Ukraiński polityk: za antywojennym wystąpieniem rosyjskiej dziennikarki mógł stać Kreml

Marina Owsiannikowa. Fot. Twitter

Sąd w Moskwie skazał na karę grzywny dziennikarkę państwowej telewizji Kanał 1 Marinę Owsiannikową, która przeprowadziła antywojenny happening. Tymczasem Roman Hryszczuk, członek Najwyższej Rady Ukrainy, uważa, że jej działanie może być elementem kremlowskiej propagandy.

Podczas programu na żywo w rosyjskiej telewizji państwowej Kanał 1 Marina Owsiannikowa pokazała plakat z napisem:  „Zatrzymajcie wojnę, precz z wojną, nie wierzcie propagandzie, tu was okłamują. Rosjanie przeciw wojnie”. Wcześniej Owsiannikowa opublikowała w internecie nagranie, w którym przyznała się, że wstydzi się iż pracowała w państwowej telewizji i „umożliwiała okłamywanie ludzi i przerabianie Rosjan na zombie” (pisaliśmy o tym TUTAJ.)

We wtorek poinformowano, że sąd rejonowy w Moskwie orzekł wobec dziennikarki grzywnę w wysokości 30 tys. rubli (280 dolarów), uznając ją winną wykroczenia administracyjnego, tj. pokazania na wizji plakatu wzywającego do protestowania przeciwko wojnie na Ukrainie i zorganizowania „nieskoordynowanej akcji publicznej”.

Sąd miał wymierzyć Owsiannikowej karę nie tyle za jej poniedziałkową manifestacją w telewizji, ile za nagranie zamieszczone w mediach społecznościowych, w którym wzywała do protestu przeciwko wojnie. Przekaz rosyjskiej dziennikarki przeanalizował Roman Hryszczuk, członek Najwyższej Rady Ukrainy i znalazł w nim elementy, które jego zdaniem wskazują, iż cała akcja mogła być zainscenizowana przez machinę rosyjskiej propagandy. Swoimi wnioskami ukraiński polityk podzielił się na Twitterze.

Zauważył, że Owsiannikowa podkreśla iż tylko Putin jest odpowiedzialny za wojnę.

„To fałszywe stwierdzenie: większość rosyjskiego społeczeństwa popiera Putina, okupację i wojnę na Ukrainie” – pisze Hryszczuk.

Poza tym dziennikarska mówi o „braterskich narodach” Rosji i Ukrainy. Zdaniem ukraińskiego polityka jest to „rdzeń rosyjskiej propagandy, który służy jako wyjaśnienie okupacji Ukrainy: >Jesteśmy braćmi i powinniśmy żyć w jednym kraju<”.

Podejrzenie Hryszczuka wzbudza również, że na plakacie pokazanym w telewizji główny element był w języku angielskim („No war”).  Jego zdaniem obie strony wojny nie posługują się na co dzień tym językiem można więc założyć, że był to przekaz skierowany do zachodniej publiczności.

„Dlaczego? Widzę jeden powód. Sankcje naszych sojuszników są potężne, a gospodarka Rosji umiera. Łagodzenie sankcji jest kluczowe dla kontynuowania przez Rosję wojny i dla istnienia reżimu Putina” – tłumaczy ukraiński polityk. Dodaje, że jest bardzo prawdopodobne, że rosyjska propaganda wymyśliła ten happening, aby wpłynąć na opinię publiczną w Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i USA i spowolnić sankcję.

„Proszę, nie ufaj niczemu, co widzisz w rosyjskiej telewizji. Nadal nakładaj sankcje, embarga, przestań robić interesy w Rosji’ – apeluje na koniec Roman Hryszczuk.

opr.jka, źródła: Twitter/Roman Hryszczuk, pap.pl