Ukraiński dziennikarz zabity przez Rosjan mógł być przed śmiercią torturowany

Maks Łewin. Fot. Twitter

Maks Łewin, ukraiński dziennikarz, który zginął na Ukrainie w połowie marca, był prawdopodobnie torturowany i przesłuchiwany przez Rosjan – wynika ze śledztwa organizacji Reporterzy Bez Granic (RSF).

Dwóch dziennikarzy RSF, Arnaud Froger i Patrick Chauvel, od 24 maja do 3 czerwca szukało dowodów zbrodni w pobliżu miejsca śmierci Łewina w lesie na północ od Kijowa. Jak wynika z ich śledztwa, Łewin oraz jego przyjaciel, żołnierz Ołeksij Czernyszow, zostali zamordowani z zimną krwią przez rosyjskich żołnierzy. Reporterzy bez Granic opublikowali raport z dziennikarskiego dochodzenia.

Na podstawie informacji, które udało się zebrać dziennikarzom RSF, ustalono, że 10 marca Łewin stracił swojego drona w lesie niedaleko miejscowości Moszczun w obwodzie kijowskim, próbując udokumentować rosyjską inwazję. Kiedy powrócił do lasu trzy dni później, byli tam już żołnierze wroga. Zaginął 13 marca, a jego ciało odnaleziono 1 kwietnia niedaleko wsi Huta Meżyhirska.

„Teren był wrogi, ale Łewin był zdeterminowany, aby odzyskać drona za wszelką cenę, ponieważ był przekonany, że ostatnie zdjęcia, jakie wykonał, miały duże znaczenie. To mu się jednak nie udało” – napisała RSF.

Reporterom RSF udało się zlokalizować miejsce zbrodni. Odnaleziono kilka pocisków i dokumenty tożsamości należące do Czernyszowa, a także zidentyfikowano 14 śladów po strzałach wymierzonych w ich samochód. Odkryto również kilka przedmiotów, na których mogą znajdować się ślady DNA, wskazujące na obecność rosyjskich żołnierzy bardzo blisko miejsca zbrodni.  Są to to np. opakowania po żywności czy plastikowe sztućce. Zlokalizowano także  pocisk, który najprawdopodobniej trafił Łewina.

„Analiza zdjęć z miejsca zbrodni, obserwacje poczynione na miejscu oraz odzyskane dowody rzeczowe jednoznacznie wskazują na egzekucję, która mogła być poprzedzona przesłuchaniem, a nawet torturami. W kontekście wojny mocno naznaczonej propagandą i kremlowską cenzurą dziennikarz Maks Łewin i jego przyjaciel zapłacili życiem za walkę o rzetelne informacje. Jesteśmy im winni prawdę. I będziemy walczyć, aby zidentyfikować i odnaleźć tych, którzy ich zamordowali” – skomentował Christophe Deloire, sekretarz generalny RSF.

40-letni Maks Łewin był doświadczonym fotoreporterem i dokumentalistą, współpracującym m.in. z agencjami Reuters i Associated Press, a także BBC, turecką korporacją medialną TRT World i ukraińską telewizją internetową Hromadske.

opr. jka, źródła: Polskieradio24.pl/PAP, RSF