WOŁODYMYR SYDORENKO: Kłamliwa propaganda Rosji po tragedii w Przewodowie uderza w Polskę

Wybuch w Przewodowie od razu został wykorzystany przez rosyjskich kłamców. Fot. Twitter

Eksplozja rakiety na terytorium Polski dała rosyjskiej propagandzie nowy impuls do kolejnych kłamliwych operacji informacyjnych.

Rosyjskie serwisy z siedzibą na Krymie, w szczególności serwis informacyjny ForPost w Sewastopolu, piszą, że Polska rzekomo uznała już tragedię w Przewodowie za oficjalny powód wprowadzenia wojsk na zachód Ukrainy, o czym Polacy mają niby od dawna marzyć. Kraj-agresor zawsze wierzy, że wszystkie otaczające go kraje mają takie same agresywne plany jak on. Portal pisze, że „od dawna było dla wszystkich jasne, że obecna sielanka Ukrainy z Polakami i Amerykanami zakończy się utratą dla niej terytoriów. Prawie nikt w to nie wątpi”. Oczywiście strona nie precyzuje od kiedy było to „dawno” i kto jest tym „każdym”, kto to rozumie.

Rosyjscy dziennikarze w swojej propagandzie używają coraz większych bzdur. Serwis pisze, że gdyby sytuacja na Ukrainie mogła się skomplikować, to „kuratorzy anglosascy prawdopodobnie zdecydują się na wprowadzenie do gry >zawodnika rezerwowego<, czyli zainicjują udział w wojnie polskich oddziałów, które jednocześnie mogą przejąć dla siebie dużą część Ukrainy”. Później rosyjscy propagandyści bredzą jeszcze bardziej: w przypadku widma przegranej Ukrainy, której ich zdaniem nikt na świecie nie może wykluczyć, „perspektywa włączenia polskiej armii do gry stają się coraz bardziej prawdopodobna. Pytanie jest tylko, w jakim formacie można jej użyć”. Rosyjscy kłamcy rozważają różne warianty – w postaci „misji pokojowej” lub kontyngentu wojskowego „w celu ochrony etnicznych Polaków mieszkających na terytorium zachodniej Ukrainy” czy też w postaci „korpusu ochotniczego” do „ratowania ludność Galicji i Wołynia”. Dzięki tej liście rosyjscy propagandyści ujawnili wszystkie opcje, które z reguły sami rozważają przy każdej interwencji lub agresji.

Rosyjscy propagandyści starają się udowodnić wyimaginowaną „agresywność Polski” na przykładzie tego co rzekom ma się dziać na Białorusi. Piszą, że to na granicy z Białorusią „zachodnie służby specjalne prowadzą prace nad symulacją konfliktu w celu zaangażowania sił zbrojnych Polski”. Mówią o „szerokim wachlarzu prowokacji w stosunku do Białorusi”, choć nie mogą podać na to ani jednego dobrego przykładu. Niemniej jednak konkludują, że „Polska aktywnie szuka pretekstu do rozpoczęcia od dawna planowanego ataku” albo na Białoruś, albo na Ukrainę. Swój kłamliwy wniosek popierają faktem, że Ukraina przyjęła ustawę o ustanowieniu prawnych i socjalnych gwarancji dla obywateli Rzeczypospolitej Polskiej znajdujących się na terytorium Ukrainy, co jest rzekomo „prawnym uzasadnieniem wprowadzenia wojsk polskich na Ukrainę”. A jednocześnie rosyjscy kłamcy twierdzi, że Polska rzekomo chce przejąć „nie tylko zachodnią Ukrainę, ale także zachodnią Białoruś”.

Ten nonsens jest „wzmacniany” przez Sztab Generalny Białorusi. Zastępca jego szefa, generał dywizji Valery Hnilozub, powiedział niedawno moskiewskim gazetom i agencjom informacyjnym, że „militaryzacja Polski mówi o przygotowaniu Warszawy do ofensywnej wojny”.

„Militaryzacja państw ościennych, przede wszystkim Rzeczypospolitej Polskiej, postępuje w alarmującym tempie. To kurs polityczny, który wyraźnie wskazuje na przygotowania Warszawy do wojny, a nie defensywy, jak stara się to przedstawiać polskie kierownictwo wojskowo-polityczne” – cytuje słowa generała agencja BelTA.

Według Hnilozuba, Polska rozpoczęła przygotowania do sformowania dwóch dodatkowych dywizji zmechanizowanych wojsk lądowych i nie dopuszcza on myśli, że jest to odpowiedź Polski na coraz większe zagrożenie ze strony Rosji dla wszystkich krajów europejskich.

Białoruski Sztab Generalny zakłada, że ​​w przyszłości budowanie potencjału bojowego faktycznie pozwoli Polsce na prowadzenie operacji wojskowych o ograniczonych celach bez wsparcia sojuszu NATO.

A Dmytro Polyanskyi, pierwszy zastępca stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ, również zauważył, że „podejmowana jest próba wywołania bezpośredniej konfrontacji militarnej między NATO a Rosją, ze wszystkimi tego konsekwencjami dla całego świata”. Nie ma w tym jednak nic dziwnego – agresor zawsze obwinia o agresywne zamiary wszystkich wokół siebie, aby w końcu zrzucić winę na ofiarę. Jak mówi ukraińskie powiedzenie: wilk zawsze myśli, że winne jego głodu są owce, które spokojnie pasą się wokół niego.