Za zamkniętymi drzwiami sądu obwodowego w Homlu na Białorusi ruszył proces dziennikarki Kaciaryny Andrejewej, która już została skazana za „organizację zamieszek”. Tym razem reżim Łukaszenki ma ją oskarżać o „zdradę stanu”. Może jej grozić nawet 15 lat więzienia.
Kaciaryna Andrejewa to dziennikarka Biełsatu, która wraz z Darią Czulcową została zatrzymana 15 listopada 2020 roku, po brutalnej pacyfikacji akcji upamiętnienia pobitego na śmierć Ramana Bandarenki. Dziennikarki relacjonowały te wydarzenia. 18 lutego 2021 roku sąd skazał je na dwa lata kolonii karnej za „organizację zamieszek” i blokowanie komunikacji miejskiej. Obie trafiły do kolonii karnej w Homlu. Wliczając czas spędzony w areszcie powinny wyjść na wolność 5 września 2022 roku.
Jednak 10 lutego 2022 roku Andrejewa została niespodziewanie przewieziona do Aresztu Śledczego w Homlu. Jak pisze portal Belsat.eu,7 kwietnia bliscy dziennikarki poinformowali, że została ona oskarżona o „zdradę stanu”. Grozi jej za to od 7 do 15 lat pozbawienia wolności.
Nie wiadomo dokładnie co i na jakiej podstawie reżim w Mińsku zarzuca dziennikarce, bo sprawa została utajniona. Portal Belsat.eu podaje, że adwokat Andrejewej musiał podpisać zobowiązanie do nieujawniania informacji dotyczących postępowania nawet rodzinie oskarżonej. Sprawa dziennikarki jest rozpatrywana za zamkniętymi drzwiami, wstępu na salę rozpraw nie mają nawet jej krewni.
opr. jka, źródło: Belsat.eu