Dziennikarz mniej prestiżowy niż pani sprzątająca, bardziej niż poseł – ŁUKASZ WARZECHA o najnowszym sondażu CBOS

Zła wiadomość jest taka, że większym szacunkiem niż dziennikarze cieszą się szewcy, pracownicy sprzątający, a nawet sędziowie – mimo nieustannego młotkowania przez obecną władzę. Dobra wiadomość jest natomiast ta, że niewiele się pod tym względem zmieniło od lat. Niestety, tradycyjne badanie poważania dla poszczególnych profesji w obecnej sytuacji daje nam tylko szczątkowy obraz sytuacji.

 

CBOS bada szacunek dla zawodów w kilkuletnich odstępach od połowy lat 90. W najnowszym rankingu dziennikarze otrzymali 55 proc. ocen zdecydowanie na „tak” i 35 proc. „średnio”. O małym poważaniu wspomniało 8 proc. Gdyby pogrupować profesje pod względem odsetka deklaracji o dużym prestiżu, nasz zawód znalazłby się na 23. miejscu. To dolna część stawki złożonej z 31 pozycji, przy czym na samym dnie jest „działacz partii politycznej” (tylko 18 proc. mówi tu o wysokim prestiżu, 43 – o średnim, zaś aż 34 o niskim).

 

Czy powinniśmy się martwić? Sentencjonalnie mógłbym odpowiedzieć: tak, zawsze. Bo zawsze mogą być powody – a dzisiaj jest ich wyjątkowo wiele – żeby to, jak oceniają nas ludzie, potraktować jako ostrzeżenie dotyczące jakości naszej pracy. Jednak wyniki powinniśmy widzieć w kontekście.

 

Pierwszym elementem kontekstu jest ocena innych zawodów. Tak się składa, że Polacy na górze zestawienia nie sytuują zajęć umysłowych – pierwsze cztery miejsca to strażak, pielęgniarka, robotnik wykwalifikowany i górnik. Dopiero piąty jest profesor uniwersytetu. To zresztą asumpt do osobnych rozważań, bo mam wrażenie, że nie jest to jednak zdrowa hierarchia.

 

Drugi element kontekstu to zmiany na przestrzeni lat, począwszy od pierwszego badania w 1995 r. Profesja „robotnik wykwalifikowany” wystrzeliła w rankingu prestiżu w górę – z 41 proc. dużego prestiżu w pierwszym badaniu do 84 teraz. Podobnie rolnik: z 47 na 76 proc., ale też przedsiębiorca: z 45 do 65 proc. W tym samym czasie niemal bez zmian był prestiż nauczyciela (73 do 77), lekarza (79 do 80) czy profesora (84 do 83). Spadek odnotowali sędziowie – z 68 do 58, księża – z 42 do 36, posłowie – z 45 do zaledwie 27.

 

W tym czasie dziennikarze trzymali się mniej więcej podobnie, choć z lekką tendencją spadkową. W 1995 r. o wysokim prestiżu mówiło 60 proc. badanych – dziś 55 proc. Za to poprawiły się notowania dziennikarzy w stosunku do poprzedniego sondażu z 2013 r. Wtedy o wysokim prestiżu dziennikarzy mówiło 50 proc., o średnim – 40 proc. Pięć punktów przepłynęło od tego czasu od średniego do wysokiego prestiżu. Trudno więc mówić o postępującym upadku.

 

Tyle że ważne byłoby dzisiaj rozbić te odpowiedzi na bardziej szczegółowe dane. Dowiedzieć się na przykład, kogo pytani uważają w ogóle za dziennikarza – bo być może tutaj leży klucz do w miarę stabilnej pozycji naszego zawodu w rankingu. Czy jako dziennikarzy traktują również pracowników wielkich portali, przepisujących informacje, podawane przez innych, w dodatku wielokrotnie z rażącymi błędami, nawet ortograficznymi? Czy za dziennikarzy uważają faktycznych pracowników aparatu propagandy, czy to rządu czy opozycji, którzy po prostu podają dalej przekaz partyjny? A jeśli w obu przypadkach odpowiedzi są twierdzące, to jak odpowiadaliby, gdyby te osoby wyjąć poza nawias i umówić się, że nie są to dziennikarze?

 

Interesująco byłoby też dowiedzieć się, co sprawiłoby, żeby respondenci byli skłonni uznać dziennikarstwo za profesję bardziej godną poważania. Mam zresztą wrażenie, że jedną z odpowiedzi znam: wiele osób powiedziałoby zapewne, że dziennikarze musieliby być bardziej „obiektywni” – z tym że mnóstwo odbiorców pod pojęciem „obiektywizmu” rozumie po prostu mówienie i pisanie tego, co im pasuje.

 

Warto by także poznać opinię pytanych w rozbiciu na sympatie polityczne i poszczególne media. Ciekaw jestem, jak z pytania o prestiż zawodu dziennikarza próbują wybrnąć ci, którzy zdecydowanie sytuują się po jednej stronie w politycznym konflikcie i o dziennikarzach choćby tylko lekko wobec niej krytycznych mają jak najgorsze zdanie, podczas gdy „swoich” uznają za bohaterów dziennikarstwa. Czy uznają po prostu, odpowiadając na pytanie ankietera, że ci drudzy nie są dziennikarzami? Czy może jakoś uśredniają swoją opinię?

 

Mam jednak wrażenie, że w tym momencie zarysowuję już scenariusz innego badania, które faktycznie należałoby przeprowadzić. A jeśli ktoś miałby takie badanie zamówić – sondaż szczegółowo sprawdzający opinię Polaków o dziennikarzach i mediach – to kto miałby to zrobić, jeśli nie SDP? Proszę to potraktować jako mój postulat, skierowany do władz stowarzyszenia.

 

Łukasz Warzecha