TADEUSZ PŁUŻAŃSKI: Kapitan UB Wacław Alchimowicz rozpracowywał Grupę Pileckiego

Od czego zaczęła się gehenna i śmierć Witolda Pileckiego? Zdrajców było wielu. Ale kluczową rolę w ubeckiej prowokacji przeciwko siatce rotmistrza odegrał kapitan komunistycznej bezpieki, wieloletni agent sowiecki, w czasie niemieckiej okupacji wydający żołnierzy Armii Krajowej na Nowogródczyźnie. Nazywał się Wacław Alchimowicz.

Kim był Wacław Alchimowicz? Z grupą Pileckiego nawiązał kontakt przez innego funkcjonariusza UB: Leszka Kuchcińskiego, który był jego kolegą gimnazjalnym. Przed wojną obaj należeli do Obozu Narodowo-Radykalnego. W 1947 r. Kuchciński należał również do WiN, a Alchimowicz był prominentnym ubekiem: naczelnikiem III Wydziału V Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Grupa Pileckiego nie wiedziała, że Kuchciński pracuje dla bezpieki i przekazuje informacje Alchimowiczowi, a ten dalej swoim ubeckim przełożonym (Kuchciński legendował Alchimowicza jako człowieka podziemia w bezpiece).

Likwidację czołowych funkcjonariuszy bezpieki (m.in. Romkowskiego, Czaplickiego, Różańskiego, Brystigerowej) przewidywał tzw. raport Brzeszczota (jeden z pseudonimów Kuchcińskiego, za jego pośrednictwem raport trafił do Pileckiego, autorem był najprawdopodobniej Alchimowicz, a na pewno od niego pochodziły informacje): „Ich usunięcie zahamuje akcję terroru, a częściowo ją uniemożliwi – ludzie ci są bowiem niezastąpieni. Trzeba liczyć się z psychiką azjatów, którzy będą bezradni, gdy zabraknie im >głowy<, a zostaną tylko ręce”. Do likwidacji miano użyć broni, którą Witold ukrył po Powstaniu Warszawskim, kiedy walczył w Batalionie Chrobry II.

Historyk Adam Cyra: „Raport „Brzeszczota” został przekazany do II Korpusu (…). Odpowiedzi na ów raport jednak nie otrzymano, natomiast Pilecki nie zamierzał przeprowadzić żadnej akcji terrorystycznej, a nawet nie miał środków na jej realizację. Znamienna w tej sprawie jest wypowiedź Pileckiego z listu, jaki napisał w więzieniu na Mokotowie do Różańskiego: >po przeżyciach w Oświęcimiu nie umiałbym nikogo zamordować<”.

Raport Brzeszczota był ewidentną prowokacją. Wykorzystano go potem przeciwko Pileckiemu i współpracownikom w trakcie śledztwa i procesu. Bezpieka nie oszczędziła również swojego pracownika i agenta Wacława Alchimowicza. Został aresztowany 5 maja 1947 r. i zatrzymany „do dyspozycji” Wydziału II Departamentu III MBP. Potem był przesłuchiwany przez por. Józefa Duszę, ale – co znamienne – wyłączono go z procesu Grupy Witolda. Był sądzony w „kiblowym” procesie przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie 19 stycznia 1948 r. za „wejście w porozumienie z Kuchcińskim w przedmiocie zabójstwa płk Czaplickiego w formie gwałtownego zamachu przez członków nielegalnej organizacji WiN”. Otrzymał trzykrotną karę śmierci, a Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok wykonano 11 lutego 1948 r. Historyk Wiesław Jan Wysocki pisze, że „zbyt wiele wiedział o >firmie<, w której pracował…”.

Zygmunt Boradyn w książce „Niemen. Rzeka niezgody” (2000 r.) napisał o sytuacji na Nowogródczyźnie w latach 1943-44: „agenci sowieccy znajdowali się zarówno w terenie, jak i w oddziałach akowskich. Jak wynika ze wspomnień Bojomira Tworzyańskiego, agentem był burmistrz i komendant placówki Wasiliszki Wacław Alchimowicz >Kazik<”.

Na początku 1943 r. Alchimowicz uciekł do Brygady im. Leninowskiego Komsomołu, gdzie został dowódcą oddziału. Miał on charakter wywiadowczo-propagandowy i był komórką NKGB. Rok później (w marcu 1944 r.), decyzją Raduńskiego Podziemnego Komitetu Partyjnego, Alchimowicz został szefem Międzyrejonowego Komitetu Związku Patriotów Polskich. Członkowie oddziału Alchimowicza nadal pracowali na potrzeby wydziału specjalnego Brygady im. Leninowskiego Komsomołu. „Głównym jego zadaniem było prowadzenie wywiadu i propagandy w języku polskim przeciwko AK”. 29 czerwca 1944 r. grupa Alchimowicza, licząca 22 osoby, została przekształcona w oddział partyzancki im. Wandy Wasilewskiej.

„Alchimowiczowcy” podawali się za niezależnie działającą strukturę ZPP, nosili mundury WP, co „wprowadziło w błąd wielu miejscowych Polaków, w tym i członków podziemia [na Alchimowicza dała się potem nabrać grupa Pileckiego]. Nawet por. Ponury nie od razu zorientował się w rzeczywistych zamiarach i celach grupy „Alchimowicza” i 21 kwietnia w Dejnarowszczyźnie spotkał się z jej członkami (…). Z tego spotkania Sowieci sporządzili szczegółowe sprawozdanie. Nie zawierało ono informacji o VII batalionie 77 pp AK, lecz przedstawiało poglądy por. Jana Piwnika na stosunek do partyzantki sowieckiej i Niemców”.

Według ustaleń Zygmunta Boradyna, Wacław Alchimowicz oddał „ogromne usługi wywiadowi sowieckiemu (…). Dzięki jego pomocy została dokładnie rozpracowana kompania konspiracyjna Wasiliszki. Precyzja informacji uzyskanej przez Sowietów jest przerażająca”. Alchimowicz był np. autorem obszernej notatki służbowej zatytułowanej: „O organizacji białopolskiej na terenie Okręgu Lidzkiego (prawdopodobnie kwiecień-maj 1944 r.), która jest – jak pisze Boradyn – najlepszym ze znanych dokumentów wywiadu sowieckiego dotyczących konspiracji i oddziałów partyzanckich Armii Krajowej na Nowogródczyźnie”. W „Notatce” przedstawił historię powstania Okręgu Nowogródzkiego AK, podał pseudonimy i nazwiska członków Komendy Okręgu i żołnierzy czterech batalionów 77 pp AK. Informował o stosunkach AK-Niemcy, uzbrojeniu jednostek polskich, organizacji dywersyjno-wywiadowczej „Wachlarz”.

W końcu „białopolacy” rozpracowali Alchimowicza (dlaczego tych informacji nie miał potem Witold Pilecki?), którzy wystosowali do grupy ZPP ultimatum, w którym zażądali zaprzestania wrogiej propagandy i przejścia na ich stronę, w przeciwnym wypadku grożąc likwidacją. „Do rozbicia grup – jak pisze Boradyn – jednak nie doszło”.

Na czym polegała ta propaganda? Alchimowicz redagował ulotki, wydane w języku polskim. W jednej z nich „Do braci Polaków” pisał: „Niewinnie czerwona partyzantka nie zabija. Bijemy Niemców, szpiegów niemieckich, zdrajców i bandytów ograbiających ludność. Nie niszczymy grup partyzanckich z nami nie współpracujących. Napadnięci będziemy bronić się. Od obszarników i faszystów nie zależą granice Polski. Choćby oni wybili wszystkich sowieckich partyzantów, granicę pomiędzy Polską a ZSRR ustali konferencja ZSRR, Anglii i USA. Polacy, nie bójcie się sowieckiej partyzantki, partyzanci to wasi przyjaciele”.

Propaganda była jednak mało skuteczna, gdyż ludność polska nie wierzyła Sowietom. Nie zmienia to faktu, że działalność Alchimowicza służyła interesom obcego mocarstwa, którego celem było zniszczenie Polski. Tak jak kapował żołnierzy Armii Krajowej na Nowogródczyźnie, tak zakapował potem grupę rotmistrza Witolda Pileckiego.