Wszyscy chwalą trenera a SŁAWOMIR JASTRZĘBOWSKI pisze: Michniewicz ma wiedzę

Grafika: Naive studio

Jest w środowisku dziennikarzy sportowych strach. Olbrzymi strach. Co wie Czesław? Jest w środowisku nie tylko stołecznych sportżurnalów powszechny rachunek sumienia, a właściwie rachunek przypomnienia: „Co też ja mogłem w przeszłości nawywiajać? Czy wie to Czesław i czy nie daj Boże powie?” Spotykają się teraz w małych pubach na obrzeżach Warszawy i zamawiają piwo wyłącznie bezalkoholowe.

Patrzą się na siebie i zastanawiają się: Kto i co może Czesławowi zdradzić ten, co siedzi naprzeciwko mnie i udaje przyjaciela? Przypominają różne wycieczki nie zawsze krajowe, imprezy i aftery nie tylko pomeczowe. Odżywają zapomniane skandale, szykowane są linie obrony, PR-owców na wszelki wypadek pyta się w jaki sposób milczeć najskuteczniej?

Czy może jednak komentować? Iść w zaparte? Bagatelizować? Jest strach. Nowy selekcjoner reprezentacji Polski w piłkę nożną Czesław Michniewicz okazał się gwarantem emocji nie tylko sportowych. Dał nam awans (piłkarze odegrali tu pewną rolę) na Mistrzostwa Świata w Katarze, wygraliśmy ze Szwecją zdecydowanie i zasłużenie, choć niewielu dawało reprezentacji i Michniewiczowi szanse. Ale dał nam też bonus. Dał nam pełnoskalową wendetę. Za długo poniżali go pismaki jakimiś insynuacjami, że się za często do Fryzjera umawiał. Umawiał to umawiał, może mu włosy szybko rosły. Nie wasz grzebień. Żeby komuś zarzuty robić, że sobie lubi podzwonić? Też coś.

W czasie rozmowy w Kanale Sportowym Czesław Michniewicz błysnął wiedzą o pewnym dziennikarzu, że się tak wyrażę nieoficjalną. Ni mniej, ni więcej, powiedział, że ów dziennikarz leżał w krzakach pobity przez zdradzanego męża. O innym, także znanym powiedział, że mu się koszulka poci. I zaczęły się spekulacje, a kto co, a kiedy, a z kim. Śmieszkom, którzy innych chcieli wyszydzać zamykano usta pytaniem: A ty to niby lepszy? A pamiętasz…

Każdy chciałby zapomnieć. A teraz co? Być dziennikarzem sportowym bezskandalizujacym? Niby można. Tu mi się przypomina pewien dowcip. Pani na lekcji w szkole średniej pyta uczniów: Czy według was nie można się dobrze bawić bez alkoholu? Wstaje przerośnięty Jaś i mówi – Niby można, ale po co się męczyć? Z dużą przyjemnością będę teraz oglądać Czesława Michniewicza. Ma facet wiedzę. Uczestniczącą.