8 września w Sądzie Rejonowym dla Warszawy–Woli odbyła się rozprawa w procesie z powództwa marszałka senatu Tomasza Grodzkiego przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi. Marszałek Senatu oskarża naczelnego „Gazety Polskiej” o zniesławienie. Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami, jest z z oskarżenia prywatnego z art. 212 kodeksu karnego.
Sprawa dotyczy wpisów w mediach społecznościowych naczelnego GP na temat byłego ordynatora Szpitala Szczecin–Zdunowo w zakresie odnoszącym się do podejrzeń o przyjmowanie przez Tomasza Grodzkiego korzyści finansowych. Zarzuty te były i są formułowane publicznie przez świadków tych zdarzeń oraz przez prokuraturę, która na ich podstawie sformułowała akt oskarżenia przeciwko marszałkowi Senatu. Tomasz Grodzki nie zgodził się, by sprawa była prowadzona w trybie jawnym, o co wnioskował red. Tomasz Sakiewicz.
Na sali rozpraw marszałek zjawił się osobiście wraz ze swoim pełnomocnikiem mec. Jackiem Dubois. Podczas tego posiedzenia doszło do przesłuchania marszałka Tomasza Grodzkiego. Niestety nie wolno mi ujawnić tego, co powiedział marszałek, a myślę, że opinia publiczna ma prawo dowiedzieć się tego. To wszystko jest bardzo ważne. Tu chodzi o kwestię wiarygodności trzeciej osoby w państwie oraz o sprawę, która bulwersowała Polaków przez wiele lat, czyli korupcję w służbie zdrowia. Żyjemy w świecie, w którym za ujawnianie korupcji są skazywani albo ciągani po sądach dziennikarze, a politycy mogą narzucić im milczenie. Jeśli zdradzę, co działo się za zamkniętymi drzwiami, to dostanę 3 lata więzienia (…). A to są naprawdę ważne rzeczy i mogłyby radykalnie zmienić stanowisko wyborców w tej sprawie. Niestety tak właśnie będzie wyglądała w przyszłości Polska, jeśli ci ludzie będą rządzić: zamknąć nam wszystkim usta i zamkną tych biednych ludzi, od którzy wyduszali pieniądze, gdy tamci chcieli ratować życie swoje albo swoich bliskich – powiedział Tomasz Sakiewicz po rozprawie . Dodał także, iż Tomasz Grodzki mógłby w prosty sposób oczyścić się z zarzutów przed sądem: wystarczyłoby, żeby pan marszałek sam poprosił o uchylenie immunitetu – jednak od ponad 530 dni chowa się za nim. Wielokrotnie w publicznych wypowiedziach oświadczał, że wierzy niezawisłemu sądowi. Zatem dlaczego boi się tego sądu? Z jakiego powodu uważa, że wyrok niezawisłego sądu będzie dla niego niekorzystny albo niebezpieczny – powiedział Tomasz Sakiewicz.
Natomiast marszałek – na pytania mediów obecnych pod salą rozpraw o to, dlaczego kryje się za immunitetem senatorskim – odpowiedział: „Ta teza jest zupełnie nieuprawniona”.Pytany zaś o powody wyłączenia jawności w procesie, stwierdził: „To jest decyzja wysokiego sądu”.
Najbliższe przesłuchania w tej sprawie odbędą się 26 października oraz 15 listopada br. Podczas nich zostaną przesłuchani świadkowie – osoby, które twierdzą, że osobiście wręczały marszałkowi korzyści majątkowe oraz dziennikarze, którzy o tym informowali.
29 grudnia 2021 r. Prokurator Generalny skierował do Senatu RP kolejny wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej marszałka senatu RP Tomasza Grodzkiego. Poprzedni wniosek został niezasadnie pozostawiony bez biegu przez wicemarszałka Bogdana Borusewicza.Prokuratura Regionalna w Szczecinie domaga się uchylenia immunitetu Tomaszowi Grodzkiemu, ponieważ w toku śledztwa ustalono, że pełniąc funkcję dyrektora szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatora tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej przyjął on korzyści majątkowe od pacjentów lub ich bliskich. Jak wynika z ustaleń postępowania, korzyści majątkowe w postaci pieniędzy w złotówkach i dolarach – w wysokości od 1500 do 7000 zł – lekarz przyjmował w kopertach. W zamian zobowiązywał się do osobistego przeprowadzenia operacji lub ich szybkiego wykonania, a także do zapewnienia dobrej opieki lekarskiej. Tomasz Grodzki usłyszeć ma cztery zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych – w latach 2006, 2009 i 2012 roku.
Pierwszy wniosek o uchylenie immunitetu senat zwrócił prokuraturze w połowie kwietnia 2021 r. , wskazując na rzekome uchybienia formalne. Prokurator nie uznając tych wskazań za uzasadnione, kierując się jednak przekonaniem, że rozpoznanie wniosku bez zbędnej zwłoki leży w żywotnym interesie publicznym, dokonał modyfikacji wniosku.Mimo uwzględnienia przez prokuraturę uwag senatu, Wicemarszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz w październiku bezzasadnie pozostawił wniosek bez biegu, nie uzasadniając w piśmie skierowanym do prokuratury podstaw takiej decyzji.