Biznes i misja – MIŁOSZ KLUBA o pasji tworzenia nowego magazynu

Mieli pasję, po dziewięć tysięcy na inwestycje i praktycznie żadnej wiedzy o wydawaniu gazety. Zaczęli robić czasopismo. Takie, które sami chcieliby kupować. 

 

Pomysł na poświęcony „kreatywnej edukacji” magazyn pojawił się… w szkole. MarcinAleksandra Sawiccy prowadzą kilka szkół wykorzystujących metodę Montessori oraz współpracują z rodzicami, którzy swoje dzieci chcą uczyć w domu samodzielnie. Wydawane regularnie pismo początkowo miało być pomocą właśnie dla nich. Do zespołu dołączyła ekipa podcastu „Więcej niż edukacja”, poświęconego edukacji domowej. Spotkania, podczas których klarowała się wizja „Kredy” trwały kilka miesięcy. – Zależało nam, żeby było to profesjonalne czasopismo, dostępne w całej Polsce, w szerokiej dystrybucji, żeby to nie miało charakteru szkolnego biuletynu – opowiada Jan Pleti, dyrektor wydawnictwa Inspiredu.

 

Nie bez znaczenia był też fakt, że magazyn ma na siebie zarobić – i to przede wszystkim dzięki sprzedaży, a nie reklamom. – Założyliśmy, że reklam nie będzie zbyt dużo i że nie będziemy reklamowali niczego, czego sami byśmy nie polecili – mówi Rafał Marszałek, również członek zespołu „Kredy”. – Jeśli miałby się pojawić np. artykuł sponsorowany, to powinien on być wyraźnie oznaczony – dodaje Jan Pleti.

 

Więcej niż podręczniki 

 

– Chcemy pokazywać, że edukacja może być piękna, że w każdym dziecku, ale i w każdym z nas drzemie ogromny, często niewykorzystany potencjał. Pragniemy porywać ludzi do pasji, rozwijania talentów, nieustannego poszukiwania – opowiada Agnieszka Pleti, redaktor naczelna „Kredy”, współprowadząca wraz z Anną Marszałek podcast „Więcej niż edukacja”. Podtytuł „magazyn kreatywnej edukacji” miał zwracać uwagę właśnie na to, że „edukacja jest znacznie bardziej złożona niż tylko szkolne podręczniki”. – Teraz odchodzimy od tego hasła, bo za bardzo narzucało ono wielu ludziom skojarzenie z pracami kreatywnymi dla małych dzieci – przyznaje Agnieszka Pleti.

 

Jak podkreśla, redaktorów „Kredy” łączy to, że wszyscy są pasjonatami edukacji –  sami uwielbiają się uczyć, odkrywać nowe obszary wiedzy i działania. – Nakręca nas również zachwyt nad tym, co robią inni. Wszyscy kochamy innych ludzi i uwielbiamy pochylać się nad ich pasjami, talentami, często tymi prostymi, ale wymagającymi oddania serca – mówi redaktor naczelna.

 

Na własnych błędach

 

Zanim ukazał się pierwszy numer „Kredy” członkowie redakcji musieli się nauczyć właściwie wszystkiego o wydawaniu pisma. Dziś wspominają np. jak przeglądali inne czasopisma na półkach, by znaleźć takie, które im się spodobają i dowiedzieć się, co decyduje o udanym projekcie magazynowego layoutu. Po tym rozeznaniu stworzenie makiety zlecili profesjonalnemu grafikowi, dystrybucję zewnętrznej firmie (magazyn można dostać m.in. w Empiku oraz w sklepie internetowym wydawnictwa). O artykuły poprosili specjalistów z branży edukacyjnej i praktyków, poznanych m.in. przy okazji prac nad podcastem. – Zależy nam, żeby współpraca z nami była satysfakcjonująca dla piszących również pod względem finansowym. Często jednak spotykamy się z pozytywnym zaskoczeniem autorów, którzy nie spodziewali się gratyfikacji, bo piszą głównie z pasji i chęci dzielenia się swoją wiedzą – mówi Rafał Marszałek, dyrektor finansowy wydawnictwa i kierownik działu IT

 

Do tej pory ukazało się 10 wydań, poświęconych tematom takim jak książki, harcerstwo, edukacja filmowa, muzyczna czy sportowa. Były także numery poświęcone edukacji domowej i metodzie Montessori. Obecnie „Kreda” drukowana jest w nakładzie 3 tys. egzemplarzy. W miesiącu wydania sprzedaje się połowa nakładu. Resztę można kupić jako numer archiwalny (są chętni, bo teksty i tematy pozostają aktualne). Co miesiąc kilkaset sztuk sprzedaje się w wersji elektronicznej, która tak jak wydanie drukowane kosztuje 24,90 zł. – Nasze założenie było proste – płaci się za treść, a treść jest taka sama – tłumaczy Rafał Marszałek.

 

Sprzedaż jest wciąż za mała, by przychody pokryły koszty i zapewniły rezerwę na inwestycje, a w przyszłości zwrot wkładu i zysk dla inwestorów. – Na razie uczymy się na własnych błędach i za własne pieniądze – przyznaje Jan Pleti. Właściwie można to rozumieć dosłownie, bo inwestorzy to po prostu grupa siedmiu znajomych, którzy po równo (9 tys. zł) zrzucili się, by założyć własne pismo.

 

Za dużo czytania

 

Do tego, by można było spokojnie działać potrzebna byłaby sprzedaż na poziomie 5 tys. egzemplarzy. – Wierzymy, że w Polsce jest więcej niż kilka tysięcy osób, które są zainteresowane tematyką edukacji i które byłyby skłonne kupić nasz magazyn – przekonuje Jan Pleti. – Nie poddajemy się, bo „Kreda” ukazuje się dopiero od niespełna roku, a dla nas to nie tylko biznes, ale również misja – podkreśla.

 

Jan Pleti wspomina także telefoniczne rozmowy z kilkoma osobami, które po pół roku zrezygnowały z prenumeraty. – Chciałem zrozumieć, czy to był jakiś nasz błąd techniczny, czy mają może jakieś zastrzeżenia. Wyszedłem z założenia, że jeśli ktoś wydał, licząc z przesyłką, jakieś 150 zł na sześć numerów naszego magazynu, to ma prawo się wypowiedzieć – wspomina. – Okazało się, że niektórzy po prostu zapomnieli odnowić prenumeratę, ale była jedna czytelniczka, która nie kryła swojej irytacji, nie ponowiła zakupu ponieważ treści jest tak dużo, że nie starczyło jej czasu na przeczytanie wszystkich numerów – wspomina dyrektor Inspiredu.

 

Obecnie redakcja przygotowuje dla swoich czytelników obszerną ankietę, by dowiedzieć się „co najbardziej pomaga naszym czytelnikom, a co jest zbędne według nich w magazynie”.

 

Agnieszka Pleti dodaje, że nie brakuje pozytywnego feedbacku od czytelników „Kredy”.

– Piszą, że artykuły pomagają im, wprawiają w zachwyt i inspirują do działania. Prenumerują nas również biblioteki uniwersyteckie co samo w sobie jest dla nas dużym zaskoczeniem i radością – opowiada. – Szczerze powiedziawszy, to komunikat zwrotny, jaki dostajemy, przerósł nasze  oczekiwania – przyznaje.

 

Na taką opinię pracuję m.in. autorzy. – Wielu z nich to bardzo wartościowi ludzie, którzy często nie publikowali nigdzie swoich tekstów. My wyciągamy na światło dzienne prawdziwe perełki, ale takie żywe – cieszy się Agnieszka Pleti. – Piszą o życiu, o tym co dzieje się w ich rodzinach, w ich szkołach, w ich pracy i myślę, że to, co urzeka najbardziej, to właśnie ich pełne mądrości spojrzenie. No i oczywiście umiejętność podzielenia się tym z innymi – wyjaśnia.

 

Miłosz Kluba