Zawsze podchodzę do kolejnych tematów tak, jakbym każdy reportaż robił po raz pierwszy – mówi Mariusz Kamiński, dziennikarz Polskiego Radia Lublin i Radiowy Reportażysta Roku 2019 w rozmowie z Wojciechem Pokorą.
Zdobyłeś tytuł Radiowego Reportażysty Roku 2019 w Konkursie „Melchiory”. Jury doceniło Cię za konsekwentne, głębokie i przejmujące odkrywanie epizodów z trudnej, współczesnej historii Polski. Czym dla Ciebie jest ta nagroda?
Myślę, że jest wielkim sukcesem, ale też wielką odpowiedzialnością przed tym, co przede mną. Na pewno jest nagroda za to, co dotychczas udało mi się osiągnąć w reportażu radiowym, a szczególnie w reportażu historycznym.
Walczyłeś o Melchiora wielokrotnie…
Startowałem w tym konkursie kilka razy w kategorii Radiowy Reportażysta Roku. Konkurencja jest duża. Jest wielu wybitnych reportażystów w Polsce. Widocznie trzeba było poczekać, żeby zostać radiowym reportażystą roku.
W czym tkwi tajemnica twojego sukcesu?
Trudno mi to samemu ocenić, myślę, że najlepiej mogą to zrobić słuchacze.
To, że wykonujesz dobrze swoją pracę oceniło jury. Dostałeś nagrodę. Pytam bardziej o to, czy Twoim zdaniem sukces reportażysty radiowego kryje się za jego warsztatem, czy bardziej za tematami, którymi się zajmuje?
Na moją pracę składa się zarówno warsztat jak i dobór tematów. Jednak jak teraz o tym myślę, to chyba najważniejszy jest wybór tematu, a dopiero później to, jak zostanie przygotowany, jak zrealizowane zostaną nagrania, czy jak ułożona zostanie dramaturgia. To z jednej strony jest wieloletnie doświadczenie, ale z drugiej – zawsze podchodzę do kolejnych tematów tak, jakbym każdy reportaż robił po raz pierwszy. Nigdy nie wiadomo od razu, jak historia się ułoży. Moja praca polega właśnie na tym, by w sposób atrakcyjny przedstawić ją słuchaczom. W reportażu muszą zmieścić się nowe fakty, coś, co ma walor odkrywczy. Musi znaleźć się część merytoryczna, na której osadzona jest historia, ale muszą w nim być też emocje. W reportażu prasowym owszem, można przedstawić emocje, opisując je, a w radiu mamy element dźwięku, głosów, uchwycenia pewnej wrażliwości mikrofonem. Mamy komfort tego, że bohater sam może wspaniale opowiedzieć jakąś historię. Trzeba mu tylko na to pozwolić. I tu ważny jest warsztat. Dlatego obydwa elementy są ważne, zarówno temat jak i warsztat.
Czy zaczynając swoją przygodę z reportażem wzorowałeś się na kimś?
W świat reportażu wprowadziły mnie dwie kierowniczki, które wtedy pracowały w Radiu Lublin – Małgorzata Sawicka, a później Anna Kaczkowska. Uczyły mnie jak przygotować dobry reportaż radiowy, niekoniecznie historyczny. Pamiętam jeden z pierwszych moich reportaży, który ułożyłem w sposób, który wydawał mi się bardzo atrakcyjny. Było w nim wszystko – merytoryczna treść i bardzo ciekawie opowiedziana historia. Siedliśmy, bo kiedyś był taki zwyczaj w redakcji reportażu, że siadało się ze swoim mistrzem i przesłuchiwało materiał, a Małgosia Sawicka po przesłuchaniu powiedziała, że zrobiłaby to trochę inaczej. Oczywiście „trochę inaczej” w tym przypadku znaczyło zmianę materiału o 180 stopni. To już nie była historia kobiety, która śpiewała na weselach wesołe piosenki, tylko historia matki, która straciła w życiu, w tragicznych okolicznościach pięcioro dzieci. A to, że śpiewała te piosenki na weselach, w jakiś sposób rekompensowało jej tę wielką stratę. Odreagowywała swoją traumę…
Dla radiowca tematy historyczne są wdzięczne, ale są trudniejsze niż dla reportażysty prasowego. Ten drugi wejdzie do archiwum, odnajdzie relacje świadków, opisze je i ma materiał. Ty musisz mieć dźwięk. Szukasz tematu pod tym kątem?
Nie. Czasem tematem jest jedno zdanie odnalezione w książce. I to jest punkt wyjścia do historii, którą opowiem. Czasem temat przyniesie znajomy regionalista, czy zadzwoni do mnie słuchacz. Dróg do zdobywania informacji jest mnóstwo. Tylko reportaż historyczny ma to ograniczenie, że niestety świadkowie od nas odchodzą. I faktycznie może się wydawać, że dziennikarz prasowy ma łatwiej w tym zakresie. Na szczęście istnieją archiwa dźwiękowe. Nagrywane wiele lat temu relacje są dla mnie, jako radiowca, niezwykle cenne. Tu, w Radiu Lublin było kiedyś Studio Historii Mówionej i ostatnio przy reportażu „Las nie lubi krzyku” – o zbrodniach w Kąkolewnicy, dokonywanych przez Sąd Ludowego Wojska Polskiego na żołnierzach Armii Krajowej i podziemia niepodległościowego, wykorzystywałem materiały nagrane w 2002 roku przez wolontariuszy Studia Historii Mówionej. To były cenne rzeczy. Jest też Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”, który od wielu lat gromadzi takie materiały i doskonale mi się z nimi współpracuje, zawsze mogę na nich liczyć. Jest również Państwowe Muzeum na Majdanku, które także dysponuje nagraniami. Dobrze, że są takie instytucje.
Widzisz przyszłość dla reportażu? Rozgłośnie odchodzą od utrzymywania redakcji reportażu, stawia się na krótsze formy.
Uciekanie do krótkich form nie wystarczy każdemu. Mam nadzieję, że reportaż będzie miał swoje miejsce w rozgłośniach polskiego radia. To forma ważna, ciekawa, dająca wiele wzruszeń, ale też w warstwie faktograficznej w reportażu można zmieścić więcej niż w formule do 3 minut. Jak istotne są reportaże pokazują liczne konkursy. Przecież organizowane są one nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Biorą w nich udział przedstawiciele polskiej radiofonii, także z Radia Lublin i odnoszą sukcesy. Więc gdzie jak gdzie, ale w mediach publicznych tę formę dziennikarstwa powinno się wspierać.
Jako reportażysta radiowy czujesz się dziennikarzem? Czy bardziej historykiem albo artystą?
Jestem dziennikarzem. Nie jestem z wykształcenia historykiem, tym bardziej nie jestem artystą. Audycje, które przygotowuję są reportażami, w których maksymalnie staram się dojść do prawdy. Zdobywam jak najwięcej informacji, dociekam, szukam, żeby jak najlepiej to oddać w swojej pracy. Robię więc to, co każdy dziennikarz robić powinien – dociekam prawdy i dokumentuję fakty. Myślę, że często trudno znaleźć drugie dno w tych moich opowieściach, jakąś prawdę uniwersalną, bo nie o to w nich chodzi. Staram się być dokumentalistą, to chyba najlepiej mnie określa.
Mariusz Kamiński
Dziennikarz radiowy, absolwent socjologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej i Studium Komunikowania Społecznego i Dziennikarstwa KUL. Od 21 lat związany z Redakcją Reportażu Polskiego Radia Lublin.
Jest laureatem wielu nagród i wyróżnień. Te najcenniejsze to: nagroda w Konkursie im. Jacka Stwory w 2003 r. (reportaż „Ja też chcę być Małyszem”), wyróżnienie w konkursie „Polska i świat” 2003 r., nagrody i wyróżnienia w konkursie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (np. „Bonowiacy” z 2005 r., „Duchy Kurowa” z 2008 r.). W 2002 roku reportaż „Misterium Dzwonu” (współautor Małgorzata Sawicka) reprezentował Polskie Radio w konkursie Prix Europa w Berlinie.
W 2009 roku wspólnie z Katarzyną Michalak został uhonorowany nagrodą w konkursie „Wspólna Europa” („Burzany i ciernie”). W 2011r. w konkursie SDP nagrodzone zostały reportaże „Lista Zipsera” i „Reportaż o zabijaniu” a w roku 2012 Grand Prix Prezesa Polskiego Radia zdobył reportaż „Przypadek Edwarda Margola” a audycja „Dwa światy” nagrodę SDP. W 2013 roku audycja „Przypadek Edwarda Margola” znalazła się finale XVI konkursu o Polsko-Niemiecką Nagrodę Dziennikarską. W 2014 roku reportaż „To był wrześniowy dzień” otrzymał honorowe wyróżnienie w konkursie SDP. Rok później audycja „Kto wiatr sieje” (współautor A. Czyżewska-Jacquemet) została wyróżniona w konkursie „Wspólna Europa” a „Reportaż o zabijaniu” zdobył główną nagrodę w konkursie na dokument radiowy na „VII Festiwalu Filmów Dokumentalnych Niepokorni, Niezłomni”, Wyklęci” w 2015 roku. W tym czasie reportaż pt. „Margita” otrzymał nominację w konkursie o nagrodę Grand Press, a audycja pt. „Wyścig” została nagrodzona w konkursie SDP również w 2015r. W 2016 r. reportaż „Margita” otrzymał nagrodę im. Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego w konkursie IPN „Audycja Historyczna Roku”. W 2017 roku audycja „Napiętnowani” została wyróżniona na IX Festiwalu Filmów Dokumentalnych Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci” .
W 2019 roku audycja pt. „Marynarz Dzidek” otrzymała I nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Reportażu i Dokumentu Radiowego „Bałtyk 2019”, reportaż „Józef Widerlik padł” otrzymał wyróżnienie w czasie „XI Festiwalu Filmów Dokumentalnych Niepokorni, Niezłomni”.
W latach: 2013, 2016, 2017 i 2018 w Ogólnopolskim Konkursie Reportażystów „Melchiory” był nominowany w kategorii Radiowy Reportażysta Roku. W 2019 roku został Radiowym Reportażystą Roku i otrzymał statuetkę Melchiora.