Praca dziennikarza uczy analizowania, odkrywania związków przyczynowo- skutkowych oraz kształtuje pewien rodzaj wrażliwości na sprawy ludzkie, bo opisywaniem ludzkich spraw i losów właśnie zajmuje się dziennikarz – mówi dr Jędrzej Lipski, historyk, dziennikarz telewizyjny, twórca filmów dokumentalnych, w rozmowie z Małgorzatą Ireną Skórską.
Jest Pan reżyserem filmów dokumentalnych. Wcześniej, przez wiele lat był Pan dziennikarzem. Jak rozpoczęła się przygoda z dokumentem telewizyjnym?
Przygoda z dokumentem telewizyjnym, czy raczej z filmem dokumentalnym to zwieńczenie mojej drogi zawodowej. Dziennikarz, redaktor, twórca… W zawód dziennikarza wszedłem z tzw. marszu, z podziemia, w które zszedłem nie godząc się na narzucony bagnetami totalitaryzm, na krzywdę ludzką, niesprawiedliwość, nieuczciwość. Dla mnie zawód dziennikarza był naturalną drogą zawodowego rozwoju. No i w pewnym momencie poczułem potrzebę zmian. Nadażyła się okazja, możliwość wypróbowania swoich sił jako dokumentalista… I tak się zaczęło… Pierwszy duży film dokumentalny to film o historii Wolnych Związków Zawodowych pt. „Zanim wybuchł sierpień”. Potem była historia Kazimierza Świtonia, Anny Walentynowicz i wielu, wielu innych bohaterów godnych zapamiętania.
W jakim stopniu warsztat dziennikarza telewizyjnego współgra z warsztatem reżysera filmów dokumentalnych?
Nigdy nie byłem dziennikarzem telewizyjnym w takim podstawowym znaczeniu, newsowym. Praca w telewizji, to już etap dojrzałej pracy redaktorskiej, redakcjynej, koncepcyjnej. Jednak muszę przyznać, że wykonywanie zawodu dziennikarza uczy innego, bardziej wnikliwego postrzegania otaczającej nas rzeczywistości, toczących się zdarzeń, zawsze układających się w jakąś historię. Praca dziennikarza uczy dokładniejszego analizowania każdego tematu, odkrywania związków przyczynowo- skutkowych. Zawód dziennikarza kształtuje też pewien rodzaj wrażliwości, o której już mówiłem, wyjątkowego wyczulenia na sprawy ludzkie, bo opisywaniem ludzkich spraw i losów właśnie zajmuje się dziennikarz.
W swoim dorobku filmowym głównie skupia się Pan na ważnych postaciach historycznych. I tak na przykład w filmie dokumentalnym „Doceniałam każdy przeżyty dzień” wyeksponował Pan postać legendarnej działaczki pierwszej „Solidarności”. W jaki sposób dotarł Pan do historii Anny Walentynowicz i za pomocą jakich technik udało się tak doskonale wyeksponować psychologiczny portret bohaterki?
Każdy bohater filmów, przy których pracowałem ma w sobie coś wyjątkowego. Coś, co przyciąga, fascynuje i nie pozwala przejść nad tym do porządku dziennego. Anna Walentynowicz to bohaterka naszych czasów. Matka „Solidarności”. Każdy, dosłownie każdy Polak powinien znać jej życie. Życie osoby uczciwej, skromnej, prawej, pełnej pokory i wiary. Dla ukazania postaci Anny Walentynowicz wystarczyła tylko jej opowieść, niepotrzebne było stosowanie jakichkolwiek technik, tricków filmowych. Smutne było tylko to, że aby zrealizować film dokumentalny o Annie Walentynowicz, musiała wydarzyć się katastrofa. Poznałem Annę Walentynowicz wiele lat temu. Już w trakcie pracy nad filmami dokumentalnymi o Kazimierzu Świtoniu, czy powstawaniu w Polsce Wolnych Związków Zawodowych spotykałem panią Anię i miałem zaszczyt zarejestrować kamerą jej wspomnienia. Wiele godzin nagrań, rozmów i spotkań pozwoliło mi poznać jej sposób bycia, filozofię życiową, poglądy. Prostota, pogoda ducha, wiara w człowieka. Więc… wystarczyło tylko posłuchać jej opowieści o tym jak żyła…
W 2012 roku został zrealizowany dwuodcinkowy dokument dla TVP Historia, którego jest Pan współautorem- „Katastrofa gibraltarska 1943. Ostatni świadkowie”. Jak wyglądał proces docierania do bohaterów filmu, byłych żołnierzy brytyjskiej armii, którzy brali udział w akcji ratunkowej po zatonięciu samolotu z generałem Sikorskim na pokładzie?
W 2012 roku przeczytałem w prasie artykuł opisujący losy, żyjących jeszcze świadków katastrofy giblartarskiej. I natychmiast postanowiłem, postanowiliśmy, bo pracował przy tym zespół ludzi, do nich dotrzeć i zarejestrować ich wspomnienia. To była dość skomplikowana sprawa. Otóż, ci dwaj brytyjscy żołnierze, jeden nurek, drugi telegrafista, żyli sobie spokojnie, jeden w Hiszpanii, drugi w Północnej Walii, przez wiele lat i nikt z badaczy tematu katastrofy do nich nie dotarł. Trzeba było ich namierzyć, zdobyć adresy, zgody ich i ich rodzin na nagranie. Potem zdobyć środki finansowe, polecieć, nagrać, zrealizować materiał i już. Trzeba było się spieszyć. Obydwaj żołnierze, gdy ich nagrywaliśmy byli już po 90-tce.
Jak śliska jest granica pomiędzy filmem dokumentalnym a fabularyzowanym dokumentem na przykładzie filmu z 2017 roku „Urodziłam się pierwszego września”? Na ile reżyser filmu dokumentalnego, w którym prezentowane wydarzenia poddane są procesom fabularyzacji, może sobie pozwolić?
Nie ma śliskiej granicy. Fabularyzacja w filmie dokumentalnym, sceny rekontrukcyjne, są formą wyrazu, podkreślającą, a czasem uzupełniającą dokumentalną opowieść filmu. Czy można sobie pozwolić na fabularyzację czy rekonstrukcję? Bardziej na rekonstrukcję, dla podkreślenia czegoś ważnego w filmie. Tak, moim zdaniem tak. Ważne jest w tym przypadku coś innego. Ważna jest kwestia smaku. Umiejętność wyważenia proporcji, i sposobu użycia fabuły jako narzędzia służącego konstrukcji narracji i budowy dramaturgii w filmie dokumentalnym. Granica leży tam, w tym miejscu, w którym, zatracamy trzeźwość spojrzenia dokumentalisty i narażamy się na brak zrozumienia odbiorcy i… śmieszność.
W ramach cyklu odcinków „Bohaterowie zapomniani” realizowanych dla TVP3 Katowice, niedawno pokazał Pan sylwetkę sekretarz generalnej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Dlaczego los Janiny Jadwigi Chmielowskiej jest bohaterski i dlaczego zapomniany?
Jadwiga Chmielowska jest bohaterem walki o niepodległość Polski, Łotwy, Litwy, Estonii… Od samego początku związana z „Solidarnością”, podziemną „Solidarnością”, „Solidarnością Walczącą”, najdłużej ukrywająca się działaczka podziemia opozycyjnego lat 80. i najdłużej ściganą listami gończymi. Dwudziestominutowy odcinek cyklu „Bohaterowie Zapomniani” to zaledwie przyczynek do przywracania pamięci o jej bohaterstwie. Dlaczego „zapomniana”? Czy jej postać została opisana na kartach podręczników szkolnych? Nie. Czy przeciętny uczeń szkoły średniej, może wymienić jej nazwisko w panteonie polskich patriotów? Nie sądzę… Zdrajcę Wałęsę wciąż hołubią, a o takich postaciach jak Chmielowska, czy wspomniana wcześniej Anna Walentynowicz wciąż się milczy. To wstyd.
Który z filmów dokumentalnych Pana autorstwa jest z Pana punktu widzenia najważniejszy i dlaczego?
Każdy z nich opowiada jakąś historię, czyjąś historię. Trudno powiedzieć, który jest najważniejszy. Wszystkie mają w sobie tę samą wartość nadrzędną, misję… ale, najważniejszy film to jest zawsze ten jeszcze niezrealizowany….
W 2020 roku powstał film „Ulotki i kamienie”, którego jest Pan reżyserem i autorem scenariusza. Nad czym aktualnie Pan pracuje?
„Ulotki i kamienie” to film dokumentalny opowiadający o patriotyzmie młodych ludzi, nastolatków, którzy w godzinie próby, nie zawahali się. W ciągu jednej nocy stali się konspiratorami gotowymi ruszyć do walki o wolność ojczyzny. To wyjątkowi młodzi ludzie, a moim obowiązkiem było o nich opowiedzieć tak jak umiałem najlepiej. Pracuję, przygotowuję się do kilku filmów dokumentalnych, ale o tym mogę opowiedzieć jak już je zrealizuję. Tematyka taka sama…. nie odbiegają od moich ścieżek wypełnionych historią, życiem zwykłych ludzi, i ich bohaterstwem. Bo, jak Pani słusznie zauważyła, u mnie wszystko jest historią.
dr Jędrzej Lipski
Historyk, reżyser i scenarzysta, twórca filmów dokumentalnych. Z wykształcenia historyk, doktor filozofii, wykładowca akademicki, producent filmowy, sekretarz Oddziału SDP w Katowicach. Autor wielu telewizyjnych programów publicystycznych, reportaży, i filmów dokumentalnych, m.in. cykli: „Encyklopedia Solidarności”, „Żołnierze Wyklęci”, „Bohaterowie zapomniani”, „Mistrzowie dokumentu z historią w tle”. Autor i współautor filmów dokumentalnych, m.in. „Doceniałam każdy przeżyty dzień”, „Okruchy rozbitego dzbana”, „Klamra”, „W przedsionku śmierci”, „Na tropie zdrady”, „Wojna Totalna”, „Lawina”, „Urodziłam się pierwszego września”, „Ulotki i Kamienie”, „Zbuntowany Region”, „Tylko taniec”, „W pogoni za wiosną”, „Równoległe Światy Bogny Becker”,„Dokumentaliści”.