W związku z mnożącymi się manipulacjami wobec FSD i SDP a także władz Stowarzyszenia, publikujemy odpowiedź Krzysztofa Skowrońskiego z ZG SDP na ataki w tekście z miesięcznika Press 1-2/ 2025
Miesięcznik Press w artykule „Stowarzyszenie Dziennikarskich Przelewów” zapoczątkował kolejny atak na Stowarzyszenie dziennikarzy Polskich i Fundację Solidarności Dziennikarskiej. Do tej pory nie odpowiadałem na rozmaite nieprawdziwe teksty Press, bo nie poważam redakcji, której jednym z zadań jest zniesławianie dziennikarzy i instytucji których światopogląd odbiega od lewicowo-liberalnej sztampy, a w świecie, gdzie kłamstwo i manipulacja stały się normą człowiek obojętnieje na takie zdarzenia.
Teraz też zachowałbym się podobnie, gdyby nie fakt, że tym razem atak nie jest skierowany przeciwko mnie, ale wziął na cel dwie instytucje którymi przez lata kierowałem, czyli Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i Fundację Solidarności Dziennikarskiej. Ten atak, natychmiast wsparty przez Towarzystwo Dziennikarskie, uznałem za kolejną próbę zniszczenia niezależnych od władzy instytucji.
Przejdźmy do faktów. Zacznijmy od jednego z akapitów pan Boczka. Tytuł brzmi: „Cztery miliony od dobrej zmiany”. Początek jak w każdym tekście dramatyczny. Skarga jakiegoś anonimowego działacza, że nigdzie nie może znaleźć informacji na temat grantów fundacji i SDP (choć one są w sprawozdaniach zjazdowych i innych dokumentach dostępnych publicznie).
Po tym płaczliwym wstępnie pojawiają się konkretne liczby. W sumie, przez 10 lat swojego istnienia Fundacja pozyskała 2 023 000 złotych. Cztery duże granty. Jest się czym chwalić. Ale czy dziennikarz, którego zadaniem jest dokopać Fundacji pochylił się nad tym, czego one dotyczyły, na co były wydawane pieniądze? Nie!
Niech pan Boczek sobie wyobrazi, że w 2015 roku nastąpiło pewne istotne przewartościowanie polegające na odzyskiwaniu podmiotowości w rozmaitych sferach publicznego życia. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich postanowiło wykorzystać sytuację i zbudować swoją pozycję międzynarodową. Tak powstały projekty konferencji i wyjazdów studyjnych. Do Warszawy do Domu Dziennikarza przy ulicy Foksal przyjeżdżali publicyści z całego świata. Tu spotykali się dziennikarze z Estonii, Ukrainy, Niemiec z reporterami z USA, Libanu, Indii czy Afryki. Gościliśmy władze zarówno europejskiego, jak i światowego stowarzyszenia dziennikarzy.
My pokazywaliśmy polskie media, inicjowaliśmy dyskusje na temat cenzury, politycznej poprawności czy wolności słowa, a w wolnych chwilach gościom pokazywaliśmy Warszawę. Tak w FSD powstawały projekty na takie konferencje czy wyjazdy studyjne do krajów środkowej Europy na spotkania z dziennikarzami Litwy, Łotwy, Estonii, Czech, Słowacji, Węgier, Rumuni. Z tych ostatnich powstał raport o mediach w krajach Europy Środkowej. Tak chcieliśmy stworzyć niezależny ośrodek monitorowania wolności słowa, tworzyć własne raporty konkurencyjne do, naszym zdaniem. skażonych ideologią raportów np. Reporterów Bez Granic.
Na takie cele przeznaczyliśmy pieniądze które FSD otrzymała od Polskiej Fundacji Narodowej (983 450 zł). Podobnie Fundacja Solidarności Dziennikarskiej może się rozliczyć ze wszystkich grantów i te rozliczenia były wielokrotnie weryfikowane.
I tak Fundacja PKO to wsparcie dla dziennikarzy, tytułów prasowych, pomoc prawna, pomoc przy powstawaniu filmów dokumentalnych. Narodowy Instytut Wolności dobrze ocenił i przyznał finansowanie na stabilizację i rozwój Fundacji w wysokości 591 000 złotych. Wynajęcie lokalu, zakup mebli, komputerów, drukarek wyposażenie sali konferencyjnej i przygotowanie dalekosiężnej strategii fundacji było celem tej dotacji. Wszystko powstało, ale pewno pan Boczek nie pamięta, że wybuchła pandemia przerywająca projekty fundacji, później Rosja napadła na Ukrainę, co też zmieniło cele i działania FSD.
Tak jak w Fundacji również w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich potrafimy rozliczyć się z każdej złotówki. A dalej w tekście pana Boczka same insynuacje: 40 000 zł dla Jolanty Hajdasz to 40 000 zł dla firmy, która zrealizowała w trakcie obostrzeń pandemicznych 33 godziny nagrań z operatorem i dźwiękowcem, którzy przyjechali spoza Warszawy. Powstało z tego około 9 godzin emisyjnych audycji na profilu SDP na YouTube. To była usługa, dzięki której mogliśmy zrealizować projekt (inne oferty były wielokrotnie droższe).
A dalej – pomijam informacje na temat moich honorariów, które otrzymywałem zgodnie z intencją fundatorów grantów – kilka kolejnych fake newsów:
Robert Kawałko wykonał swoją pracę (choć pandemia zaważyła na efektach), nie był w żaden sposób związany z Radiem Wnet, księgowy nie był związany z Radiem Wnet, informatyk obsługuje SDP i dziesiątki innych firm od 2012 roku. Mariusz Pilis dostał nagrodę, ale nie dlatego, że był członkiem władz tylko dlatego, że nakręcił najlepszy film, Aleksandra Tabaczyńska (nagroda Fundacji Solidarności Dziennikarskiej) dostała nagrodę za wieloletnie uczestnictwo w procesie zabójców dziennikarza i nigdy nie pracowała w Radiu Wnet. Wszystkie projekty które realizowała fundacja z Radiem Wnet, pochodziły z Radia Wnet i Radio Wnet było oficjalną stroną porozumienia z granatodawcami.
Dziennikarze, którzy występowali w projektach dostawali za to honoraria i słusznie pan Boczek pisze, że pieniądze z grantu „dziennikarze – twórcy kultury” głównie trafiły do członków SDP, ale tak był ten grant pomyślany. Można tylko dodać, że to byli dziennikarze z całej Polski.
Nie było żadnych sprzeniewierzeń, nie było zawyżonych cen, wszystkie projekty zostały prawidłowo rozliczone. Pan profesor Marek Wroński z Głównej Komisji Rewizyjnej SDP, po burzy którą starał się wywołać na zjeździe w 2021 roku otrzymał wsparcie… Fundacji Solidarności Dziennikarskiej, bo uległ wypadkowi – to był właśnie wyraz solidarności dziennikarskiej z chorym kolegą, który wcześniej próbował zdyskredytować FSD.
I jeszcze jedno, na koniec swojego „artykułu” pan Boczek chwali się, że zadał mi poprzez SMS pytanie o kondycje SDP, a ja mu nie odpowiedziałem. To prawda, ale znam Press i wiem od lat, że nie jest wiarygodnym medium i nie udzielam mu żadnych wywiadów, nie przesyłam wypowiedzi i nie odpowiadam na żadne pytania.
Pan Boczek w swoim „artykule” napisał takie zdanie: „konkluzją debaty w Warszawie było, że najważniejsze w zawodzie dziennikarza jest…nie kłamać”. Jak będzie kiedyś okazja zaprosimy pana Boczka na taką konferencję.
Krzysztof Skowroński – członek Zarządu Głównego SDP, prezes SDP w latach 2011 – 2024, prezes Fundacji Solidarności Dziennikarskiej
*** *** ***
Komentarz Huberta Bekrychta ws. ostatnich ataków na SDP:
Oprócz oczywistych manipulacji, w artykule Press „Stowarzyszenie dziennikarskich przelewów”, znalazło się przesłanie wszystkich zależnych od rządu Donalda Tuska pracowników mediów: SDP jest złe i trzeba je zdelegalizować. Autor tego paszkwilu, Pan Boczek, który usiłuje uprawiać publicystykę, sam złapał się w pułapkę własnych insynuacji. Uwierzył w to, co napisał.
Praca dziennikarza polega na tym, że sprawdza się fakty. Te podane w artykule nie są w ogóle w jakikolwiek sposób fachowo zweryfikowane. Teza o ich sensacyjnym podłożu pochodzi sprzed 4 lat.
Osoby spotwarzone przez Press dawno wytłumaczyły się z prac na rzecz FSD, co więcej na ten temat sporządzono dokumenty, które rozliczyły wszystkie dotacje jakie kiedykolwiek FSD dostała. Nie stwierdzono nieprawidłowości. Co robi Press? Podważa to wszystko raz jeszcze przygotowując grunt do ostatecznego rozwiązania kwestii SDP.
- Nie ma dowodów na „sprzeniewierzenie” pieniędzy przez Fundację Solidarności Dziennikarskiej ani Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.
- Nie udała się próba powiązania rzekomo „sprzeniewierzonych” pieniędzy z FSD z działalnością SDP poprzez szefa Fundacji i Stowarzyszenia Krzysztofa Skowrońskiego.
- Przeinaczenia powtarzane przez Press pochodzą z „raportu” przedstawionego przed zjazdem wyborczym w 2021 roku, w którego tezy nie uwierzyły organy wymiaru sprawiedliwości a nawet ci, którzy ten „dokument” inspirowali.
- Powtarzanie tych kłamstw i manipulacji teraz, kiedy prezesem po 13 latach przestał być Skowroński ma skłaniać do myślenia, że w FSD działo się coś niepokojącego, a były prezes SDP (obecnie członek Zarządu Głównego SDP) był w to zaangażowany. Tak mają myśleć zwykli członkowie SDP. Na szczęście tak nie myślą, bo to nieprawda, a SDP będzie broniło swojego dobrego imienia i dobrego imienia swoich członków oraz przedstawicieli władz.
- Nie chodzi o liczby, kwoty, daty i to, co rzekomo ustalił sam Pan Boczek, a raczej co firmuje pan Boczek. Tu chodzi o zasianie wątpliwości, w to co jest istotą działalności SDP – skuteczność obrony dziennikarzy. Przed cenzurą, ale także przed atakami bezczelnie politycznymi. A obecny rząd od 20 grudnia 2023 roku, kiedy to bezprawnie przejęto media publiczne, próbuje „unieważniać” swoich krytyków. Szczególnie dziennikarzy.
- Prasowy napad na Skowrońskiego ma także osłabić działające pod jego kierownictwem Radio Wnet, rozgłośnię, która stała się ważnym ośrodkiem opinii w przestrzeni medialnej stopniowo zawłaszczanej przez koalicję 13 grudnia. Zarówno ataki taki na Krzysztofa Skowrońskiego, byłego prezesa SDP, jak i obecną prezes SDP i dyrektor Centrum Monitoringu i Wolności Prasy Jolantę Hajdasz i innych członków władz Stowarzyszenia są jakże żałosnymi próbami zdyskontowania ludzi, którzy od lat są zaangażowani w działalność SDP.
- Paszkwile wobec SDP, które ostatnio często są w obiegu publicznym mają osłabić środowisko związane z największym w Polsce stowarzyszeniem dziennikarskim, zdeprecjonować je i przygotować do likwidacji. To skutek politycznych ataków kręgów związanych z rządzącą od roku koalicją. Te hańbiące działania spowodowane są obroną podejmowaną przez SDP i CMWP SDP tej części środowiska dziennikarskiego, która nie godzi się na rządową cenzurę i łamanie zasad wolności słowa w Polsce.
Hubert Bekrycht – ZG SDP, sekretarz generalny SDP, red. nacz. portalu SDP,
od 2022 roku członek Rady Fundacji Solidarności Dziennikarskiej