Donald Tusk przyłapany na kłamstwie przez dziennikarkę Tygodnika Solidarność i Tysol pl.

Skandal podczas konferencji prasowej premiera Donalda Tuska. Agnieszka Rutke z TS i Tysol.pl zadała premierowi Tuskowi niewygodne pytanie. Nie spodobało się to służbom prasowym rządu. No i się zaczęło…

Oddajmy głos redakcji dziennikarki, której udało się zadać Donaldowi Tuskowi pytanie o to jak wyobraża sobie współpracę z administracją wybranego na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, skoro całkiem niedawno premier polskiego rządu sugerował, że 47. prezydent USA jest… rosyjskim agentem.

„Na dzisiejszej[7 listopada – red. sdp.pl] konferencji prasowej Monika Rutke, dziennikarka „Tygodnika Solidarność” i Tysol.pl, zapytała Donalda Tuska o jego opinię na temat prezydenta elekta USA, przypomniała zwłaszcza zarzuty obecnego premiera o rzekome kontakty Donalda Trumpa z rosyjską agenturą” – napisano w czwartek po południu na Tysol.pl

Redakcja szczegółowo opisuje incydent:

„Zapytany o to, jak chce prowadzić politykę zagraniczną ze Stanami Zjednoczonymi pod wodzą Donalda Trumpa, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze sugestie rzekomej „rosyjskiej agenturalności” Trumpa oraz wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, czy „kierownika ambasady w USA” Bogdana Klicha, Tusk… zaczął mówić o wypowiedzi… Mariusza Błaszczaka. Dopytany przez Monikę Rutkę zaprzeczył swoim wypowiedziom sprzed kilku miesięcy. – Nie, tego typu sugestii nigdy nie zgłaszałem” – podał Tysol. pl

Portal opublikował też fragment oświadczenia dziennikarki z opisem rozmowy Rutke z ważną urzędniczką premiera. „Jednocześnie jednak miało miejsce spięcie pomiędzy naszą dziennikarką a podsekretarz stanu w KPRM Agnieszką Rucińską” – pisze redakcja przytaczając słowa swojej reporterki:

„W tym momencie pani Agnieszka Rucińska poinformowała mnie, że „złamałam zasadę” (nie mam pojęcia jaką, ale prawdopodobnie tym, że doprecyzowałam pytanie), i oznajmiła, że „kończymy współpracę” – tak dokładnie brzmiały słowa Agnieszki Rucińskiej W mediach społecznościowych napisałam, interpretując te słowa, że dotyczyły one niezapraszania mnie na konferencje PDT. W rzeczywistości były to słowa o „końcu współpracy” – czymkolwiek ona jest. Być może ta interpretacja była zbyt pochopna, jednak mam w pamięci sytuację, gdy dziennikarze TV Republika nie byli wpuszczani na konferencje Bartłomieja Sienkiewicza czy na konferencję sztabu kryzysowego Donalda Tuska w związku z powodzią”– napisała Rutka w oświadczeniu.

A taką wersję wydarzeń podała Agnieszka Rucińska w Onecie:

„Nic takiego nie miało miejsca. (…) Powiedziałam redaktor Rutke jedynie to, że nie będę więcej się z nią umawiała na możliwość zadawania pytań, skoro nie chciała zrozumieć, że nas ograniczał czas, za chwilę mieliśmy wylot samolotu i naprawdę nie był to ani moment, ani miejsce na dokrzykiwanie dodatkowych pytań po tym, jak premier na jej pierwsze pytanie już odpowiedział” – zapewniła Agnieszka Rucińska w rozmowie z Onetem.

Redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” Michał Ossowski i redaktor naczelny portalu Tysol.pl Cezary Krysztopa  wydali wspólne oświadczenie z żądaniem dymisji Agnieszki Rucińskiej.

W całości publikujemy je  TUTAJ

 

KOMENTARZ

Nie wiem, czy jest coś bardziej poruszającego niż nieporadne kłamstwo polityka w ważnej sprawie?

Nie wiem, czy dziennikarskie porównanie tego, co mówił premier Tusk o tym, że służby specjalne USA potwierdziły, to, iż prezydent Trump jest rosyjskim agentem, spowodują u szefa Rady Ministrów jakiekolwiek przemyślenia?

Nie wiem, czy inni dziennikarze dopuszczani do konferencji prasowych rządu wyciągną wnioski z pytań dziennikarki TS i Tysola i zaczną zadawać podobne, szczególnie te demaskujące mistyfikację nazywaną rządem koalicji PO, TD i NL?

Nie wiem, ile razy trzeba zadać trudne pytanie premierowi, aby zrozumiał?

Nie wiem, co trzeba zrobić, żeby po zrozumieniu trudnego pytania, premier odpowidział inaczej niż krytykując PiS?

Przypuszczam jednak, że premier Tusk nie przeprosi ani swoich wyborców ani prezydenta Trumpa ani Moniki Rutke. W tej sytuacji wszyscy możemy zadawać pytania premierowi Tuskowi i ministrom. Pocztą elektoniczną. Aż do końca urzędowania tego rządu. Co to da, nic, ale z takimi pytaniami na skrzynce mailowej nie da się na tym komputerze grać w kulki ani w kółko i krzyżyk. Liczę oczywiście na sumienie ministrów i premiera…

Hubert Bekrycht