Blisko i daleko – rozmowa z KRZYSZTOFEM M. KAŹMIERCZAKIEM o rozwiązaniu zagadki zabójstwa Jarosława Ziętary

Sprawą Ziętary udało się zainteresować słynny Committee to Protect Jurnalists. Staram się, żeby Jarek trafił też do innych rejestrów dziennikarzy ofiar przestępstw. Obecność w takich wykazach nie ma wpływu na postępowania sądowe. Służy jednak upamiętnieniu zamordowanego dziennikarza, upowszechnianiu wiedzy na jego temat – mówi Krzysztof M. Kaźmierczak, dziennikarz, współautor książki „Sprawa Ziętary. Zbrodnia klęska państwa”. Od 1992 r. zajmuje się sprawą porwania i zabójstwa Jarosława Ziętary, jest pomysłodawcą Komitetu Społecznego im. Jarosława Ziętary.

 

Jak blisko jesteśmy rozwiązania zagadki zabójstwa Jarosława Ziętary?

 

Równie blisko jak daleko, jeśli można tak powiedzieć. Blisko, bo generalnie wiadomo jaki człowiek zadał śmiertelny cios, który zakończył gehennę dziennikarza, kilkudniowe torturowanie go… Był to rosyjskojęzyczny obcokrajowiec, który miał być widywany z eks-senatorem Aleksandrem G., oskarżonym o podżeganie do zabójstwa Jarka Ziętary. Prokuratura kilka lat temu opublikowała jego portret pamięciowy, nie bardzo zainteresowało to media, niestety. Jesteśmy daleko od poznania jego tożsamości, bo ci, którzy ją znali milczą żeby odsuwać od siebie podejrzenia o związek ze zbrodnią. Nieoficjalnie wiadomo, że ten człowiek już nie żyje, być może zginął w ramach zacierania śladów zbrodni. On zabił, ale krew dziennikarza na rękach miało więcej osób, które brały udział w planowaniu zabójstwa i uczestniczyły w jej realizacji.

 

Dlaczego do dzisiaj nikt nie odpowiedział za tę zbrodnię?

 

To suma zaniechań i błędów organów ścigania, do których doszło po zabójstwie. Spóźnione o rok wszczęcie śledztwa, prowadzenie go tak by nic nie wyjaśnić. Do tego destrukcyjne działania służb specjalnych, które zakulisowo sabotowały sprawę by nie wyszły na jaw jej związki z zamordowanym dziennikarzem. Śledztwo ruszyło tak naprawdę dopiero po 19 latach, gdy udało nam się doprowadzić do podjęcia go i przekazania prokuraturze spoza Wielkopolski.

 

Czy sprawcy (zleceniodawcy) kiedykolwiek odpowiedzą za tę zbrodnię?

 

Obawiam się, że poza Aleksandrem G., którego proces toczy się od pięciu lat, nikt więcej nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za podżeganie do zbrodni. Mimo iż podczas procesu nasuwa się wręcz, że nie tylko były najbogatszy Polak powinien zasiadać w ławie oskarżonych.

 

Czy procesy zmierzają do wyjaśnienia sprawy?

 

Celem procesów jest weryfikacja materiału dowodowego przedstawionego przez prokuraturę. Moim zdaniem na etapie procesowym ten materiał został wzmocniony.

 

Jakie jest dotychczas w tej sprawie największe osiągnięcie wymiaru sprawiedliwości?

 

Sukcesem jest już samo to, że sprawa osiągnęła etap sądowy, że trwają procesy. Osiągnięciem wymiaru sprawiedliwości będzie osądzenie tej niebywałej zbrodni, sprawiedliwy wyrok.

 

Czy w sprawie pojawiali się skorumpowani urzędnicy państwowi?

 

Ani śledztwa, ani trwające procesy nie dotyczą korupcji. Jeśli w sprawie Ziętary doszło do takich przestępstw w czasach gdy zajmowały się nimi poznańskie organy ścigania to nikt tego nie badał i nie będzie już sprawdzał, bo uległo to już przedawnieniu. Niemniej wiadomo, że ta machina przestępcza, którą tropił Jarek Ziętara opierała się na wzajemnych korzyściach, korupcji i strachu. Samego dziennikarza próbowano skorumpować licząc, że zrezygnuje z zamiaru publikacji wyników swojego wielomiesięcznego śledztwa w sprawie ogromnego przemytu, z którego grupa biznesmenów osiągała krociowe zyski.

 

Jak doszło do wpisania Jarosława Ziętary na amerykańską listę dziennikarzy-ofiar zbrodni? Jakie mogą być tego skutki? Czy to pomoże w wyjaśnieniu sprawy?

 

Formalnie to sprawa w kompetencjach polskich organizacji dziennikarskich, które współdziałają z organizacjami międzynarodowymi. Przez tak wiele lat żadna z nich tym się nie zajęła. Od jakiegoś czasu rozmawiałem o tym z różnymi przychylnymi sprawie Ziętary osobami, które mają kontakty dziennikarskie za granicą. W końcu udało się zainteresować słynny Committee to Protect Journalists. Staram się, żeby Jarek Ziętara trafił też do innych rejestrów dziennikarzy ofiar przestępstw. Obecność w takich wykazach nie ma wpływu na postępowania sądowe. Służy jednak upamiętnieniu zamordowanego dziennikarza, upowszechnianiu wiedzy na jego temat.

 

W przyszłym roku minie 30. lat od uprowadzenia poznańskiego dziennikarza. Jak Komitet Społeczny im. Jarosława Ziętary, którego jesteś przedstawicielem zamierza upamiętnić tę tragiczną rocznicę?

 

W roku trzydziestolecia sprawy Ziętary planowane są działania informacyjne i edukacyjne, w tym przy współpracy z mediami i organizacjami dziennikarskimi. Program jest w trakcie przygotowywania. Niezależnie od tego, co będzie organizowane, ja osobiście, jak co roku, także w tym, zapalę znicz pod tablicą na ścianie kamienicy w Poznaniu, w której mieszkał Jarek. Należy mu się nasza pamięć.

 

Rozmawiał Tomasz Plaskota

 


 

Krzysztof M. Kaźmierczak

Rocznik 1967. Zaczynał w mediach podziemnych: „Pokoleniu Walczącym” i „Już Jest Jutro”, niezależnym piśmie literackim. Pracował m.in. w „Obserwatorze Wielkopolskim” i „Gazecie Poznańskiej”, „Nowym Dniu”, „Super Expressie” i „Głosie Wielkopolskim”. Obecnie jest redaktorem „Telekuriera” TVP. Autor powieści kryminalnej „Krótka instrukcja obsługi psa” (2016), książek o tematyce historycznej: „Ściśle tajne” (2009), „Tajne spec. Znaczenia” (2009), „Lew z Głównej” (2010), „Rozstrzelani za uratowanie kobiety” (2018), współautor „Sprawa Ziętary. Zbrodnia klęska państwa” (2015), „Oni tworzyli Solidarność” (2010). Od 1992 roku zajmuje się sprawą porwania i zabójstwa Jarosława Ziętary, jest pomysłodawcą i przedstawicielem Komitetu Społecznego im. Jarosława Ziętary.