O postępującej degradacji twórców pisze STEFAN TUSZCZYŃSKI: Bez szacunku

Fot. arch.

Wczytuję się usilnie. Jednak potrzebne jest szkło powiększające. W końcu odczytuję: „FOT.NATHALANE/AFP/EASTNEWS”. Ukryte by się nie rzucało w oczy, że to obcy producent. A ten obcy godzi się na takie malutkie literki? To my już sami (tubylcy) nawet okładki gazety nie potrafimy zrobić? Okładki dotyczącej korupcji.

Rzecz tyczy „Gazety Wyborczej” z dnia 22-23 IV 2023. Właściwie kupiłem ją już 21-szego, czyli w piątek. Kupiłem jednocześnie nawet dwie GW – piątkową (ok!) i sobotnio-niedzielną. Tak, już w piątek! I to nie jest ok. To tak jakby zamiast jaja świeżego Agora sprzedała mi zbuka. Fuj! Redaktorzy w piątek smacznie sobie już chrapali i nie bacząc co się dzieje starocie wciskali.

Pamiętam Wyborczą z 1989 roku, gdy redagowano ją w przejętym baraczku przedszkola przy Czerskiej. Rozmawiałem wtedy z Panią redaktor Heleną Łuczywo. Kobietą ładną i energiczną. Teraz biznesem zarządza (a może nie zarządza) pulchniutki facet. I godzi się najwyraźniej na taki rytm pracy. Toż to zaprzeczenie dziennikarstwa, upadek obyczajów, czy też zwykła bieda i zgoda na oszczędności kolportażowe. Taniej będzie rozprowadzać pismo również na poniedziałek-wtorek właśnie już w piątki.

A wracając do tych mało czytelnych literek. To niestety robią i inni. Np. „Rzeczpospolita” imię i nazwisko wywiadowanego też drukują tak mikroskopijną czcionką, że bez lupy trudno odczytać. Wstydzi się autorów zapraszanych na łamy, a może oni się wstydzą gazety?

Panie Chrabota – Fikus, Łukasiewicz, Lisicki tego nie robili! Pamiętam Pana, gdy zaczynał Pan pracę w Warszawie po ucieczce z Królewskiego Miasta Krakowa. Tak się Pan dobrze zapowiadał. Nekrologi kosztują u Pana horrendalne sumy. Do sklepu, gdzie ciągle jeszcze kupuję codziennie gazety przychodzą 2-3 egzemplarze. I chyba nie można zwalać klęski wyłącznie na Internet. Dlaczego właściciel to toleruje? Jakby to nie jego był biznes.

Dziennikarze piszący przędą cienko. W wielu redakcjach płaci się za teksty grosze. Albo nawet w ogóle nie płaci się wierszówki. Toż to niewolnictwo, wyzysk bezkarny: chcecie w ogóle drukować – piszcie za darmo.

Znam redaktora – pisarza, który w oczach chudnie. Cień człowieka. Wkrótce zapewne zrobi miejsce młodszym. A i ci nie zarobią na podjęte kredyty, wczasy nad Red Sea, albo nawet na rower.

Ktoś powinien zająć się uposażeniem tych czarnoroboczych. Owszem politycznie usłużni mają się dobrze. Ale chyba powinno być zagwarantowane jakieś minimum dla dziennikarzy, reporterów, reportażystów. Dla tych, którzy ładują ten cały koks i drżą przed utratą etatu, chorobowego, a co za tym idzie emerytury w przyszłości. Litości ani troski nie ma. Ludzie od kultury brylują na ekranach. Wprawdzie małych, ale natrętnych. Jazdy limuzynami dłuższymi prawie niż autobusy – to ich ulubione zajęcie. Śmigają przez nasz piękny kraj bardzo często za szybko rozbijając samochody, bo przecież one nie ich.

Każdy lubi pląsy. Ale większość płaci za nie samemu. Tancerze, którzy z racji wieku nie kręcą piruetów niestety nie mają czym płacić. Nawet trudno zgadnąć za co żyją. Bo w ogóle emerytur nie mają. Przecież to zbrodnia. Eleganckie bractwo urzędnicze lubi na pewno balet. I mamy tu się czym pochwalić. Ale dlaczego ci, którzy na morderczy trening i zawodową pracę oddali najlepsze lata teraz zostali porzuceni, wygnani z raju jak Adam i Ewa. Przecież to okropne. Niestety nawet ci, którzy zajmują się zawodowo tańcem klasycznym – tzw. krytycy – też się sprawą emerytur dla tancerzy nie zajmują. Owszem mamy na ulicy Moliera w Warszawie piękny pomnik tancerki. Dzięki legendarnej mistrzyni i choreografki Bożenie Kociołkowskiej. Za kilka dni – 28 kwietnia o godzinie 12 – z okazji Międzynarodowego Dnia Tańca – tancerze tam się spotkają. Zapraszają. Można będzie złożyć wiązankę kwiatów. Przynajmniej tyle.

Śmiej się pajacu – ktoś to napisał. Ale raczej płakać należy nad marnością decydentów, którzy i tak na szczęście szybko rozpływają się w pamięci. To nie są artyści, to tylko chwilowo zarządzający pieniędzmi, które wypracowuje społeczeństwo. Ci, nieopatrznie wybrani, nawet gdy ładnie mówią – to tylko mówią. Tancerze, śpiewacy, aktorzy, pisarze, graficy i malarze, a nawet niektórzy dziennikarze to kwiat, ozdoba. Bez nich życie byłoby nie do zniesienia – nudne, paskudne.

Więcej szacunku (i pieniędzy też) dla twórców.