycznia 2024 r. pracodawca – Polskie Radio – Regionalna Rozgłośnia
w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A. rozwiązał z Panem Markiem Poniedziałek umowę o pracę z zachowaniem okresu wypowiedzenia. Od tej decyzji pracownik wniósł odwołanie do sądu pracy, wnosząc o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne (względnie o przywrócenie do pracy) i żądając zabezpieczenia powództwa poprzez nakazanie pozwanemu dalszego zatrudniania powoda do czasu prawomocnego zakończenia postępowania.

Odnosząc się do zarzutów zawartych w treści wypowiedzenia, a także w odpowiedzi pozwanej spółki na pozew, CMWP pragnie zwróciło  uwagę na opisane poniżej  następujące aspekty sprawy.

Spółka „Polskie Radio – Regionalna Rozgłośnia w Zielonej Górze „Radio Zachód” S.A. hipotetycznie pozostaje w stanie likwidacji. Jednak mimo jej otwarcia, podejmowane działania zmierzają do restrukturyzacji Spółki, a nie do jej likwidacji. Wprawdzie w odpowiedzi na pozew Spółka wskazała iż dokonała formalnych czynności likwidacyjnych, co powód zakwestionował (jest to sporne między stronami i wymaga ustalenia przez sąd), ale przyznała równocześnie, że „kontynuuje jedynie bieżącą działalność i oczekuje na wytyczne właściciela”. Abstrahując od oceny samej decyzji o likwidacji, twierdzenie to jest wewnętrznie sprzeczne. Po otwarciu likwidacji uchwałą walnego zgromadzenia, jedynym logicznym rozwiązaniem powinno być jej przeprowadzenie i zakończenie, a nie „kontynuowanie bieżącej działalności i oczekiwanie na wytyczne właściciela”, bowiem właściciel nie może wydać żadnych innych „wytycznych” poza kontynuowaniem i zakończeniem likwidacji, chyba żeby uchylił swoją własną uchwałę w tej sprawie. Powyższe wskazuje, że celem pozwanej nie była likwidacja faktyczna (rzeczywista), ale restrukturyzacja i m. in. pozbycie się wybranych pracowników, w tym również powoda. W odpowiedzi na pozew Spółka sama przyznała, że rozwiązała umowę z 4 pracownikami, którzy mieli dopuścić się „poważnego naruszenia obowiązków pracowniczych”. W tym kontekście twierdzenie Spółki, jakoby otwarcie likwidacji było „samodzielną i wystarczającą przyczyną uzasadniającą wypowiedzenie”, jest niezgodne ze stanem faktycznym i prawnym.

Na gruncie utrwalonego orzecznictwa Sądu Najwyższego nie ulega wątpliwości, że likwidacja zakładu pracy może być przyczyną wypowiedzenia jedynie wówczas, gdy jest rzeczywista, a przede wszystkim gdy istnieje związek przyczynowy pomiędzy taką decyzją, a zwolnieniem konkretnego pracownika. Tymczasem w niniejszej sprawie  taki związek nie zachodzi, gdyż pracodawca zwolnił jedynie kilku pracowników i to tych, z którymi pozostawał w sporze. Udowadnia to też fakt, że w treści wypowiedzenia nie ograniczono się do wskazania likwidacji jako jedynej przyczyny, ale podano również inne przyczyny uzupełniające jakby z góry zakładając, że likwidacja sama w sobie dostateczną przyczyną nie jest. Zresztą łączne wysunięcie przez Spółkę jako przyczyny: likwidacji oraz nienależytego wykonywania obowiązków pracowniczych samo w sobie stanowi ewidentną niespójność.

Odrębną kwestią jest sprzeczność otwarcia postępowania likwidacyjnego z ustawą. Nadal bowiem obowiązuje art. 64 ust. 1 ustawy z dnia 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji, z którego wynika, że szereg wymienionych tam podmiotów (w tym pozwana Spółka) istnieje z uwagi na obowiązek ustawowy, zatem do czasu zmiany lub uchylenia w/w przepisu nie może zostać zlikwidowana.  Kolejny aspekt sprawy to szczególna ochrona stosunku pracy powoda. Zgodnie z art. 32 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych,  pracodawca bez zgody zarządu zakładowej organizacji związkowej nie może „wypowiedzieć ani rozwiązać stosunku prawnego ze wskazanym uchwałą zarządu jego członkiem lub z inną osobą wykonującą pracę zarobkową będącą członkiem danej zakładowej organizacji związkowej, upoważnioną do reprezentowania tej organizacji wobec pracodawcy albo organu lub osoby dokonującej za pracodawcę czynności w sprawach z zakresu prawa pracy”. Nie ulega wątpliwości, że w chwili wręczenia mu wypowiedzenia umowy o pracę powód pełnił funkcje w  zakładowej organizacji związkowej i podlegał szczególnej ochronie. W tej sytuacji rozwiązanie z nim umowy bez zgody zarządu tej organizacji  stanowi rażące naruszenie przepisów prawa i przesądza o bezprawności wypowiedzenia. Należy podkreślić, że pozwana Spółka nie tylko takiej zgody  nie uzyskała, ale nawet o nią nie wystąpiła.  Jak wyżej wskazano, pozwana nie może się w niniejszej sprawie powoływać na likwidację zakładu jako podstawę do uchylenia szczególnej ochrony stosunku pracy powoda.

Kolejnym aspektem sprawy jest zarzut nienależytego wykonywania przez powoda obowiązków pracowniczych (niezachowywania standardów). Spółka powołała się na wymóg bezstronności, wyważenia, niezależności itp. a także zarzuciła iż powód miał tych standardów nie zachowywać, a nawet je łamać. Jednakże w treści wypowiedzenia zarzut ten został ujęty w sposób ogólnikowy, nie poparty żadnymi konkretyzowanymi faktami. W związku z tym powód w istocie nie wie, dlaczego został zwolniony z pracy, gdyż w wypowiedzeniu Spółka zawarła swoją subiektywną ocenę (opinię) na temat pracy powoda, zamiast wskazać prawdziwą, rzeczywistą i skonkretyzowaną przyczynę. Zarzuty te pozwana usiłuje skonkretyzować w odpowiedzi na pozew, co samo w sobie jest niedopuszczalne. Przy czym dodać należy, że jeśli chodzi o (podany ogólnikowo w wypowiedzeniu) zarzut krytyki pracodawcy i przełożonego na łamach portali internetowych, to do tej kwestii pozwany nawet w odpowiedzi na pozew się nie odniósł.

Odrębnym wątkiem jest powołanie się przez Spółkę na art. 21 ustawy o radiofonii i telewizji, zgodnie z którym publiczna radiofonia realizuje misję publiczną. W tej części ustawa odwołuje się do wymogu oferowania społeczeństwu zróżnicowanych programów cechujących się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem itp. Należy jednak podkreślić, że wymóg ten odnosi się do całościowo rozumianej publicznej radiofonii, natomiast
nie da się z niego wywodzić bezpośrednich obowiązków pracowniczych, gdyż te wymagałyby skonkretyzowania w umowie o pracę lub w zakresie obowiązków. To samo dotyczy też powołanego przez pozwaną Spółkę Rozporządzenia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z dnia 23 kwietnia 2003 roku w sprawie trybu postępowania w związku z przedstawianiem w programach publicznej Radiofonii i Telewizji stanowisk partii politycznych związków zawodowych i związków pracodawców w węzłowych sprawach publicznych. Już z samej nazwy tego aktu prawnego wynika, iż nakłada on obowiązki na Spółkę a nie bezpośrednio na powoda. Również w tym przypadku Spółka nietrafnie powołuje się na wymóg „przedstawiania przez publiczną radiofonię i telewizję stanowiska partii politycznych, związków i związków pracodawców” oraz że powinno to następować w sposób rzetelny i pluralistyczny. Nie negując zasadności tych wymogów podkreślić jednak należy, że przepisy te nie mogą mieć zastosowania do powoda, ponieważ adresatem wskazanej normy prawnej są jednostki publicznej radiofonii i telewizji, czyli pracodawcy, a nie bezpośrednio pracownicy.

Jednakże z punktu widzenia prawa pracy nie są kluczowe zarzuty które pozwana Spółka wysunęła wobec Powoda w odpowiedzi na pozew, ale fakt, że nie zamieściła ich w wypowiedzeniu umowy o pracę, ograniczając się w jego treści do gołosłownych i lakonicznych sformułowań. Prawdopodobnie pozwana zamierzała zostawić sobie w ten sposób „furtkę” do doprecyzowania wypowiedzenia w toku procesu. Tymczasem z utrwalonego rzecznictwa Sądu Najwyższego jednoznacznie wynika, że choć nienależyte wykonywanie obowiązków pracowniczych może stanowić przyczynę wypowiedzenia, to jedynie wówczas gdy zarzut ten został należycie skonkretyzowany. Wypowiedzenie powinno być uzasadnione i konkretne. Pozwana ograniczyła się jednak do ogólnikowych sformułowań, nie podając ani jednego konkretnego zarzutu. W konsekwencji dokonane wobec powoda wypowiedzenie umowy o pracę nie zawiera elementów niezbędnych na gruncie Kodeksu pracy oraz orzecznictwa i jako takie powinno zostać uznane przez Sąd za nieuzasadnione.

Odnosząc się do szczegółowych zarzutów zawartych w odpowiedzi na pozew, należy zwrócić uwagę twierdzenie Spółki, iż publiczne radio nie może działać w celu popierania czy propagowania określonych poglądów czy opcji politycznych i jednoczesnego krytykowania przeciwnych. O ile należy się zgodzić, że publiczne radio nie może być radiem partyjnym, o tyle z samego faktu jego „publiczności” nie można wywodzić, jakoby dziennikarze tegoż radia mieli obowiązek unikania dyskusji na tematy polityczne i nie mogli przy tym wyrażać swoich poglądów. Skoro przed zmianą koalicji rządzącej demokratyczno – liberalne media notorycznie zarzucały, że telewizja i radio działają w sposób jednostronny na rzecz poprzedniej władzy, trudno zrozumieć, dlaczego po zmianie tejże władzy Spółka przyjmuje a priori założenie, iż oferowane przez nią  poglądy są „niezależne”. Pozwana zarzuciła na przykład, że powód przedstawiał (rzekomo) w sposób korzystny informacje dotyczące partii rządzącej w latach 2015-2023 oraz skoncentrował się na krytyce i prezentowaniu w niekorzystny sposób informacji na temat partii (wówczas) opozycyjnych. Pomijając kwestię zasadności takiego zarzutu, należy zadać pytanie: czy gdyby powód postąpił odwrotnie tzn. krytykował ówczesną władzę i popierał opozycję, to jego przekaz byłby wg pozwanej Spółki „wyważony” i „pluralistyczny” i powód zachowałby pracę …. ? Wysuwając tego rodzaju zarzut, pozwana w istocie sama przeczy deklarowanej przez nią niezależności i stawia się w centrum politycznego sporu, pokazując że nie rozumie, czym w istocie jest pluralizm. Należy uznać za uzasadnione, aby w demokratycznym państwie prawa dziennikarz miał prawo krytykować czy to przedstawicieli opozycji, czy to urzędującej władzy i to również w ostry sposób.

Odnosząc się do wyeksponowanego przez pozwanego wymogu niezależności dziennikarskiej oraz rzekomego nieprzestrzegania go przez powoda, należy wskazać, że na etapie wprowadzania zmian w mediach publicznych, kluczowym decydentem ustanowiony został Minister Kultury Bartłomiej Sienkiewicz, jednym z czołowych polityków partii rządzącej (pełniący funkcję właściciela radia). Na portalu Wikipedia pod hasłem dotyczącym jego osoby przeczytać możemy: „polski historyk, publicysta i polityk. W latach 1990–2002 funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa, oficer tej służby
w stopniu podpułkownika
.” To samo w sobie uzasadnia surową krytykę zmian wprowadzanych w mediach publicznych (niezależnie od tego, jak oceniać działania poprzedniej władzy w tychże mediach i jaką opinię na ten temat wyrażałby powód). Ponadto nawet „Gazeta Wyborcza” – generalnie sprzyjająca nowej władzy – w dn. 21.01.2024 r. piórem red. Artura Łukasiewicza poinformowała opinię publiczną bez ogródek, że „Likwidatorem publicznego Radia Zachód został Michał Iwanowski, związany z PO. Będzie łączył funkcje prezesa i redaktora naczelnego lubuskiej rozgłośni”:

Realna sytuacja w pozwanej Spółce wygląda więc tak, że polityk Platformy Obywatelskiej – podpułkownik służb specjalnych wprowadził do pozwanej Spółki likwidatora, którego media oceniają jako „związanego z PO”. W tym kontekście powoływanie się przez likwidatora, który przecież jest (na gruncie korporacyjnym) przedstawicielem nowej władzy, na wymogi w zakresie „niezależności” i „pluralizmu”, jest co najmniej mało wiarygodne.

Należy również wskazać, że analizowanie i roztrząsanie kwestii publicznych należy do ustawowych zadań radia, które analogicznie jak prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej (art. 1 ustawy z dn. 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe). W myśl art. 3 ustawy z dn. 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji, do rozpowszechniania programów radiowych stosuje się przepisy prawa prasowego, o ile ustawa nie stanowi inaczej. Powód miał więc wszelkie prawa ku temu, aby poddawać krytyce działania rządu, czy tryb wprowadzania zmian w mediach publicznych (odrębną kwestią jest, czy i na ile faktycznie tak było).  Działanie takie leży w interesie społecznym, bowiem jednym z warunków prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego jest wolność słowa. Dlatego też pozwany powinien liczyć się z możliwością takiej krytyki, zamiast ją tłumić. W tym kontekście red. Markowi Poniedziałkowi nie można zarzucić niedopełnienia wymogów szczególnej staranności i rzetelności,  pluralizmu czy niezależności. Dodać należy, że jego zwolnienie z pracy stanowi poważne zagrożenie dla wolności słowa, gdyż powoduje tzw. efekt mrożący, odstraszając innych dziennikarzy od krytykowania władzy. Dziennikarze pełnią fundamentalną rolę w demokratycznym państwie prawa, a przestrzeganie zasady wolności słowa jest podstawą każdej demokracji.

Funkcję społecznego obserwatora niniejszego procesu z ramienia CMWP powierzono red.  Aleksandrze Tabaczyńskiej.

dr Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP

sporządził: Michał Jaszewski, doradca prawny SDP

13 stycznia wyrok w sprawie Donald Tusk przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi – monitoring CMWP SDP

Mimo apelu Sądu o zawarcie w tej sprawie ugody, nie doszło do rozmów między stronami.  19 grudnia w Sądzie Okręgowym w Warszawie miało miejsce kolejne posiedzenie w sprawie cywilnej w powództwa Donalda Tuska przeciw Tomaszowi Sakiewiczowi oraz Niezależnemu Wydawnictwu Polskiemu. 

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zarzuca redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej” naruszenie dóbr osobistych, domaga się od niego publikacji wielokrotnych przeprosin na łamach mediów tradycyjnych i społecznościowych oraz po 100 tysięcy złotych odszkodowania zarówno od red. Sakiewicza, jak i pozwanego wydawnictwa z powodu okładki tygodnika „Gazeta Polska” z jego wizerunkiem z podpisem „Gott mit uns”. Sąd wysłuchał mów końcowych pełnomocników stron i zapowiedział ogłoszenie wyroku w tej sprawie na 13 stycznia 2025 r.

Sprawa dotyczy okładki GP z 20 lipca 2022 r., na której przewodniczący Platformy Obywatelskiej ma zaciśniętą pięść, a całość jest opatrzona napisem Gott mit uns. Na dole strony znajduje się dopisek: Słowa Donalda Tuska: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS” to odpowiednik pruskiego „Gott mit uns”, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: „W imię Boga za wolność naszą i waszą”. Patriarcha Cyryl i Tusk głoszą, że najwyższe dobro nie jest po stronie tych, co niosą sztandar wolności, ale po stronie tyranii. Donald Tusk pozwał Tomasza Sakiewicza za naruszenie swoich dóbr osobistych tą okładką poprzez publikację jego wizerunku poddanego bezprawnej modyfikacji graficznej w sposób bezpodstawnie sugerujący wrogą, nawiązującą do neonazistowskiej propagandy postawę wobec obywateli Polski.

Prócz opublikowania wielokrotnych przeprosin na łamach mediów tradycyjnych i społecznościowych – a przede wszystkim na okładce tygodnika „Gazeta Polska” – Tusk domaga się przekazania na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej kwoty 100 tys. zł zarówno od red. Tomasza Sakiewicza, jak i od wydawcy Gazety Polskiej.

Rozprawa rozpoczęła się od wystąpienia Tomasza Sakiewicza, który odniósł się do świeżo wówczas przyjętej przez rząd uchwały, podług której wadliwe z punktu widzenia państwa polskiego publikacje werdyktów Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego będą opatrzone specjalnym przypisem – o czym dzień wcześniej  poinformował premier podczas konferencji prasowej.

Ponieważ sprawa dotyczy samego Donalda Tuska, który jest szefem tego rządu, chciałbym uzyskać pewność, że wyrok – niezależnie od tego czy się spodoba Donaldowi Tuskowi, czy nie – będzie miał znaczenie. Chciałbym się dowiedzieć tego i od Wysokiego Sądu, i od strony, która reprezentuje Donalda Tuska, ponieważ uchwały rządu nie można zignorować. Redaktor naczelny GP zauważył, że przyjęta uchwała będzie mieć ogromne skutki również dla tego procesu: Zostanie ogłoszony wyrok, który może nie zadowalać jednej ze stron. Ale jedna ze stron od wczoraj zyskała możliwość ręcznego unieważnienia tego wyroku. I chciałbym się dowiedzieć, jaki jest rzeczywisty stan prawny w tej rozprawie.

Wobec wystąpienia Sakiewicza przewodniczący sprawie sędzia Rafał Wagner zdecydował się zapytać o zdanie pełnomocników stron.

Wysoki Sądzie problem jest rzeczywiście złożony – zauważył obrońca naczelnego GP mecenas Andrzej Lew-Mirski – dlatego, że gdyby nawet sąd zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego (…), to z tego, co wiemy tutaj powszechnie, ten Trybunał Konstytucyjny też jest  w ocenie rządzących nielegalny. I orzeczenia tego Trybunału nie trafiają do przekonania rządzących, więc jest to trochę wołanie na puszczy. Ale niewątpliwie jest tak, że problem istnieje. Problem prawny istnieje. Bo jeżeli uchwałą rząd próbuje stworzyć taką sytuację, o której mówił nasz klient, to obawy co do tego, jak będzie traktowany wyrok Wysokiego Sądu, są uzasadnione.

Innego zdania był natomiast adwokat Maciej Ślusarek, pełnomocnik Donalda Tuska: Nie po raz pierwszy wyjaśnienia strony pozwanej przyjmują charakter bardziej publicystyczny niż charakter wypowiedzi, które powinny mieć miejsce na sali sądowej. Wysoki Sąd wyrokuje w oparciu o obowiązujące przepisy prawa. Na razie żaden wniosek nie został wskazany ani nawet uzasadniony, który by jakkolwiek powodował wątpliwość co do dalszego postępowania – uznał adw. Ślusarek i wnioskował o dalsze procedowanie sprawy zgodnie z przepisami kodeksu postępowania cywilnego.

Na prośbę strony pozwanej sędzia zarządził 5 minutową przerwę, po której rozprawa była kontynuowana.

Po przerwie jako pierwszy głos zabrał obrońca Donalda Tuska: Ten wizerunek to wizerunek zawierający element hitlerowskiego hasła z pasków żołnierzy niemieckich z okresu II wojny światowej. To charakterystyczny gest pozdrowienia oraz charakterystyczny element w postaci wąsa, który charakteryzował jednego z największych zbrodniarzy dziejów ludzkości. (…) Ubranie współczesnego Polaka w postać Hitlera z wyciągniętą charakterystycznie ręką, z sugestią wąsa, z podpisem „Gott mit uns” to próba okrycia hańbą, pogardą i przypisanie postawy antypolskiej – stwierdził adw. Ślusarek. Nawet dla polityka, który musi się liczyć z takimi obostrzeniami w swojej działalności, nałożenie cech największego zbrodniarza na polskim narodzie nie mieści się i nie może być przyjęte – bronił Donalda Tuska jego pełnomocnik.

Ograniczeniem wolności debaty nie jest ten proces, w którym oczekujemy powiedzenia, że są pewne granice w tym, jak się do siebie między sobą odnosimy, jak możemy do siebie powiedzieć – nie tylko między nami obywatelami, ale również między prasą a politykiem. Tam wszędzie gdzieś są granice. Odbieranie drugiej stronie prawa do zabierania głosu, z którym się można zgadzać albo nie zgadzać, jest poważną ingerencją w wolność słowa – zakończył adwokat przewodniczącego PO, wnosząc o uznanie roszczeń w całości.

Następnie przyszedł czas na mowę końcową strony pozwanej.

Treść tej okładki – zarówno chodzi mi o ten kolaż z wizerunkiem, jak i to, co jest napisane pod hasłem „Gott mit uns” – jest absolutnie kompatybilna z treścią artykułu na stronie szóstej. Tam jest wyraźnie odniesione, do jakiej wypowiedzi, moim zdaniem naprawdę nie do końca rozsądnej, pana Donalda Tuska to się odnosi – rozpoczął swoje wystąpienie mec. Sławomir Sawicki, obrońca Sakiewicza. Każda ze stron politycznych ma swój ostry język i będąc politykiem należy się do tego po prostu przyzwyczajać, a nie odpowiadać właśnie w ten sposóbPonieważ jest żądane ogłoszenie [przeprosin – przyp. am.sz.] na okładce, chciałem zwrócić uwagę, że Sąd Najwyższy się wypowiedział, że zamieszczanie tego typu przeproszeń na okładce tygodnika przekracza zakres proporcjonalności wymaganej do usunięcia skutków naruszeń.

Pełnomocnik dziennikarza odniósł się również do roszczeń finansowych Donalda Tuska: Wysoki Sądzie, chcę zwrócić uwagę, że powód – czy to osobiście, czy też kierowana przez niego Kancelaria Prezesa Rady Ministrów – nie dopuszcza dziennikarzy związanych z pozwanym [red. Tomaszem Sakiewiczem – przyp. am.sz.] na swoje konferencje, co zresztą owocuje sprawami w sądzie (…). Żądanie 100 tysięcy złotych, w momencie kiedy tak drastycznie ogranicza się prawa dziennikarzy do informacji, jest po prostu złamaniem zasady „czystych rąk” i prosiłbym, żeby w ogóle nawet nie rozważać sprawy tego zadośćuczynienia – zaapelował mec. Sawicki. Proszę o oddalenie powództwa.

Mimo wcześniejszej zapowiedzi, która padła podczas poprzedniej rozprawy 29 listopada b.r. Sąd nie ogłosił wyroku. Zapowiedziano jednak że stanie się to 13 stycznia 2025 r.

Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP od marca 2023 r. Jej obserwatorem jest red. Anna Maria Szczepaniak.

CMWP SDP obejmuje monitoringiem sprawę z powództwa Donalda Tuska przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi

Tomasz Grodzki przeciwko red. Tomaszowi Duklanowskiemu. Relacja z rozprawy

11 grudnia w Sądzie Rejonowym dla m. st. Warszawy odbyło się kolejne posiedzenie w sprawie karnej z oskarżenia  Tomasza Grodzkiego przeciwko Tomaszowi Duklanowskiemu. Były marszałek Senatu zarzuca byłemu redaktorowi naczelnemu Radia Szczecin zniesławienie go na łamach tygodnika Gazeta Polska, a także na antenie radia. Sprawa dotyczy publikacji relacji byłych pacjentów prof. Grodzkiego z czasów, gdy pełnił on funkcję dyrektora i ordynatora szpitala w Szczecinie – Zdunowie. Zdaniem wielu pacjentów oraz ich rodzin, cytowanych przez dziennikarza, lekarz miał przyjmować od nich korzyści majątkowe. Grodzki wszystkiemu konsekwentnie zaprzecza i domaga się od Duklanowskiego zadośćuczynienia. Na wniosek byłego marszałka Senatu sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami. Sprawa jest objęta  monitoringiem CMWP SDP. Obserwatorem CMWP SDP jest red. Anna Maria Szczepaniak. 

Pytany o materiał dowodowy, Tomasz Duklanowski relacjonuje: „Wszystko to, co pisałem, było w oparciu o świadków, o ich relacje, ich zeznania. Nie napisałem ani jednego słowa nieprawdy. Osób, które wtedy zgłaszały się do mnie, było kilkadziesiąt. To byli ludzie, którzy między sobą kompletnie się nie znali. Był taki okres, gdy pracowałem w radiu, że telefony od byłych pacjentów prof. Grodzkiego, po prostu się urywały. Ja opisałem kilkanaście przypadków właśnie takich zdarzeń korupcyjnych z udziałem byłego dyrektora szpitala w Szczecinie – Zdunowie. To były kwoty od tysiąca do kilku tysięcy złotych. Świadkowie opowiadali mi o tych zdarzeniach ze szczegółami. Mówiły o tym, że Grodzki przyjmował korzyści majątkowe albo bezpośrednio od nich, albo od członków ich rodzin”. Redaktor Duklanowski zaprzecza, że to mogła być  tzw. prowokacja dziennikarska, ponieważ  osoby te następnie złożyły zeznania również w prokuraturze, będąc pouczone o odpowiedzialności, jaka grozi im za składanie fałszywych zeznań — dodaje były dziennikarz Radia Szczecin.

Właśnie te zeznania posłużyły następnie do sformułowania przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie zarzutów wobec marszałka Grodzkiego. „W skierowanym do Senatu RP wniosku o uchylenie immunitetu prokuratura zakwalifikowała czyny z art. 286 par. 1 Kodeksu karnego, art. 299 par. 1 kk i art. 228 par. 1, 3 i 4 kk. Przestępstwa te to oszustwo na szkodę pacjentów, łapownictwo oraz pranie brudnych pieniędzy (…)” — informowała Prokuratura Krajowa w październiku ub.r. Finalnie jednak marszałek zarzutów nie usłyszał, ponieważ wspierająca go ówczesna większość senacka nie wyraziła zgody na uchylenie mu immunitetu. W konsekwencji tego polityk nie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

„Jako redakcja Radia Szczecin wielokrotnie próbowaliśmy kontaktować się z marszałkiem Grodzkim, jednak on nigdy nie zdecydował się nam odpowiedzieć. Nigdy nie zdobył się również na to, aby porozmawiać ze mną. Obrał natomiast zgoła inną taktykę: metodę zaprzeczania wszystkiemu” — relacjonuje dziennikarz. „Grodzki założył w sumie kilka spraw karnych, nie tylko mi, ale także i innym dziennikarzom. Ponadto założył sprawę w prokuraturze o to, że próbowałem obalić konstytucyjny organ Rzeczypospolitej, jakim jest Marszałek Senatu. Szczęśliwie ta sprawa została umorzona” — wspomina Duklanowski. Jego zdaniem to wszystko miało służyć temu, aby go zastraszyć, a także wywołać efekt mrożący wśród innych dziennikarzy. „Nie udało mu się to. Ja mimo tych wszystkich spraw sądowych, które z nim mam, temat kontynuowałem. Jesteśmy po to, żeby informować, żeby pisać prawdę. Taki jest obowiązek dziennikarski” — nie ma wątpliwości były naczelny Radia Szczecin.

Pomimo iż strona pozwana występowała o to, aby sprawa była jawna, zgody na to nie wyraził były marszałek Senatu. „Senator Tomasz Grodzki — który sam wielokrotnie mówił o wolności słowa — w praktyce tę wolność słowa blokuje. Przykładem tego jest właśnie obecny proces, który toczy się przeciwko mnie. Jeżeli Grodzki faktycznie nie ma sobie nic do zarzucenia, to powinien ten proces odtajnić” — uważa Duklanowski. „Niech zezwoli na ujawnienie materiałów dowodowych, a wówczas wszystkie osoby zainteresowane, dziennikarze i opinia publiczna mieliby możliwość samodzielnego ocenienia, jak było naprawdę. Ale ponieważ ta sprawa jest dla Grodzkiego bardzo niewygodna, niekorzystna, dlatego nie zgadza się na proces jawny” — przekonuje Duklanowski. Sprawa została odroczona. Sędzia wyznaczyła termin następnej rozprawy na 10 stycznia. Tego dnia ma dojść do przesłuchania kolejnych świadków.Proces jest objęty monitoringiem CMWP SDP.

22 marca 2021 r. do Senatu trafił  wniosek  Prokuratury Regionalnej w Szczecinie o uchylenie immunitetu Marszałka Grodzkiego. Wg  prokuratury Tomasz Grodzki w latach 2006-12 jako ordynator i dyrektor Oddziału Klinicznego Chirurgii Klatki Piersiowej szpitala w Szczecinie-Zdunowie brał pieniądze od pacjentów, których miał operować. Sprawa zaczęła się od wpisu prof. Agnieszki Popieli, pracownika naukowego Uniwersytetu Szczecińskiego , która w listopadzie 2019 r. napisała na swoim profilu na Facebooku: „Masakra. Pan profesor Grodzki kandydatem na Marszałka Senatu. Jak moja Mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę”. Sprawę opisały media , m.in. Radio Szczecin i  tygodnik Gazeta Polska.

Prokuratura zamierza postawić Tomaszowi Grodzkiemu cztery zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych  – w latach 2006, 2009 i 2012 roku. Jak wynika z ustaleń śledztwa, korzyści majątkowe w postaci pieniędzy w złotówkach i dolarach – w wysokości od 1500 do 7000 zł – lekarz przyjmował w kopertach. W zamian zobowiązywał się do osobistego przeprowadzenia operacji lub ich szybkiego wykonania, a także do zapewnienia dobrej opieki lekarskiej.

W toku postępowania przygotowawczego ustalono, że w marcu 2012 r. Tomasz Grodzki przyjął 7 000 zł od żony starszego mężczyzny chorującego na nowotwór za osobiste przeprowadzenie operacji. We wrześniu 2009 r. Tomasz Grodzki zażądał od pacjenta za przyspieszenie operacji kwoty 10 000 zł. Pacjent przed operacją przekazał lekarzowi 3 000 złotych i 500 dolarów. Do zapłaty pozostałej części nie doszło, ponieważ po operacji u pacjenta wystąpiły komplikacje zdrowotne i lekarz nie upomniał się o drugą transzę pieniędzy. Z materiału dowodowego wynika również, że w marcu 2009 r. Tomasz Grodzki przyjmując innego pacjenta w prywatnym gabinecie miał poinformować go, że może osobiście operować w publicznym szpitalu w zamian za korzyść majątkową. Podczas kolejnej wizyty pacjent przekazał lekarzowi kopertę z 2000 zł w zamian za osobiste przeprowadzenie zabiegu operacyjnego przez Tomasza Grodzkiego. Miał on też przyjąć w maju 2006 roku korzyść majątkową w wysokości 1500 zł od syna jednego z pacjentów w zamian za zapewnienie mu dobrej opieki.

Z zeznań świadków wynika, że na oddziale szpitalnym wiedza o tym, że doktor Grodzki przyjmuje łapówki była powszechna. Panowało również przekonanie, że uiszczenie łapówki jest konieczne, aby pacjent był dobrze leczony. W toku postępowania prokuratura przesłuchała 15 świadków spośród pacjentów hospitalizowanych na oddziale kierowanym przez Tomasza Grodzkiego oraz członków ich rodzin, według których lekarz przyjmował od nich korzyści majątkowe także przed 2006 rokiem. Przestępstwa te uległy przedawnieniu, ale zeznania są ważnym dowodem dla oceny wiarygodności świadków, którzy zeznawali na okoliczność zdarzeń objętych zarzutami – można było przeczytać  w komunikacie PK.

Komunikat Prokuratury na ten temat dostępny był do ub. roku pod poniższym , wielokrotnie przywoływanym przez CMWP SDP adresem internetowym, obecnie nie jest ten komunikat dostępny, poniższy link odsyła do strony www Prokuratury Krajowej:

https://pk.gov.pl/aktualnosci/aktualnosci-prokuratury-krajowej/prokuratura-skierowala-wniosek-o-uchylenie-immunitetu-marszalkowi-senatu/

Redaktor Dominik Zdort i kapitan Anna Michalska, była rzecznik prasowa Straży Granicznej laureatami Nagrody Jacka Maziarskiego w 2024 r.

Dominik Zdort, były redaktor naczelny Tygodnika TVP  i kapitan Anna Michalska, była rzecznik prasowa Straży Granicznej zostali w tym roku laureatami Nagrody im. Jacka Maziarskiego przyznawanej przez Fundację jego imienia. Nagrody przyznano po raz dwunasty. Uroczyste ich wręczenie odbyło się  w  środę 11 grudnia w Domu Dziennikarza przy ul. Foksal 3/5 w Warszawie.  SDP jest  patronem tego wydarzenia od pierwszych jego edycji.  W uroczystości wzięła udział Anna Żukowska-Maziarska, żona śp. Jacka Maziarskiego. 

Nagrody przyznała Kapituła, w której przewodniczącym jest prof. Jan Żaryn. Laureat Nagrody im. Jacka Maziarskiego , red. Dominik Zdort jest dziennikarzem związanym m.in. z Życiem Warszawy, TVP i dziennikiem Rzeczpospolita. Od 2011 do stycznia 2016 był także szefem popularnego  dodatku weekendowego Rzeczpospolitej „Plus Minus” .  Odszedł ze stanowiska wraz z całą ekipą redaktorów i współpracowników „Plusa Minusa” protestując przeciw zakazowi publikowania w „Rzeczpospolitej” rysunków Andrzeja Krauzego  i żądaniom zmiany linii redakcyjnej dodatku. Od  listopada 2017  do grudnia 2023 r. był szefem publicystycznego portalu tygodnik.tvp.pl, zajmującego się m.in. kulturą i historią. W 2022 roku został uhonorowany Nagrodą Specjalną SDP w dziennikarskim konkursie w 2022 roku .

Specjalne wyróżnienie dla rzecznika prasowego przyznano po raz pierwszy.  Kapituła przyznała  je  Annie Michalskiej  za „wierną służbę państwu polskiemu, odważne reprezentowanie Straży Granicznej w czasach, gdy tak wielu próbowało naruszyć  godność polskiego munduru i naszą suwerenność”.  Kapitan Anna Michalska była rzecznikiem prasowym  Straży Granicznej. Funkcję tę pełniła od 2021 r., czyli od roku, w którym wybuchł kryzys migracyjny na granicy polsko – białoruskiej. W styczniu 2024 r. została odwołana z tej funkcji po zmianie na stanowisku Komendanta Głównego pograniczników. Anny Michalskiej nie było na uroczystości, nagroda zostanie jej przekazana przez p. Annę Maziarską w innym terminie.

Jacek Maziarski, patron Fundacji i nagrody był dziennikarzem i publicystą, związany był m.in. z tygodnikiem Polityka, Tygodnikiem Solidarność i TVP. Przez wiele  lat był także członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.  Nagrody Jego imienia przyznawane są od 2010 roku. W gronie dotychczasowych laureatów znaleźli się między innymi Michał Karnowski i Jacek Karnowski, Krzysztof Skowroński, Sławomir Cenckiewicz, Przemysław Dakowicz, Piotr Legutko i Grzegorz Górny.

 

Zdj. z sądu ze str. CMWP SDP

Kolejna rozprawa ws. b. operatora TVN o mobbing i ustalenie stosunku pracy – monitoring CMWP SDP

3 grudnia w Sądzie Rejonowym dla m. st. Warszawy odbyło się drugie posiedzenie w sprawie o ustalenie stosunku pracy pomiędzy Kamilem Różalskim a telewizją TVN S.A. W imieniu Różalskiego proces stacji informacyjnej wytoczyła Państwowa Inspekcja Pracy. Pozew został rozszerzony także o zarzut mobbingu. Tym razem rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Sprawa objęta jest monitoringiem CMWP SDP.

Cała sprawa jest prowadzona w trybie jawnym, jednak tym razem sędzia przychyliła się do wniosku pozwanych o utajnienie tego posiedzenia. Z uwagi na tajemnicę przedsiębiorstwa strona pozwana złożyła wniosek o wyłączenie jawności przesłuchania świadka – chodzi o dyrektora produkcji. Sąd przychylił się do tego wniosku i świadek został przesłuchany przy zamkniętych drzwiach – wyjaśniała po rozprawie  radca prawny Anna Weber, pełnomocnik Kamila Różalskiego. Z tego powodu media oraz przybyła publiczność zmuszone zostały do opuszczenia sali rozpraw. Podczas rozprawy doszło do przesłuchania Jarosława Potasza, ówczesnego dyrektora departamentu produkcji TVN S.A. Dzisiaj zeznawał świadek strony pozwanej. Był to człowiek, który szantażem zmusił mnie i innych do oddania etatu – wspomina Kamil Różalski, były operator kamery w TVN.  Zastanawiające było dla mnie to, że podczas zeznań świadek cudownie tracił pamięć w kwestiach kluczowych dla tej sprawy. Mam nadzieję, że te jego zeznania uda się podważyć – spodziewa się p. Kamil Różalski.

Wyłączenie jawności dzisiejszego postępowania chroni świadka, ułatwiając mu zeznania bez presji mediów oraz bez presji publiczności – twierdzi Różalski. Dodam, że chodzi tu o presję w sensie pozytywnym – o trudniejsze mijanie się z faktami lub chowanie się za brakiem pamięci – mówi były pracownik TVN, zapowiadając już, że planuje złożyć zawiadomienie do prokuratury za składanie fałszywych zeznań.

Zeznania były przewidywalne, o tyle, że to nie jest pierwsza sprawa. Nie pierwszy operator upomina się o swoje prawa, więc dyrektor produkcji pojawiał się już na wcześniejszych rozprawach. Co do charakteru umów, co do przebiegu zatrudnienia – wszystkie te pytania były już zadawane, czy to przed Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, czy w trakcie postępowania wyjaśniania tego przed Państwową Inspekcją Pracy – dodała mec. Anna  Weber. Pełnomocnik strony przeciwnej, powołując się na moje publikacje w mediach społecznościowych, próbował przekonać sąd do tego, że moja mowa jest mową nienawiści, że stanowię zagrożenie dla świadków swoimi wpisami – mówił po rozprawie Kamil Różalski, prezentując przygotowany przez stronę pozwaną materiał. Są to moje publikacje na Platformie X, informujące o patologiach, o skali tych naruszeń prawa przez tą spółkę. Oczywiście jest to absolutna bzdura, z moich wpisów nic takiego nie wynika. Jest to takie klasyczne zachowanie mające zdyskredytować mnie w oczach sądu – dodał operator.  Zdaniem byłego operatora kamery TVN jest to także swoista „zagrywka na czas”: Rozpatrywania takich wniosków wymaga dodatkowego czasu, który trzeba poświęcić na zapoznanie się z materiałami – uważa Różalski i dodaje: Skoro TVN uważa, że moje publikacje są zbyt mocne, to pragnę zauważyć, że w tej sytuacji, gdyby stosować te same kryteria wobec TVN, to wówczas ta telewizja musiałaby zamknąć antenę i przestać nadawać, ponieważ to oni podają bardzo dużo informacji, które dla odmiany często nie mają pokrycia w faktach – przekonuje były pracownik stacji informacyjnej.

Prosiliśmy o komentarz również stronę pozwaną, ale zarówno dyrektor Potasz, jak i pełnomocnik TVN odmówili nam wypowiedzi. Sąd odroczył sprawę, wyznaczając następny termin na 18 lutego 2025 r. Na tej rozprawie mają zostać przesłuchani kolejni świadkowie.

Kamil Różalski przez 23 lata świadczył pracę na rzecz TVN S.A. O zakończeniu współpracy dowiedział się z SMS-a bezpośredniej przełożonej, po tym jak we wrześniu 2020 r. dopytywał o powody odcięcia go od służbowej poczty. Kamil Różalski przez dwa lata po złożeniu pozwu w Sądzie Pracy oczekiwał na rozpoczęcie się  procesu,  pierwsze posiedzenie w jego sprawie odbyło się dopiero w październiku br. Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP. Obserwatorem tego procesu jest red. Anna Maria Szczepaniak.

Więcej na temat  sprawy Kamila Różalskiego:

Po ponad dwóch latach oczekiwania rusza proces operatora Kamila Różalskiego o mobbing i ustalenie stosunku pracy przeciwko TVN . Sprawa objęta monitoringiem CMWP

Europejska Federacja Dziennikarzy potępia likwidację TV Biełsat!+ Dokumenty i protesty SDP (EN)

5 grudnia władze Europejskiej Federacji Dziennikarzy wydały oświadczenie w sprawie likwidacji  TV Biełsat. Przywołano w nim stanowisko Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. EFJ potępia  działania obecnego kierownictwa TVP w stosunku do dziennikarzy TV Biełsat . Poniżej publikujemy tłumaczenie oświadczenia: 

Polska: władze i kierownictwo muszą zaprzestać wywierania presji na dziennikarzy Biełsatu

Europejska Federacja Dziennikarzy (EFJ) stanowczo potępia wewnętrzną presję wywieraną na dziennikarzy w Belsacie , białoruskojęzycznym kanale telewizyjnym działającym z Polski, po restrukturyzacji kanału. Kanał jest spółką zależną TVP , polskiego nadawcy publicznego. Przekształcenie Belsatu w białoruską redakcję „Centrum programów obcojęzycznych TVP” musi zostać przeprowadzone w taki sposób, aby zachować pełną niezależność redakcji i jej możliwości operacyjne, które zostały w dużej mierze naruszone.

Po ogłoszeniu drastycznych cięć budżetowych i restrukturyzacji, które poważnie ograniczą zdolność produkcyjną i autonomię kanału Biełsat, polskie władze podjęły decyzję o zastąpieniu dyrektora kanału Aliaksieja Dzikawickiego , który postanowił odejść po 17 latach służby, Aliną Kouszyk , członkinią gabinetu cieni Swiatłany Cichanouskiej, 15 listopada 2024 r.

Po przeprowadzeniu wywiadu z nowym dyrektorem, szef białoruskiej redakcji Biełsat Igor Kulej został odwołany ze stanowiska, a dziennikarz, który przeprowadził wywiad, Siarhiej Padsasonny , został niesłusznie obwiniany i zastraszany.

W sierpniu największe białoruskie organizacje medialne, Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAJ) i Press Club Belarus,  wysłały  list do polskiego premiera Donalda Tuska z prośbą o zachowanie Biełsatu. Pomimo tego apelu, według naszych informacji, pojemność nadawcza Biełsatu zostanie zmniejszona z 18 godzin dziennie do 6 godzin dziennie, a redakcja Biełsatu zostanie połączona z redakcją TVP World.

„Przy rocznym budżecie zredukowanym do 4,2 mln euro kanał Biełsat stoi w obliczu faktycznej likwidacji” – powiedziała  Jolanta Hajdasz , prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (SDP). „Po 18 latach istnienia jedyny niezależny białoruski kanał informacyjny, który powstał w celu wzmocnienia ideałów wolnej i demokratycznej Białorusi, przestaje istnieć”. SDP wydało we wtorek oświadczenie wzywające TVP „do podjęcia natychmiastowych działań w celu utrzymania działalności Biełsatu”. Kolejna polska organizacja zrzeszona w EFJ, Towarzystwo Dziennikarskie , spotka się w najbliższych dniach z dyrektorem TVP World Michałem Broniatowskim, aby dowiedzieć się więcej o przyszłości i niezależności Telewizji Biełsat.

EFJ uważa, że ​​utrata autonomii kanału i drastyczne ograniczenie jego przepustowości, jeśli się potwierdzi, będzie miało niszczycielski wpływ na zdolność Biełsatu do przekazywania wiadomości Białorusinom, dla których kanał ten jest jedyną dużą niezależną stacją nadawczą publikującą w formacie wideo.

„Restrukturyzacja Biełsatu nie może być wykorzystywana jako pretekst do nieuzasadnionych sankcji i zastraszania dziennikarzy” – powiedział Sekretarz Generalny EFJ Ricardo Gutiérrez . „Te niedopuszczalne naciski muszą natychmiast ustać. Wzywamy polskie władze i nowe kierownictwo Biełsatu do powstrzymania się od represji wobec dziennikarzy, którzy wykonują jedynie swoją pracę, i do zachowania niezależności i autonomii Biełsatu, pomimo poważnego ograniczenia jego zdolności”.

Oryginalna wersja oświadczenia EFJ: TUTAJ

Komentarz Prezes SDP i dyrektor CMWP SDP Jolanty Hajdasz w sprawie likwidacji Biełsatu

Prezes SDP JOLANTA HAJDASZ o likwidacji BIEŁSATU: (…) historia i państwo polskie rozliczą likwidatorów z TVP

Protest CMWP SDP przeciwko likwidacji TV Biełsat (Polish and English version)

Gala wręczenia Nagród IPN „Semper Fidelis”na Zamku Królewskim w Warszawie Fot. ze strony CMWP SDP

Gala wręczenia nagród IPN „Semper Fidelis” z udziałem przedstawicieli SDP

Już po raz szósty Instytut Pamięci Narodowej przyznał nagrody „Semper Fidelis” wręczane za prowadzenie działalności na rzecz upamiętniania dziedzictwa Kresów Wschodnich. Uroczystą Galę na Zamku Królewskim w Warszawie prowadziła red. Anna Popek z TV Republika,  członek Zarządu Głównego SDP. Na zaproszenie Prezesa IPN w Gali uczestniczyła także dr Jolanta Hajdasz, prezes SDP.  Gala odbyła się 2 grudnia b.r.

W tym roku IPN nagrodził 4 osoby i jedną instytucję , przyznano także jego specjalne wyróżnienie. Spoglądając na wschód, musimy mierzyć się z paradoksem – bo i nie mam tam Polski, a jednocześnie jest tam Jej historia. Znamy przebieg współczesnej wschodniej granicy, ale wiemy też, że inna przebiega w naszej pamięci. W pamięci o polskiej mowie oraz o kulturowym dorobku poprzednich generacji. Pamięci, która sprawia, że nasze serca na zawsze pozostają wierne polskim Kresom! – napisał dr Karol Nawrocki, prezes IPN w uzasadnieniu tegorocznych nagród.  Wręczał je w jego imieniu dr hab. Karol Polejowski, zastępca prezesa IPN. Przypomniał, że po roku 1945 pamięć o Kresach Wschodnich miała ulec wymazaniu, jednak osoby, które opuściły tamte obszary i zasiedliły Polskę, przeniosły tę pamięć i kultywowały ją, aby dać wyraz swojemu umiłowaniu dla miejsc, z których pochodziły oraz dla grobów swoich przodków.

Nagrody otrzymali: 

Na uroczystości obecni byli m.in. doradca Prezydenta RP dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, zastępca prezesa IPN dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą prof. Piotr Gliński oraz Jan Dziedziczak, przewodniczący i przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski oraz dr Agnieszka Glapiak, ambasador Republiki Estońskiej Miko Haljas, przedstawiciele Wojska Polskiego, urzędów państwowych, instytucji nauki i kultury, duchowieństwa, weteranów i przedstawicieli organizacji kombatanckich i środowisk patriotycznych. Galę zwieńczył koncert złożony z trzech utworów w wykonaniu śpiewaka Damiana Wilmy i pianistki Karoliny Tańskiej.

Nagroda „Semper Fidelis” została ustanowiona w 2019 roku. Honorowe wyróżnienie IPN otrzymają corocznie osoby, instytucje i organizacje społeczne za szczególnie aktywny udział w upamiętnianiu dziedzictwa polskich Kresów Wschodnich na terenie Rzeczypospolitej Polskiej oraz poza jej granicami, których działalność publiczna pozostaje zbieżna z ustawowymi celami IPN. Kapituła w każdym roku ma również możliwość przyznania jednej nagrody post mortem. Laureatów wyłania Kapituła Nagrody, na czele której stoi prezes IPN.

Zdj. Konferencja prasowa nt. likwidacji TV Biełsat; Agnieszka Romaszewska (z prawej), poseł PiS Michał Dworczyk (w środku), poseł PiS Marcin Przydacz (z lewej) Fot. ze str. CMWP SDP

Protest CMWP SDP przeciwko likwidacji TV Biełsat (Polish and English version)

CMWP SDP stanowczo protestuje przeciwko likwidacji niezależnej Telewizji Biełsat i apeluje do wszystkich odpowiedzialnych osób i instytucji o podjęcie działań w celu utrzymania funkcjonowania tej stacji. W ciągu 18 lat swojego istnienia telewizja Biełsat TV stała się ważnym narzędziem realizacji zasady wolności słowa, niezależności dziennikarskiej i pluralizmu mediów w państwach Europy Wschodniej, przede wszystkim na Białorusi i w Rosji.  Niszczenie tego dzieła jest skandalicznym naruszeniem tych  fundamentalnych  dla współczesnych państw zasad i lekceważeniem praw człowieka. 

W dniu dzisiejszym została potwierdzona przez  Telewizję Polską informacja o tym, że TVP S.A.”w likwidacji”  włączyła swoje obcojęzyczne kanały do jednej struktury organizacyjnej pod roboczą nazwą Ośrodek Programów dla Zagranicy. Nowa jednostka oparta jest o istniejące kanały – TVP World i Telewizji Biełsat. Przyszłoroczny budżet TV Biełsat w wysokości 18 mln zł, co oznacza de facto likwidację tego kanału  – poinformowała dzisiaj (3.12.2024)  na specjalnej konferencji prasowej w Sejmie b. szefowa stacji red. Agnieszka Romaszewska- Guzy.  Za pracę dla Biełsatu więzieniem zapłaciło 15 osób, 15 dziennikarzy i operatorów, którzy mają wyroki po 3, 5 i 8 lat. Ci ludzie nadal siedzą, a dzieło, które tworzyli, zostało zlikwidowane – powiedziała była dyrektor Telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska komentując decyzję Daniela Gorgosza, likwidatora TVP S.A . Jak dodała, przewidziany na 2025 r. budżet jest szczątkowy i oznacza faktyczną likwidację kanału, bo jest on mniejszy niż był kiedykolwiek w historii stacji.

CMWP SDP stanowczo sprzeciwia się tej decyzji i jednoznacznie uznaje ją za sprzeczną z polską racją stanu. Po 18 latach przestaje istnieć jedyny niezależny telewizyjny białoruski kanał informacyjny Biełsat TV, który powstał by umacniać ideały wolnej i demokratycznej Białorusi. Niszczenie  tego kanału masowego komunikowania  oznacza nie tylko osłabianie społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi, ale osłabia także opozycję demokratyczną w tym kraju. TV Biełsat jest niezwykle ważna stacja nie tylko dla  dla polskiej, ale także dla  europejskiej polityki zagranicznej.

Biełsat TV to jedyny, niezależny, białoruskojęzyczny kanał telewizyjny. Stacja powstała w 2007 roku z inicjatywy redaktor Agnieszki Romaszewskiej – Guzy oraz grupy białoruskich i polskich dziennikarzy, jako integralna część polskiego nadawcy publicznego – Telewizji Polskiej S.A. Od początku współfinansowało ją polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przy wsparciu rządów kilku europejskich krajów oraz szeregu fundacji.

Tuż przed siłowym przejęciem mediów publicznych przez rząd Donalda Tuska w grudniu ub. roku  Biełsat (biał. Белсат, ros. Белсат, ang. Belsat) był platformą multimedialną, na którą składały się białoruska telewizja i rosyjskojęzyczny kanał Vot Tak, a także 13 kanałów na YouTube oraz portale internetowe w 4 językach (białoruski, rosyjski, polski, angielski) i szereg profili w mediach społecznościowych, takich jak Facebook, Instagram czy X (dawny Twitter). Do marca 2024 r. łącznie stacja nadawała  w językach białoruskim, rosyjskim i ukraińskim blisko 21 godzin programu dziennie. Oryginalną ofertę stacji przygotowywało prawie 300 współpracowników – dziennikarzy przebywających w krajach postsowieckich, a także wydawców, managerów i techników w Polsce. Dodatkowe materiały dostarczali korespondenci pracujący w głównych, europejskich stolicach. W ciągu 18 lat swojego istnienia stacja wyprodukowała prawie 200 filmów dokumentalnych, a jej produkcje otrzymały około 80 nagród na międzynarodowych festiwalach.  Dziennikarze Biełsat TV od początku istnienia stacji swoje programy tworzyli w języku białoruskim, co stanowiło istotny wyróżnik stacji w medialnej przestrzeni Białorusi.  Biełsat konsekwentnie pracował na rzecz popularyzacji tego języka nie tylko przez jego ciągłą obecność na antenie, lecz także propagując białoruską literaturę oraz wspierając inicjatywy edukacyjne. Zapraszanym do studia gościom pozostawiano jednak swobodę wyboru między językiem białoruskim, a wciąż dominującym rosyjskim.

Zaangażowanie Biełsatu w walkę z białoruską i rosyjską propagandą w krajach postsowieckich spotkało się z brutalnymi represjami wobec jego dziennikarzy. Aktualnie w więzieniach na Białorusi przebywa 28 dziennikarzy, 15  z nich to współpracownicy telewizji Biełsat.

SMWP SDP stanowczo apeluje do obecnych władz TVP S.A. oraz do do wszystkich odpowiedzialnych osób i instytucji w Polsce i Europie o podjęcie natychmiastowych działań w celu utrzymania funkcjonowania tej stacji i wsparcia osób, które z powody współpracy z nią odsiadują obecnie wyroki więzienia na Białorusi.

dr Jolanta Hajdasz ,

prezes SDP i dyrektor CMWP SDP

Warszawa, 3 grudnia 2024 r.


The Press Freedom Monitoring Center of the Association of Polish Journalists protests against the liquidation of TV Belsat

The Press Freedom Monitoring Center of the Association of Polish Journalists strongly protests against the liquidation of the independent Belsat Television and appeals to all responsible persons and institutions to take action to maintain the operation of this station. Over the 18 years of its existence, Belsat TV has become an important tool for implementing the principle of freedom of speech, journalistic independence and media pluralism in Eastern European countries, primarily in Belarus and Russia. The destruction of this work is a scandalous violation of these fundamental principles for modern states and a disregard for human rights.

Today, Telewizja Polska confirmed that TVP S.A. „in liquidation” has incorporated its foreign-language channels into one organizational structure under the working name of the Center for Foreign Programs. The new entity is based on existing channels – TVP World and Telewizja Biełsat. Next year’s budget of TV Biełsat in the amount of PLN 18 million, which de facto means the liquidation of this channel – informed today (3.12.2024) at a special press conference in the Sejm, the former head of the station, Agnieszka Romaszewska-Guzy. 15 people, 15 journalists and cameramen, who have sentences of 3, 5 and 8 years, paid for their work for Biełsat with prison. These people are still in prison, and the work they created has been liquidated – said Agnieszka Romaszewska, former director of Telewizja Biełsat, commenting on the decision of Daniel Gorgosz, the liquidator of TVP S.A., former director of Telewizja Biełsat. As she added, the budget planned for 2025 is residual and means the actual liquidation of the channel, because it is smaller than it has ever been in the history of the station.

The Press Freedom Monitoring Center of the Association of Polish Journalists strongly opposes this decision and unequivocally considers it to be contrary to the Polish raison d’état. After 18 years, the only independent Belarusian television news channel Belsat TV, which was established to strengthen the ideals of a free and democratic Belarus, is no longer in existence. Destroying this channel of mass communication means not only weakening civil society in Belarus, but also weakens the democratic opposition in this country. Belsat TV is an extremely important station not only for Polish, but also for European foreign policy. Belsat TV is the only independent, Belarusian-language television channel. The station was established in 2007 on the initiative of editor Agnieszka Romaszewska-Guza and a group of Belarusian and Polish journalists, as an integral part of the Polish public broadcaster – Telewizja Polska S.A. From the beginning, it was co-financed by the Polish Ministry of Foreign Affairs with the support of the governments of several European countries and a number of foundations.

Just before Donald Tusk’s government took over public media by force in December last year, Belsat (Belarusian: Белсат, Russian: Белсат, Eng. Belsat) was a multimedia platform consisting of Belarusian television and the Russian-language channel Vot Tak, as well as 13 YouTube channels and websites in 4 languages (Belarusian, Russian, Polish, English) and a number of social media profiles, such as Facebook, Instagram and X (formerly Twitter). By March 2024, the station broadcast a total of almost 21 hours of programming per day in Belarusian, Russian and Ukrainian. The original offer of the station was prepared by almost 300 collaborators – journalists residing in post-Soviet countries, as well as editors, managers and technicians in Poland. Additional materials were provided by correspondents working in major European capitals. During its 18 years of existence, the station has produced almost 200 documentaries, and its productions have received about 80 awards at international festivals. From the very beginning of the station’s existence, Belsat TV journalists have created their programs in Belarusian, which was a significant distinguishing feature of the station in the media space of Belarus. Belsat has consistently worked to popularize this language not only through its constant presence on air, but also by promoting Belarusian literature and supporting educational initiatives. However, guests invited to the studio were given the freedom to choose between Belarusian and the still dominant Russian.
Belsat’s involvement in the fight against Belarusian and Russian propaganda in post-Soviet countries was met with brutal repression against its journalists. Currently, 28 journalists are imprisoned in Belarus, 15 of whom are collaborators of Belsat television.

SMWP SDP strongly appeals to the current authorities of TVP S.A. and to all responsible persons and institutions in Poland and Europe to take immediate action to maintain the operation of this station and support people who are currently serving prison sentences in Belarus due to their cooperation with it.

Dr. Jolanta Hajdasz,
President of SDP and Director of CMWP SDP

 

 

Donald Tusk przeciwko red. Tomaszowi Sakiewiczowi w sporze o okładkę Gazety Polskiej – monitoring CMWP SDP

Porozumienie w tej sprawie byłoby „fajnym rozwiązaniem”  na zewnątrz, widzę że jest szansa na porozumienie stron – powiedział sędzia Rafał Sebastian Wagner  podczas kolejnej rozprawy w procesie cywilnym, jaki Donald Tusk wytoczył Tomaszowi Sakiewiczowi, redaktorowi naczelnemu tygodnika „Gazeta Polska” oraz jego wydawcy Niezależnemu Wydawnictwu Polskiemu. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zarzuca redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej” naruszenie dóbr osobistych, domaga się od niego publikacji wielokrotnych przeprosin na łamach mediów tradycyjnych i społecznościowych oraz po 100 tysięcy złotych odszkodowania zarówno od red. Sakiewicza, jak i pozwanego wydawnictwa z powodu okładki tygodnika „Gazeta Polska” z jego wizerunkiem z podpisem „Gott mit uns”.  Rozprawa odbyła się 29 listopada przed Sądem Okręgowym w Warszawie . Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP.

Sprawa dotyczy okładki tygodnika z 20 lipca 2022 r.  na której zdaniem pozwanego opublikowano jego wizerunek „w sposób bezpodstawnie sugerujący wrogą, nawiązującą do neonazistowskiej propagandy”. Ukazany na niej lider PO ma zaciśniętą pięść i jest opatrzony napisem Gott mit uns. Poniżej znajduje się dopisek: Słowa Donalda Tuska: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS” to odpowiednik pruskiego „Gott mit uns”, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: „W imię Boga za wolność naszą i waszą”.

Nie jestem prawnikiem, nie znam praktyki, nie chcę oceniać, czy 100 tys. zł to za dużo, czy za mało. Nie ukrywam, że wolałbym mieć wewnętrzne przekonanie, że ten pozew będzie miał jakiś skutek, przynajmniej pobudzenia do refleksji .  Okładka, która przedstawia mój wizerunek, który został w ten sposób spreparowany, była w mojej ocenie przekroczeniem granicy akceptowalnej krytyki w debacie publicznej — mówił Donald Tusk. Nie byłem zaskoczony, że Donald Tusk wytacza mi proces, byłem zaskoczony, że wytacza za tę okładkę. Świadczy to o wysokiej nie powadze urzędu, który teraz sprawuje. On nie rozumie, że premier nie może pozywać za satyrę, nie dlatego, że polityk powinien mieć grubą skórę, nie dlatego, że narusza wolność słowa, tylko dlatego, że kompromituje państwo polskie. Robiąc taki proces, wiedząc, że idzie po władzę, ośmiesza państwo polskie – powiedział podczas tzw.wolnego wystąpienia w sądzie redaktor naczelny „Gazety Polskiej’, Tomasz Sakiewicz.

Stało się coś bardzo złego w życiu publicznym po wypowiedzi premiera tej dotyczącej katolików  „jeśli jesteś chrześcijaninem, nie głosujesz na PiS” Okładka tygodnika była odpowiedzią na to głoszone przez Donalda Tuska zdanie. Stało się coś naprawdę złego – odebraliśmy tysiące, smsów, maili, telefonów, ludzi oburzonych, którym było po prostu przykro, że ktoś, kto w swoim programie politycznym ma bardzo wiele ostrzy skierowanych przeciwko ideologii chrześcijańskiej, filozofii, temu, co głos kościół, nagle pozbawia prawa bycia osobą wierzącą, katolickim, tym, którzy akurat się przywiązują do tych wartości – mówił Tomasz Sakiewicz. – Można było na to zareagować stanowczym protestem, wykazywać niestosowność tych stwierdzeń, absurdalność, kłamstwo. Postanowiliśmy zareagować humorem, wyśmiać to. Wyśmiać tak, jak wszystkie pokraczne postaci w historii, które przypisywały sobie prawo do dysponowania Panem Bogiem. Panem Bogiem dysponuje tylko Pan Bóg, bez znaczenia, jakie są poglądy osób uczestniczących w sporze. Postanowiliśmy to wyśmiać, zrobiliśmy z tego zwykłą satyrę. Ta okładka to kompilacja różnych cech, które można spotkać, poprzez obserwację sprzecznych ze sobą ideologii, a już najmniej w nazistowskiej. Tak się tworzy satyrę, doprowadza się coś do absurdu, to ma wywołać uśmiech, rozładować emocje – mówił Tomasz Sakiewicz.

Po wysłuchaniu obu stron sędzia prowadzący sprawę zaproponował, aby Donald Tusk i Tomasz Sakiewicz wraz ze swoimi pełnomocnikami spróbowali wypracować ugodę w tej sprawie i zakończyć spór. Strona powodowa jest otwarta na rozwiązania ugodowe, jeśli padnie słowo przepraszam – powiedział mecenas reprezentujący Donalda Tuska. Tak widzę możliwość ugody, wyciągam dłoń do Premiera, szczególnie że zbliża się okres świąteczny. Mieliśmy na celu satyrę, chcieliśmy wyśmiać jego poglądy na temat tego, na kogo może głosować wierzący człowiek. Satyra nie kłamie, satyra wyolbrzymia tylko niektóre cechy – powiedział Tomasz Sakiewicz.  Obie strony przystały na propozycję sędziego. Jeśli dojdzie do ugody, zostanie ona zawarta przed sądem 19 grudnia br. Jeśli strony nie dojdą do porozumienia, tego samego dnia sąd wysłucha mów końcowych i wyda wyrok.

Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP od marca 2023 r.

CMWP SDP obejmuje monitoringiem sprawę z powództwa Donalda Tuska przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi

Red. Łukasz Brodzik przed budynkiem sądu w Zielonej Górze

Zwolnieni dziennikarze z Radia Zachód przeciwko pracodawcy. Relacja CMWP SDP z pierwszej rozprawy

Przed Sądem Pracy w Zielonej Górze 28 listopada odbyły się dwa procesy z powództwa dwóch dziennikarzy zwolnionych z pracy w Regionalnej Rozgłośni Polskiego Radia – Radia Zachód. Oba są objęte monitoringiem CMWP SDP.  Obserwatorem procesów jest red. Aleksandra Tabaczyńska.

Radio Zachód rozwiązało z redaktorami Danielem Sawickim i Łukaszem Brodzikiem umowy o pracę  po siłowym przejęciu mediów publicznych i postawieniu ich w stan likwidacji. Od tej decyzji obaj dziennikarze złożyli odwołanie do Sądu Pracy, wnosząc o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne (względnie o przywrócenie do pracy) oraz żądając także zabezpieczenia powództwa poprzez nakazanie pozwanemu dalszego zatrudniania powoda do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Na rozprawach, którym przewodniczyła sędzia Lidia Iwanowska stawili się Daniel Sawicki i Łukasz Brodzik oraz likwidator publicznego Radia Zachód Michał Iwanowski. Pani sędzia poinformowała, że do sądu wpłynęła opinia amicus curiae przesłana przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP. Na sali był też obserwator CMWP. Sąd nie wyraził zgody na utrwalanie dźwięku i obrazu, a następnie zwrócił się do stron z pytaniem czy widzą jakąkolwiek szansę na polubowne rozstrzygnięcie sporu.

Pierwsza sprawa dotyczyła red. Daniela Sawickiego, który w odpowiedzi, oświadczył, że likwidator do dnia rozprawy nie wykonał zabezpieczenia, to znaczy nie przywrócił dziennikarza do pracy. Michał Iwanowski z kolei jest gotów do zapłaty trzykrotnego wynagrodzenia jednak nie widzi na ten moment możliwości przywrócenia dziennikarza do pracy.

Sprawa red. Daniela Sawickiego

Na prośbę sądu red. Daniel Sawicki opowiedział o okolicznościach zwolnienia z pracy: w Radiu Zachód pracowałem od 2018, a od 2020 na etacie, moje ostatnie obowiązki dotyczyły redakcji publicystyki i informacji. To praca w dużej części „na żywo”. W dniu wypowiedzenia byłem na antenie i zauważyłem połączenia z sekretariatu. Tych połączeń było tak wiele, że już to zapowiadało jakieś nietypowe wydarzenia i od kolegów dowiedziałem się, że likwidator wzywa i wręcza wypowiedzenia. Odmówiłem telefonicznie, więc przysłano mi je pocztą. W wypowiedzeniu, które kwestionuję podane są dwa powody zwolnienia. Pierwszy to niewłaściwe wykonywanie obowiązków. Jednak likwidator nie poparł tego twierdzenia żadnym przykładem. Merytoryczność mojej pracy, mojego przekazu na antenie mogą oceniać organy konstytucyjne takie jak KRRiT, czy Rada Mediów Narodowych oraz szefostwo radia. Jako dziennikarz miałem poparcie nie tylko ówcześnie rządzącej partii, ale też Nowoczesnej, PSL-u i Konfederacji. Jestem członkiem związków zawodowych Solidarność’80 i Sierpień’80. Przez sześć lat mojej pracy w Radiu Zachód nie otrzymałem żadnych uwag merytorycznych, żadnych upomnień – zeznał red. Daniel Sawicki.  Drugi powód to rzekoma likwidacja. Ta firma nie jest likwidowana, są zatrudniani nowi dziennikarze, programy, które prowadziłem nadal są na antenie, która aż huczy. Łącznie w radiu pracowało około 100 osób, a zwolniono tylko cztery. W grudniu 2023 roku poprzedni likwidator napisał maila, żeby spokojnie pracować, nie będzie żadnych zwolnień – mówił red. Daniel Sawicki.

Likwidator Michał Iwanowski twierdził, że kwestionował jednostronny przekaz red. Daniela Sawickiego oraz to, że w audycjach, w których dziennikarz brał udział porównywano wydarzenia przejęcia mediów narodowych do zamachu stanu z grudnia’ 80. Ponadto zarzucił dziennikarzowi brak pluralizmu i brak wyważenia, brak obiektywizmu i dociekania do prawdy oraz zapraszanie w charakterze ekspertów kolegów. Jako likwidator zgłosił likwidację do KRS. Ograniczył inwestycję, których wykonał 3% planu, zwolnił 4 osoby i zatrudnił nowe. Działalność radia jest prowadzona gdyż ustawodawca nie zdjął z Polskiego Radia obowiązku realizacji misji publicznej. Poinformował też sąd, że zaproponował pracę na takich samych warunkach płacowych jednak red. Sawicki odmówił. Na pytanie sądu, jakie stanowisko likwidator zaproponował, okazało się, że jest to poza dziennikarska praca w radiu – starszy specjalista do spraw marketingu i sprzedaży. Red. Daniel Sawicki poinformował sąd, że gdyby dostał pracę na podobnym stanowisku dziennikarskim,  które stracił, dziennikarskim to by tę pracę przyjął. Jednak nie chce pracować w marketingu i sprzedaży  podmiotu, który ma być likwidowany.

Sprawa red. Łukasza Brodzika

Na prośbę sądu dziennikarz  Łukasz Brodzik zrelacjonował wydarzenia związane ze zwolnienie go z Radia Zachód. Zależy mi na powrocie do pracy. W Radiu Zachód jestem przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność. Ostatnie stanowisko jakie zajmowałem od stycznia 2023 roku to zastępca redaktora naczelnego. Likwidator, poprzez sekretariat wezwał mnie i w obecności kadrowej wręczył mi wypowiedzenie. Zawierało ono dwa powody zwolnienia mnie z radia: likwidacja spółki i nienależyte wykonywanie pracy. Podczas tego spotkania chciałem doprecyzować wymienione zarzuty, gdyż są bardzo ogólne. Likwidator, oświadczył: spotkamy się w sądzie. Na moje kolejne pytanie o to, kto wydał o mojej pracy taką opinię również odpowiedział mi: spotkamy się w sądzie – zeznawał Lukasz Brodzik.

Likwidacja radia, nie jest rzeczywistą przyczyną zwolnienia mnie z pracy, gdyż jest ona pozorna. Pracownicy nie są zwalniani. Mnie zwolniono pierwszego, w sumie wiem o czterech osobach w takiej sytuacji jak ja, a zatrudnionych jest około 100. Wiem też o kolejnych przyjęciach do pracy, zresztą słychać to na antenie Radia Zachód. Likwidator dalej nie jest wpisany do KRS i działa na mocy uchwały. Drugi zarzut dotyczący „nienależytego” wykonywania obowiązków, jest nieprecyzyjny, ujęty w sposób nieprawidłowy, bez przykładów na poparcie takiej tezy. Prowadziłem minimum dwa tysiące audycji, rozmów, programów. Ani jeden z nich nie został przywołany. Nie było na mnie skarg słuchaczy, podwładnych, współpracowników. Nie dostałem żadnej nagany – mówił zwolniony z pracy dziennikarz.

21 grudnia podczas audycji na żywo, gdzie rozmowa dotyczyła siłowego przejęcia mediów publicznych pracownicy (dwóch może trzech) przerwali nadawanie. To znaczy wyłączono dźwięk, rozłączono rozmowę telefoniczną z rozmówcą, a zamiast tego nadano oświadczenie. Jest to samowolne działanie na szkodę spółki, gdyż radio należy do infrastruktury krytycznej. Od likwidatora nie otrzymałem żadnej propozycji ugody, tylko możliwość pracy na czas określony na stanowisku starszy specjalista do spraw marketingu i sprzedaży. Jest to dla mnie nieakceptowalna propozycja zawodowa gdyż skutkuje ona nie tylko brakiem dostępu do mikrofonu, ale także zakazem pracy dla konkurencji. Nie mógłbym się wypowiadać w innych mediach – powiedział red. Lukasz Brodzik.

Pełnomocnicy obu dziennikarzy zwrócili się do sąd z wnioskiem, by likwidator przedłożył wykaz wszystkich zatrudnionych przez niego osób zarówno na umowy cywilno-prawne jak i na umowę o pracę po dniu wypowiedzenia dziennikarzom pracy to jest 26. stycznia 2024 roku. Sąd wyznaczył na zrealizowanie tego zadania termin 21 dni. Adwokaci dziennikarzy zwrócili się również z wnioskiem o pominięcie dowodu w formie płyty CD, gdyż nie zawiera wskazania dokładnego miejsca, gdzie dziennikarze naruszyli ustawę o Radiofonii i Telewizji, art. 21. i został sformułowany nieprawidłowo.

Sąd wyznaczył kolejną rozprawę na 27. marca 2025 roku i zapowiedział połączenie obu spraw. W obu sprawach CMWP SDP wysłało odrębne opinie amicus curie do Sądu w obronie dziennikarzy zwolnionych z pracy.

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close