Wznowienie sprawy przeciwko dziennikarce i dyrektor TVP 3 Gdańsk

Wznowienie sprawy z powództwa Henryka Jezierskiego w Gdańsku. W 2018 r. podejrzany o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa wystąpił z powództwem przeciwko dziennikarce TVP3 Gdańsk oraz dyrekcji TVP3 Gdańsk. Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP. W imieniu Centrum rozprawy obserwuje red. Maria Giedz. Jest to kolejna sprawa dziennikarzy oskarżonych o naruszenie dóbr osobistych osoby, którą IPN uznał na tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa PRL.

 

2 października 2020 r. odbyła się w Sądzie Okręgowym w Gdańsku pierwsza po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa rozprawa przeciwko red. Joannie Strzemiecznej – Rozen, dyrektor TVP3 Gdańsk oraz red. Agacie Mielczarek, dziennikarce TVP3 Gdańsk. Zostały one pozwane przez Henryka Jezierskiego, właściciela wydawnictw motoryzacyjnych. Przedmiotem sporu jest wyemitowany w dniu 27 stycznia 2017 r. w TVP3 Gdańsk materiał informacyjny dotyczący wyboru członków do Rady Programowej publicznych mediów w Gdańsku. Henryk Jezierski, który w kontrowersyjny sposób wszedł w skład Rady Programowej TVP3 Gdańsk, po czym został odwołany, zarzuca obecnie dziennikarce i dyrektor TVP 3 Gdańsk bezpodstawne przypisanie mu współpracy ze Służbami Bezpieczeństwa z czasów PRL. Od 2018 r. obie rozprawy toczyły się osobno – były to dwa różne powództwa. Teraz zostały połączone.

 

Henryk Jezierski złożył także pozwy wobec trzech innych trójmiejskich dziennikarzy (Hannie Kordalskiej-Rosiek, Januszowi Wikowskiemu i Krzysztofowi Załuskiemu), również w kwestii przypisania mu współpracy z SB. Wszystkie materiały dziennikarskie zostały opublikowane w oparciu o opracowanie Daniela Wicentego, Weryfikacja Gdańskich Dziennikarzy w Stanie Wojennym, wydanym przez IPN w 2015 r.

 

Sprawę prowadził sędzia Piotr Kowalski. Na rozprawę nie stawił się sam zainteresowany Henryk Jezierski. Reprezentowała go jego córka, mecenas Małgorzata Jezierska-Wojdak. Nie pojawiła się też pozwana Joanna Strzemieczna-Rozen. Reprezentował ją pełnomocnik mecenas Wenanty Plichta. Natomiast osobiście stawiła się Anna Mielczarek oraz mecenas Tomasz Plaszczyk. Świadek – Agnieszka Oszczyk po raz kolejny nie przybyła do Gdańska na rozprawę – zgłosiła chęć złożenia zeznań, w ramach pomocy sądowej, na terenie Warszawy, gdzie obecnie pracuje i mieszka.

 

W ramach połączenia obu spraw mecenas Plichta zaproponował, aby dopuścić do przesłuchania świadków występujących tylko w procesie jednej z pozwanych. Chodziło o to, aby druga pozwana mogła zapoznać się z zeznaniami owych świadków. Miały być to wypowiedzi red. Marii Mrozowskiej-Krawczyk i red. Andrzeja Liberadzkiego. Argumentem było to, że red. Joanna Strzemieczna-Rozen nie zna tych zeznań, a jako pozwana ma prawo się z nimi zapoznać. Mecenas Plaszczyk poparł wniosek mecenasa Plichty. Sprzeciw wniosła mecenas Jezierska-Wojdak, twierdząc, że przesłuchanie owych świadków jest zbędne i wydłuży proces, ponadto pozwana Strzemieczna-Rozen, chcąc poznać zdanie tych świadków, mogła powołać ich wcześniej. Sąd postanowił oddalić wniosek pełnomocnika Strzemiecznej-Rozen. Kolejną dyskusję pomiędzy pełnomocnikami stron wywołała kwestia odsłuchania audycji na podstawie nagrania kamerą, a także dodatkowego – pomocniczego nagranie w telefonie komórkowym autorki wyemitowanej audycji. Na procesie jednej z pozwanych owe nagrania były odtwarzane. Druga nie miała do nich wglądu. Sąd zadecydował o zaniechaniu ponownego odtwarzania owych nagrań podczas rozprawy sądowej.

 

Podczas toczącej się rozprawy Sąd przesłuchał pozwaną Agatę Mielczarek (wcześniej sprawę red. Mielczarek prowadziła sędzia Małgorzata Misiurna). Przejmujący tę sprawę w połączeniu ze sprawą Joanny Strzemiecznej-Rozen sędzia Piotr Kowalski nie znał wcześniejszych zeznań Mielczarek. Chodziło o przesłuchanie na okoliczność autorstwa materiału emitowanego w telewizji. – Niewiele pamiętam, co dokładnie mówiłam podczas przesłuchania dwa lata temu (13 listopada 2018 r.) – stwierdziła red. Mielczarek. Dziennikarka zeznawała, że ten temat został jej zlecony (chodzi o audycję), kiedy przyszła rano na kolegium redakcyjne. Pomysł wyszedł od wydawcy Małgorzaty Mrozowskiej-Krawczyk. – Chodziło o powoda, który został powołany do Rady Programowej Telewizji. Jednak nie interesowało nas ukazanie jego jako człowieka, lecz w kontekście treści tekstu zawartego w książce pana Wicentego. To miała być audycja dotycząca kontrowersji wokół wyboru członków do Rady Programowej. Przygotowywałam ten materiał trzy dni – trwało to dłużej niż zazwyczaj przygotowuje się krótkie materiały. Zdawałam sobie sprawę, że temat jest trudny. Chciałam go zgłębić. Kupiłam książkę, przeczytałam ją. Dotarłam do wiarygodnego źródła, którym był IPN i autor książki – przypomniała dziennikarka. – W audycji nie ma mojego komentarza – kontynuowała Mielczarek. – Są tylko fakty, informacja o zarejestrowaniu p. Jezierskiego jako TW. Materiał dotyczył wszystkich kontrowersji. W trakcie zbierania materiałów wyszła informacja od Anny Dąbrowskiej, prezesa Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy o braku rekomendacji KSD dla Henryka Jezierskiego ubiegającego się o członkostwo w Radzie Programowej TVP3 Gdańsk. Okazało się, że KSD nie rekomendowało Jezierskiego. To on sam się zarekomendował – jak w rozmowie telefonicznej z Mielczarek mówiła Anna Dąbrowska.

 

Skontaktowałam się z panem Jezierskim; powód w materiale wypowiadał się (przed kamerą) dwa razy – wyjaśniała Mielczarek – Trzymał w ręku książkę. Powiedział to co chciał powiedzieć. Materiał był konsultowany z wydawcą, z redaktorem naczelnym, z prawnikiem. Każde słowo było ważne. Dlatego wspólnie nad nim pracowaliśmy. To była praca zespołowa. Musiał być zaakceptowany przez wydawcę. Otrzymał pozytywną ocenę. Nie było żadnych zastrzeżeń co do materiału. Nawet SDP zaopiniowało, że materiał został przygotowany rzetelnie. Zależało mi, aby organ niezależny, jakim jest SDP mógł się odnieść do tego materiału. Ta opinia została dołączona do akt Telewizji. Montażem technicznym zajmował się montażysta, ale ja to nadzorowałam.

 

O dacie i godzinie emisji danego materiału w każdej telewizji, również tej w Gdańsku decyduje wydawca – w tym przypadku była to Agnieszka Oszczyk, lub redaktor naczelny. Mielczarek sporo mówiła o systemie pracy w telewizji, o tworzeniu zapowiedzi do danego materiału. Jej zapowiedź była dłuższa, dlatego została skrócona – może to zrobić prezenter. Taka forma jest dozwolona, kiedy należy wydłużyć czas zapowiedzi lub go skrócić. Wszystko dzieje się na żywo, a wiadomo, że nie można przekraczać limitów czasowych.

 

Mec. Tomasz Plaszczyk w pytaniach do zeznającej dociekał, co było powodem przygotowania tego konkretnie materiału? Mielczarek odpowiadała, że książka Wicentego wzbudziła spore zainteresowanie w środowisku dziennikarskim. Kiedy okazało się, że Henryk Jezierski ubiega się o członkostwo w Radzie Programowej TVP3 Gdańsk, a jest wymieniony w publikacji Wicentego i przypisuje się mu współpracę z SB, to wśród dziennikarzy rozpoczęła się dyskusja na ten temat. Głównie dziennikarze pracujący w TVP3 Gdańsk byli żywo zainteresowani, kto będzie opiniował ich pracę. Mec. Wenanty Plichta dociekał na czyj wniosek autorka kontaktowała się z powodem. Mielczarek przyznała, że zależało jej na rzetelności, więc sama zadzwoniła do red. Jezierskiego, uprzedziła o temacie rozmowy, po czym spotkała się z nim, nagrywając wypowiedź.

 

– To nagranie nie było dla niego zaskoczeniem – kontynuowała Mielczarek. – Czytał tę publikację przed kamerą. Poinformowałam go, że zaczynamy nagrywać. Nie miałam z góry ustalonego scenariusza. To nagranie było zwykłą rozmową i jest dowodem na to, że powód nie został przeze mnie zaatakowany. Dopiero w trakcie przygotowywania materiału wyszło, że zdecydowałam się na kontakt z KSD, z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji, której podlega Rada Programowa TVP3 Gdańsk. Chciałam dotrzeć do wszystkich, dlatego w materiale znalazły się wypowiedzi różnych osób. Po nagraniu powód kontaktował się ze mną mailowo.Mec. Małgorzata Jezierska-Wojdak dopytywała o to, kiedy i dlaczego pozwana kontaktowała się z Anną Dąbrowską.

 

Nie pamiętam, czy to było przed, czy po rozmowie z powodem – dodaje Mielczarek. – Rozmawiałyśmy o tym, dlaczego Stowarzyszenie nominowało powoda na członka Rady Programowej TVP3 Gdańsk? Wtedy okazało się, że to nie Stowarzyszenie, a sam powód się zarekomendował. Jednak szczegółów rozmowy nie pamiętam. To było w 2017 r.

 

Mec. Jezierska-Wojdak zadawała pytania w stylu: Co pozwana sądzi…, dlaczego pozwana czegoś nie zrobiła, albo zrobiła …? Sędzia Piotr Kowalski przerwał mec. Jezierskiej-Wojdak, wyjaśniając, że tego typu pytania nie są tematem przesłuchania. Pełnomocnik Henryka Jezierskiego chciała też wiedzieć, czy dyr. Strzemieczna-Rozen była w pracy w dniu emisji materiału i czy go widziała przed emisją? Natomiast Mielczarek wielokrotnie podkreślała, że poruszony w książce Wicentego wątek, a następnie w audycji był ważny z punktu widzenia społecznego. Dodała też:

 

Pracujemy w redakcji newsowej, przy każdym temacie minusem jest czas. Niemniej to co było w tym materiale niezwykłe, to że ktoś sam siebie nominował. Zrobiłabym ten materiał tak samo, gdybym miała go zrobić dla TVP, czy TVN lub innej stacji telewizyjnej, bo tak się pracuje w telewizji. Jeśli chodzi o zapowiedź, czyli to co czyta prezenter, to nie wiem, kto ją zmienił. Ja odpowiadam tylko za to, co zostało zmontowane. W tym materiale, mimo dokumentów z IPN mówiących o współpracy Jezierskiego z SB, powód dwa razy odnosi się do tego, że nie był współpracownikiem SB.  Mec. Jezierska-Wojdak drążąc temat pytała o dokumenty znajdujące się w IPN, czy zostały one tylko pokazane autorce, a dlaczego nie wydane do zaprezentowania ich w telewizji? Dopytywała się również o emocjonalne zaangażowanie autorki w przygotowywanie materiału. Sędzia Kowalski uciął wszelkie próby zmuszania pozwanej do prowadzenia dyskusji z pełnomocnikiem Henryka Jezierskiego. Na koniec Wenanty Plichta dodał, że pokłosiem wyemitowania w telewizji materiału Agaty Mielczarek jest to, że Henryk Jezierski wystąpił z powództwem zarówno cywilnym, jak i karnym wobec kilku innych osób. W kwestii przesłuchania świadka Agnieszki Oszczyk toczyła się ostra wymiana zdań pomiędzy pełnomocnikami stron. Mecenas Plichta był za przesłuchaniem, natomiast mecenas Jezierska-Wojdak swój sprzeciw argumentowała brakiem konieczności przesłuchania tegoż świadka. Świadek miała zeznawać na okoliczność wyjaśnienia, kto był autorem przeczytanej przez świadka zapowiedzi emitowanego materiału w gdańskiej Panoramie: „Kontrowersje wokół Rad programowych…”. Sąd zadecydował, że dopuści dowód w formie pisemnego zeznania świadka. Chodziło też o ustalenie, kto i w jakim zakresie może wywierać wpływ na ostateczną treść informacji? Sąd zobowiązał pełnomocników stron do złożenia pytań do świadka w ciągu 14 dni. Zaproponował również zakończenie rozprawy i ogłoszenie wyroku w formie niejawnej. Sprzeciwili się temu pełnomocnicy pozwanych. Sąd przychylił się do tego sprzeciwu, wyznaczając termin kolejnej rozprawy, prawdopodobnie zakończonej ogłoszeniem wyroku, na 24 listopada 2020 r.

 

***

Przypomnijmy:

 

Henryk Jezierski zaprzecza, aby był współpracownikiem SB.

 

IPN podaje, że w jego zasobach zostały odnalezione trzy zapisy ewidencyjne dotyczące Henryka Jezierskiego:

  1. Nr 57968 – Wydz. III zarejestrował w dniu 27 kwietnia 1988 r. Jezierskiego na kandydata tajnego współpracownika (KTW) o pseudonimie „JUREK”. 1 lipca 1988 r. sprawę przerejestrowano na TW „JUREK”
  2. 3 lipca 1989 r. Wydział III Gdańsk przekazał sprawę Jezierskiego do Archiwum Wydziału „C” do numeru I-26134 akta sprawy zarejestrowanej do numeru 57968. Na karcie dopisano „odmowa współpracy rok brakowania – 2005”.
  3. Zapis na karcie MKr – 3 z kartoteki odtworzeniowej MSW w Warszawie dotyczącej Henryka Jezierskiego, z której wynika, że akta archiwalne Wydziału „C” WUSW Gdańsk nr I-26134 zmikrofilmowano i zniszczono. Jako datę zniszczenia mikrofilmu nr 25134/I wskazano 2010 r.

 

Opracowanie: Maria Giedz

 

Zdjęcia: Maria Giedz