Duma, tradycja i św. Jan Paweł II – relacja MARII GIEDZ z Dnia Jedności Kaszubów

Fot. Maria Giedz

To była ogromna manifestacja jedności Kaszubów, których tożsamość oparta jest na wierze w Boga i wielkim szacunku oraz miłości do świętego Jana Pawła II.

W dniu św. Józefa, patrona rodzin, na terenie gminnej wsi Gniewino w powiecie wejherowskim obyło się, jak co roku (od 2004 r. w różnych miejscowościach), wielkie święto Kaszubów, czyli Dzień Jedności Kaszubów. Obchodzi się je na pamiątkę pisemnej wzmianki o Kaszubach zawartej w bulli papieża Grzegorza IX z dnia 19 marca 1238 r., w której to papież nazwał księcia szczecińskiego Bogusława I „księciem Kaszub” (dux Cassubie). Notabene ów książę, który zmarł w 1187 r., a więc przed wydaniem owej bulli, podarował ok. 1181 r. dobra pod Stargardem zakonowi Joannitów. Papieska bulla jest potwierdzeniem tej darowizny. A co do Kaszubów to przed wiekami zamieszkiwali tereny dzisiejszego Pomorza Zachodniego i nawet byli książętami, czego dowodem są m.in. napisy na ich trumnach, również w archikatedrze oliwskiej. Zresztą, wbrew powszechnie promowanej wiedzy dzisiejsze Niemcy wschodnie to ziemie słowiańskie. Plemiona germańskie dotarły tam znacznie później. Badania archeologiczne, o czym się nie mówi, udowadniają, że takie miasta, jak Lubeka, a nawet przedmieścia obecnego Berlina zostały założone przez ludność słowiańską, ale to inna historia.

Teoretycznie owe święto było uroczystością świecką, gdyż Kaszubi z różnych stron Pomorza przyjechali, aby się spotkać, wspólnie pograć na akordeonach – akordeonistów było 161, pośpiewać, zaprezentować się w swoich strojach, pokazać, ale i sprzedać własne wyroby, jak haftowane serwetki, gliniane garnki, regionalne stroje, tabakę i tabakiery, najróżniejsze potrawy, własne wydawnictwa i wiele innych…

A jednak, nie to jest istotą owych spotkań. Istotą jest to co ma się w sercu, kaszubskość, dumę z przynależności do jednej, wielkiej rodziny Kaszubów i to niezależnie od tego czy mieszka się nad morzem, nad jeziorami, w lasach… Większość kaszubskich uroczystości rozpoczyna się mszą świętą i to koncelebrowaną przez kilku duchownych, zazwyczaj sprawowaną w języku kaszubskim. Chociaż część modlitw odmawia się po polsku, bo Kaszubi to Polacy, jak mówił Antoni Abraham, żyjący w latach 1868-1923, pisarz i działacz społeczny nazywany „królem Kaszubów”. To on tłumaczył Kaszubom, że mają trwać przy polskości, bo tylko wówczas będą Kaszubami. A tak przy okazji Rok 2023 został ogłoszony Rokiem Antoniego Abrahama, gdyż 23 czerwca przypadnie setna rocznica jego śmierci.

W przypadku mszy św. w kościele gniewińskim koncelebrze przewodniczył ks. dr Marian Miotk, proboszcz miejscowej parafii. W wygłoszonym kazaniu po kaszubsku, a jest to język, który bardzo przypomina staropolski z czasów Mikołaja Reja czy Jana Kochanowskiego, duchowny mówił o jedności, o byciu razem, o wspólnej, tworzonej przez Kaszubów rodzinie, której patronem jest właśnie św. Józef. Wspomniał też o kaszubskiej pielgrzymce do Ziemi Świętej w 2000 r., która stała się jednym z czynników zlepiających tę grupę. Podkreślał, że elementem jednoczącym jest język, kultura, tradycja, ale fundamentem tego wszystkiego jest wiara w Boga. Tę jedność należy budować na autentycznej wierze, na Chrystusie, który jest Prawdą. „Europa – mówił duchowny – odchodzi od swoich chrześcijańskich korzeni, a to prowadzi do zagłady”. Przyrównał brak wiary i wynikające z tego podziały w społeczeństwach do sytuacji Żydów w Jerozolimie, opisanej we fragmencie Ewangelii św. Jana czytanym w kościołach w niedzielę 19 marca, a mówiącym o uzdrowieniu niewidomego od urodzenia. „Brak wiary tworzy podziały. Jeśli człowiek rozmija się z prawdą, lekceważy ją, to konsekwencje takiej decyzji mogą być tragiczne. Odrzucenie Boga źle się kończy. Fałsz jest zły”. Dodał też, że Kaszubi winni budować życie na spuściźnie nauki Jana Pawła II.

Postać św. Jana Pawła II przewijała się w wypowiedziach kilku mówców, którzy nawiązywali do wypowiedzi Papieża z 1987 r., kiedy to podczas mszy św. odprawianej na Skwerze Kościuszki w Gdyni Jan Paweł II zwrócił się do Kaszubów takimi słowami: „Drodzy bracia i siostry Kaszubi strzeżcie tych wartości i tego dziedzictwa, które stanowi o waszej tożsamości”. Natomiast w Sopocie w 1999 r., gdy z Półwyspu Helskiego do Sopotu przypłynęła ogromna pielgrzymka kaszubskich łodzi i kutrów rybackich Papież powiedział: „Pozdrawiam lud kaszubski, odwiecznych gospodarczy tej pomorskiej ziemi. Pragnę zachęcić was byście nadal strzegli swojej tożsamości poprzez podtrzymywanie więzów rodzinnych pogłębianie znajomości swojego języka i przekazywanie swojej bogatej tradycji młodemu pokoleniu”.

Kaszubi, którzy od zawsze trwali przy wierze katolickiej, ale i przy polskości, poniżani przez pruskich zaborców, masowo mordowani przez Niemców w czasie II wojny światowej, a w czasach PRL-u spychani na margines, nazywani Niemcami, ludźmi z czarnym podniebieniem, obywatelami drugiej kategorii, odpychani od wyższych stanowisk, właśnie dzięki polskiemu Papieżowi odkryli, że ich kaszubskość to siła.

Dzień Jedności Kaszubów był więc manifestacją dumy i przywiązania do tradycji. Nie obyło się oczywiście bez dużego transparentu z czarnym napisem na żółtym tle, a więc w barwach kaszubskich „Wiedno Jan Paweł II”, co oznacza: zawsze, stale Jan Paweł II. Niektórzy byli przygotowani i demonstracyjnie machali obrazkami z podobizną Papieża Polaka.

Atrakcji tego dnia było wiele: występy folklorystycznych zespołów, dyskusje literackie, teatrzyk dla dzieci z opowieściami o stolemach, o królewiance i zapadniętym (zapadłym) zamku. Podsumowaniem stała się projekcja niezwykłego filmu „Jutro będzie padać”, zrealizowanego przez Fundację Aby Chciało Się Chcieć według scenariusza i reżyserii Sebastiana Hermano Karaśkiewicza. Film w formie sfabularyzowanej opowiada historię z lat 30. – 40. XX w. na przykładzie rodziny kaszubskich gburów (gbur to zamożny gospodarz) i ich niemiecko-polskich sąsiadów. Są tam przedstawione skomplikowane dzieje Pomorza, niezrozumiałe przez mieszkańców innych części Polski, trudne wybory, o których nie można powiedzieć, że były dobre, albo złe. Podejmowano je, aby trwać, aby zachować swoją tożsamość, ale to one wywarły piętno na kolejnych pokoleniach.

Znakomita gra Katarzyny Kiedrowskiej-Zagozdon, na co dzień nauczycielki języków: kaszubskiego, polskiego i niemieckiego oraz przewodnika po Kaszubach, odtwórczyni głównej roli, matki dwóch synów, jakże różnych, a zakochanych w jednej kobiecie Polko-Niemce, wprowadza w niezwykłą atmosferę tamtych czasów, tej wielokulturowości, wielojęzyczności trudnej do zrozumienia. „Witro będzie regnen” – taki winien być prawdziwy tytuł filmu, który pomaga w znalezieniu odpowiedzi na pytanie: kim są Kaszubi i dlaczego „trzymają z Bogiem”.