Z „Newsweeka” dowiedziałem się, że Danuta Holecka, ta z telewizji, jeszcze niedawno, to nawet SMS-a nie potrafiła wysłać. Koleżanka z pracy szefowej „Wiadomości” opowiada dziennikarce tego tygodnika, Elżbiecie Turlej o wstręcie „cioci Danusi” do telefonów komórkowych, o strachu przed jazdą samochodem i chorymi na HIV. Dowiadujemy się, że telewizyjna gwiazda chodzi w trampkach, je tylko to co przynosi z domu i podgrzewa, musi, bo cały dzień przebywa w pracy, gdzie trampki zmienia na buty.
Holecka w domu, w kominku spala opakowania plastykowe, o czym straży miejskiej donoszą sąsiedzi. Owszem ma ogródek, ale nie kosi trawy, nie kisi małosolnych i nie robi kompotów z truskawek. Całymi dniami tylko siedzi w TVP. Cytuję: „po powrocie do głównego wydania „Widomości” sodówka uderzyła jej do głowy”, stała się niedostępna, udaje że znajomych nie poznaje, „kiedy w maju dostała awans na naczelną „Wiadomości” chodziła dumna jak paw…” (a przecież jasne, że powinna się martwić i wstydzić).
Ta niezbyt zdolna dziennikarka – co głosi podpis na okładce „Newsweeka” (!) pod jej zdjęciem zajmującym całą stronę – jest „gotowa na wszystko” – te słowa to nawet tytuł artykułu. I jeszcze – dowiadujemy się – że „zabiega o sławę”. (Cholera, to już bezczelność – przepraszam, że nie mogę w tej relacji powstrzymać się od komentarza, choć oczywiście wiem o zasadzie: oddzielać informację od mądrzenia się, jeszcze raz przepraszam).
Czytam artykuł, czytam i niestety w końcu nie wiem czy może to kpina z Holeckiej, czy pochwała. Ponieważ między okrutnymi donosami wypływają na wierzch takie informacje: „kiedy prowadziła program „Kawa czy herbata” (wymyślony jeszcze przez dziewczynę o pięknych oczach Halszkę Wasilewską za panowania w TVP znakomitego reżysera Janusza Zaorskiego) nastawiała budzik na 3 rano, żeby ich (synków, bliźniaków(!) Stefka i Julka) nakarmić. O czwartej wyjeżdżała do studia. Z rozdartym sercem (to ładnie ujęła autorka artykułu), bo dzieci zostawały z nianią (dobra więc to matka, dzieci samych nie zostawiała). Dowiadujemy się dalej, że chłopaki-bliźniaki (cóż za przepiękna polityczna antycypacja) dziś już skończyli studia medyczne (w Zabrzu – to bardzo ważne), jeden ożenił się i niedługo zostanie ojcem (a więc nazywanie szefowej przez podwładnych babcią jest trochę na wyrost, ale w pełni uzasadnione).
Inny z kolegów redaktorki funkcyjnej przypomniał: „potrafi też pomóc. Niedawno któryś z wydawców przez kilka dni nie przychodził do pracy. Sprawdziła gdzie mieszka, pojechała. Okazało się, że alkoholik. Wpadł w ciąg. Załatwiła odwyk, przekonała że warto dać mu drugą szansę. Chłop wrócił do żywych i do TVP”.
(No, no!)
Ale zaraz potem autorka, obywatelka Elżbieta Turlej pisze: „babcia Danusia… potrafi również zaszkodzić. Wie komu szepnąć, z kim nie lubi pracować, a ostatnio nie lubi pracować z Edytą Lewandowską. Młodszą…”.
No cóż, a któraż z pań lubi młodsze? Pytanie oczywiście retoryczne.
Zdaniem pani E.T. Lewandowska lepiej radzi sobie z politykami opozycji. Bo Holecka kiepsko. Autorka tekstu opiera się na opinii przewodniczącej Nowoczesnej, Katarzyny Lubnauer: „czułam że chce mnie zaorać (…) potem usiłowała mnie sprowokować, ale wiedziałam, że im bardziej byłam spokojna, tym bardziej się denerwowała. Mimo to starała się mnie dopaść. I tak się zagalopowała, że przedłużyła program o 7 minut.
(Rzeczywiście, o 7 minut, to już skandal!)
Dowiadujemy się też, że wcześniej – gdy Holecka miała w TVP kłopoty – to z pomocą pośpieszyli jej tylko Leszek Miller – „szkoda takiej miłej, porządnej dziennikarki” i Janusz Piechociński, który oferował jej nawet pracę. Ale nie skorzystała.
O tej „opiece” onegdaj niech wiedzą dziś PiS-owcy, których teraz wybrała. Czytamy dalej: „Już nie jest ofiarą, ale bliską znajomą Kury (elegancko!), czyli nowego prezesa telewizji Jacka Kurskiego (…), przez kilka dni w swoim domu na Mokotowie przygotowuje do wystąpień publicznych Andrzeja Dudę (ani chybi zmusiła go siłą).
No proszę! Choć sama przecież „niezbyt zdolna” – jak ocenia E.T. – to instruuje prezydenta. Koniec świata. Wprawdzie D.H. jest po ekonomii na SGH, pracowała w TVP Info, w TVP Polonia i „Wiadomości” prowadziła. Ale to wszystko przecież łatwizna. Każdy może. Nawet dostała się do telewizji bez protekcji. Mówi, że ma ją tylko „z góry”. Demonstruje swoją wiarę. U niektórych tak jest.
A jeszcze do tego wszystkiego ponoć Danuta H. powiada, że Jarosław Kaczyński przepada za jej babką w czekoladzie, no i że ma takie same hobby co ona: uwielbia koty.
Miau, miau!
Stefan Truszczyński
P.S. Artykuł o Danucie Holeckiej „Newsweek” wyeksponował szczególnie. „Żurnalistka” żurnalistce przywaliła ile się da. A przecież… w Ojczyźnie jest tyle krzywd i ważnych tematów. Obca ręka ich oczywiście nie przekreśli (i szkoda że używa polskiej rączki). Niektórzy już tak mają, że nawet na obczyźnie o własnym kraju mówią źle. Na okładki politycznych tygodników trafiają zwykle – aż do przesady – najważniejsi politycy. „Newsweek” siłą rzeczy zrobił więc prezent szefowej Wiadomości. W końcu ładna jest. (ST)