NASZA SONDA: Podsumowanie roku 2020 w mediach i prognozy na przyszły

Koniec roku to tradycyjnie czas refleksji nad minionymi wydarzeniami i pytań o przyszłość. Co ważnego w świecie mediów miało miejsce w kończącym 2020 roku i co mogą nam w tej dziedzinie przynieść kolejne 12 miesięcy?

 

 Jadwiga Chmielowska, sekretarz generalna SDP

Moim zdaniem najważniejszą rzeczą w tym roku było wykupienie z rąk niemieckich gazet oraz portali lokalnych i regionalnych. Następną istotną sprawą dla mnie jest to, że Radio Wnet otrzymało kolejne koncesje i może już nadawać w innych miastach. Warto zwrócić też uwagę na problemy z wydawaniem gazet w związku z pandemią SARS-CoV-2.

 

Co nas czeka? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, jednak spodziewam się, że będą duże naciski na dziennikarzy. Chodzi o to, aby nie pisali oni prawdy, żeby dalej zajmowali się głównie propagandą. To mnie bardzo martwi, bo tę propagandę widać we wszystkich kierunkach. Najważniejsze do przezwyciężenia są właśnie te „bańki informacyjne” i na to trzeba położyć większy nacisk. Do ludzi po prostu nie dociera właściwa informacja, a co za tym idzie, nie mogą oni podejmować rozsądnych decyzji. Poza tym okropne jest to, że artykuł 212 wciąż funkcjonuje, dziennikarze są zastraszani, wodzeni po sądach. Mam nadzieję, że w 2021 roku, po wielu latach starań, ten komunistyczny przepis wreszcie zniknie.

 

dr Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, wiceprezes SDP

Najważniejsze wydarzenie w mijającym roku to oczywiście pandemia i związana z nią „infodemia”, czyli zalew informacjami na ten temat, niestety także nieprawdziwymi, fake’owymi. Ale, w mojej ocenie, najważniejszym wydarzeniem w Polsce w świecie mediów była zapowiedź zakupu niemieckiego wydawcy polskich gazet regionalnych, czyli spółki Polska Press, przez polską firmę PKN Orlen. Transakcję tę już określono mianem wybuchu bomby atomowej na naszym rynku prasy. Rzecznik Praw Obywatelskich widzi w niej powrót do „niechlubnych tradycji RSW Prasa-Książka-Ruch”, politycy opozycji i związane z nimi media alarmują o budowanej przez Orlen dyktaturze i głoszą, że dziennikarze mediów Polska Press muszą się bać utraty pracy, bo przecież Orlen ich wszystkich wyrzuci na bruk… Tymczasem ta transakcja to naprawdę wielka szansa na przełamanie dominacji wydawnictw zagranicznych na rynku regionalnej prasy drukowanej i regionalnych portali w Polsce. By zrozumieć, co tak naprawdę oznacza ten zakup niemieckiego wydawcy 20 z 24 gazet i licznych portali regionalnych przez polski podmiot trzeba uświadomić sobie z jak patologiczną sytuacją w mediach mamy do czynienia obecnie. Otóż, w wyniku skandalicznie przeprowadzonej w latach 90. prywatyzacji polskiej prasy drukowanej, dziś na tym rynku absolutnie królują podmioty zagraniczne. Najwięcej gazet w Polsce, bo około 200 milionów egzemplarzy sprzedaje niemieckie wydawnictwo Bauer, tuż za nim jest niemiecko-szwajcarski koncern Ringier Axel Springer, który sprzedaje blisko 120 milionów egzemplarzy gazet i czasopism, a numer trzy, ze sprzedażą ponad 100 milionów gazet drukowanych rocznie, to właśnie spółka Polska Press, której właścicielem jest niemieckie wydawnictwo Verlagsgruppe Passau. Ta firma jest praktycznie monopolistą na rynku mediów regionalnych, wydaje gazety takie jak „Głos Wielkopolski”, „Dziennik Zachodni”, „Gazeta Pomorska”, „Gazeta Wrocławska” czy „Dziennik Łódzki”. Tytuły są polskie, bo gazety te zaczęły się ukazywać tuż po II wojnie światowej, ale polscy czytelnicy nawet nie zdawali sobie sprawy, że właścicielem tej prasy jest ktoś z innego kraju. Gazety te zresztą są regionalne tylko z nazwy – w Poznaniu, Gdańsku czy Katowicach redaguje się zaledwie kilka stron, a reszta to wspólny przekaz z centrali w Warszawie. Ta transakcja to krok w dobrą stronę. Lepiej późno niż wcale.

 

W nadchodzącym roku spodziewam się niestety nasilenia walki i rywalizacji politycznej prowadzonej w mediach oraz pogłębiania procesów przechodzenia od mediów tradycyjnych do mediów cyfrowych. Pandemia tak bardzo przyspieszyła ten proces, że już niedługo może się okazać, iż media naprawdę masowe to tylko te czytane i odtwarzane w sieci, obojętnie czy na smartfonach, czy laptopach. Ale jestem coraz większą optymistką, jeśli chodzi o tradycyjne dziennikarstwo – ono przetrwa. Potrzebujemy informacji sprawdzanych przez dziennikarzy i zdobywanych z tzw. pierwszej ręki, potrzebujemy wywiadów, reportaży i filmów dokumentalnych. Wzrasta świadomość odbiorców i ich zapotrzebowanie na rzetelne i solidne informacje, pozbawione tej potężnej dawki emocji, którą dziś można spotkać we wszystkich wydaniach prasy, radia, telewizji i internetu.

 

Witold Gadowski, wiceprezes SDP

Najważniejszym wydarzeniem w świecie mediów była ogromna utrata wiarygodności głównych mediów, jeżeli chodzi o relacjonowanie prawdy o pandemii.

Czego możemy się spodziewać w nadchodzącym roku? Klientelizacji dziennikarzy, czyli dalszego upadku prestiżu i wiarygodności tego zawodu. W tej chwili właściciele mediów robią z dziennikarzy propagandystów, a ci, którzy się na to nie godzą, muszą się pożegnać z głównymi mediami.

 

Zbigniew Rytel, członek Zarządu Głównego SDP

W tym roku nie potrafiłbym wyróżnić jednego wydarzenia, które miałoby być jakoś szczególnie ważne dla świata dziennikarskiego. Natomiast zwróciłbym uwagę na dwa wyraźne zjawiska, które istniały już wcześniej, ale w minionych miesiącach pogłębiały się.

Pierwsze, to odchodzenie od podstawowej funkcji dziennikarstwa, czyli od informowania i wyjaśniania świata, w kierunku czystej rozrywki albo czystego infantylizmu, czy też czystej głupoty. Mam na myśli robienie newsów z wydarzeń kompletnie nieistotnych. Temu wszystkiemu sprzyjają nowe możliwości technologiczne, w tym też sztuczna inteligencja i boty, które wykluczają ingerencję człowieka. To wszystko powoduje, że dziennikarstwo w rozumieniu klasycznym przestaje być ważne i potrzebne.

Drugie niebezpieczeństwo to odchodzenie od pryncypiów dziennikarskich, w kierunku udziału w walkach politycznych, ideologicznych, a nawet szerzej, bo nie tylko o politykę tu chodzi. Konsekwencją jest zamykanie się grup mediów w swoich bańkach ideowych, co powoduje, że odbiorca przestaje dostawać spluralizowany obraz świata z wielu różnych źródeł, a dociera do niego wyłącznie jednowymiarowy przekaz zarówno informacyjny, jak i publicystyczny. Dziennikarstwo w tej sytuacji przestaje być zajęciem potrzebnym, bo staje się funkcją społeczną użyteczną jedynie z perspektywy wykorzystania go do określonych celów.

 

Niestety w nadchodzącym roku możemy się spodziewać nasilenia tych zjawisk, czyli będziemy brnąć w te same ślepe uliczki coraz głębiej i szybciej. Odwrócenie tej tendencji jest poza zasięgiem dziennikarzy i mediów, bo to jest pochodna zmian społecznych, których doświadczamy.

 

dr hab. Dagmara Drzazga, dziennikarka i reżyserka, związana z katowickim oddziałem TVP

Może zmodyfikuję nieco pytanie i odpowiem, które z wydarzeń minionego roku uważam za najbardziej wstrząsające. Były to z pewnością relacje mediów dotyczące pandemii: widok płaczącego z bezsilności hiszpańskiego lekarza, słaniających się ze zmęczenia pielęgniarek, wywożonych trumien, wyludnionych miast. No i Droga Krzyżowa na Placu Świętego Piotra – porażająca wprost pustką i smutkiem.

A w nadchodzącym roku, obyśmy mieli coraz więcej relacji o tym, że wracamy do normalności.

 

dr Violetta Rotter-Kozera, autorka filmów dokumentalnych, reportaży, programów kulturalnych

Pandemia zmusiła świat kultury do niekonwencjonalnych rozwiązań. Zaimponowała mi postawa wielu artystów, twórców i szefów instytucji kultury, którzy postanowili mimo wszystko dotrzeć do publiczności. Z ostatnich wydarzeń wrażenie zrobiła na mnie świetnie zrealizowana przez zespół Opery Śląskiej w Bytomiu „Łucja z Lammermoor”. Transmisję online oglądało ponad 5 tys. osób (pokaz biletowany).

 

Czego możemy się spodziewać w 2020 roku? Wybór wartościowych propozycji medialnych będzie coraz trudniejszy. Już teraz żyjemy w świecie nachalnych reklam, promocji i „wyjątkowych” okazji.

 

Zebrała Małgorzata Irena Skórska