Na razie organizatorzy olimpiady w Tokio stracili miliony. Ale wkrótce stracą więcej.
Upór w kwestii tego cudaka, by z maseczkami na gębie biegać, skakać i rzucać, by piłkę wykopywać, wyrywać sobie, smeczować przy pustych trybunach, sztampowych mowach zupełnie obojętnych ludziom „notabli”, w czasie kiczowatych ceremonii – to farsa, głupota na światową miarę, wyrzucanie pieniędzy nie w błoto ale do szmba. Po to by kilku facetów wybełkotało swoje przemówienia, by chłam reklamowy wpychal się przed oczy ogłupianym telewidzom – uparcie ma być przeprowadzona tzw. „olimpiada”. Nie są to żadne igrzyska – to nawet nie nędzna kopia, to pięciokółkowe zero.
Dla biednych naszych pływaków zaczęły się od niekompetencji, niechlujstwa krajowych biurwo-etatowców. Nie wiedzieli, nie doczytali, nie zrozumieli.
Popatrzcie na wielkie gmachy przydzielone sportowym ćwokom. Mają wygodnie. Szmal się leje jak z rury. Pocić – jak sportowcy na treningach – nie muszą się. Limuzyny w garażach, kierowcy na każdy gwizdek. I jeszcze usłużne sekretarki.’
Miejmy nadzieję, że pan Gliński uprzytomni sobie, że on za ten cały chory sport odpowiada. Mleko kipiało, aż się wylało.
Pływacy popłaczą, może komuś przyleją i popłyną w siną dal. Tak jak zrobiło to wielu ich kolegów – kiedyś przez „wicie-rozumicie”, a teraz przez nieudaczników i ignorantów. Są rany ale się zabliźnią, bo szybko zapominamy.
Ale co będzie z gigantycznym olimpijskim długiem, który właśnie w Tokio uparcie nakręcają? Czy dopiero gdy zarazek opanuje 50% jeszcze zdrowych kandydatów na medale ktoś powie basta! Może cesarz, premier? Sportowe bossy najwyraźniej się nie przejmują. Jeden zwiedza Japonię, drugi gdzieś się schował, trzeci… zachorował (albo zachoruje!).
Pan Parandowski by zapłakał, Mrożek by się nie podjął opisania, marsz żałobny zaproponowałby maestro od dźwięku.
Głupki, po trzykroć głupki. Czemu się upieracie. Odwołajcie czym prędzej, to się nie uda. Koszty z każdym dniem rosną. To czego nie zmarnujecie zapłaćcie sportowcom za ich rozczarowanie i łzy. Dajcie biednym, głodnym na zupkę. Zostaniecie w historii w gronie marnotrawców, upartych osłów. Jasne, że nie płacicie „za swoje”. Ale wirusek-chytrusek jak agencje donoszą spokojnie sobie drepcze. Czy wyścig szalony zostanie przerwany dopiero gdy covid zakazi olimpijski komitet? Nie ma już i nie będzie (estetyczne szczęście gapiących się w ekrany) buzi-buzi, ani nawet shaking hands – działacze będą wkrótce otwierać i zamykać imprezy w szczelnie odizolowanych elektrycznych wózkach (do golfa albo dla inwalidów). Maseczki będą wymieniane co godzinę. A kierowcy raz na dzień. Na noc będą wywożeni helikopterami na okoliczne wyspy, by tam się przesypiać w ośrodkach za kolczastymi drutami i strażą z psami.
Trzeba im zapewnić bezpieczeństwo! Niestety od choroby umysłowej nie łatwo się uchronić. Jest jak wirus z numerem 19-tym. Albo i gorsza. Rozprzestrzenia się nie tylko przez styk ludzi, ale swobodnie, elektronicznie i ideowo.
Dziś na olimpiadzie stypa. Pięknie było, ale się skończyło.
Stefan Truszczyński