Roztropność potrzebna na już – ks. MARIUSZ FRUKACZ o obecności kapłanów w mediach

Duchowny wypowiadający się w mediach musi mieć przede wszystkim na uwadze prawdę i dobro, a nie popularność własnej osoby.

 

Obecność kapłana w mediach, w sieci, w Internecie, mediach społecznościowych czy też „ćwierkający” na Twitterze duchowni, to już dzisiaj nie jest rzecz nowa. Coraz więcej duchownych wypowiada się w mediach. W ostatnim jednak czasie powróciło pytanie: na ile duchowny może pozwolić sobie na krytykę swojego współbrata?

 

Odpowiadając na nie należy zwrócić uwagę nie tylko na wolność słowa, ale także na odpowiedzialność za słowo. Nie uważam, aby upomnienie osób duchownych przez przełożonych było jakimś strasznym naruszeniem wolności słowa. W Kościele istnieją upomnienia braterskie i pokuta, które mają na celu naprawienie błędu, a nie potępienie kogokolwiek. Kiedy myślimy o granicach krytyki, to może właśnie warto więcej miejsca poświęcić upomnieniu braterskiemu. Zakłada ono troskę o człowieka i jego sumienie. Zapobiega fałszywie pojętej tolerancji. Oczywiście upomnienie braterskie nie ma nic wspólnego z formą represji czy odwetem. Zakłada zawsze naprawę człowieka.

 

Czy deficyt cnoty roztropności?

 

Mówiąc o granicach krytyki, warto również przypomnieć o cnocie roztropności, którą zawsze trzeba się kierować w ocenie osoby lub faktu. Katechizm Kościoła Katolickiego, promulgowany przez Jana Pawła II w 1992 r., naucza: „Roztropność jest cnotą, która uzdalnia rozum praktyczny do rozeznawania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia. «Człowiek rozumny na kroki swe zważa» (Prz 14, 15). «Bądźcie… roztropni i trzeźwi, abyście się mogli modlić» (1 P 4, 7). Roztropność jest «prawą zasadą działania», jak za Arystotelesem pisze św. Tomasz («Summa theologiae», II-II, 47, 2). Nie należy jej mylić ani z nieśmiałością czy strachem, ani z dwulicowością czy udawaniem. Jest nazywana «auriga virtutum»: kieruje ona innymi cnotami, wskazując im zasadę i miarę. Roztropność kieruje bezpośrednio sądem sumienia. Człowiek roztropny decyduje o swoim postępowaniu i porządkuje je, kierując się tym sądem. Dzięki tej cnocie bezbłędnie stosujemy zasady moralne do poszczególnych przypadków i przezwyciężamy wątpliwości odnośnie do dobra, które należy czynić, i zła, którego należy unikać” (n. 1806). Człowiek jest roztropny, kiedy właściwie przewiduje, dobrze rozumuje i rozważa.

 

Prawda i dobro – kryterium oceny

 

Sam jako kapłan i dziennikarz nie wyobrażam sobie życia w społeczeństwie, gdzie wolność słowa nie jest szanowana. Jednak uważam również – i taką zasadą zawsze się kieruję – że obecność kapłana w środkach społecznego przekazu nie może być wolna od odpowiedzialności. Właśnie wolność i odpowiedzialność wskazują na to, że  krytyka ma i musi mieć swoje granice.

 

Oczywiście bardzo ważne jest stanięcie w prawdzie. To właśnie prawda powinna być istotnym kryterium krytyki czy oceny działania drugiego człowieka. Jednocześnie trzeba zawsze kierować się szacunkiem do drugiego człowieka. Każdy kapłan jest kapłanem zawsze i w każdych okolicznościach. Kapłan wypowiadający się w mediach musi mieć przede wszystkim na uwadze prawdę i dobro, a nie popularność własnej osoby. Również nie chodzi o jak największą liczbę lajków. Media, np. te społecznościowe, nie są sferą prywatną aktywności duchownego. Natomiast obecność w mediach społecznościowych jest okazją do duszpasterstwa, dialogu. Jest miejscem, gdzie mogę realizować swoją misję, a nawet pasje – ale zawsze w sposób przejrzysty, wiarygodny i odpowiedzialny. Kapłan może komentować wydarzenia dziejące się we wspólnocie Kościoła, ale najpierw powinien się zapytać, na ile jego komentarz przysłuży się dobru Kościoła. Wypowiedzi kapłana muszą być zawsze roztropne i nie mogą zagrażać prawdom wiary.

 

Warto przypomnieć, że podczas 328. zebrania plenarnego, które odbyło się w Licheniu w dniach 11 – 12 czerwca 2004 r., biskupi polscy przyjęli zasady regulujące duszpasterską troskę Kościoła w Polsce o uporządkowany przekaz ewangelicznego orędzia poprzez radio i telewizję. Dokument ten można znaleźć na stronie Episkopatu pod adresem https://episkopat.pl/en/normy-konferencji-episkopatu-polski-dotyczace-wystepowania-duchownych-i-osob-zakonnych-oraz-przekazywania-nauki-chrzescijanskiej-w-audycjach-radiowych-i-telewizyjnych/  .

 

Biskupi przypomnieli w nim m.in., że „duchowni i członkowie instytutów zakonnych wypowiadający się w mediach winni cechować się wiernością nauce Ewangelii, rzetelną wiedzą, roztropnością i odpowiedzialnością za wypowiedziane słowo, troską o umiłowanie prawdy i owocny przekaz ewangelicznego orędzia. Jeśli nie są w danej dziedzinie wystarczająco kompetentni, powinni zrezygnować z występowania w mediach, zwłaszcza w kwestiach trudnych i kontrowersyjnych”.

 

Ponadto duchowni głoszący słowo Boże za pośrednictwem mediów powinni kierować się normami Kodeksu Prawa Kanonicznego (kan. 762-772), zarówno w odniesieniu do władzy przepowiadania, jak i przekazywanych treści. Zgodnie z tym kodeksem „duchowni mają szczególny obowiązek okazywania szacunku i posłuszeństwa Papieżowi oraz każdy własnemu ordynariuszowi” (kan. 273), a także pozytywny obowiązek „posługiwania się mediami dla głoszenia zbawczej prawdy Chrystusa” (kan. 822). Warto też wskazać w tym względzie na Instrukcję Kongregacji Nauki Wiary o pewnych aspektach używania społecznych środków przekazu dla szerzenia nauki o wierze z 30 marca 1992 r.

 

W podobnym kierunku idzie również  „Dyrektorium dotyczące zasad funkcjonowania w Internecie kościelnych podmiotów publicznych oraz osób duchownych Diecezji Warszawsko-Praskiej”.

 

Moim zdaniem, obecność kapłana w mediach, jego wypowiedzi w sprawach wiary i moralności oraz prowadzenie sporów ideowych to nie jest kwestia jego osobistej popularności, ale kwestia odpowiedzialności za słowo i dzieło ewangelizacji.

 

Ks. Mariusz Frukacz, dziennikarz Tygodnika Katolickiego „Niedziela”