Moim zdaniem okładka „Faktu” narzucająca pierwsze skojarzenie, że prezydent Andrzej Duda bił i molestował seksualnie córkę, jest całkowicie nowym zjawiskiem medialnym. Czytam w Internecie, że to jest ten sam chwyt z arsenału „czarnego piaru”, które stosują media będące na usługach obozu rządowego.
„Czym to się różni od materiału w Wiadomościach TVP, w którym zaatakowano Donalda Tuska za jakąś jego wypowiedź, przywołując iż odebrał w Berlinie z rąk kanclerz Merkel nagrodę im. Rathenaua” – pada argument. Walther Rathenau, zamordowany w 1922 r. przez niemieckich nacjonalistów minister spraw zagranicznych Republiki Weimarskiej, żydowskiego pochodzenia, nie budzi w Polsce pozytywnych skojarzeń. Za jego kadencji podpisany został układ w Rapallo, przez Polaków uważany za początek radziecko-niemieckiej współpracy, zagrażającej dopiero co odrodzonej Rzeczypospolitej. Wiadomości nie zacytowały wypowiedzi Tuska po odebraniu nagrody: „Rathenau (…) ukształtowany przez cesarskie Niemcy nie wyobrażał sobie niepodległej Polski jako sąsiada Niemiec. Zastanawiam się, jak by zareagował, gdyby się dowiedział, że nagroda jego imienia przypadła polskiemu premierowi” – powiedział Donald Tusk. „Wiadomości” pominęły tę wypowiedź, by sekwencję obrazów przypominających agresję Niemiec na Polskę zakończyć zdjęciem bramy obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Z tej zbitki miał się wdrukować w głowie widza przekaz, że wnuk żołnierza Wehrmachtu, to filoniemiec i antypolak.
Oczywiście, że taka metoda zohydzania przeciwnika politycznego jest obrzydliwa, jednak moim zdaniem między tym co uprawiają „Wiadomości” a okładką „Faktu” jest przepaść.
Ta zasadnicza różnica polega na tym, że do tej pory media obu stron atakowały POLITYKÓW, wyciągając im z życiorysów prawdziwe i kreując fałszywe fakty. Każdy, kto wchodzi do tego zawodu musi się liczyć z tym, że uprawiając go często będzie uczestnikiem walki w kisielu i musi mieć skórę słonia, jeśli chce przetrwać. Takie ryzyko zawodowe.
W przypadku okładki „Faktu” ze zdjęciem prezydenta Andrzeja Dudy i wielkim tytułem: „Trzymał córkę, bił po twarzy i wkładał jej rękę w krocze” redakcja do zniszczenia wizerunku przeciwnika politycznego użyła LUDZI PRYWATNYCH, potraktowała przedmiotowo dwie ofiary pedofila, matkę i córkę. Kobiety, które w przeszłości przeżyły traumę, zwróciły się do prezydenta Andrzeja Dudy z prośbą o ułaskawienie w przeszłości ich dręczyciela w zakresie jedynie zniesienia zakazu kontaktowania się. Uwierzyły bowiem w jego przemianę w więzieniu, czego miał dawać liczne przykłady, po odbyciu kary i terapii antyalkoholowej. Mężczyzna prosił córkę o wybaczenie i córka, dzisiaj dorosła osoba, wybaczyła ojcu. Wszystkie powołane do tego organy, instytucje i osoby wydały mężczyźnie pozytywną opinię. Ułaskawienie od zakazu zbliżania się nie oznaczało zatarcia kary i mężczyzna ten nadal figuruje w spisie pedofilów.
Redakcja „Faktu” doskonale wiedziała o tym, że prezydent nie ułaskawił pedofila, bo to słowo oznacza, że skazany za pedofilię uniknął kary więzienia za swój czyn. Celem było bowiem wdrukowanie przekazu, że właśnie ułaskawił pedofila, że prezydent to obrońca pedofilów. To co do tego obrazu nie pasowało w artykule pominięto. Za to szczegółowo, z detalami przytoczono z akt śledztwa, na czym polegało molestowanie nieletniej córki.
Kobiety, matka i córka, nie mające nic wspólnego z polityką, zostały wrzucone w jej tryby, jako „mięso armatnie”. Redaktor naczelna „Faktu” Katarzyna Kozłowska i jej zastępczyni Aldona Toczek nie liczyły się z tym, jaką te kobiety będą przechodzić powtórnie traumę. miały ich cierpienie gdzieś. Liczył się cel, a tym celem było skuteczne zniszczenie wizerunku Andrzeja Dudy i nie dopuszczenie do jego reelekcji. I ta operacja o kryptonimie „pedofil” zapewne urwie ileś tam głosów Dudzie i może zdecydować o porażce, bowiem hasło „prezydent obrońca pedofili” stało się głównym hasłem czarnej kampanii i jedynym „hakiem”, który znaleziono na prezydenta Dudę.
Jeśli o mnie chodzi, to nie chciałbym wygrać z ludźmi, którzy posługują się takimi metodami.
Na marginesie, zaskoczyło mnie to, że hasło do tego kierunku ataku rzuciła „Rzeczpospolita”, która jako pierwsza opublikowała informację o „ułaskawieniu pedofila”. Oczywiście „Rz” zrobiła to w białych rękawiczkach. Do tej pory „Rz” grała rolę gazety zdystansowanej, będącej ponad polityczną walką plemion. Obecnie zdecydowanie opowiedziała się po jednej stronie politycznej wojny.
Adam Socha