Między biegunami – ks. ARTUR STOPKA o „obiektywnym dziennikarstwie”

Jacek Kurski stwierdził, że w czasach gwałtownych konfliktów politycznych, tożsamościowych, kulturowych, ideowych i cywilizacyjnych obiektywizm w mediach  jest po prostu nierealny i już nieosiągalny. Ale czy na pewno nie ma na niego zapotrzebowania w spolaryzowanym społeczeństwie?

 

Znany socjolog z Uniwersytetu Śląskiego prof. Krzysztof Łęcki prawie trzy kwartały temu na swoim fejsbukowym profilu zamieścił dużymi literami, niczym mema, interesującą poradę. „Chcesz potwierdzenia, że dobrze myślisz? Odwiedź swój ulubiony portal – albo zajrzyj do swoich znajomych z fb” – zasugerował gronu swoich znajomych. Nic nie wskazuje na to, że żartował, ponieważ swojej podpowiedzi nie opatrzył uśmieszkiem, przymrużonym okiem ani jakimkolwiek innym emotikonem.

 

Ten sam naukowiec i publicysta pół roku później podzielił się w tym samym miejscu ni to spostrzeżeniem, ni to diagnozą, ni to refleksją. „Ostra polaryzacja skutkuje rosnącym prymitywizmem” – powiadomił wszystkich, którym dane było zobaczyć jego post.

 

Choć w żadnym z tych umieszczonych w mediach społecznościowych wpisów nie ma mowy o obiektywizmie, chociaż tylko jeden odnosi się do kwestii polaryzacji, a drugi tylko pośrednio kieruje myśl ku dziennikarstwu, to jednak coś je łączy. Obydwa mogą być pomocne w szukaniu odpowiedzi dla poważnego zagadnienia, zawartego w pytaniu „Czy w spolaryzowanym społeczeństwie jest zapotrzebowanie na obiektywne dziennikarstwo?”.

 

Stan faktyczny

 

Można odnieść wrażenie, że żyjemy w czasach, w których samo pojęcie obiektywizmu, nawet w jego potocznej, słownikowej treści, okazuje się kłopotliwe. Nie jest przesadnie często obecne w codziennej egzystencji dużej części ludzi. Bywa, że nie jest też prawidłowo rozumiane. Zgodnie ze słownikową definicją obiektywizm, do „Przedstawianie i ocenianie czegoś w sposób zgodny ze stanem faktycznym, niezależnie od własnych opinii, uczuć i interesów”.

 

Jednak problem pojawia się przy określaniu „stanu faktycznego”. Okazuje się, że dość powszechnie jest on utożsamiany z czymś, co można określić jako „moją wersję” wydarzeń. Za stan faktyczny uważany jest przez wielu ich ogląd rzeczywistości. Nie zdają sobie sprawy, że jest on uwarunkowany ich emocjami, poglądami, punktem widzenia itd. Zjawisko to dotyka zarówno odbiorców mediów, jak i ich twórców i dysponentów.

 

„My” i „oni”

 

Mówiąc o polaryzacji, jako zjawisku społecznym, zwykle wskazuje się, że polega ona na wyraźnym zaznaczaniu (się) różnic, akcentowaniu skrajności w stanowiskach wobec jakiejś kwestii, przekonaniach, poglądach na jakiś temat. Przypomina się, że jej istotą jest podział dotyczący grup społecznych, ideologii, systemów. Że efektem polaryzacji są siły przeciwstawne sobie, antagonistyczne.

 

Warto jednak podkreślić aspekt polaryzacji, który nie jest szczególnie eksponowany, a wcale nie dla wszystkich oczywisty (nie każdy, kto słyszał o polaryzacji, kojarzy ją z biegunowością). Chodzi o to, że polaryzacja w sensie ścisłym to rozdzielenie elementów jakiegoś układu tylko na dwie grupy. A to prowadzi do bardzo konkretnego sposobu postrzegania rzeczywistości. Staje się ona zero-jedynkowa, czarno-biała. Istnieją w niej tylko dwie grupy – „my” i „oni”. Polaryzacja jest sposobem radykalnego upraszczania nie tylko obrazu świata, ale również relacji międzyludzkich. Niesie daleko idące skutki w polityce, w poszczególnych sferach życia społecznego, a więc także w mediach.

 

W nierealnym świecie

 

Skutkiem polaryzacji jest zapominanie, iż pomiędzy biegunami znajduje się coś jeszcze. Że rzeczywistość jest bogatsza. Wielokolorowa, nie dwubarwna. Że w każdej sprawie może istnieć i istnieje wielość poglądów, a nie tylko dwa. Że żadna społeczność nie składa się wyłącznie z „naszych” i „obcych”. Rezultatem polaryzacji jest życie i funkcjonowanie w nierealnym, sztucznie wykreowanym świecie. W rzeczywistości, w której brakuje prawdy. Obiektywnej prawdy. Takiej, która nie jest wymysłem człowieka.

 

O potrzebie uznania obiektywnej prawdy pisali polscy biskupi w 2014 r. w liście pasterskim z okazji IV Tygodnia Wychowania. Stwierdzili m. in., że współczesny świat próbuje narzucić ludziom przekonanie, iż nie ma żadnej obiektywnej prawdy, a każdy człowiek rozumie i stosuje ją na swój własny, indywidualny sposób. „Co więcej, na człowieka głoszącego istnienie obiektywnej prawdy, według której pragnie on żyć, patrzy się z podejrzliwością, a nawet z lekceważeniem” – wskazywali. Zdiagnozowali też, że w takiej sytuacji przestają obowiązywać wszelkie stałe wartości.

 

Niemożliwy i nieosiągalny?

 

Przyjmuje się wtedy, że nie ma żadnych niepodważalnych punktów odniesienia, a zatem wszystko jest niestałe i zmienne” – zauważyli polscy hierarchowie katoliccy. Przywołali też słowa św. Jana Pawła II, który stanowczo przypominał: „W sytuacji, w której nie istnieje żadna ostateczna prawda będąca przewodnikiem dla działalności politycznej i nadająca jej kierunek, łatwo o instrumentalizację idei i przekonań dla celów, jakie stawia sobie władza”. W następnym zdaniu Papież Polak przestrzegał: „Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”.

 

Powyższe słowa biskupów i Papieża odnoszą się w znacznej mierze także do mediów. Wskazują, na czym polega istota obiektywizmu w dziennikarstwie. Od dawna pojawiają się głosy, że nie jest on w mediach w ogóle możliwy. W 2017 r. prezes TVP Jacek Kurski w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” stwierdził stanowczo „Nie ma żadnego obiektywnego medium”. Twierdził, że obiektywizm powstaje na nieskrępowanym zderzeniu różnych propozycji i tych ofert. Przekonywał, że ideał BBC z lat 60., oparty na założeniu, iż jakieś medium może być idealnie obiektywne, w czasach gwałtownych konfliktów politycznych, tożsamościowych, kulturowych, ideowych i cywilizacyjnych jest po prostu nierealny i już nieosiągalny. „Ludzie – i to pokazują różne badania – chcą wyboru spośród wyrazistych tożsamości” – zapewniał.

 

Istnieje obiektywnie

 

Zapewne część odbiorców faktycznie chce takiego wyboru. Ale czy wszyscy? Czy świadome polaryzowanie sfery mediów nie jest przymuszaniem części czytelników, widzów, słuchaczy, do funkcjonowania w realiach, które im nie odpowiadają? Mało tego, są sprzeczne z ich oglądem świata, z przekonaniem, że istnieje prawda obiektywna, która wcale nie jest wynikiem jakiegokolwiek wyboru.

 

Choć polaryzacja wydaje się sytuacją przez media i dziennikarzy pożądaną, ponieważ ułatwia oddziaływanie na emocje i pomaga przywiązywać ich do konkretnych gazet, stacji radiowych, kanałów telewizyjnych, serwisów internetowych czy „baniek” w mediach społecznościowych, to jednak przynosi bardzo negatywne skutki. Prof. Krzysztof Łęcki wskazał jeden z nich, nazywając go „rosnącym prymitywizmem”. Za tym określeniem kryje się obniżanie zarówno poziomu i wartości wytwarzanego w mediach kontentu, jak i zaniżanie oczekiwań oraz potrzeb odbiorców. Długotrwały brak obiektywizmu w mediach, obiektywizmu polegającego przede wszystkim na uznawaniu istnienia prawdy obiektywnej, skutkuje niszczeniem systemu wartości, zarówno w wymiarze społecznym, jak i indywidualnym.

 

Dlatego odpowiedź na pytanie „Czy w spolaryzowanym społeczeństwie jest zapotrzebowanie na obiektywne dziennikarstwo?” jest i musi być twierdząca. To zapotrzebowanie istnieje obiektywnie, niezależnie od tego, czy i w jakim stopniu jest przez dysponentów oraz odbiorców uświadomione.

 

Ks. Artur Stopka