WOŁODYMYR SYDORENKO: Rosja tonie w oceanie donosów

Fot. Pixabay

W samej Rosji uznaje się już, że liczba donosów jest tak wielka, że ​​organy państwowe nie są w stanie sobie z nimi poradzić. Rekordzistka napisała 922 skargi na obywateli, którzy jej zdaniem nie są patriotami.

Niedawno moskiewski sąd ukarał emerytkę Olgę Sleginę grzywną w wysokości 40 tys. rubli z artykułu o „dyskredytowaniu” armii rosyjskiej – donosi „Memoriał”. Jak się okazało, 70-letnia Slegina omawiała sytuację na Ukrainie przy stole podczas obiadu w sanatorium, w którym wypoczywała. Zapytała sąsiada przy stole, a także kelnerkę, czy są za Rosją, czy za Ukrainą. W trakcie rozmowy kobieta stwierdziła, że ​​prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski to „przystojny młodzieniec z poczuciem humoru”.

Kilka dni później Slegina została poinformowana, iż ​​napisano przeciwko niej trzy donosy, w których zarzucono jej, że „chwali Zełenskiego”. Policja sporządziła protokół dotyczący tej sprawy i zabrała kobietę na komisariat. Podczas przesłuchania sprawdzono jej telefon, zapytano o związki z Ukrainą i poproszono o podpisanie protokołu. Slegina nie mogła przeczytać dokumentu ze względu na problemy ze wzrokiem, ale mimo to podpisała się tam, gdzie wskazała policja. Później okazało się, że jej słowa w protokole zostały zmienione, Slegina rzekomo krzyczała w jadalni „Chwała Ukrainie”.

Posiedzenie sądu trwało nie dłużej niż pięć minut – podał „Memoriał”. Sędzia odrzucił wniosek o przełożenie rozprawy ze względu na stan zdrowia siedemdziesięciolatki.

To jest odosobniony przypadek. Sympatyzujący z Ukrainą mieszkańcy Rosji i  terenów przez nią okupowanych są prześladowani za pomocą donosów. Znanym przykładem jest prorosyjski bloger Ołeksandr Talipow z Krymu publikujący na swoim kanale na Telegramie dane osobowe mieszkańców półwyspu, którzy wspierają Ukrainę. Na swoim koncie ma już setki internetowych donosów. W wyniku skarg Talipowa wiele osób poniosło odpowiedzialność administracyjną i karną za „dyskredytowanie” armii rosyjskiej.

Inna sprawa. W sieci księgarni w Sewastopolu pojawił się przetłumaczony na język rosyjski, znany w Europie i wydawany we Francji, komiks, który w formie rysunkowej przedstawia biografię Stalina.  Autor książki, Vincen Delma, zatytułował go „Stalin. Droga od seminarzysty do przywódcy narodu”. Konsultantem historycznym podczas powstawania książki był francuski historyk Nicolas Vert, który nazywa siebie znawcą stalinowskich represji i Gułagu. W latach 80. pracował w Rosji na stanowisku dyplomatycznym. Książka ukazała się po raz pierwszy we Francji w 2019 roku, a w 2021 została przetłumaczona na język rosyjski i wydana w Rosji przez wydawnictwo „Exmo”.

W Sewastopolu rozpętała się burza. Książkę nazwano „pracą pseudonaukową, która wypacza historię Rosji i zasługi Stalina”. Tekst opublikowany przez sewastopolskich dziennikarzy zaprzecza, jakoby Stalin prowadził politykę niszczenia „drobnej burżuazji” i nakazywał zesłanie na Syberię odnoszących sukcesy chłopów zwanych „kułakami”. W materiale zaprzeczono też faktom, że Stalin, zgodnie z polityką kolektywizacji, kazał odbierać jej przeciwnikom wszelką żywność. Autorzy donosu nazywają książkę nie tylko antystalinowską, ale antyrosyjską, chociaż nie ma w niej absolutnie rusofobii.

W samej Rosji uznaje się obecnie, że liczba donosów jest tak wielka, że ​​organy państwowe nie są już w stanie sobie z nimi poradzić. Dlatego deputowany do Dumy Państwowej Jewhen Markow wysłał list do Prokuratora Generalnego, w którym stwierdza, że ​​„nawałnica bezpodstawnych skarg paraliżuje pracę organów państwowych, administracji prezydenta.” Sugeruje, aby autorów donosów, zwłaszcza niepotwierdzonych, karać grzywnami.

Tak więc, według statystyk państwowych, Bank Centralny otrzymał w 2022 roku 368 tys. skarg — o 18% więcej niż w 2021 roku. Do Roskomnadzoru (organ odpowiedzialny za kontrolowanie mediów – przyp. red.) wpłynęło prawie 145 tys. skarg – o 25,5% więcej niż w analogicznym okresie 2021 roku. Ministerstwo Obrony Rosji otrzymało 624 tys. skarg. Do administracji prezydenta Rosji wpłynęło ponad milion skarg, czyli sześciokrotnie więcej niż przed rozpoczęciem specjalnej operacji wojskowej. Większość z nich nie została potwierdzona.

Donosy stają się coraz ciekawsze. Były inspektor Państwowej Inspekcji Ruchu, który w pracy miał żółte auto z niebieskim migającym światłem, na pamiątkę służby postanowił pomalować ogrodzenie w te kolory. Ale sąsiad, widząc niebiesko-żółte ogrodzenie, napisał na niego donos, w którym zauważył, że to kolory ukraińskiej flagi i że mężczyzna w ten sposób popiera kijowski „reżim”.  Nie zraził się tym, że jego skarga została uznana za nieuzasadnioną, złożył kolejnych 30 domagając się postawienia sąsiadowi zarzutów karnych.

Nawet deputowani uważają za swój obowiązek pisanie donosów. Na przykład Witalij Borodin, który jest odpowiedzialny za kulturę, w ciągu kilku tygodni zdołał założyć donosy na znanych artystów – Siemiona Slepakowa, Dianę Arbeninę, Walerego Meladze, Danyło Kozłowskiego, Liję Akedżakow, Ałłę Pugaczową i innych.

Rekordzistką liczby donosów została Rosjanka, której nazwiska media nie wymieniają. Napisała 922 donosy na obywateli, którzy jej zdaniem nie są patriotami Rosji. Zauważono, że kobieta spędza 20 godzin dziennie na poszukiwaniu „wrogów Rosji” w sieciach społecznościowych. Swoją działalność tłumaczyła tym, że „nie chce płacić reparacji, jeśli Rosja przegra wojnę”, dlatego pisze donosy w trybie „dwa w dwa dni”. Jak zwracają uwagę rosyjscy politycy, nie da się jej powstrzymać, bo rzekomo „korzysta z konstytucyjnego prawa do odwołania się do organów państwowych”.