WOŁODYMYR SYDORENKO: „Przyjaciele Krymu” są wrogami pokoju

Fot. Pixabay

Od dawna wiadomo, że przestępca stara się zaangażować w swoją zbrodnię jak najwięcej wspólników. Wtedy czuje się spokojniej i pewniej. Tak działa Rosja. Po zajęciu Krymu Moskwa stworzyła na arenie międzynarodowej Klub „Przyjaciół Krymu”, kupiła do niego polityków, którzy nawet wbrew oficjalnej linii politycznej swoich krajów, zaczęli wspierać wojnę Rosji na Ukrainie.

Ostatnio „Przyjaciele Krymu”, przy udziale rosyjskiego MSZ, zorganizowali w Moskwie piątą konferencję. Przyjechało tylko 50 obcokrajowców z różnych krajów, ale niewielka liczba „przyjaciół” nikomu nie przeszkadzała, najważniejsze było zadeklarowanie całemu światu, że Rosja wciąż ma swoich „przyjaciół”. Kremlowscy propagandyści nazywają takie konferencje „dyplomacją ludową”, choć z reguły biorą w nich udział niepopularni i nieuznawani posłowie lub mało ważni działacze. „Wiceprzewodniczący Rady Ministrów” Krymu Gieorgij Muradow powiedział, że „kiedy wracają do domu, otrzymują groźby pod swoim adresem i oskarżenia o szpiegostwo”. Na przykład były dyplomata z Grecji, Kostas Isikhos, nie przybył do Moskwy, do którego oficjalne władze jego kraju wysłały ostrzeżenie: „Zdecydowanie zalecamy dobrowolne zwrócenie się do organów ścigania w celu uniknięcia przestępstwa odpowiedzialność za szpiegostwo na rzecz obcego państwa lub publiczne oświadczenie o odmowie współpracy z reżimem Putina”.

Dlatego pozostałych członków klubu „Przyjaciół Krymu” prosi się, aby nie reklamowali swojego udziału, nie rozpowszechniali informacji o nim. Tym samym „przyjaciele Krymu” zamienili się w tajne, podziemne stowarzyszenie, które wbrew całemu światu popiera rosyjską agresję i jej autorów, niedawno uznanych przez Parlament Europejski za „sponsorów terroryzmu”.

Ale „przyjaciele Krymu” wciąż działają i rozpowszechniają kłamliwą rosyjską propagandę. Na przykład  Ján Čarnogurský, w latach 1991 – 92 premier Republiki Słowackiej ramach Czechosłowacji, zaczął wspierać wojnę z Rosją i zaprzeczać możliwości przystąpienia Ukrainy do NATO.

Rosyjski działacz polityczny Ołeksij Puszkow mówił o potrzebie „zerwania z Zachodem i dążenia do nowego porządku światowego”. Powtarzał takie bzdury, jak „próba Zachodu ustanowienia totalnej hegemonii”.

Jego zdaniem „rośnie rola BRICS”. Twierdzi, że „12 kolejnych krajów chce do niego dołączyć, w tym Arabia Saudyjska, Egipt, Turcja…” To zaskakujące – dlaczego jeszcze nie przystąpiły?

Przemówienie przedstawiciela Beninu, niewielkiego państwa w Afryce Zachodniej,  Aniseta Gabriela Kochofy, świadczy o dziwnej logice „przyjaciół Krymu”. Przytoczył słowa swojej matki, która urodziła 11 dzieci i która dowiedziawszy się o locie Jurija Gagarina w kosmos powiedziała: „Czego chcą ci biali ludzie? Co stracili w kosmosie? Na planecie Ziemia jest tak wiele problemów i oni czegoś tam szukają”. Aniset Kochofa w Moskwie powiedział, że teraz jego matka powie: „Przyjaciele, dlaczego szukamy wrogów w XXI wieku, kiedy jest tyle problemów, głodu, pandemii?” I rzeczywiście – dlaczego Władimir Putin szuka wrogów na świecie, a nie rozwiązuje globalnych problemów?

Aniset Kochofa studiował kiedyś w ZSRR i został zwerbowany przez służby specjalne, więc nie może się uwolnić od swojego wypaczonego światopoglądu nawet dzisiaj. To są te osoby, na które liczy Moskwa. Aniset Kochofa powiedziała: „1,5 miliona zagranicznych absolwentów rosyjskich uniwersytetów, do których należę, którzy mówią po rosyjsku, pozostają jej przyjaciółmi, pamiętają i doceniają lata studiów”.

Aktywnie podkreślał potrzebę użycia przez Rosję „miękkiej siły” i mobilizacji absolwentów rosyjskich uniwersytetów na całym świecie do walki o rosyjskie interesy. I był wspierany przez tych samych szpiegów Rosji z Iraku, Libanu, Syrii i innych krajów.

Rosyjski senator z Krymu Serhij Cekow twierdził, że decyzja z 1954 r. o przekazaniu Krymu Ukraińskiej SRR była niezgodna z prawem. Dlaczego? Cekow nie udzielił odpowiedzi, ale nie mógł zaprzeczyć, że ówczesna decyzja o przekazaniu została podjęta w pełnej zgodności z obowiązującym wówczas w ZSRR ustawodawstwem. Co więcej, Cekow zaczął oszukiwać uczestników konferencji, powiedział: „doprowadziło to do tego, że z biegiem lat Krym został zniszczony jako część Ukrainy, a dopiero po zrujnowaniu stał się regionem rozwijającym się”. W rzeczywistości było odwrotnie. Ukraina przyjęła Krym nie z własnej woli, ale na polecenie Moskwy. Co więcej, przyjęła półwysep w dekadę po II wojnie światowej, w ruinie, praktycznie bez gospodarki i przemysłu. Ukraina odbudowała Krym i Sewastopol, wybudowała fabryki, miasta, odrestaurowała kurort, zbudował kanał irygacyjny na Północnym Krymie, który przywrócił do życia głęboko pogrążony w depresji region.

Kolega Cekowa z Rady Federacji Rosyjskiej Wołodymyr Jabarow nadal oszukiwał obecnych, do czego użył starego kłamstwa: „gdyby nie >Krymska Wiosna<, półwysep zostałby zajęty przez NATO”. Rosja zawsze używa tego „argumentu”, kiedy zajmuje jakieś terytorium. Na przykład, gdy ZSRR wprowadził wojska do Afganistanu, moskiewscy propagandyści twierdzili, że „wyprzedzają USA o kilka godzin” dodawali, że amerykańskie wojska „już stały na granicy”.

Na konferencji w Moskwie nie mogło zabraknąć tematu Polski. Bliżej nieznany Andrij Romańczuk, który przedstawił się jako „działacz”, powiedział, że w Polsce „polityka antyrosyjska wychodzi poza skalę”. Skarżył się, że od 24 lutego 2022 r., czyli bezpośrednio po rozpoczęciu przez Rosję wojny na dużą skalę na Ukrainie, „władze miasta Białegostoku oficjalnie zerwały stosunki z organizacją (klubem „Przyjaciół Krymu”), a wszyscy zaangażowani w działalność klubu są poddawani szczeremu nękaniu, nazywani są kolaborantami i zdrajcami”.

Romańczuk dodał, że „osobnym artykułem jest prześladowanie prawosławnych chrześcijan w Polsce, zwanych piątą kolumną”.

Jego zdaniem też „nikogo nie obchodzi bezczeszczenie czy niszczenie pomników żołnierzy sowieckich, a nawet rosyjskich (przed 1917). Jeśli wcześniej można było z tym walczyć w sądzie to teraz jest to niemożliwe” .