Aż nie chce się wierzyć, ale od 1922 r., praktycznie bez przerwy do dzisiaj, istnieje w Gdańsku klub sportowy o nazwie Gedania (od 2006 roku: GKS Gedania 1922). Ktoś mógłby powiedzieć, że to żaden ewenement. Tylko że Gedania była polskim klubem sportowym w mieście, które mocą Traktatu Wersalskiego podpisanego 28 czerwca 1922 r., stało się dziwnym tworem o nazwie Wolne Miasto Gdańsk, gdzie Polaków traktowano marginalnie.
Klub powstał 15 sierpnia 1922 r. Minęło właśnie 100 lat jego istnienia i z tej okazji Radio Gdańsk zorganizowało niezwykle interesującą debatę, która bynajmniej nie dotyczyła tematyki czysto sportowej. Wręcz przeciwnie rozmawiano o Polakach, a przede wszystkim o duchu polskości, który dzięki Gedanii był „pielęgnowany” nawet w najtrudniejszych czasach, a tylko w tle pojawiał się wątek sportowy. To była znakomita lekcja polskiej historii, a poprowadzili ją znawcy dziejów Pomorza i Gdańska, które w rzeczywistości nigdy nie było miastem niemieckim, chociaż Niemcy od stuleci roszczą sobie do niego prawa. Uczestnikami panelu byli: dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, dr hab. Janusz Trupinda, dyr. Muzeum Zamkowego w Malborku i dr hab. Grzegorz Berendt, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Gdańsk zawsze był miastem wielokulturowym, ale nie był niemiecki, chociaż większość jego mieszkańców znała ten język i posługiwała się w najróżniejszych instytucjach.
Gdańsk okresu międzywojennego
– W Gdańsku nieprzerwanie funkcjonowała dynamiczna mniejszość polska, która przetrwała okres zaborów i była aktywna w okresie szturmu Hakaty (Niemiecki Związek Marchii Wschodniej – niemiecka nacjonalistyczna organizacja działająca w latach 1894-1934) na przełomie XIX i XX wieku – tłumaczył Grzegorz Berendt. Na obszarze, który od 1920 tworzył Wolne Miasto Gdańsk, aktywni i świadomi Polacy nie byli zbiorowością zbyt liczną. Stanowili zbiorowość kilkunastu tysięcy osób, ale byli zorganizowani i wydawali własną prasę. Wyróżniali się i nie obawiali się mówić o swojej tożsamości, występować wobec władz, nawet w okresie, kiedy była dominacja państwowości niemieckiej, po zawieszeniu broni w listopadzie w 1918 roku, a przed wejściem w życie postanowień traktatu wersalskiego na początku 1920 roku. W tym trudnym okresie, wypełnionym walkami politycznymi i przelewem krwi, kilkanaście tysięcy Polaków mówiło o swoich aspiracjach i marzyło o tym, żeby Gdańsk znalazł się w wolnej Polsce.
Wśród polskich mieszkańców Gdańska, jak wyjaśniał Janusz Trupinda – byli bankowcy i przemysłowcy, była inteligencja, ale większością była ludność pracująca fizycznie, pracownicy portowi, ludność niezamożna. Dla nich Gdańsk jest polskim miastem – nigdy nie zaakceptowali tego rozwiązania, które my nazywamy Drugim Wolnym Miastem Gdańsk (pierwsze, to autonomiczne terytorium w latach 1807-1814). Polacy nie lubili, kiedy nazywano ich mniejszością narodową. To wyszło później przy pierwszych igrzyskach Polaków z zagranicy w Warszawie.
Sytuacja Polaków mieszkających w Wolnym Mieście Gdańsku była trudna nawet przed dojściem do władzy Adolfa Hitlera – podkreślał Michał Pacześniak, moderator dyskusji. – Już w latach dwudziestych Niemcy starali się dominować w mieście i ograniczali prawa Polaków.
– Wolne Miasto Gdańsk pod względem struktury politycznej było Rzeszą w miniaturze – mówił Berendt. – Była to kopia struktury politycznej: od radykalnej lewicy, przez socjaldemokrację, partię katolicką centrum, partie mieszczańskie, po nacjonalistów. Niezależnie od tego, czy mówimy o internacjonalistycznej lewicy niemieckiej, czy o konserwatywnych nacjonalistach, wszyscy potępiali i krytykowali oderwanie terenu Gdańska od Rzeszy. Postulowali zjednoczenie z niemiecką ojczyzną. Dążyli wszelkimi sposobami, by jak najbardziej ograniczać polskie życie i aktywność na tym terenie, w granicach prawa. W latach 1922-1933 było bardzo trudno. Po maju 1933 przez pewien czas, paradoksalnie, było trochę łatwiej. Wszystkie ugrupowania w Gdańsku z determinacją starały się nie dopuścić do tego, by pojawiła się większa liczba Polaków, posiadających prawa polityczne. Te dwadzieścia tysięcy ludzi z Polski wniosło nowy element dynamiki, ale ci ludzie nie mieli praw publicznych, by na terenie Wolnego Miasta Gdańska zmienić cokolwiek w sposób demokratyczny. Żywiołem dominującym, również w okresie demokratycznym, były niemieckie ugrupowania, które kierowały się takimi, a nie innymi priorytetami.
Deklaracja polskości
– Jeszcze przed powstaniem Wolnego Miasta Gdańska, zaczęło działać Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, był to rok 1894 – kontynuował Trupinda.
Założeniem owego towarzystwa było wzmacnianie polskiej tożsamości narodowej poprzez sport, który, jak mówił Trupinda, nie zawierał w sobie pierwiastka rywalizacji. Założycielom „bardziej chodziło o współdziałanie, wspólne uprawianie sportu, budowanie umiejętności, które później mogłyby się przydać w budowaniu polskiego państwa”. Jednak dla młodych ludzi, zwłaszcza tych z sekcji piłkarskiej, rywalizacja była ważna. Doszło więc do odłączenia się owej sekcji z Towarzystwa. Jednak funkcjonowanie samodzielne nie było łatwe. Młodzi ludzie nie mieli miejsca do treningu, nie mieli pieniędzy i nie miał ich kto trenować. Zdeterminowali postanowili założyć klub sportowy, a był to rok 1922. Nazwali go Gedania od nazwy sekcji piłkarskiej.
Karol Nawrocki podkreślał, że Gedania powstała na wartościach polskich „Sokołów”, niestety w atmosferze niechęci do Polaków. W wielu środowiskach, głównie niemieckich mówiło się, że: „Polacy nie zasługują na swoje państwo, niezależnie od zmieniającej się struktury państwowej”.
– Gdy spojrzymy na książki myślicieli z drugiej połowy XIX w. czy na słownik zwrotów polsko-pruskich, to zobaczymy, że tam Polak jest człowiekiem drugiej kategorii, przeznaczonym do tego, aby służyć niemieckiemu panu, a to jest druga połowa XIX w. – mówił Nawrocki. – Hitler w sposób synkretyczny właściwie, taki mało twórczy, ale bardzo polityczny to pozbierał i realizował, ale nastawienie Wolnego Miasta Gdańska, jego władz i samych Niemców wobec Polski, było w moim uznaniu konsekwentnie antypolskie. Gedania, która znaczyła Polska, miała problemy z rozwijaniem się, to było też pewną wypadkową polityki geopolitycznej i relacji dyplomatycznych pomiędzy II Rzeczpospolitą i III Rzeszą, a wcześniej Republiką Weimarską. Pewnie, gdybyśmy weszli w te szczegóły, to zobaczylibyśmy różne temperatury tych emocji, ale z jedną stałą i niezmienną, to znaczy Polska i Polacy stanowią partnera drugiej kategorii, niezależnie od zmieniających się organizmów państwowych i nazw. Gedania zbudowana na fundamencie „Sokoła” była klubem, który jednoczył ludzi, nie tylko ze skłonnością do sportu, do wielu dyscyplin, ale przynależność do niego była deklaracją polskości.
Dodał też, że – sport w latach 20. i 30. był jednym z przejawów aktywności. Na zdjęciach przechowywanych w bibliotece PAN w Gdańsku widzimy pięknie przyozdobione domy w środku miasta, widzimy Polaków manifestujących 11 listopada i 3 maja, którzy byli pod biało-czerwonymi flagami i swoimi transparentami. Harcerze byli w mundurach, harcerki i młodzież akademicka w swoich strojach. Oni szli w sposób zorganizowany i nie bali się okazywać swojej polskości wobec niemieckiej, 90 proc. większości. Oni ją manifestowali. To była mniejszość, ale niezwykle dynamiczna, silna i zdeterminowana.
Warto jeszcze dodać, że mimo wielu przeciwności i ogromnej niechęci Niemców wobec Polaków Gedania i jej stadion była miejscem otwartym dla wszystkich, z którego mogli korzystać m.in. członkowie żydowskiego klubu Bar Kochba, wyrzuceni ze stadionów i sal gimnastycznych zarządzanych przez kluby niemieckie.
Mała Polska w Gdańsku
Gedania miała swój stadion wybudowany w latach 20. XX w., a mieszczący się u zbiegu dzisiejszych ulicy Tadeusza Kościuszki i Alei Legionów. Karol Nawrocki nazwał ten stadion „sanktuarium polskości i Polaków, którzy bili się o wolną Polskę i jej służyli”. Dawniej o tym stadionie mówiło się, że to „Mała Polska w Gdańsku”. Bowiem jest jednym z najważniejszych symboli polskości obok Westerplatte i Poczty Polskiej.
– Ten stadion był miejscem wielu polskich manifestacji – wyjaśnia Janusz Trupinda. –Są zachowane dokumenty, jest zachowany film, na którym można zobaczyć dumnych Polaków, którzy u siebie, na tym kawałku Polski demonstrują swoją polskość i prezentują się z jak najlepszej strony. Gedania była klubem rodzinnym. Utrzymała swój wielosekcyjny charakter, który nie mógł rywalizować z Lechią, Stoczniowcem, lecz miał swój klimat.
Dzisiaj stadionu właściwie nie ma. Jest w opłakanym stanie. Teren znalazł się w rękach chyba największego dewelopera budującego w Gdańsku – spółki Robyg 18, w której ponoć – jak można wyczytać na portalu Gdańsk Strefa Prestiżu – były prezydent Gdańska Paweł Adamowicz miał w 2017 r. 37 tys. akcji.
– Zagospodarowanie tego miejsca z odpowiednim szacunkiem i rozmachem architektonicznym, a także uszanowaniem przeszłości tego miejsca jest wielką szansą dla Gdańska – stwierdził Janusz Trupinda. – To nie powinien być teren, który zabudujemy w sposób standardowy. Powinniśmy potraktować go szczególnie i dać świadectwo naszej czci tym ludziom, którzy zginęli, ale i tym wszystkim, którzy z Gedanią byli przed wojną związani.
A tak na marginesie, zawodnicy Gedanii uczestniczyli w dziesięciu Olimpiadach, zdobywali Mistrzostwa Świata, Mistrzostwa Europy…