Tutaj rezydował sam generał Sierow – dr TERESA KACZOROWSKA o Strzeleckiej 8

Na pozór zwyczajna, z mieszkaniami na czterech piętrach, narożna kamienica. Jedna z tych już odnowionych na warszawskiej Pradze. Niewielu mieszkańców stolicy wie jednak jakie kryje tajemnice.

 

– Wychowywałem się tutaj, chodziłem do szkoły, ale nic nie wiem o jej mrocznej przeszłości – mówi, patrząc na policyjne patrole zdziwiony taksówkarz, zatrzymując się w pobliżu, bo 28 lutego 2020 r. na Strzelecką wjazdu nie ma. Trwa otwarcie Izby Pamięci IPN „Strzelecka 8”.

 

***

 

Kamienica przy Strzeleckiej 8 – zbudowana w drugiej połowie lat trzydziestych na zlecenie właściciela ziemskiego hr. Zygmunta Jórskiego – w 1939 r. nie została jeszcze całkowicie ukończona ani zasiedlona. Po wybuchu II wojny światowej wprowadzili się do niej dzicy lokatorzy. W 1944 r., po wkroczeniu na Pragę oddziałów Armii Czerwonej, Sowieci pozbyli się lokatorów i przekształcili ją w główną kwaterę NKWD w Polsce – rezydował w niej sam generał Iwan Sierow (1905-1990), zbrodniarz stalinowski, współodpowiedzialny m.in. za mord polskich oficerów w zbrodni katyńskiej. „Sowiezytator” Polski, w Warszawie był głównym doradcą NKWD przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (MBP). W kolejnych latach w kamienicy mieścił się areszt Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP). W latach 1944-48 zwożono tutaj z całego regionu „wrogów ludu”, głównie żołnierzy polskiego ruchu niepodległościowego. Piwnice zamieniono na więzienne cele, a mieszkania – na pokoje brutalnych przesłuchań i tortur. Przez katownię przy Strzeleckiej przeszły setki patriotów, m.in. przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego: Kazimierz Pużak (przewodniczący podziemnego parlamentu Rady Jedności Narodowej) i Jan Stanisław Jankowski (delegat Rządu RP na Kraj, wicepremier) – w marcu 1945 r. NKWD, z rozkazu gen. Sierowa, zwabiło i uprowadziło ich zdradziecko do Moskwy i skazało w Procesie Szesnastu.

 

 

Z meldunków polskiej siatki wywiadowczej, latem 1945 r.:

 

„[…] dom przy Strzeleckiej 8 jest na zewnątrz ogrodzony drutem kolczastym, na którym widnieją napisy: przechodzić na drugą stronę. Wieczorem budynek oświetlają cztery silne reflektory oraz strzegą wzmocnione straże zewnętrzne. Mieszkańcy sąsiednich domów opowiadają, że z budynku władz bezpieczeństwa dochodzą stałe jęki, a nawet odgłosy salw […] w piwnicach budynku umierają ludzie na skutek bicia, podczas badania przez funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa”.

 

„W NKWD w Lublinie – ulica Chopina, w Warszawie – ulica Strzelecka i we Włochach stwierdzono stosowanie „śruby skroniowej” (ściskanie głowy), powolne zrywanie paznokci, „kajdanki amerykańskie” powodujące silny napływ krwi do dłoni, w następstwie czego pęka skóra i krew wytryska spod paznokci. Zemdlonych cuci się zastrzykami z morfiny”.

 

 

„Porucznik Borowski uwolniony z obozu w Rembertowie podaje sposób badań na Pradze. Badany stoi nago w piwnicy po kolana w wodzie. Przystawia się mu w odległości 3 centymetrów od oka pręt żelazny ostro zakończony by się nie schylał i bije prętami metalowymi owiniętymi drutem po karku., plecach i nogach, aż do utraty nieprzytomności”.

 

 

Więźniów ze Strzeleckiej, którzy przeżyli bestialskie przesłuchania, wywożono do byłej fabryki „Pocisk” przy ul. Marsa 110, zamienionej na obóz specjalny NKWD nr 10. Także w głąb Rosji do łagrów albo rozstrzeliwano ich w  więzieniu przy ul. 11 Listopada („Toledo”). Kiedy już rozprawiono się z „bandytami”, w 1948 roku w kamienicy zamieszkali „zasłużeni” funkcjonariusze UB i MO wraz z rodzinami (hr. Zygmunt Jórrski, jako „kapitalista i spekulant” został pozbawiony prawa własności do kamienicy na rzecz MBP). Funkcjonariuszom przydzielono też byłe więzienne cele na piwnice – łącznie 41 pomieszczeń. Jeszcze kilka lat temu przechowywano w nich zapasy na zimę, czy ziemniaki. W 2015 r., dzięki aktywności obywateli Pragi oraz IPN, piwnice tej kamienicy zostały wpisane do rejestru zabytków.

 

***

 

Najpierw oddanie hołdu przy pamiątkowej tablicy na zewnętrznej fasadzie kamienicy. Wieńce, hymn narodowy, krótka historia obiektu. Potem uroczystość na parterze kamienicy, otwarcie Izby Pamięci IPN i wystawy „Czerwona mapa Warszawy” (z miejscami komunistycznych represji w stolicy). Duże wrażenie robi wiszące pod sufitem 115 czerwonych tabliczek z adresami podobnych obiektów w kraju – to zaledwie jedna piąta, bo siedzib NKWD/PUB w całym kraju jest ponad 550. Wystąpienia i czytanie listów reprezentantów najwyższych władz Polski, Warszawy Pragi, partii, stowarzyszeń, kombatantów. Powtarzają się słowa, że jest to miejsce naznaczone męką, głodem, krwią, bezmiernego cierpienia i walką o godność. Miejsce tragedii, ale i niezwykłej odwagi oraz męstwa przeciwko sowieckiej machinie terroru.

 

– Oddajemy dziś to miejsce państwu polskiemu, abyśmy mogli poznać i opowiadać, w kraju i zagranicą, jak wyglądało nowe zniewolenie Polski po „wyzwoleniu”, jak jedna okupacja, niemiecka, została zastąpiona drugą, sowiecką –  mówi prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław Szarek. – Tu oprawcy katowali polskich patriotów, a potem w tej kamienicy mieszkali. To miejsce opowiada o ich zbrodniczej komunistycznej ideologii. Ale po kilkudziesięciu latach prawda zwyciężyła. Dziś możemy dowiedzieć się jaką ofiarę nasi przodkowie płacili za polskość. Winniśmy im pamięć!

 

Wśród kilkorga kombatantów obecna była jedyna więźniarka Strzeleckiej 8 – sierżant Krystyna Miszczak-Opałło, urodzona 26 sierpnia 1921 r. Łączniczka AK ps. „Elżbieta”,  uczestniczka Powstania Warszawskiego. Na wózku, 99-letnia kobieta mówiła reporterce ledwie słyszalnym głosem:

 

– Od września 1945 r. należałam do WiN-u. Zostałam aresztowana 21 stycznia 1946 r., tuż po zdanych egzaminach na architekturę. Przywieziono mnie tutaj, na Strzelecką do wojewódzkiego UB, z całą grupą. Tutaj byłam przesłuchiwana, więziona w piwnicy, spałam na nagiej glinianej posadzce. Skazano mnie na rok więzienia, odsiedziałam ten wyrok w areszcie przy 11 Listopada. Zwolniono mnie dopiero w 1947 r. Ale UB nachodziło mnie bardzo długo, namawiało do współpracy, raz aresztowali mnie nawet w wigilię.

 

Największe wrażenie robi ostatnia część uroczystości: zwiedzanie piwnic w tej niezwykłej kamienicy. Są one doskonale zachowane: z oryginalnymi drzwiami, celami (wraz z numerami), korytarzami, murowanymi ścianami z czerwonej cegły. Jedynie dawne gliniane posadzki zostały utwardzone betonem. Najbardziej wzruszają inskrypcje – wyryte na ceglanych ścianach, a także na drewnianych drzwiach cel. Najczęściej są to imiona, nazwiska, daty, krzyże, kalendarze. I modlitwy, jak: „Matko módl się za nami”, „Jezu wróć”, „Śmierć naszym wybawieniem”. W piwnicach przy ulicy Strzeleckiej 8 zachowały się setki takich śladów po więzionych Polakach. W kilkunastu byłych celach można usłyszeć dokumentalne nagrania byłych więźniów. Oto jedno z nich:

 

   „Wjechaliśmy w podwórze dużej  kamienicy. Kazano wysiadać. Jeden ze współwięźniów poznał, że jesteśmy w posesji jego rodziny na Pradze, zajętej przez NKWD na ulicy Strzeleckiej. Znowu rozlokowano nas w małych piwniczkach na węgiel. Ja się znalazłem się z jednym kolegą z Włoch, drugiego nie znałem. Klitka tak mała, że z trudem mogliśmy się koło siebie położyć. Głowy dotykają jednej ściany, a od nóg do przeciwległej nie było nawet kroku. Słowem, rozmiar grobu. Podłoga gliniana, pokryta grubą warstwą miału węglowego i cieniutką warstwą czegoś… Żadnego okienka. W kompletnej ciemności przesiedzieliśmy kilka dni, tracąc kompletnie poczucie czasu. Potem zainstalowano żarówkę, żarzącą się czerwonym nikłym światłem. Paliła się dla odmiany całą dobę, do reszty rozstrajając nerwy i wyżerając oczy. Bicie nas dwóch było niczym w porównaniu z naszym trzecim towarzyszem. To był prawdziwy bohater męczennik. Niestety, nawet jego nazwiska zanotować nie mogę. Mam wrażenie, że używany przez niego „Borowicz” był pseudonimem. W śledztwie żądano, aby wydał innych. A on milczał. Przez kilka dni, może nawet tydzień, bito go prawie bez przerwy, dzień i noc. Na krótkie pauzy powracał do naszej piwnicy. Krew mu szła nie tylko z nosa, ust, uszu, ale po prostu ze wszystkich otworów ciała. Odebrano mu kożuch. W piekielnym zimnie leżał więc między nami dwoma przykrywając się naszymi płaszczami. Nogi od bicia tak mu spuchły, że musiał chodzić boso…Dwa razy na dobę wypuszczano nas do ubikacji z dziurą w podłodze. Biedak nie mógł sam iść. Prowadziliśmy go więc, a właściwie ciągnęliśmy pod ręce…Któregoś dnia rozebrać się już nie mógł. Zdjąłem mu ubranie, potem bieliznę i widzę w półmroku, że ma na sobie jeszcze coś ciemnego. W pierwszej chwili sądziłem, że to trykot. Dopiero gdy dotknąłem poczułem, że była to skóra koloru ciemnobrązowego, od stóp do głowy. Biedne skatowane ciało odmawiało mu kompletnie posłuszeństwa. […] Pazurami wydłubaliśmy w kąciku celi dziurę, do którego krwawo wymiotował […] W nocy majaczył i nieprzytomnie i szeptał: boli, boli, boli […] Biedny męczennik niedługo potem, w nocy, skonał”.

 

Dr Tomasz Łabuszewski z IPN, autor ekspozycji przy Strzeleckiej 8:

 

   – To wszystko potwierdza, że brunatną okupację w Polsce zastąpiła okupacja czerwona. Oprawcy, którzy tu pracowali i mieszkali niczego nie żałowali. Nie przeszkadzały im ani numery cel pozostałe na drzwiach piwnic, ani setki inskrypcji. Ale paradoksalnie, dzięki temu swoistemu, trudnemu do zrozumienia poczuciu wrażliwości, te materialne ślady komunistycznego terroru dotrwały do naszych czasów. Oni je dla nas zachowali.

 

Czerwona mapa Warszawy miała złowrogie, straszliwe rozmiary. To ponad 17 tysięcy aresztowanych przez WUBP w Warszawie, ponad 4 tysiące zatrzymanych przez stołeczną „bezpiekę”, to 8 tysięcy powstańców warszawskich wpisanych do tzw. ewidencji operacyjnej. To obraz stolicy żyjącej przez całą pierwszą powojenną dekadę w cieniu „czerwonej mapy”.

 

Tekst i zdjęcia: Teresa Kaczorowska

 

Artykuł ukaże się w najbliższym „Forum Dziennikarzy”

 

Budynek przy Strzeleckiej 8 obecnie

 

 

Izba Pamięci IPN „Strzelecka 8”

 

 

Była więźniarka Strzeleckiej 8, Krystyna Miszczak-Opałło ps. „Elżbieta”, liczy dziś 99 lat

 

Piwnice, które w latach 1944-48 były więziennymi celami dla polskiego podziemia niepodległościowego