Dziennikarskim tropem tajemnic – o książce „Sekrety Rzeszowa”

Jakże mało wiemy o własnej okolicy. Jak rzadko mamy okazję w naszej dziennikarskiej codzienności poświęcić czas na odkrywanie tajemnic najbliższego otoczenia. Jednak kiedy już znajdziemy chwilę na dziennikarska wyprawę tropem historii, to spełniamy jedno z podstawowych założeń naszego zawodu. Ratujemy od zapomnienia ludzi i miejsca. To jeden z dowodów, że nasza działalność ma sens.

 

Dziennikarstwo można z powodzeniem uprawiać nie tylko w gazecie, radiu czy telewizji. Dobre dziennikarstwo zamknięte w książce, to nie byle co.

 

Cieszy gdy widzimy jak młode pokolenie sięga po takie rozwiązania, które nie należą do najprostszych. Wymagają bowiem przyzwoitego warsztatu, czasu – którego najczęściej brak – oraz…pieniędzy na wydanie książki.

 

Można sobie z tym radzić na różne sposoby. Autorki „Sekretów Rzeszowa” znalazły wydawcę, który wziął na siebie ciężar finansowy a czas potrzebny na zbieranie materiałów i redakcję podzieliły między siebie.

 

Katarzyna GrzebykAlina Bosak na co dzień pracują w redakcji czasopism. Nikomu, kto ma do czynienia z mediami papierowymi i wydaniami internetowymi zarazem, nie trzeba tłumaczyć jak niewiele czasu pozostaje na czynności pozazawodowe, określone umową o pracę.

 

Dziennikarki podjęły jednak wyzwanie, którego efektem jest książka „Sekrety Rzeszowa”. Poszukiwania materiałów zawiodły autorki do tematów, które pozornie regionalne ocierają się czasem o wielki świat. Ludzie i wydarzenia w „Sekretach Rzeszowa” są nietuzinkowe. Zbiór kilkunastu tekstów, tchnie nie tylko zapomnianą historią. Nie brak tam wątków wręcz sensacyjnych, przeplatanych barwnymi, humorystycznymi opisami.

 

Jestem przekonany, że warto pokazywać takie prace, aby zachęcać innych, szczególnie młodych adeptów naszego zawodu, aby stawali się dokumentalistami  swojej małej ojczyzny.

 

Andrzej Klimczak

 

Alina Bosak i Katarzyna Grzebyk, fot. Tadeusz Poźniak/VIP Biznes&Styl