Sześćset słów – ZBIGNIEW BRZEZIŃSKI o krótkich formach dziennikarskich

Dziennikarstwo stoi dziś przed znalezieniem odpowiedzi na pytanie: jak tworzyć krótkie i długie formy tak, by trafiły zarówno do ekspertów, jak i do przypadkowych odbiorców? Czy obligatoryjne skracanie materiałów to ruch w dobrą stronę?

 

Zmiany na polskim rynku Internetowym

 

W lipcu (14.07.2021 r.) ukazał się „Raport strategiczny Internet 2020/2021” opracowany dla Związku Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska.[1] Wynika z niego, że czas pandemii wprowadził na rynku znaczne zmiany. Już 90,4% gospodarstw domowych miało w ubiegłym roku dostęp do sieci (wzrost z 86,7%). Rozwijał się dynamicznie rynek e-commerce, a co trzeci mieszkaniec deklarował, że kupił przez Internet produkt, którego tą drogą nie nabył nigdy wcześniej. Co ciekawe najwięcej powstałych nowych e-sklepów (23%) oferowało książki i multimedia. W pierwszym półroczu spadły natomiast o 4% wydatki na reklamę online, co przypomina czas wyczekiwania na dalsze wypadki związane z pandemią COVID-19, w którym znaleźliśmy się w marcu 2020 r. wszyscy, nie tylko biznes. Warto dodać, że ten negatywny trend odwrócił się w drugim półroczu.

 

Istotna zmiana dominującego urządzenia

 

Marcin Niemczyk z Polskiego Badania Internetu, który we wspomnianym raporcie przybliżył obraz użytkowników, zauważył, że to smartfon jest urządzeniem pierwszego wyboru. Korzysta z niego codziennie 24,4 miliona Polaków. W tej kategorii komputery znalazły się daleko w tyle z wynikiem zaledwie 11,4 miliona codziennych użytkowników. W sposób oczywisty zmiana dominującego urządzania ma i będzie miała w przyszłości wpływ na to, w jaki sposób i jakie treści będą podawały media.

 

W raporcie na podstawie danych GUS wyczytamy, że najczęstszym celem korzystania z sieci, była poczta e-mail (65,9%). Na drugim miejscu znalazło się czytanie wiadomości online, gazet lub czasopism (65,4%). Dopiero dalsze pozycje zajęło wyszukiwanie informacji o usługach lub produktach (62,7%), wykonywanie rozmów głosowych i video (55%) i, co na pewno będzie zaskakujące dla namiętnych użytkowników tego typu platform, korzystanie z serwisów społecznościowych (54,8%).

 

Inaczej sytuacja wygląda pod względem czasu poświęcanego różnym miejscom w globalnej sieci. Tu królują: YouTube, Facebook i Google. Kolejne pozycje zajęły grupy: Wirtualna Polska, Allegro, OLX, RAS Polska, Polsat-Interia, Agora i Polska Press.

 

Według badania Mediapanel z grudnia 2020 r., na które powołuję się autorzy „Raportu strategicznego Internet 2020/2021”, pierwsza piątka witryn w kategorii informacje i publicystyka przedstawiała się następująco: onet.pl, o2, se.pl, radiozet.pl, wp.pl, gromadząc od dziewięciu do ponad jedenastu milionów użytkowników. W kategorii: biznes, prawo finanse, na pierwszym miejscu uplasowało się money.pl. Kolejne pozycje zajęły: businessinsider.com.pl, gazeta.pl, rp.pl i wp.pl.

 

Warto dodać, że główne grupy użytkowników ukończyły 35 rok życia, a młodsze pokolenie skupia się na video i informacjach głosowych.

 

Rewolucja to czy nie?

 

W czerwcu 2021 r. serwis Wirtualnemedia.PL poinformował, że nowe zasady dla dziennikarzy wprowadził amerykański serwis Insider. Publikowane w nim artykuły mają liczyć mniej niż sześćset słów. Redaktor naczelny portalu Nicholas Carlson stwierdził, że obecnie teksty mają średnio 700 wyrazów, a czytelnicy porzucają te materiały po dojściu do jednej trzeciej[2]. Można w takim razie postawić pytanie: dlaczego nie od razu 212, tylko całe 600? Carlson tłumaczy, że to górna granicy, a redaktorzy mają pełne prawo prosić o materiał zawierający od 200 do 300 słów.

 

Internet oczywiście przyjmie każdą liczbę znaków, z wolą czytelników jest w tym wypadku inaczej. Zaproponowane rozwiązanie przypomina podejście do treści w mediach tradycyjnych, gdzie czas antenowy, czy rozmiar artykułu są z góry określone. Wygląda to więc raczej na powrót do starych rozwiązań, niż szarżę rewolucjonistów. Czy jednak nie potrzebujemy dogłębnych analiz, materiałów obszernych, które objaśnią nam jakąś zawiłą kwestię?

 

Krótkie informacje i długie opowieści

 

O to, czy faktycznie sięgamy po coraz krótsze treści, pytamy prof. Marzenę Marczewską dyrektorkę Instytutu Literaturoznawstwa i Językoznawstwa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach:

 

– Myślę, że tak jest. Żyjemy szybko, jesteśmy bombardowani informacjami. Nie umiemy się koncentrować. Trudno nam się skupić. Powstają poradniki, jak w sieci pisać długie teksty, które sprawiają wrażenie krótkich i nie odstraszają czytelnika. Webwriting ma swoje wymogi. Od pewnego czasu obserwuję popularność bardzo krótkich filmików na portalach typu Jibjab. Mamy tam nawet możliwość wyboru długości nagrania: krótsze wersje filmów (shorties), które personalizujemy, są coraz bardziej popularne. Wniosek: chcemy, by wszystko było podane natychmiast. Widzę też, że wiele osób korzysta z prasy w specyficzny sposób: ludzie czytają tylko tytuły i leady. Rzut oka i wydaje nam się, że wszystko wiemy. Rzadko czytamy całość. Przypominam, że na brak czułości, a więc uważności zwracała uwagę Olga Tokarczuk, która stwierdziła, że obecnie obserwujemy nowy sposób opowiadania o świecie. Serialowy. Zjawisko to opisywał także Jacek Dukaj, który po epoce oralnej i epoce pisma zapowiedział epokę bezpośredniego transferu przeżyć.  Bezpośredni transfer przeżyć bazuje na zmysłach: patrzę – widzę, słucham – słyszę. Wszystko dzieje się teraz. Nie piszemy do przyjaciół – dzwonimy. Nie czytamy powieści – oglądamy filmy. Noblistka sygnalizowała także, że bezpośrednie przekazywania doświadczenia np. za pomocą fotografii, filmu, różnych relacji (np. w mediach społecznościowych) staje się alternatywą dla tradycyjnego czytania. Słowo mówione lub pisane staje się coraz mniej potrzebne. Zwłaszcza w dobie Internetu, który zamiast być doskonałym narzędziem gromadzenia wiedzy, coraz częściej postrzegany jest jako źródło chaosu i narzędzie programowania ludzkich zachowań. Zalewani informacjami, często nieprawdziwymi,  szukamy obrony w „myśleniu upraszczającym, ideologicznym, partyjnym”. Szybkość i nieuważność idą w parze. I nie są pozytywnymi zjawiskami.

 

Księgarze jednak informują, np. Oskar Tracz z CK Wiedza, że chętniej sięgamy po powieści niż po zbiory nowel lub opowiadań.

 

To są zupełnie dwie różne sprawy. Czytanie powieści i śledzenie aktualności w sieci. Czytamy głównie dla przyjemności, dobrej narracji. Łakniemy opowieści, które objaśniają świat. Szukamy też emocji, stąd zapewne niezwykła popularność literatury sensacyjno-kryminalnej i obyczajowo-romansowej. Organizujemy sobie czas, by oddać się przyjemności bycia w innej rzeczywistości.  W ostatnim roku Biblioteka Narodowa odnotowała wzrost poziomu czytelnictwa o 3%. Być może pandemia, która zmieniła tempo naszego życia, miała na to pewien wpływ. Wielu osobom jednak wystarczy funkcjonowanie w sieci. A tam głównie szukamy konkretnych, łatwo dostępnych informacji. Zależy nam na czasie. Po prostu musimy wiedzieć szybko. Stąd tendencja w dziennikarstwie do podawania informacji w pigułce, mimo że Internet pozwala technicznie na bardzo obszerne wypowiedzi – objaśnia prof. Marczewska.

 

Według irlandzkich kursów dziennikarstwa lead powinien składać się z 20 wyrazów. Z recepcji mediów społecznościowych wynika, że wielu ludziom to wystarcza do wyrobienia sobie poglądu na temat całego zagadnienia. Zanika zapotrzebowanie na analizy? Wystarczy komunikat? Jak w dziale sportowym: Legia – Górnik 2 : 0? Kibic nie musi pytać ani o dyscyplinę, ani o skutki takiego, a nie innego rezultatu. Czy to więc nie oznacza, że krótkie treści, bez objaśniania rzeczywistości i tłumaczenia następstw jakichś działań (np. obniżki stóp procentowych), będą tylko dla ekspertów?

 

Dogłębne analizy już od dawna interesują przede wszystkim ekspertów. Jesteśmy leniwi, wymagamy, by ktoś przystosował informację do naszych potrzeb i podał ją najprościej, jak to jest możliwe. Na przykład chcemy wiedzieć, jak bardzo jakaś zmiana prawna wpłynie na wzrost cen paliw i na ceny określonych produktów, ale już niekoniecznie zapoznamy się z obszernym wyjaśnieniem ekspertów, dlaczego tak się może stać i co musiałby się wydarzyć w skali globalnej, by wzrostu cen uniknąć. Dziennikarze bardzo często pełnią rolę nauczycieli: przekazują wiedzę. Bycie dziennikarzem to dziś niezwykle duża odpowiedzialność i misja edukacyjna. Jeśli zaś uważnie obserwujemy funkcjonowanie mediów, widzimy, jak wielka odpowiedzialność za słowo towarzyszy pracy dziennikarskiej – uzupełnia Profesorka.

 

Nie rewolucja a regres

 

Według medioznawcy dr. Tomasza Chrząstka kierownika Pracowni Dydaktyki Dziennikarstwa, Reklamy i PR Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, zmiana w przypadku portalu branżowego, jaką zaproponował naczelny Insidera, nie ma uzasadnienia. Skoro średnia wynosi 212 słów, to znaczy, że są ci czytelnicy, którzy porzucają tekst po przeczytaniu tytułu i leadu i tacy, którzy czytają do końca.

 

Już w połowie lat 80-tych XX w. Umberto Eco popełnił esej Dreaming of the Middle Ages, gdzie opisał zjawisko odchodzenia odbiorców mediów od tekstów na rzecz obrazów. Porównał tę sytuację ze średniowiecznym sposobem objaśniania zawartości Biblii ogółowi niepiśmiennych wiernych za pomocą obrazków. Jak się okazuje, brniemy w to dalej. Ograniczenie tekstów do 600 słów w portalu/czasopiśmie branżowym uważam za nieporozumienie. Już zazdroszczę autorom umiejętności całościowego wyłożenia złożonych kwestii w tej ilości wyrazów. A gdzie miejsce na komentarz czy analizę ekspertów? Media branżowe nie są przecież przeznaczone dla szerokiego odbiorcy, niektórzy wydawcy o tym zapominają i stawiają sobie za cel pozyskanie jak najwięcej reklamobiorców, bo to przełoży się na wynik finansowy.

 

Czy to stały trend w internetowych mediach i czy są jakieś szanse, a może i potrzeby na jego odwrócenie?

 

Niestety trend skracania informacji z czasem postępuje i nie dotyczy już tylko tekstów – odpowiada dr Chrząstek. – Dziś to konsument, poprzez swoje wybory, decyduje czy dane medium utrzyma się na rynku. Kolejne redakcje kroją więc materiały na miarę swoich odbiorców, którzy szukają informacji lekkich, łatwych w odbiorze i przyjemnych. Sam sobie zadaję pytanie, gdzie i czy w ogóle jest jakaś granica tego regresu? Poza tym – wzorem Kato Starszego – dodam, że grupa TVN powinna otrzymać koncesję.

 

Czego potrzebuje konsument?

 

Odpowiedź na pytanie o fatyczne potrzeby konsumentów jest dziś wyjątkowo trudna. Ostatnia uwaga dr Chrząstka dla osób zorientowanych w sytuacji na krajowym rynku medialnym pod każdym względem: prawnym, finansowym i politycznym, będzie jasna. To czy się z nią zgodzą, czy też nie to już zupełnie inna kwestia. Podstawę oceny stanowić będą: wiedza ekspercka i… poglądy. Dla osoby, której ta problematyka nie dotyczy, to komentarz niewiele znaczący, który zostanie zapomniany tuż po doczytaniu do kropki. Jak zatem konstruować informacje, by trafiły zarówno do odbiorców kompetentnych, jak i do tych, których, jak to określiła Profesor Marczewska, należy edukować? To jest wyzwanie dla dziennikarstwa na najbliższe lata.

 

Zbigniew Brzeziński

 

P.S. Niniejszy tekst ponad dwukrotnie przekroczył narzuconą w Insiderze normę, nie wyczerpując przy tym tematu.

 

[1] https://www.iab.org.pl/aktualnosci/raport-strategiczny-internet-2020-2021-iab-polska-najwazniejsze-podsumowanie-rynku-reklamy-cyfrowej-teraz-rowniez-jako-serwis-www/ – dostęp 15.07.2021 r.

[2] https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/rewolucja-w-amerykanskim-insiderze-dziennikarze-maja-pisac-artykuly-zawierajace-mniej-niz-600-slow – dostęp 15.07.2021 r.