MAJ NA FOKSAL 2019. Moniuszko z baśni

Muzyka Stanisława Moniuszki była bohaterką kolejnego wydarzenia z cyklu Maj na Foksal. Ale nie klasyczna, taka jaką znamy z sal koncertowych, czy gmachów oper, tylko baśniowa, wyczarowana oryginalną aranżacją wybitnej artystki Marii Pomianowskiej i dźwiękami niezwykłych, zapomnianych instrumentów.   

 

Maj w kalendarzu dobiega końca, ale cykl imprez przygotowanych przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich pod hasłem Maj na Foksal dopiero co przekroczył półmetek. Mieliśmy już projekcje filmów, promocje książek, spotkania z ciekawymi ludźmi, ale takiego wydarzenia, jakie miało miejsce w czwartkowy wieczór jeszcze w tym roku w Domu Dziennikarza przy ul. Foksal 3/5 nie było. – Dzisiaj będzie uczta duchowa – powitała licznie zebranych Jolanta Hajdasz, wiceprezes SDP.  – Do do takich zaliczyć można słuchanie utworów wybitnego polskiego kompozytora Stanisław Moniuszki.

 

Nie była to jednak tylko prezentacja dzieł autora „Halki” w tradycyjnym, klasycznym wydaniu. Za sprawą Marii Pomianowskiej, niezwykłej multiinstrumentalistki, kompozytorki, wybitnego pedagoga, wirtuoza dawnych, zapomnianych instrumentów, mieliśmy okazję posłuchać muzyki Moniuszki opowiedzianej w zupełnie inny sposób. Jak mówiła sama artystka – mogliśmy poznać Moniuszkę z bajki. Wieczór był bowiem promocją najnowszej płyty Marii Pomianowskiej pt.  „Moniuszko z 1000 i jednej nocy”, na której utwory autora „Prząśniczki” zostały opracowane na unikatowe instrumenty z różnych zakątków świata – począwszy od suki biłgorajskiej przez afrykański balafon po indyjską tablę. Inicjatorem tego oryginalnego projektu był Aleksander Czajkowski-Ładysz, prezes Fundacji Niezależny Fundusz Kultury POLCANART. – Kilka lat temu Maria Pomianowska wydała płytę „Chopin na 5 kontynentach”. Zafascynowałem się jej twórczością – opowiadał Aleksander Czajkowski-Ładysz. – Chodziło mi po głowie, aby ten sam sposób „przetworzyć” naszego drugiego kompozytora narodowego. Zadzwoniłem do Marii i usłyszałem: „Ja też o tym myślałam”.

 

– Od dzieciństwa jestem fanką Moniuszki. Zanim zafascynowałem się Chopinem kochałam Moniuszkę, grałam go jeszcze w szkole muzycznej, potem trochę go zapomniałam – mówiła Maria Pomianowska.

 

Po nagraniu płyty z muzyką Chopina myślała, aby w podobny sposób zinterpretować twórczość kompozytora „Strasznego Dworu”, obawiała się jednak trudności organizacyjnych związanych z tym przedsięwzięciem. Ale od prezesa Fundacji POLCANART usłyszała: „Ty tylko twórz, my zajmiemy się resztą”.

 

– Wreszcie mogłam wrócić do mojego kochanego Stanisława – opowiadała Maria Pomianowska. – Moniuszko jest zupełnie inny niż Chopin, bardziej baśniowy, dlatego na okładce płyty ma turban na głowie.

 

Okładkę tę zaprojektował artysta grafik Andrzej Pągowski. W nagraniu płyty wzięło udział 23 artystów, wykorzystano kilkadziesiąt instrumentów z różnych zakątków świata. Sala w Domu Dziennikarza byłaby zbyt mała, aby ich wszystkich pomieścić. Zebrani mogli jednak poczuć klimat tych muzycznych opowieści nie tylko słuchając nagrań z płyty. Usłyszeli też próbkę wirtuozerii Marii Pomianowskiej, która z towarzyszeniem akordeonu Huberta Giziewskiego, wykonała „Prząśniczkę” na suce biłgorajskiej i „Kozaka” na najstarszym smyczkowym instrumencie świata – kobyzie.

 

Zebrani w czwartkowy wieczór na Foksal usłyszeli również Moniuszkę w bardziej klasycznym wykonaniu. Kilka jego pieśni zaprezentowali Natalia Kovalenko (sopran) i Aleksander Czajkowski-Ładysz (bas). Na koniec zaś prowadzący spotkanie porwali wszystkich do wspólnego wykonania „Pieśni wieczornej”.

 

 

 

Sfinansowano ze środków Fundacji PZU