CMWP przestrzega przed udziałem w wendetcie – komentarz WOJCIECHA POKORY

Centrum Monitoringu Wolności Prasy w oświadczeniu z 26 kwietnia 2019 r. wyraziło protest przeciwko decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie skazującego „Gazetę Polską” za publikację dot. męża szefowej Fundacji Otwarty Dialog. CMWP zwróciło uwagę, że wyrok naruszał zasadę wolności słowa i miał na celu zniechęcanie dziennikarzy do przedstawiania w postaci publikacji istotnego, wymagającego publicznego wyjaśnienia problemu, jakim jest zawsze transparentność finansowania działalności publicznej oraz zaangażowanych w nią osób (więcej o tym apelu można przeczytać tutaj)

 

Nie dziwi mnie zatem, że Centrum na zapowiedź kolejnych procesów wytaczanych przez FOD zareagowała apelem o ostrożność przy relacjonowaniu przyczyn, przebiegu i treści konferencji prasowej na której procesy te zapowiedziano. Niewątpliwie sytuacja, gdy podmiot dysponujący dużymi środkami finansowymi pozywa swoich krytyków zapowiadając serię procesów na horrendalne kwoty – od dziennikarza obywatelskiego Marcina Reya żąda się np. 100 tys. zł – musi budzić niepokój. I budzi. Szczególnie organizacji, która powołana została do tego, by bronić swobody dziennikarzy w docieraniu do źródeł informacji, umacniania wolności prasy i mediów elektronicznych oraz by strzec wykorzystania wolności słowa. Przy czym zastrzegam, też uważam że każdy ma prawo bronić swojego dobrego imienia. Fundacja Otwarty Dialog ma prawo udowodnić przed sądem, że została poszkodowana czyimś pomówieniem, jeśli została pomówiona ma prawo żądać satysfakcji. Ale nie ma prawa do wendety. I CMWP apeluje (tutaj) o ostrożność w tym względzie. By nie wchodzić w emocje, szczególnie że czas przedwyborczy sprzyja dziś tych emocji wykorzystywaniu.

 

Dla mnie jest ciekawy jeszcze jeden aspekt sprawy. Na branżowym portalu Press pojawiły się wypowiedzi m.in. członka zarządu Towarzystwa Dziennikarskiego Jana Ordyńskiego. Przeczytałem je z zaciekawieniem, spodziewając się obrony dziennikarzy narażonych na procesy. Dlaczego spodziewałem się obrony? Bo mam w pamięci apel m.in. red. Ordyńskiego w sprawie „szykan wobec dziennikarzy krytycznych wobec władzy”. Równo dwa lata temu w liście do dziennikarzy Towarzystwo Dziennikarskie informowało świat dziennikarski: Coraz częściej mamy do czynienia tzw. „legal harassment” – czyli nadużywaniem prawa w celu prześladowania wybranych osób. Władza wykorzystuje środki, którymi legalnie dysponuje, do tłumienia chronionej ustawowo krytyki prasowej (zobacz tutaj) . Centrum Monitoringu Wolności Prasy w swoim apelu było bardziej stonowane, nie zarzuca FOD „Legal harassment”, a jedynie prosi o ostrożność, dlatego spodziewałem się, że radykalne Towarzystwo Dziennikarskie w tym tonie uzupełni apel CMWP. W zamian dostaliśmy atak na Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Rozczarowujące.

 

W tekście zamieszczonym w Press zwrócił moją uwagę jeszcze jeden fragment. Swoisty coming out redaktora Bartosza Węglarczyka z portalu Onet.pl. Publiczne wyrażenie zdania, że każdy dziennikarz powinien sam sobie wyznaczać standardy pracy dziennikarskiej jest dosyć ryzykowne. Także w kontekście zapowiadanych procesów z FOD. Bo gdyby rzeczywiście taka zasada funkcjonowała, to nikt by już nie miał czego szukać przed sądami.  Wszystko byłoby relatywne. Mam nadzieję jednak, że tak nie jest ani w życiu zawodowym pana redaktora, ani w życiu redakcji, którą kieruje. Inaczej przyznałby, że niektórzy sami mogą określać takie zasady jak dążenie do prawdy, bezstronność i uczciwość, poszanowanie prawa i respektowanie dobrych obyczajów, a przede wszystkim – niezależność od grup interesów.

 

Wojciech Pokora