W Mrągowie kilka lat temu powstało jedno z nielicznych w Polsce kół Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Jakie były jego początki, jak wygląda obecna działalność i jakie są plany na przyszłość? – opowiadają prezes Koła Mateusz Kossakowski oraz wiceprezes Zdzisław Piaskowski w rozmowie z Hanną Szymborską.
Hanna Szymborska: Z jakiej przyczyny powstało w Mrągowie Koło Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich? Pytam, bo wiem, że to ewenement, rzadkość, żeby w strukturach oddziału terenowego istniało koło powiatowe.
Mateusz Kossakowski: Tak, jest to niezwykle rzadkie. W Polsce funkcjonuje obecnie kilkanaście oddziałów terenowych SDP, które zgodnie ze statutem mogą w swoich strukturach tworzyć koła. Ale, jak widać, nie rwą się do tego. Masz rację, to nie jest normalna praktyka. Wszystkie działające koła w Polsce można policzyć na palcach jednej ręki, w tym jest jedno zagraniczne we Lwowie.
Kiedy koło powstało?
MK: Założył je cztery lata temu śp. Andrzej Badurek. I to on namówił dziennikarzy powiatu mrągowskiego do wstąpienia w szeregi SDP i do powołania koła. Ja byłem nie tylko przeciwnikiem idei powołania koła, ale wręcz przez dłuższy czas nie chciałem wstąpić do stowarzyszenia. Byłem wtedy pracownikiem Referatu Strategii, Rozwoju i Promocji Urzędu Miejskiego w Mrągowie, a tym samym nieformalnym rzecznikiem prasowym burmistrza. Znajdowałem się po drugiej stronie barykady. Do moich obowiązków należała m.in. współpraca z dziennikarzami oraz informowanie ich o pracy burmistrza i urzędu. Współtworzyłem z dziennikarzami audycje i programy, ale moja praca różniła się od pracy stricte dziennikarskiej i dlatego skutecznie Andrzejowi odmawiałem. Poza pracą w urzędzie publikowałem też materiały prasowe i dlatego po półrocznych zmaganiach uległem Andrzejowi i zostałem członkiem SDP. Taki też był urok Andrzeja, któremu trudno było odmówić. W sprawie powołania koła też on miał rację. Potrafił połączyć ze sobą ludzi nieoczywistych, którzy później stawali się kolegami a nawet przyjaciółmi. Prawda, Zdzisławie?
Zdzisław Piaskowski: Tak, Andrzej miał w sobie dużo rozsądku i ciepła, i kiedy widział, że gdzieś materiał zaczynał słabnąć, interweniował i zszywał zagrożone miejsce zanim się przerwało. Dzięki tej umiejętności zebrał grupę osób różniących się od siebie w sposób zasadniczy i zainicjował działania, które potem tych ludzi do siebie zbliżyły i teraz, kiedy Andrzeja od trzech lat już nie ma, z radością się spotykamy i wspólnie działamy. I… żeby nie być gołosłownym; pomiędzy nami, Mateuszu, też na początki iskry się sypały, ale Andrzej je skutecznie ugasił. Dlatego mogliśmy zaistnieć w Olsztynie i włączyć się w działania organizacji wojewódzkiej. Współorganizujemy większość działań, współtworzymy wydarzenia kulturalne i publikujemy swoje teksty w periodykach. Ty zostałeś zastępcą prezesa Warmińsko-Mazurskiego Oddziału SDP, a ja członkiem Komisji Rewizyjnej. Dzięki temu mamy szersze pole działania.
MK: Tak, masz rację. A wszystko zaczęło się od współpracy z Biblioteką Pedagogiczną w Mrągowie, której inicjatorem był również Andrzej Badurek, a także od organizacji VI Dni Seweryna Pieniężnego, kończących się właśnie na terenie Mrągowa. Program mrągowskiej części uroczystości obejmował między innymi projekcję filmu „Sto lat polskiego sportu”, spotkanie autorskie z autorem filmu Zbigniewem Rytelem, prezesem Warszawskiego Oddziału SDP, a także otwarcie wystawy „Sukcesy sportowe młodzieży ZOS Baza Mrągowo”.
Wystawy fotograficzne, spotkania autorskie, wystawy rysunku prasowego, liczne spotkania okolicznościowe – to wszystko jest udziałem członków koła.
MK: Wszystkie działania zainicjowane przez naszych członków są realizacją ich pomysłów. Każdy z nas się angażuje, czego efektem jest coraz większa liczba wydarzeń. Na pewno chciałbym, żeby tych inicjatyw było jeszcze więcej, ale na wszystko przyjdzie odpowiednia pora. Obecnie wraz z nowymi członkami wypracowujemy nowe standardy by nie tylko spotykać się częściej, ale żeby zaplanować działania na ten rok. Czas pokaże ile z tych planów uda się zrealizować.
W czerwcu ubiegłego roku podczas Gali Dziennikarzy Warmii i Mazur otrzymałeś, Mateuszu, prestiżowe wyróżnienie „Dla młodego dziennikarza” w 13. już edycji Konkursu Dziennikarskiego im. Seweryna Pieniężnego.
MK: Każda nagroda cieszy, a kto twierdzi inaczej to nie mówi prawdy. Dla mnie liczy się jednak nie samo wyróżnienie, a to że zostałem wyróżniony przez doświadczonych dziennikarzy i naukowców. To mobilizuje do dalszej pracy. Miło też poczuć się po raz ostatni „młodym”, bo nagroda jest przyznawana dla dziennikarzy do 30. roku życia (śmiech). Warto podkreślić, że to nie jedyna nagroda, która wróciła do Mrągowa. Wyróżnienie w kategorii „książki” otrzymała mrągowianka Agnieszka Beata Pacek.
W lipcu 2022 roku podczas Dni Mrągowa miała premierę pokonkursowa wystawa IV Ogólnopolskiego Konkursu na Rysunek Prasowy im. Aleksandra Wołosa. Organizatorem tego konkursu był Warmińsko-Mazurski Oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Olsztynie, a faktycznym wykonawcą Mrągowskie Koło SDP.
MK: Dla uściślenia – pomysłodawcą konkursu jest Zbigniew Piszczako, który był przyjacielem śp. Aleksandra Wołosa. Zresztą to za jego sprawą pojawił się w naszym dziennikarskim stowarzyszeniu. Zbyszek wszystkim kieruje i zawiaduje, a my cieszymy się, że możemy być tego częścią. Co roku organizujemy kilkanaście wystaw pokonkursowych w całym kraju, w tym od 3 lat również w Mrągowie. Gdy tylko pojawiła się możliwość organizacji wystawy w Mrągowie wspólnie z Centrum Kultury i Turystyki (obecnie Mrągowskie Centrum Kultury), grzechem było z tego nie skorzystać. Tym bardziej, że wcześniej zajmowałem się naukowo komiksem. Uznałem, że to nie może być przypadek. Mrągowska wystawa to też „dziecko” Zdzisława Piaskowskiego, który nie tylko od początku prowadzi mrągowskie wernisaże, ale również namówił jednego z naszych lokalnych autorów do uczestniczenia w konkursie.
ZP: Wspomnę tylko, że nieżyjący już niestety Józef Jabłoński, bo o nim mowa, to nie tylko lokalny rysownik, ale autor rysunków wystawianych w całej Polsce i na całym świecie. Był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany. Tym razem poprosiłem, go aby wystawił swoją pracę pod tytułem „Muszę coś robić”. Pochwalę się , że podpowiedziałem wtedy panu Józefowi temat, a on to przemyślał i doskonale zinterpretował. Rysunek swoją treścią sięga do czasu, kiedy Szpital Powiatowy w Mrągowie był w dużym kryzysie.
W sierpniu 2022 roku odbyły się warsztaty dziennikarskie w Mrągowie. Ideą projektu była współpraca z dziennikarzami z Kresów.
MK: W tym przypadku włączył się mój młodzieńczy bunt. Przez 2 lata miałem przyjemność „opiekować się” dziennikarzami przyjeżdżającymi w ramach Festiwalu Kultury Kresowej. Efektem naszych działań były nie tylko wspólne spotkania, ale również gazeta festiwalowa – „Kresówka”. Gdy dowiedziałem się, że z powodu braku środków finansowych projekt upadł, porozumiałem się z Mrągowskim Centrum Kultury bym mógł go przejąć. I tak „na gorąco” powstawały pierwsze zręby projektu, który później przerodził się w warsztaty integracyjno-dziennikarskie. Wzięli w nich udział dziennikarze z Polski i z Kresów, a prelegentem była między innymi dr Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Oprócz samych warsztatów i uczestnictwie w Festiwalu Kultury Kresowej, zwiedziliśmy Świętą Lipkę i Reszel. Wspólnie z zaproszonymi dziennikarzami wydaliśmy tematyczny numer ogólnopolskiego czasopisma „Bez Wierszówki” w całości poświęcony tematyce kresowej.
Pod koniec zeszłego roku ukazała się twoja debiutancka książka, Zdzisławie, pod tytułem „BezKresy Ryszarda Bitowta”. Co cię skłoniło do jej napisania i jaki jest wkład Koła w wydanie i promocję tej publikacji?
ZP: Co mnie skłoniło? Wszystko! A przede wszystkim ciekawość „BezKresów” Wileńszczyzny i ludzi z nią związanych, ciekawość niezwykłych losów Ryszarda Bitowta i jego rodziny. A kiedy już razem z Ryszardem dotarłem: Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,/ Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;/ Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,/Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem; to mnie omotało, uwiodło i wciągnęło głęboko. Nie mogłem się oprzeć „BezKresom” Wileńszczyzny i Oceanu Atlantyckiego, bezkresom argentyńskich Pamp i bezkresnym pragnieniom Rysia – małego chłopca, a potem dorosłego mężczyzny. Trzeba przeczytać książkę, żeby to zrozumieć. We wstępie książki wymieniłem wszystkie osoby i instytucje, które przyczyniły się do jej wydania i za każdym razem składam podziękowania wszystkim zasłużonym podczas spotkań oficjalnych i mniej oficjalnych. Wspominam o dofinansowaniu kosztów wydania książki przez Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego, o wydawcy, czyli o Zarządzie W-M Oddziału SDP i o indywidualnych darczyńcach. Ale niech mi będzie wolno podziękować też wszystkim członkom Koła SDP w Mrągowie i paniom: Ani Wysuwie-Szefler i Joli Hellis z Powiatowej Biblioteki Pedagogicznej; Krzysiowi Matusiakowi i Ali Sobeckiej za zaangażowanie w promocję książki. Wszystkim Wam dziękuję i jestem bardzo wdzięczny.
Opowiedz jeszcze Mateuszu o najbliższych planach.
MK: Doba ma niestety tylko 24-godziny, choć uwierz mi, próbowałem ją wydłużyć. Mam jeszcze wiele planów, ale godzę się z tym, że nie wszystko uda się zrealizować. Miałem w tym roku zrezygnować ze swojej aktywności żeglarskiej, ale zostałem poproszony by zorganizować jubileuszowy 10. cykl Żeglarskiego Grand Prix Mrągowa. Później jednak zamierzam zawiesić „żeglarską karierę” na kołku. Co do dziennikarstwa – mam jeszcze trochę werwy i pomysłów. Nauczyłem się, że nie ma rzeczy niemożliwych, ale nie ma też we mnie już takiego wewnętrznego przymusu. Ostatnie spotkania w Oddziale oraz Mrągowskim Kole napawają optymizmem. Mam wokół siebie ludzi, którzy chcą działać i mają w głowie ambitne przedsięwzięcia. Moją rolą jest nie przeszkadzać. Dzięki wspólnemu zaangażowaniu te działania nabierają barw. Przed nami wybory zarówno w Warmińsko-Mazurskim Oddziale, jak i w Mrągowskim Kole. Co się później wydarzy? Zobaczymy.
Rozmawiała Hanna Szymborska