Dobry Ruch a sprzedaż hot-dogów – komentarz JERZEGO KŁOSIŃSKIEGO

Zakup pakietu większościowego prywatnej spółki kolpertera prasy (ale nie tylko) – Ruch SA, to dobry ruch ze strony giganta paliwowego PKN Orlen. Krajowy kolporter prasy ma swoją już ponad stuletnią historię, która go wiąże z tradycją II RP, tak jak wiele innych firm Polski przedwojennej, choćby PKO.

 

W ostatnich latach Ruch SA, jako już prywatna spółka, dołował niesamowicie, same jej długi sięgające ponad 500 mln zł stanowił około 50- procent obrotów. Przechodziła proces restrukturyzacji i układania się z wierzycielami. Przede wszystkim w wyniku decyzji politycznej ze strony władz PiS o charakterze patriotyzmu biznesowego przed spółką pojawia się teraz nowa perspektywa. Miejmy nadzieję, że nie zostanie zmarnowana. Jej segment działalności i zasoby wpisują się idealnie w sprzedaż detaliczną Orlenu w ramach jego blisko 1,8 tys stacji paliwowych, które są też współczesnymi sklepami i barami bistro. Ruch dorzuca do tej bazy około 2 tys. swoich punktów sprzedaży i saloników prasy oraz całą swoją bogatą strukturę logistyczną, jak dostarczanie prasy do 15 tys. punktów czy usługa kurierska „Paczka w Ruchu”. Zatem przychody spółki ze sprzedaży prasy to tylko część jej obrotów, ale znacząca dla rynku prasy papierowej.

 

Ten segment kurczy się w wyniki cyfryzacji, co oczywiście przekłada się na zmniejszanie nakładów prasy, ale mimo wszystko jest to proces nie tak gwałtowny jak niegdyś wieszczono i wydrukowana „gazeta” pozostaje nadal wartością samą w sobie. Pytanie jest zasadnicze, co można zrobić przy założeniu, że chcemy rozwijać kolportaż prasy i upowszechniać jej czytelnictwo, które jest niskie w Polsce w porównaniu do Niemiec czy Francji? Wszelkie formy doskonalenia kolportażu, czyli odpowiednie dostarczanie albo eksponowanie mogą zmienić tylko w niewielkim stopniu ten stopień zainteresowania jej czytelnictwem. Bez zmiany oferty prasy, szczególnie dzienników i tygodników, które są istotą koloportażu prasy, nie poprawimy sytuacji.

 

Dlatego patriotyzm gospodarczy władz centralnych dopiero będzie miał sens, gdy zostanie rozbudowany czy wzmocniony poprzez wspieranie wydawnictw prasowych oferujących, że tak powiem, krajowy produkt. Bo, aby kolportaż się dobrze kręcił, musi nastąpić rozwój prasy regionalnej, lokalnej wychodzący z inicjatywy środowisk, którym zależy na przekazie treści ważnych dla własnych społeczności. Jeśli zastąpimy poprawne politycznie różne gazety według dominującego w elitach Unii Europejskiej wzoru liberalano-lewicowego na autentyczne głosy ludzi, którzy mówią co myślą, to prasa ożyje.

 

Trzymanie się tego wzorca narzucanej poprawności zniechęca do czytania gazet. W Polsce na przykład wszystkie dzienniki regionalne mówią to samo, bo wydawca jest ten sam, z kapitałem po zachodniej stronie naszej granicy. To tylko jedna z przeszkód rozwoju czytelnictwa, bo rozwój buduje się na autentyczności. Ale są i inne, równie ważne. Rozwinięte kraje Zachodu, dbające o kształt swojej opinii publicznej, wspierają prasę, jej kolportaż i sprzedaż. U nas segment prasy oddany jest tzw. wolnemu rynkowi, a tak naprawdę obecnie lobbystom z Niemiec. Władze państwa widzą jedyną tarczę we wpływie na opinie publiczną w postaci dofinansowania TVP, lekceważąc segment prasy. Ok, może jest teraz pierwsza jaskółka, zakup Ruchu SA przez PKN Orlen, ale bez równorzędnego stwarzania korzystnych warunków do wydawania prasy, to jaskółka wysoko nie poleci, chyba że chodzi tylko o sprzedaż hot-dogów i czerpanie zysków finansowych oraz tzw. pijar.

 

Jerzy Kłosiński