Monitoring CMWP SDP: Trzecia rozprawa w procesie operatora Kamila Różalskiego przeciwko TVN

W Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy przy ul. Marszałkowskiej 82 odbyło się kolejne posiedzenie w sprawie o ustalenie stosunku pracy z powództwa Państwowej Inspekcji Pracy przeciwko TVN S.A. Powodem w procesie jest były operator stacji Kamil Różalski, który zarzuca swojemu byłemu pracodawcy m.in. stosowanie niezgodnej z prawem formy zatrudnienia oraz mobbing.

Już na początku rozprawy sędzia Alicja Paplińska przychyliła się do wniosku pełnomocnika pozwanej spółki o wyłączenie jawności postępowania. Zdaniem Kamila Różalskiego takie działanie sądu jest niezasadne. Zaskoczony byłem tym, co wydarzyło się na początku rozprawy, ponieważ sąd przyjął wniosek pełnomocnika TVN o wyłączenie jawności postępowania sądowego. Ja próbowałem złożyć wniosek o to, by rozprawa odbywała się przy drzwiach otwartych, ale sędzia nie umożliwiła mi tego. Mam w planie wysłać go pocztą i sąd będzie zmuszony go rozpatrzyć. Kompletnie niepojęte jest dla mnie to, dlaczego sądy tak bezkrytycznie wyłączają jawność postępowań w sprawach przeciwko TVN S.A  – komentuje były operator.Kamil Różalski argumentuje, że sprawa ma istotne znaczenie społeczne, ponieważ dotyczy dużej spółki medialnej. Jego zdaniem zgodnie z art. 45 Konstytucji RP każdy obywatel ma prawo do jawnego procesu, a wyłączanie jawności powinno być wyjątkiem, np. w sytuacjach dotyczących ochrony dobra osobistego ofiar przestępstw.

Podczas tej rozprawy sąd przesłuchał świadka – byłą bezpośrednią przełożoną Kamila Różalskiego. Z uwagi na wyłączenie jawności nie ujawniamy szczegółów jej zeznań. Mogę tylko powiedzieć, że sama końcówka przesłuchania była bardzo interesująca, ponieważ świadek potwierdziła swoją rolę w wykluczaniu mnie z pracy  – relacjonuje Kamil Różalski.

Były operator TVN S.A. podkreśla, że po utracie pracy w 2020 roku wciąż zmaga się z konsekwencjami tzw. „czarnego HR-u” oraz „wilczego biletu”, ponieważ od prawie pięciu lat pozostaje bez stałego zatrudnienia. Tym razem w sądzie nie towarzyszył mu pełnomocnik. Jestem zablokowany na rynku pracy przez TVN. Mam na to dowody i na jakimś etapie będą one użyte w sądzie. Niestety przez brak dochodów musiałem tym razem występować bez prawnika – tłumaczy Różalski.

Następne posiedzenie w tej sprawie Sąd Rejonowy wyznaczył na 13 maja br. o godzinie 10.30. Tego dnia mają zostać przesłuchani kolejni świadkowie. Sędzia zdecydowała również o ponownym wezwaniu dyrektora departamentu produkcji TVN S.A. Z uwagi na procedurę sądową i błąd związany z udziałem ławników w poprzednim terminie, sąd zapowiedział konieczność jego ponownego przesłuchania.

– Cieszę się, że Jarosław Potasz wróci na salę rozpraw, bo pojawiły się nowe pytania i będę miał okazję  je zadać. Mogę powiedzieć trochę sarkastycznie, że w ostatnim czasie dyrektor produkcji spędza chyba więcej czasu w sądach niż w siedzibie firmy, a to z powodu licznych procesów, w których jest powoływany na świadka – mówi Kamil Różalski. Do tego czasu powód planuje złożyć formalny wniosek o przywrócenie jawności postępowania. Mam nadzieję, że mój wniosek zostanie rozpatrzony i tym razem korzystna decyzja zapadnie jeszcze przed następnym posiedzeniem. Sprawy przeciwko takim podmiotom jak TVN S.A. powinny być jawne z uwagi na interes społeczny  – uważa były operator.

Proces Kamila Różalskiego przeciwko telewizji TVN S.A. ruszył na jesieni 2024 r. po ponad 2 latach oczekiwania przed sądem pracy. Pozew w imieniu powoda złożyła Państwowa Inspekcja Pracy, zarzucając nadawcy m.in. stosowanie niezgodnej z prawem formy zatrudnienia (tzw. „umowy śmieciowe” w warunkach właściwych umowie o pracę). Różalski domaga się również uznania, iż przez lata padł ofiarą mobbingu i wykluczenia zawodowego.

Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP od czerwca 2021 r.