W PAP prezentacja raportu „Wojna informacyjna 2022-2023. Przebieg i wnioski”

1 czerwca br. na  konferencji „Dezinformacja jutra. Przyszłość wojny informacyjnej” w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej  został zaprezentowany raport  „Wojna informacyjna 2022-2023: przebieg i wnioski” autorstwa analityków serwisu fact-checkingowego PAP #FakeHunter oraz ekspertów NASK.  W dyskusji panelowej w pierwszej części konferencji wzięli udział : Paweł Jabłoński – wiceminister spraw zagranicznych, Stanisław Żaryn – pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP, Marcin Przydacz – sekretarz stanu – szef biura polityki międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP, Łukasz Kamiński – dyrektor Ossolineum i Wojciech Surmacz – prezes Polskiej Agencji Prasowej . Na zaproszenie organizatorów w  konferencji uczestniczyła dr Jolanta Hajdasz, dyr. CMWP SDP. 

Dezinformacja rozprzestrzenia się czasem jak pożar w zbożu, w bardzo szybkim tempie, licząc też na brak ewentualnej reakcji – powiedział w  panelu dyskusyjnym  „Jak działać? Rola państwa w czasach wojny informacyjnej” Marcin Przydacz. Dodał, że kancelaria Prezydenta, rząd, MSZ czy placówki konsularne reagują na pojawiające się fałszywe informacje jak najszybciej, bo  dezinformacja żywi się przede wszystkim brakiem wiedzy i bazuje na półprawdach . Z kolei Paweł Jabłoński zaznaczył, że dezinformacja, to nie tylko przeinaczenia, fałsz, ale narzędzie wojny hybrydowej stosowanej obecnie nie tylko przez Rosję, ale przez nią, na największą skalę i z największą intensywnością. Jak tłumaczył, to narzędzie dezinformacyjne jest dostosowane do odbiorcy różnych krajów; ten sam przekaz nie jest stosowany w różnych częściach Europy, np. na Bałkanach, w Afryce czy Azji. Bałkany, Bliski Wschód – w każdym z tych regionów staramy się reagować tak, by ten komunikat antydezinformacyjny był skuteczny – podkreślił. Paweł Jabłoński zaznaczył, że w Afryce poprzez sieć ambasad, poprzez naszych sojuszników, poprzez ludzi, którzy mają związki z Polską, rząd stara się z tymi informacjami docierać do miejscowych mediów,  mediów społecznościowych. Zauważył jednak, że Rosja ma tam znacznie większe możliwości i powiązania. – I ten problem realnie istnieje – dodał. – Musimy być we wszystkich miejscach na świecie, nawet w państwach, które są od nas odległe, ponieważ ta wojna informacyjna toczy się dziś globalnie. Jeśli my tam nie będziemy, będą tam inni. I nie będą to ludzie, którzy nam sprzyjają – stwierdził wiceminister.

Temat dezinformacji jest bieżący i wciąż aktualny. W zasadzie codziennie mamy do czynienia z nowymi środkami aktywnie wprowadzającymi nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie rosyjską dezinformację – powiedział prezes PAP Wojciech Surmacz. Przypomniał także, że „niedawno minęło sto lat od momentu, kiedy rosyjska dezinformacja zaczęła działać instytucjonalnie, jako specjalnie powołany do tego urząd”. „To wydarzyło się w styczniu 1923 roku na polecanie Feliksa Dzierżyńskiego” – powiedział. Od stu lat, bez przerwy, jest niezwykle profesjonalnie i skutecznie prowadzona. My, Polacy, to rozumiemy, ale świat tego kompletnie nie rozumie – podkreślił. Z kolei dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich dr Łukasz Kamiński podkreślił, że dezinformacja nie jest tym samym co fake news. „Najlepsza dezinformacja opiera się na informacjach prawdziwych” – przypomniał. Zaznaczył także, że bardzo łatwo jest manipulować historią. Historia mierzy się z różnicą poglądów, sprzecznością interpretacji i chociażby granica między tym, co jest debatą a świadomą dezinformacją jest nieczytelna, także z punktu widzenia odbiorców – dodał. Zwrócił także uwagę, że historia jest bardzo niebezpiecznym narzędziem, ponieważ o pamięć i przeszłość jest oparta ludzka tożsamość każdej wspólnoty. Uderzanie w pamięć historyczną jest elementem bardzo skutecznym i potencjalnej destabilizacji – powiedział Kamiński.

Zaprezentowany Raport mówi  o sprawach, które przez lata były bagatelizowane, podobnie jak bagatelizowano rosyjskie zagrożenie po upadku ZSRR – czytamy we wstępie do Raportu. O sowieckiej i rosyjskiej dezinformacji sporo pisano przede wszystkim w kontekście historycznym, ale świadomość jej rangi nie docierała do sporej części społeczeństw i do wielu politycznych decydentów na Zachodzie. Rosja, ze swoją agresywną retoryką, arsenałem manipulacji i potencjałem jądrowym, była zagrożeniem tak permanentnym, że się z nim oswojono. Kolejne wojny i zbrodnicze akty, akcje zaczepne, które Władimir Putin podejmował w stosunku do kolejnych państw, odbywały się z daleka od zachodnich ośrodków decyzyjnych. W efekcie stosowano metodę strusia chowającego głowę w piasek i udającego, że zagrożenia nie ma. Ewentualne reakcje były rachityczne, słabe i wręcz zachęcały Rosję do kolejnych „operacji specjalnych”. W kontekście niniejszego raportu warto wymienić jedną z nich, chyba najmniej pamiętaną. Oprócz militarnego zaangażowania czy agresji Rosji na terytoria i państwa, takie jak Czeczenia, Gruzja, Syria, Ukraina, Rosja w 2007 roku przeprowadziła atak cybernetyczny na Estonię, paraliżując całkowicie na kilka dni działanie państwa z transportem i służbą zdrowia włącznie – piszą autorzy Raportu. Nadzór merytoryczny nad nim sprawował red. Wiktor Świetlik, a za jego redakcję odpowiadała  red. Olga Doleśniak – Harczuk.

Raport jest dostępny na stronach  serwisu Fake Hunter TUTAJ.

info na podst. PAP, PR24, inf. wł, oprac. jh

Konsultacje OBWE przed wyborami w Polsce z udziałem CMWP SDP

Trwają konsultacje Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie  na temat  nadchodzących wyborów parlamentarnych w Polsce, aktualnie dyskutowana jest przede wszystkim  kwestia, czy  na te wybory OBWE powinna wysłać swoich obserwatorów.  29 maja b.r. przedstawiciele Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE spotkali się z Jolantą Hajdasz, dyr. CMWP SDP w celu poznania opinii SDP i CMWP SDP na ten temat.  OBWE reprezentowali doradcy wyborczy OBWE Hamadziripi Munyikwa oraz Vladimir Misev. Spotkanie odbyło się w trybie online. 

W  rozmowie z przedstawicielami OBWE Jolanta Hajdasz zapewniła, iż Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich będzie monitorować przebieg wyborów do parlamentu w Polsce w 2023 r., tak jak robiło to do tej pory, reagując publicznie na nieprawidłowości w działaniach mediów, czy z udziałem mediów, które zostaną przez CMWP SDP zauważone i które mogą mieć negatywny przebieg na proces wyborczy.  W ocenie CMWP SDP nie jest zagrożony przebieg wyborów w naszym kraju,  ale Centrum nie  widzi przeszkód, by były one nadzorowane przez obserwatorów OBWE, jeśli jest taka wola tej organizacji. Ze swej strony zapewniamy, iż jesteśmy gotowi do współpracy z przedstawicielami OBWE i udzielimy im pomocy i wsparcia, jeśli będzie taka potrzeba – powiedziała Jolanta Hajdasz.

W ocenie CMWP SDP kampania wyborcza w Polsce już trwa i będzie ostra, mocno konfrontacyjna z powodu silnej polaryzacji politycznej. Będzie to miało swoje odzwierciedlenie w mediach. Widać to  już teraz po materiałach publikowanych w mediach, szczególnie w telewizji i oczywiście w mediach społecznościowych. Media prywatne , szczególnie te z kapitałem zagranicznym, ale nie tylko,  popierają przeważnie opozycję. One mają zdecydowanie największe audytorium, największe nakłady prasy drukowanej i zasięgi w internecie . Porównywalne liczby odbiorców mają tylko media publiczne, dlatego dobrze jest, że prezentują one także oficjalne stanowisko rządu i rządzącej partii, którego nie ma w mediach prywatnych. Opozycja w mojej ocenie już teraz  przygotowuje opinię publiczną na swoją ewentualną przegraną – publikując np. materiały prasowe o realnej możliwości sfałszowania wyborów przez rządzącą partię, ale  nie są to materiały wiarygodne, ani rzetelne – powiedziała Jolanta Hajdasz. Dyrektor CMWP SDP była pytana także o procesy typu SLAPP prowadzone przeciwko dziennikarzom, w tym także  o procesy kierowane przeciwko dziennikarzom mediów publicznych.

Decyzja OBWE na temat wyborów w Polsce ma być podjęta  w ciągu najbliższego miesiąca.

OBWE powstała 1 stycznia 1995 w wyniku przekształcenia Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w organizację. Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (d. Biuro Wolnych Wyborów; ODIHR) to  instytucja odpowiedzialna za działania w zakresie wymiaru ludzkiego OBWE (prawa człowieka, praworządność, demokratyzacja, obserwacja wyborów, tolerancja i nie-dyskryminacja). Siedzibą Biura jest Warszawa. Biuro odpowiada za kontakt m.in. z Radą Europy i organizacjami pozarządowymi.

 

Gmach Sądu Najwyższego, fot. M.Białek/wikipedia.org

Sprawa zniesławienia prezydenta umorzona przez Sąd Najwyższy . JOLANTA HAJDASZ w PR 24: w ten sposób psujemy debatę publiczną

Sąd Najwyższy utrzymał we wtorek, 23 maja br.  kontrowersyjny wyrok, w którym umorzono sprawę pisarza Jakuba Żulczyka oskarżonego o znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy na Facebooku. To ostatecznie kończy sprawę wpisu, w którym – w kontekście wyborów prezydenckich w USA – Żulczyk nazwał prezydenta „debilem”. Portal PolskieRadio24.pl zwrócił się do SN z prośbą o uzasadnienie wyroku, ale jak poinformowano redakcję –  nie zostanie ono przygotowane. – To nie jest decyzja, która będzie dotyczyć  tylko tej jednostkowej sprawy – powiedziała dr Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w komentarzu dla Polskiego Radia.  Inni będą się na tę decyzję  powoływać.  W ten sposób psuje się debatę publiczną – powiedziała Jolanta Hajdasz. 

Oddalając we wtorek kasację prokuratury, w której śledczy chcieli uchylenia wyroku i ponownego rozpoznania sprawy, SN podkreślił, że Sąd Apelacyjny – wbrew twierdzeniom prokuratury – odniósł się do wszystkich zarzutów apelacji i prawidłowo przeprowadził kontrolę wcześniejszego orzeczenia. – Tylko nie tak, jak chciał tego prokurator – podkreślił sędzia Kazimierz Klugiewicz w apelacji. – Skoro można było nazwać  publicznie prezydenta jednym dosadnym słowem, to dlaczego nie mogą tego robić wobec siebie inni ? – pytała retorycznie w rozmowie z Przemysławem Goławskim dr Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP. SN zaznaczył, że sądy uznają generalnie znieważające znaczenie słowa „debil”. – Jednocześnie sądy przyjęły, że w tych konkretnych okolicznościach, w tej konkretnej sprawie społeczna szkodliwość tego zachowania jest znikoma – uzasadnił sędzia Klugiewicz. Jak dodał, ta ocena jest według SN słuszna.

To bardzo ważne i precedensowe postanowienie sądu. Oznacza ono, iż można publicznie obrazić prezydenta państwa i nikomu za to nie spada włos z głowy – skomentowała wyrok dr Jolanta Hajdasz. – Pokazuje to jak bardzo przesuwają nam się granice krytyki. Psujemy sobie debatę publiczną. Jeżeli w ten sposób nie obrażamy głowy państwa, to gdzie jest ta granica i co podlega ochronie? – dodała. Sąd Najwyższy podzielił też pogląd, że na ocenę tej sprawy wpływa kontekst wypowiedzi Jakuba Żulczyka. – Sądy miały prawo tak orzec, chociaż gdyby SN orzekał jako sąd pierwszej instancji, być może rozstrzygnąłby inaczej. Sądy nie naruszyły przy orzekaniu ani prawa materialnego, ani podmiotowego – podkreślił sędzia.

Portal PolskieRadio24.pl zwrócił się z prośbą o uzasadnienie wyroku. „W odpowiedzi na Pana wniosek z dnia 24 maja 2023 r. uprzejmie informuję, że uzasadnienie postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 23 maja 2023 r. w sprawie o sygn. akt II KK 60/23 nie zostanie sporządzone” – czytamy. – W momencie, kiedy w ten sposób będziemy interpretować wszystko, to mamy chaos, deprecjonowanie języka i myślę, że to będzie ze szkodą dla debaty publicznej. Warto przynajmniej poznać uzasadnienie dla takiej decyzji, żeby sędziowie zwrócili dziennikarzom, czy osobom wypowiadającym się  publicznie, uwagę na coś, co być może im umyka – powiedziała dr Hajdasz.

W ubiegłym roku Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył sprawę Żulczyka oskarżonego o znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy. Chodzi o wpis zamieszczony na Facebooku w listopadzie 2020 r., w którym – w kontekście wyborów prezydenckich w USA – Żulczyk nazwał prezydenta „debilem”.  Prokuratura domagała się dla pisarza pięciu miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych oraz przeprosin na Facebooku. Po wyborach prezydenckich w USA w 2020 r. prezydent Andrzej Duda napisał na Twitterze: „Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką; w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA”. Wpis ten skomentował pisarz Jakub Żulczyk:  Nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak »nominacja przez Kolegium Elektorskie«. Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA »obwieszczają« agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko co następuje od dzisiaj – doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie – to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem – napisał na Facebooku Żulczyk.

Cała rozmowa red. Przemysława Goławskiego z Jolantą Hajdasz TUTAJ.

CMWP SDP w Budapeszcie na warsztatach o samoregulacji mediów

Wzmocnienie samoregulacji mediów w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej jest głównym tematem spotkania przedstawicieli organizacji dziennikarskich, jakie odbywa się w Budapeszcie 25 i 26. maja b.r. Biorą w nim udział przedstawiciele organizacji dziennikarskich z 11 krajów  m.in. Austrii, Belgii, Chorwacji, Czech, Węgier, Kosowa, Czarnogóry, Słowenii  i z Polski. Do udziału w spotkaniu zostało zaproszone CMWP SDP.  Reprezentuje je Michał Jaszewski, doradca prawny SDP.

Celem warsztatów  jest wymiana informacji i doświadczeń na temat samoregulacji mediów.  Uczestnicy dyskutują m.in. o głównych wyzwaniach związanych z zapewnieniem etycznego dziennikarstwa w swoich regionach i wymieniają informacje o doświadczeniach z już działającymi medialnymi organami samoregulacyjnymi w postaci np.rad prasowych . Podczas spotkania dyskutowano także w grupach tematycznych  także o możliwościach powstania nowych organizacji dot. regulacji w mediach w krajach, w których  one dzisiaj nie funkcjonują.  Organizatorem spotkania jest  Narodowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Węgierskich (MÚOSZ).

Fot. tvp.info

Protest CMWP SDP przeciwko skazaniu red. Magdaleny Ogórek i red. Rafała Ziemkiewicza

Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP stanowczo protestuje przeciwko skazaniu przez Sąd Okręgowy w Warszawie redaktor Magdaleny Ogórek i redaktora Rafała Ziemkiewicza za słowa użyte w 2019 r. w telewizyjnej audycji satyrycznej „W tyle wizji” emitowanej w TVP Info. Dziennikarze zostali skazani z art. 212 kk. i zgodnie z wyrokiem sądu mają zapłacić po dziesięć tysięcy złotych grzywny za rzekome zniesławienie psychoterapeutki i aktywistki Elżbiety Podleśnej. Wyrok jest prawomocny. CMWP SDP zapowiada wsparcie dziennikarzy, jeśli zdecydują się złożyć wniosek o kasację wyroku do Sądu Najwyższego.

Sąd Okręgowy w Warszawie 24 maja br. uznał red. Magdalenę Ogórek i red. Rafała Ziemkiewicza za winnych rzekomego pomówienia psychoterapeutki i aktywistki społecznej Elżbiety Podleśnej. Była ona jedną z osób, które zaatakowały publicystkę TVP Info red. Magdalenę Ogórek podczas wyjścia z siedziby stacji przy Placu Powstańców Warszawy 2 lutego 2019 r. po zakończonym programie „Minęła 20” w TVP Info. Red. M. Ogórek była jego współautorką i współprowadzącą. Napastnicy ubliżali dziennikarce TVP i usiłowali uniemożliwić jej odjazd sprzed biurowca kładąc się jezdni i blokując przejazd jej samochodu. Dziennikarze omawiając ten incydent kolejnego dnia w emitowanym na żywo satyrycznym programie „W tyle wizji” skrytykowali m.in. zachowanie psychoterapeutki, która brała udział w tym zdarzeniu. Sąd drugiej instancji (SO w Warszawie) utrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia z grudnia ub. roku skazujący dziennikarzy. Sąd stwierdził w nim, iż red. Magdalena Ogórek i red. Rafał Ziemkiewicz przekroczyli granice dozwolonej krytyki, a ich zamiarem było ośmieszenie psychoterapeutki Elżbiety Podleśnej i innych osób biorących udział w protestach antyrządowych.

W ocenie CMWP SDP wyrok ten narusza zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, której podstawą jest swoboda wypowiedzi dziennikarza. Wymiar sprawiedliwości zignorował bowiem istotne aspekty sprawy mające wpływ na jej rozstrzygnięcie. Przede wszystkim Sąd nie wziął pod uwagę charakteru programu, w jakim doszło do rzekomego zniesławienia aktywistki i psychoterapeutki. To audycja satyryczna, emitowana na żywo, w której dziennikarze komentują spontanicznie najnowsze i najbardziej interesujące z ich punktu widzenia zdarzenia, a ich wypowiedzi ze względu na charakter programu są utrzymane w lekkim tonie i wyrażają ich subiektywny punkt widzenia często wykorzystując przy tym elementy ironii. W ocenie CMWP SDP inkryminowane wypowiedzi red. Ogórek i red. Ziemkiewicza spełniały to kryterium gatunkowe satyrycznej audycji telewizyjnej emitowanej na żywo. Warto przy tym zauważyć, iż poddane krytyce publiczne zachowanie aktywistki społecznej i psychoterapeutki w ocenie wielu osób jest kontrowersyjne, a nawet niezgodne z zasadami współżycia społecznego. Oczywistym jest, że ocena działań Elżbiety Podleśnej nie należy do Sądów rozpatrujących tę sprawę, ale karanie dziennikarzy za satyryczną krytykę prasową tejże publicznej działalności budzi zdecydowany sprzeciw. Jest rzeczą zdumiewającą i wyjątkowo bulwersującą, gdy w państwie prawa dziennikarz zostaje karnie skazany za ironiczne opinie, które głosi zgodnie z zasadami profesjonalizmu dziennikarskiego. Z racji wykonywanego zawodu ma on prawo do oceny i krytyki w mediach osób działających publicznie, a taką osobą staje się przecież także psychoterapeutka, która w czynny sposób bierze udział w publicznych protestach.

Skazanie dziennikarzy w procesie karnym skutkuje także niszczeniem wolnej debaty i godzi w jeden z fundamentów porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej, jakim jest wolność słowa. CMWP SDP przypomina, iż zgodnie z art. 10 ust. 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Artykuł 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka stanowi, iż Każdy człowiek ma prawo wolności opinii i wyrażania jej; prawo to obejmuje swobodę posiadania niezależnej opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglądów wszelkimi środkami, bez względu na granice. Natomiast w myśl artykułu 19 ust. 2 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych: Każdy człowiek ma prawo do swobodnego wyrażania opinii; prawo to obejmuje swobodę poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania wszelkich informacji i poglądów, bez względu na granice państwowe, ustnie, pismem lub drukiem, w postaci dzieła sztuki bądź w jakikolwiek inny sposób według własnego wyboru. Ponadto zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz), wolność słowa dotyczy nie tylko prawa do informacji lub opinii nieobraźliwych lub neutralnych, ale nawet tych, które są obraźliwe, szokujące lub niepokojące.

CMWP SDP stoi ponadto na stanowisku, iż orzeczona w tym wypadku dla redaktor Magdaleny Ogórek i redaktora Rafała Ziemkiewicza kara pieniężna to tzw. SLAPP (strategic lawsuit against public participation), tzn. akcja procesowa nakierowana na faktyczne ograniczenie praw obywatelskich w zakresie wolności słowa, poprzez zniechęcenie zarówno redaktorów M.Ogórek i R. Ziemkiewicza, jak i innych dziennikarzy, do podejmowania w mediach istotnej oraz wywołującej społeczne emocje tematyki politycznych konfliktów, ich przyczyn i przebiegu. Skazanie dziennikarzy powoduje bowiem tzw. efekt mrożący (tzw. chilling effect) dla całego dziennikarskiego środowiska, wielokrotnie negatywnie opisywany na gruncie prawa polskiego, jak i międzynarodowego. Jest to nie do pogodzenia z opartą na dążeniu do prawdy i prezentacji różnych punktów widzenia pracą publicysty, której istotą jest m.in. odwaga w poruszaniu trudnych, a nawet kontrowersyjnych tematów oraz ocena faktów, osób i ich działalności. Warto przy tym podkreślić, iż jest rzeczą powszechnie znaną, iż metody działań aktywistów społecznych takich jak Elżbieta Podleśna wywołują społeczne emocje, więc tym bardziej działając w interesie społecznym dziennikarze mają prawo wyrażać publicznie różne poglądy i opinie na ich temat, także w satyryczny i ironiczny sposób.

dr Jolanta Hajdasz, dyr. CMWP SDP

Warszawa 25 maja 2023

Donaldowi Tuskowi myli się polityka z dziennikarstwem. CMWP SDP komentuje dla PAP wypowiedzi szefa PO o mediach

Poglądy Donalda Tuska to filozofia funkcjonowania mediów III RP. Liderowi PO myli się polityka z dziennikarstwem i całkiem się gubi w rozróżnianiu tych dwóch dziedzin życia publicznego – powiedziała dla PAP dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy  SDP Jolanta Hajdasz.

22 maja 2023  Polska Agencja Prasowa zwróciła się do CMWP SDP z prośbą o komentarz do wywiadu Donalda Tuska dla portalu „Zawsze Pomorze”.  Publikujemy tę depeszę PAP. 

Polska Agencja Prasowa: Donald Tusk w opublikowanym 19 maja wywiadzie dla niezależnego portalu regionalnego „Zawsze Pomorze” powiedział: „oczekuję od mediów też krytycznego podejścia do rządzących, a nie do opozycji”. „Demokracja w Polsce jest zagrożona m.in. dlatego, że także niezależne media uważają, że dużo łatwiej skakać po opozycji niż po władzy” – ocenił, przypominając, że „jest dziennikarzem z zawodu”. „Nigdy nie zrezygnuję z tej filozofii, że wolne dziennikarstwo i wolne media są nie od tego, żeby polować na opozycję razem z władzą, tylko żeby razem z opozycją patrzeć władzy na ręce” – wyjaśnił i podkreślił, że „niezależnie od tego, kto rządzi, media są od tego, żeby kontrolować władzę, a nie opozycję”. Co Pani sądzi o tych opiniach?

Jolanta Hajdasz: W mojej ocenie Donaldowi Tuskowi myli się polityka z dziennikarstwem i całkiem się gubi w rozróżnianiu tych dwóch dziedzin życia publicznego. Przypomnę więc, że najważniejszym zadaniem mediów jest przekazywać prawdę o otaczającym nas świecie, a więc działać nie w interesie władzy, czy opozycji, ale społeczeństwa, wszystkich odbiorców mediów, których dobro powinno być zawsze na pierwszym miejscu w pracy dziennikarzy. Twierdzenie Donalda Tuska, że – cytuję – „wolne media są nie od tego, żeby polować na opozycję razem z władzą, tylko żeby razem z opozycją patrzeć władzy na ręce” – to dawno już skompromitowany pogląd, bo media nie są od polowania na kogokolwiek, bez względu na to, czy jest z opozycji, czy reprezentuje władzę. Media powinny przede wszystkim uczciwie i rzetelnie informować o wszystkim, co dzieje się wokół nas, a więc krytykować tych, którzy na to w ich ocenie zasługują i czasem pochwalić tych, którzy w ocenie danych mediów postępują prawidłowo. Nie ma znaczenia, czy są z opozycji, czy też nie. Pogląd Donalda Tuska to filozofia funkcjonowania mediów III RP, gdy w okresie transformacji ustrojowej i jeszcze w latach dwutysięcznych wmawiano nam, że „wolne” media muszą krytykować władzę, co wyjątkowo ochoczo realizowano, gdy władzę sprawowali politycy głoszący inne poglądy niż tzw. media mainstreamowe, np. za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, gdy w przekazach ówczesnych mainstreamowych mediów trudno było znaleźć rzetelną relację z jego konferencji prasowych, wystąpień, czy inicjatyw. Poza tym Donald Tusk chyba zapomniał, iż jego ugrupowanie sprawuje władzę w wielu miastach, województwach oraz samorządach powiatowych i gminnych. Wątpię bowiem, by Donald Tusk postulował „polowanie na władzę” wraz z „wolnymi mediami” także w tych miejscach, gdzie aktualnie rządzi jego partia.

PAP: W tym samym wywiadzie przewodniczący PO zarzucił niezależnym mediom, że „za tak długie rządy PiS” ponoszą „współodpowiedzialność”. „Jeśli pytacie, dlaczego PiS tak długo rządzi, to jest też współodpowiedzialność mediów za to” – mówił. „Media pod kontrolą PiS-u robią to na zamówienie, a ostatki mediów, które są niezależne uważają, że to jest fajny sposób na symetryzowanie. Nie przyjmuję tego zarzutu, że PO licytuje się na socjal z PiS-em, bo staram się w tych bardzo trudnych okolicznościach szukać możliwie racjonalnych rozwiązań” – wyjaśnił, odnosząc się do części opinii w mediach, które odniosły się krytycznie do jego propozycji, by wprowadzić 800 plus szybciej niż chce to uczynić PiS. Czy pani zdaniem wolne media nie powinny symetrycznie traktować wszystkich ruchów i partii politycznych?

J.H.: Wolne i niezależne media powinny równo traktować wszystkich uczestników życia publicznego, w tym życia politycznego. Stawianie komuś zarzutu z tego, że samemu nie potrafi się wygrać wyborów, przez co inna parta rządzi za długo, jak to zrobił w w/w wywiadzie Donald Tusk, jest rozpaczliwym wręcz przyznaniem się do braku dobrych rozwiązań aktualnych problemów Polaków i dlatego trzeba szukać winnych wśród dziennikarzy i mediów. Formułowany pod adresem mediów zarzut, że to one odpowiadają za „tak długie rządy PiS” – to absolutnie błędny pogląd, bo to nie media wygrywają bądź przegrywają wybory. Tego np. uczy nas historia Polski, można mieć przecież wszystkie media po swojej stronie, jak PZPR w 1989 r. czy PO w 2015 r. i przegrać wybory. Wyborcy naprawdę potrafią myśleć samodzielnie i warto traktować ich poważnie, a nie jak bezwolne narzędzia w rękach mediów czy specjalistów od politycznego marketingu.(PAP)

autor: Grzegorz Janikowski

Fot. M. Zubek

Dziennikarstwo i sztuczna inteligencja. CMWP SDP na XVII konferencji „Etyka mediów” w Krakowie

Czy sztuczna inteligencja jest zagrożeniem dla dziennikarstwa, jaka jest jej definicja , czy  „utwory” AI mogą być objęte prawami autorskimi i jak na nasze  dziennikarstwo wpływa pojawienie się chatu GPT w języku polskim  – to pytanie , na jakie szukali odpowiedzi uczestnicy sesji pod patronatem Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP podczas pierwszego dnia ogólnopolskiej konferencji „Etyka mediów ” na  Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie.  Sesji przewodniczyła dr Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP.  Sesja zgromadziła ekspertów, którzy omawiali aspekty etyczne, kwestie praw autorskich, jakość informacji oraz wpływ sztucznej inteligencji na dziennikarstwo, ze szczególnym uwzględnieniem polskiego krajobrazu medialnego.

Przyjęcie szacunku dla godności osoby jako podstawowej zasady etycznej oraz poszanowanie godności każdego człowieka jako podstawowej zasady życia społecznego stanowią podstawowy i czytelny wyznacznik jakości dziennikarstwa oraz jakości życia społecznego. Respektowanie i realizowanie tych zasad jest nie tylko postulatem odpowiedzialnej pragmatyki życia społecznego, ale celem rzetelnej wiedzy służącej dobru człowieka i społeczności. We współczesnej przestrzeni medialnej obserwujemy z niepokojem wiele negatywnych zjawisk naruszenia godności człowieka poprzez kłamstwa, naruszanie dóbr osobistych, bezpodstawne oskarżanie, poprzez słowa i język niegodne człowieka, manipulację i nieuczciwość ocen i komentarzy – to przesłanie konferencji, których pomysłodawcą i głównym organizatorem jest ks. prof. dr hab. Michał Drożdż z UP JPII, a który w tym roku już po raz XVII przewodniczył tej konferencji.  Konferencja jest objęta patronatem honorowym Rektora Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie,  ks. dr hab. Roberta Tyrały, a patronat naukowy nad nią sprawuje Polskie Towarzystwo Komunikacji Społecznej.

W sesji pod patronatem CMWP SDP z referatami  wystąpili m.in. : prof. dr hab. Jerzy Gołuchowski, dr hab. Anna Musialik-Chmiel z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, dr hab. Anna Prusak  z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, dr hab. Paweł Kuca z Uniwersytetu Rzeszowskiego,  ks. dr Dariusz Raś  i dr Olimpia Górska z Uniwersytetu Papieskiego  Jana Pawła II w Krakowie oraz  dr Jacek Żurawski  z Telewizji Polskiej S.A. i Społecznej  Akademii Nauk w Warszawie.

Relacja na stronie głównej konferencji TUTAJ

oraz w mediach społecznościowych m.in na FB TUTAJ.

CMWP SDP na XVII konferencji „Etyka mediów” w Krakowie

„Dziennikarstwo wobec wyzwań AI” to tytuł sesji  pod patronatem CMWP SDP, jaka odbędzie się  w czasie tegorocznej XVII Konferencji Naukowej Etyki Mediów organizowanej przez Instytut Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej  Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.  Sesja odbędzie się w pierwszym dniu konferencji  czyli 17 maja br. Sesję poprowadzi dr Jolanta Hajdasz i dyr. CMWP SDP, wiceprezes SDP. 

Sztuczna inteligencja: upodmiotowienie maszyn – uprzedmiotowienie człowieka  to tytuł tegorocznej, już XVII edycji ogólnopolskiej konferencji naukowej „Etyka mediów” .  Co roku biorą w nim udział naukowcy zajmujący się szeroko rozumianą tematyką dotyczącą mediów praktyki i teorii komunikowania masowego.  Konferencja odbędzie się w Krakowie w dniach 17-18 maja 2023 roku. Jak piszą organizatorzy,  w tym roku w jej trakcie medioznawcy będą analizować z różnych perspektyw medioznawczych, między innymi, następujące problemy:  człowiek i maszyna – korelacja, sprzężenie zwrotne; badania funkcjonowania sztucznej inteligencji w przestrzeni komunikowania społecznego, czy platformy i firmy technologiczne w rozwoju i użytkowaniu mediów społecznościowych, kreatywność w sieci – narzędzia i aplikacje, oraz  e-dziennikarstwo – człowiek i booty, naturalne i sztuczne generowanie i dyfuzja treści, a także dziennikarstwo danych i archiwizacja współczesnych treści medialnych. Problematyka ta zawiera także aspekt etyczny, ponieważ funkcjonowanie maszyn i aplikacji informatycznych symuluje inteligencję naturalną człowieka, a działania człowieka stają się coraz częściej zdeterminowane przez sztuczną inteligencję algorytmów. W tym kontekście ujawnia się etyczny dylemat upodmiotowienia maszyn i uprzedmiotowienia człowieka.

Sztuczna inteligencja jest popularnym i częstym tematem zarówno dyskursu publicznego i przekazów medialnych, jak również dyskursu naukowego i badań medioznawczych. Pojęcie to sformułowane już prawie 70 lat temu przez Johna McCarthy’go, uległo z czasem semantycznej modyfikacji i bywa używane współcześnie nie tylko w poważnym i precyzyjnym naukowo ujęciu technicznego symulowania wybranych funkcji ludzkiego umysłu i zmysłów według reguł numerycznej algorytmizacji, ale także w kontekstach popularnych dyskusji i przekazów, w których obejmuje ono całość ukrytego i niekontrolowanego przez człowieka funkcjonowania maszyn i aplikacji. Dynamiczny rozwój technologiczny sprzyja procesom mediatyzacji komunikowania społecznego. Również komunikowanie medialne korzysta z tej dynamiki postępu technologicznego, wykorzystując funkcjonalność maszyn i aplikacji w procesach tworzenia i dyfuzji treści medialnych. Procesy te są możliwe dzięki coraz doskonalszym technicznie algorytmom i ich wykorzystaniu w aplikacjach informacyjnych, komunikacyjnych, mechanizmach gromadzenia i przetwarzania danych oraz ich udostępniania w otwartych i zamkniętych zasobach wiedzy i informacji. Rozwojowi technologii towarzyszy teoretyczna refleksja nad ich wpływem na człowieka i społeczność. Refleksja ta ma charakter interdyscyplinarny i dotyczy w dużej mierze wymiaru etycznego. Celem naszej Konferencji jest odkrywanie i badanie działań człowieka w medialnym świecie funkcjonowania algorytmów i sztucznej inteligencji oraz badanie obecności i funkcjonalności „inteligentnych” aplikacji informacyjno-komunikacyjnych w przestrzeni komunikowania społecznego. Jednym z ważnych problemów związanych ze sztuczną inteligencją jest korelacja i sprzężenie zwrotne działań człowieka z funkcjonowaniem maszyn.

Szczegółowy program konferencji jest TUTAJ.

Oświadczenie CMWP SDP w sprawie finansowania polskich mediów przez podmioty zagraniczne

Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP z najwyższym niepokojem przyjmuje informacje o finansowaniu wybranych mediów w Polsce przez podmioty zagraniczne pod pretekstem wspierania „niezależności dziennikarskiej w Europie Wschodniej”. Szczególnie kontrowersyjnym przykładem działań tego typu są informacje o emisji obligacji na rzecz „wolności prasy w Europie Wschodniej” przez bank  społeczno–ekologiczny GLS z Niemiec.

3 maja br. portal dw.com, należący do niemieckiego nadawcy publicznego Deutsche Welle poinformował, iż największy, niemiecki bank społeczno–ekologiczny GLS z siedzibą w Bochun zdecydował się na wyemitowanie obligacji, których celem jest finansowanie mediów w Europie Środkowo – Wschodniej. Tym razem wartość tych obligacji wynosi 5 milionów euro, a Niemcy interesują się szczególnie dwoma krajami – Polską i Słowacją, publikacja zawiera bowiem informację, iż na emisji tych obligacji „skorzystają media w Polsce i na Słowacji”.

Wg niemieckiego, publicznego portalu „w niektórych krajach Europy Środkowej i Wschodniej media znajdują się pod presją prawicowo-konserwatywnych rządów”, a na przykład „na Węgrzech i w Polsce firmy powiązane z rządem przejęły udziały w wydawnictwach medialnych, aby wpływać na kształtowanie opinii zgodnie z partiami rządzącymi”. Obligacje na rzecz wolności prasy w Europie Wschodniej – jak pisze portal – mają więc zapewnić „pomoc dla zagrożonych mediów w tych krajach”. Poinformowano także, iż za emisją obligacji stoi holenderska firma Pluralis B.V., która pochodzi z niekomercyjnego Funduszu Inwestycyjnego Rozwoju Mediów (MDIF). Pomysł jest prosty – czytamy na portalu Deutsche Welle, inwestorzy mogą – dzięki zainwestowaniu swoich pieniędzy – przejąć „społeczną odpowiedzialność”, zapewniając „bezpieczeństwo finansowe niezależnym mediom w Europie Środkowej i Wschodniej” i umożliwiając tym samym dalsze „niezależne informowanie”( cudzysłowy – red. CMWP SDP). Jak poinformowano Pluralis określa docelową wielkość inwestycji w spółki medialne w Europie Środkowej i Wschodniej na 100 mln euro. Dziś mamy już razem 50 mln euro, również z pomocą obligacji GLS, które zostały wyemitowane pod koniec marca – informuje Max von Abendroth, senior advisor w firmie Pluralis. Europejski Fundusz Inwestycyjny Pluralis potwierdził, iż  zainwestował do tej pory 32 mln euro na Słowacji i w Polsce. Na Słowacji w Dom Medialny Petit Press, a w Polsce w Dom Medialny Gremi (właściciela dziennika Rzeczpospolita – przyp. CMWP SDP).  I szczególnie w Polsce będziemy jeszcze bardziej aktywni – dodał  Max von Abendroth.

W ocenie CMWP SDP finansowanie mediów przez nietransparentny podmiot zagraniczny jest zawsze wyjątkowo niepokojące, ponieważ ten, kto finansuje media kieruje się zawsze swoimi interesami, a jego cele nie są jasne i czytelne dla odbiorców tych mediów. W tym wypadku chodzi o wpływanie na opinie publikowane w mediach dystrybuowanych na terenie Polski pod pretekstem wspierania „niezależnych” mediów.

W przypadku emisji obligacji przez niemiecki bank za pośrednictwem firmy holenderskiej należy dostrzec, iż kraje te tworzą wygodny dla siebie kanał dystrybucji do Polaków treści zgodnych z własnym interesem narodowym.  Jest to szczególnie niepokojące i niebezpieczne w roku wyborów do parlamentu, w których ogromną rolę odgrywają media, a które odbędą się w br. w naszym kraju.  Ponadto miliony euro kierowane z zagranicy tylko do niektórych polskich mediów nie będą służyć wolności prasy, bo poza treściami które te media będą głosić zgodnie z poglądami swoich właścicieli, będą także psuć nasz rynek medialny. Wydawnictwa nie mające dostępu do takich łatwych i wielkich pieniędzy będą bowiem przez to słabsze finansowo i przez to będą sobie gorzej radzić np. w konkurencji na rynku reklamy, czy w Internecie. Podobnie było np. w latach 90-tych i wczesnych dwutysięcznych, gdy pozbawione jakiegokolwiek wsparcia polskie podmioty medialne nie były w stanie konkurować z wydawcami zagranicznymi, które bez żadnych ograniczeń i z wielokrotnie większymi funduszami działały w naszym kraju i przejmowały kolejne tytuły prasowe.

dr Jolanta Hajdasz

dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP

Warszawa, 9 maja 2023

informacja z 3.05.23 TUTAJ.

 

Ruszył proces karny z powództwa marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego przeciwko red. Tomaszowi Duklanowskiemu

11 kwietnia  w Sądzie Rejonowym dla m. st. Warszawy rozpoczął się proces karny, jaki Marszałek Senatu Tomasz Grodzki wytoczył red. Tomaszowi Duklanowskiemu. Marszałek Senatu oskarża redaktora naczelnego Radia Szczecin o zniesławienie w związku z publikacjami obciążających go relacji byłych pacjentów. Polityk zaprzecza wszelkim doniesieniom i domaga się ukarania dziennikarza. Sprawa objęta jest monitoringiem CMWP SDP. 

Sprawa dotyczy publikacji, które ukazywały się na antenie Radia Szczecin i na łamach Gazety Polskiej na przełomie lat 2019 i 2020. Red. Tomasz Duklanowski ujawnił wówczas świadectwa kilkunastu osób – byłych pacjentów oraz rodzin pacjentów prof. Grodzkiego, które twierdzą, że lekarz przyjmował od nich korzyści majątkowe w zamian za przeprowadzenie lub przyspieszenie operacji. W czasie gdy miało to miejsce, Tomasz Grodzki pełnił funkcję dyrektora i ordynatora szpitala w Szczecinie – Zdunowie. Osoby, z którymi rozmawiał dziennikarz, zeznawały, że chodziło o kwoty od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Rozmówcy dziennikarza zdecydowali się także złożyć  zeznania w CBA i prokuraturze, w wyniku czego doszło do sformułowania zarzutów przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie wobec Grodzkiego. Ostatecznie jednak politykowi nie przedstawiono zarzutów, ponieważ większość senacka, która go wspiera, nie zgodziła się na uchylenie immunitetu i tym samym pociągnięcie Marszałka do odpowiedzialności karnej.

Red. Tomasz Duklanowski nie kryje swojego zdumienia przebiegiem zdarzeń: W tej chwili to ja jestem osobą, która odpowiada za skandal korupcyjny przed sądem. Marszałek Grodzki przed sądem prawdopodobnie długo nie stanie, dlatego że bronią go koledzy partyjni z Platformy Obywatelskiej i innych ugrupowań opozycyjnych. Jest to o tyle bulwersujące, że wychodzi na to, iż jedynymi osobami, które ponoszą tu konsekwencje, są dziennikarze oraz świadkowie, którzy de facto są poszkodowani w tej sprawie; którzy w dramatycznej sytuacji byli zmuszeni do tego, żeby przekazywać pieniądze panu Grodzkiemu, po to żeby ratować życie swoje albo swoich najbliższych.

Ze względu na to, iż proces toczy się za zamkniętymi drzwiami, mec. Andrzej Lew-Mirski, pełnomocnik  red. Tomasza Duklanowskiego, nie może ujawnić szczegółów przebiegu wtorkowego posiedzenia. – My niestety nie możemy tego zmienić, natomiast może być tak, że sam Pan Marszałek Grodzki, chcąc upublicznić to, co go boli, złoży wniosek, żeby sąd uchylił tajność. W ten sposób zostałyby ujawnione wszystkie okoliczności, które towarzyszą tej sprawie. To jest możliwe tylko i wyłącznie ze strony Pana Marszałka – powiedział mec. Andrzej Lew Mirski. Odkąd sprawa ujrzała światło dzienne, prof. Grodzki konsekwentnie zaprzecza jakimkolwiek zarzutom formułowanym w mediach i zapewnia o swojej niewinności. Pomimo to polityk nie zgadza się na odtajnienie sprawy. Rozprawa jest w trybie niejawnym i tego się będę trzymał – poinformował przed wejściem na salę sądową. Sprawa została odroczona. Sędzia wyznaczył kolejne terminy rozpraw, na których zostaną przesłuchani świadkowie.

W dniu publikacji tego artykułu mija 754 dni, od kiedy marszałek Tomasz Grodzki chowa się za swoim senackim immunitetem.

Tekst i zdjęcia: Anna Maria Szczepaniak

Wygrana red. Pawła Gąsiorskiego w Sądzie Najwyższym z gminą Rędziny! Dziennikarz miał wsparcie CMWP SDP

Sąd Najwyższy  oddalił kasację  oskarżyciela – gminy  Rędziny  jako „oczywiście bezzasadną”  i uniewinnił red. Pawła Gąsiorskiego od zarzutu zniesławienia tej gminy,  o co dziennikarz był oskarżony w trybie art. 212kk.  Kosztami procesu został obciążony oskarżyciel prywatny  – gmina Rędziny.  Wyrok kończący ostatecznie tę sprawę wydał 29 marca b.r.  sędzia Sądu Najwyższego  Andrzej Stępka.  Od pierwszej rozprawy sprawa była objęta monitoringiem  CMWP SDP, które wspierało dziennikarza w tym procesie. Toczyła się ona, jak większość spraw karnych o zniesławienie, z wyłączeniem jawności. 

Od stycznia 2021r. sprawę prowadził  Sąd Rejonowy w Częstochowie,  który uznał dziennikarza winnym tego zniesławienia, ale w drugiej instancji  przed Sądem Okręgowym, także  w Częstochowie, dziennikarz był uniewinniony od tego zarzutu, jednak gmina Rędziny nie pogodziła się z nim i wniosła o kasację tego wyroku do Sądu Najwyższego.  Redaktor Paweł Gąsiorski, redaktor naczelny  portalu gminaredziny.pl został oskarżony przez Gminę Rędziny z prywatnego aktu oskarżenia z art. 212 kodeksu karnego. Gminie nie spodobało się sformowanie, że „gmina nieźle zarabia na Waszych odpadach”. Według aktu oskarżenia były to nieprawdziwe informacje, a twierdzenie, że m.in. „mieszkańcy za dużo płacą za śmieci”  spowodowało „utratę zaufania do gminy Rędziny” przez mieszkańców.

Artykuł będący przedmiotem oskarżenia  jest TUTAJ.

Red. Paweł Gąsiorski został skazany za  opublikowanie w 2019 r. na prowadzonym przez siebie  portalu www.gminaredziny.pl dwóch artykułów na temat wydatków i dochodów związanych z odbiorem, gospodarowaniem i transportem śmieci w Gminie Rędziny. Teksty te zostały także opublikowane  na portalu Facebook.  Według aktu oskarżenia, gmina została zniesławiona  m.in. sformułowaniem “gmina nieźle zarabia na Waszych odpadach”,  “mieszkańcy za dużo płacą za śmieci”, co  rzekomo spowodowało utratę zaufania do gminy Rędziny przez mieszkańców. Gmina nie zwróciła się do portalu o sprostowanie treści artykułu ani w części, ani w całości.  W toku postępowania sądowego Paweł Gąsiorski nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i w tym zakresie złożył wyjaśnienia. Zgodnie z jego linią obrony, nie uchybił on wymogom art. 12 ust. 1 ustawy – Prawo prasowe, dochowując wskazanej przez ustawodawcę staranności i rzetelności. Podniósł również, że gmina nie może  być oskarżycielem prywatnym w niniejszej sprawie. Został jednak skazany wyrokiem Sądu Rejonowego w Częstochowie – Wydział XVI Karny z dnia 23 listopada 2021 r. CMWP przedstwiło  CMWP przedstawiło swoją opinię w postępowaniu pierwszoinstancyjnym (pismo z dnia 19 listopada 2021 r.), a z uwagi na wydanie wyroku skazującego w I instancji, opinia ta została poszerzona i  została wysłana także do Sądu Okręgowego .

CMWP SDP  w swoich stanowiskach   jednoznacznie podkreślało , iż skazanie dziennikarza wyrokiem karnym za krytykę gospodarki śmieciowej gminy jest nie tylko nie do pogodzenia z międzynarodowymi, powszechnie uznanymi standardami wolności słowa, ale wręcz podważa powagę polskiego sądownictwa, które miałoby sankcjonować karanie dziennikarza za powszechnie formułowane opinie („gmina nieźle zarabia na Waszych odpadach”, czy „mieszkańcy za dużo płacą za śmieci”) .   Zwracaliśmy uwagę także na fakt, iż wbrew pozorom, skazanie dziennikarza nie było również w interesie oskarżyciela, ponieważ organ władzy, którego w praktyce nie wolno krytykować na łamach prasy, nie byłby poddany należytej kontroli społecznej, co ostatecznie, byłoby szkodliwe zarówno dla tego organu, jak i całej wspólnoty samorządowej. Szczególnie bulwersujące było w tym to, iż gmina nie skorzystała z możliwości złożenia wniosku o sprostowanie zawartych w artykułach prasowych treści, które uważa za nieprawdziwe lub nieścisłe. W tym kontekście argumentacja zawarta w akcie oskarżenia budziła poważne wątpliwości, bowiem kluczowym elementem sprawy wydawała się raczej chęć ukarania „nieprawomyślnego” dziennikarza za publikację niż rzeczywiste dążenie do wyjaśnienia stanu faktycznego i obrony dobrego imienia samorządu.

Więcej na ten temat TUTAJ.

CMWP SDP komentuje dla Niezależna.pl kontrowersyjną publikację Radia ZET

Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich  Jolanta Hajdasz w rozmowie z Niezalezna.pl odniosła się do publikacji Radia ZET, dotyczącej Marszałek Sejmu Elżbiety Witek i jej ciężko chorego męża. Zdaniem Hajdasz, artykuł Mariusza Gierszewskiego i Radosława Grucy to „wyjątkowo niskich lotów podłe działanie” a jedynym jego uzasadnieniem byłby „interes społeczny”. – A w tej całej historii na ten moment trudno mi się dopatrzyć jakiegokolwiek interesu społecznego. Czy chcą, żeby pana Witka dzisiaj odłączono od tej aparatury, z godziny na godzinę, bo ktoś tak uważa, inaczej niż lekarze? Przecież to byłaby zbrodnia, nie wolno nawet formułować takich żądań – stwierdziła rozmówczyni portalu. 

Na portalu Radia ZET pojawił się 6 kwietnia w Wielki Czwartek artykuł dotyczący rzekomych nieprawidłowości w szpitalu w Legnicy, a  w tekście pojawiły się wrażliwe informacje o stanie zdrowia pacjenta, umożliwiające jego identyfikację, a także sugestie, jakoby proces (i sposób) jego leczenia był nieprawidłowy oraz odbywał się „kosztem życia i zdrowia” innych pacjentów. Dziennikarze ustalili, że tym „kontrowersyjnym” pacjentem, który „od ponad roku przebywa na oddziale intensywnej terapii” jest mąż Marszałek Sejmu Elżbiety Witek – Stanisław Witek. W tekście możemy przeczytać m.in., że mąż Marszałek Sejmu Elżbiety Witek „od kilkunastu miesięcy blokuje miejsce” na OAiIT (Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii-red.) oraz że na skutek tej sytuacji doszło do zgonu innej pacjentki, która miała czekać „8 dni na przeniesienie” na wspomniany oddział. Artykuł kończy się informacją, że „Radio ZET czeka na odpowiedzi na pytania wysłane do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy, Prokuratury Okręgowej w Legnicy, Centrali NFZ i Marszałek Sejmu Elżbiety Witek”, jednak nie podano, kiedy te pytania zostały do adresatów wysłane. Marszałek Elżbieta Witek w swoim oświadczeniu podkreśliła, że „w tym tygodniu” rozmawiała z autorami artykułu „tłumacząc złożoność sytuacji i jej szczegóły”. – Niestety Radio ZET pominęło ten fakt i napisało, że nie otrzymało ode mnie informacji – napisała Elżbieta Witek. W godzinach popołudniowych do pytań dziennikarzy Radia ZET odniósł się też Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ). W odpowiedzi podkreślono m.in., że „Decyzje w zakresie metod i sposobu leczenia pacjenta zawsze podejmuje lekarz specjalista, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, a także zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością”.– Czas pobytu pacjenta na OAiIT jest uzależniony od decyzji lekarza. Są pacjenci hospitalizowani na oddziale intensywnej terapii dłużej niż rok. W ciągu ostatnich 5 lat takich pacjentów było 83– dodano. Według NFZ, podobnie rzecz się ma w przypadku oceny stanu zdrowia w kontekście „przekazania pacjenta do innego oddziału w celu kontynuacji leczenia lub jego skierowania do hospicjum/ZOL/ZPO”, a także oceny realizacji tych świadczeń w warunkach domowych” – ta również „należy do lekarza”.

Na temat publikacji portalu Radia ZET dla portalu Niezależna.pl  wypowiedziała się dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (CMWP SDP) Jolantą Hajdasz. Jak pisze portal, rozmówczyni podkreśliła, że w tego typu przypadkach decyzja, czy kogoś zabrać z oddziału OIOM, czy nie należy „wyłącznie do lekarzy i dyrekcji szpitala”. – Ci ludzie wiedzą, co robią, mają swoje procedury, różne możliwości. Nie żyjemy w państwie, w którym człowiek pełniący obowiązki ordynatora czy dyrektora szpitala nie wie co ma robić i pyta się o to polityka – mówiła. – Dla mnie skandaliczny jest już sam termin publikacji tego materiału. Robienie tego tuż przed Świętami Wielkanocnymi, w takim wyjątkowym dla wszystkich czasie nie ma żadnego uzasadnienia. Przecież ten dramat nie rozegrał się ani wczoraj, ani dzisiaj  – dodała. Według Hajdasz, w tekście Gierszewskiego i Grucy „nie ma żadnych informacji, ani wniosków istotnych dla sprawy, które usprawiedliwiałyby dzisiejszą publikację z punktu widzenia warsztatu dziennikarskiego. Przeciwnie, każdy dziennikarz wie, że okres przedświąteczny to najtrudniejszy czas na przygotowanie odpowiedzi na publikację czy żądanie sprostowania, więc każdy nawet zupełnie niewiarygodny materiał będzie przez te świąteczne dni nagłaśniany bez względu na to, czy jest choć trochę prawdziwy, tylko z tego powodu, że dotyczy drugiej osoby w państwie. Publikacja tego materiału w Wielki Czwartek „jest więc jedynie uderzeniem w panią Marszałek, żeby sprawić jej dodatkową przykrość i zepsuć korzystny wizerunek, jakim się cieszy”.

– Gdyby autorzy tej publikacji mieli czyste intencje, przeczekaliby z publikacją te świąteczne dni, po to by dać szansę odnieść się do zarzutów zaatakowanym i przede wszystkim, kiedy można by było zweryfikować wiarygodność tych informacji. Teraz przez najbliższe dni temat będzie powielany we wszystkich kanałach komunikowania bez właściwej kontrreakcji, a ci, którzy to nagłośnili, doskonale sobie z tego zdają sprawę, bo przecież wiedzą, dlaczego zdecydowali, że ta publikacja ukaże się dzisiaj.  To w mojej opinii pokazuje rzeczywiste motywy autorów publikacji – wskazała.

Zdaniem naszej rozmówczyni, „komu jaki rodzaj świadczeń się należy, to jest kwestia do wyjaśnienia przez placówkę medyczną, bo decyzje podejmuje lekarz i dyrekcja danego szpitala a nie osoby z zewnątrz”. – Sugestie, że tam się działo coś nieprawidłowego są tutaj wyjątkowo niestosowne, nie na miejscu, choć chcę jednak podkreślić, że kogoś, kogo spotkała taka wielka tragedia, jak w przypadku córki zmarłej pacjentki, trzeba zrozumieć. Ma ona prawo w emocjach formułować bardzo ostre sądy, jednak dziennikarz jest od tego, żeby nie nadawać im rozgłosu, zanim nie sprawdzi wszystkich okoliczności zdarzenia – tłumaczyła.

Jak dodała, sprawę powinny wyjaśnić organy ścigania i szpital, „bo nie ma innej możliwości, żeby zweryfikować te zarzuty”. – Ale sposób nagłaśniania tego w mediach, rodzaj publikacji, mówienie bez żadnego kontrargumentu, pisanie o tym, że ktoś jest winny, bo inny pacjent za długo przebywa na intensywnej terapii, jest absolutnie nie na miejscu – mówi Jolanta Hajdasz.

Oceniając kontrowersyjną publikację szefowa CMWP SDP stwierdziła, że jest to „wyjątkowo niskich lotów podłe działanie” a jedynym jej uzasadnieniem „byłoby działanie w interesie społecznym”. – A w tej całej historii na ten moment trudno mi się dopatrzyć jakiegokolwiek interesu społecznego. Czy chcą, żeby pana Witka dzisiaj odłączono od tej aparatury, z godziny na godzinę, bo ktoś tak uważa, inaczej niż lekarze? Przecież to byłaby zbrodnia, nie wolno nawet formułować takich żądań – stwierdziła. – Biorąc pod uwagę termin tej publikacji, trzeba koniecznie wrócić do tematu po Wielkanocy. Ciekawe kto i dlaczego zdecydował o publikacji tego materiału w ten sposób i w takiej formie?  – pyta Hajdasz. „Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że czasem brakuje w szpitalach łóżek, ale nie można podsycać emocji w ten sposób. Podkreślam, ta publikacja w mojej ocenie ukazała się tylko po to, by uderzyć w marszałek Elżbietę Witek, która nie ma się teraz jak bronić przed fałszywymi argumentami, bo przecież nie każdy przeczyta jej oświadczenie na ten temat, jego zresztą Radio Zet nie będzie nagłaśniać.  Po tej publikacji u odbiorców ma zostać tylko wrażenie arogancji władzy. Mam jednak nadzieję, że innym mediom uda się zdemaskować nie pierwszą przecież manipulację środowiska Gazety Wyborczej, bo przypomnijmy, że koncern Agora jest dzisiaj 100 % właścicielem Radia Zet, które opublikowało ten materiał. Nie pierwsza to osoba publiczna, którą ten koncern usiłuje zniszczyć niegodnymi metodami” – podsumowała szefowa CMWP SDP.

Źródło: Niezalezna.pl

Oświadczenie Marszałek Elżbiety Witek w tej sprawie TUTAJ.

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close